Swobodnie mówił w kilku językach, cenił piękną polszczyznę i rozmówców, którzy nadążali za jego wypowiedziami, pełnymi metafor i paradoksów. Teatralizował rzeczywistość, by nie była zbyt szara, w siermiężnych latach siedemdziesiątych prowokował czerwonym samochodem ze skórzanymi siedzeniami. Mówił, że każdy z nas „gra” jakąś rolę. Tak w życiu, jak i w sztuce, był człowiekiem niepokornym, celnie ripostującym, wyczulonym na umizgi hipokrytów i doraźne pochlebstwa władzy.

Wersja do druku

Udostępnij

 

Jestem, jak ogrodnik, który we własnym ogrodzie sadzi drzewa. Owoce, kiedy dojrzewają, spożywa się lub rozdaje innym, drzewa pozostają.

 

Conrad Drzewiecki

 

Swobodnie mówił w kilku językach, cenił piękną polszczyznę i rozmówców, którzy nadążali za jego wypowiedziami, pełnymi metafor i paradoksów. Teatralizował rzeczywistość, by nie była zbyt szara, w siermiężnych latach siedemdziesiątych prowokował czerwonym samochodem ze skórzanymi siedzeniami. Mówił, że każdy z nas „gra” jakąś rolę. Tak w życiu, jak i w sztuce, był człowiekiem niepokornym, celnie ripostującym, wyczulonym na umizgi hipokrytów i doraźne pochlebstwa władzy.

 

Także na uroczystości wręczenia złotego medalu Gloria Artis (2006) nie odmówił sobie drobnych uszczypliwości wobec urzędników, którzy na co dzień nie pamiętają o artystach. Nawet tych największych, które składają się na powojenną historię polskiej kultury. Zżymał się, gdy mówiono do niego „Maestro”, choć przecież znał wartość swojego dzieła, ale nie w emfazie oczekiwał aprobaty.

 

Cenił analityczną wnikliwość, z zaangażowaniem dyskutował o referatach młodych teatrologów, które zostały przygotowane  na zorganizowaną   przez Polski Teatr Tańca sesję poświęconą jego twórczości (2006). Cieszyły go nowe tropy interpretacyjne zapisane językiem nauki o teatrze, wolne od środowiskowych wpływów i gazetowych ogólników, tworzone z pokoleniowym dystansem i młodzieńczą pasją. Taką, jaka towarzyszyła mu niemal całe życie, poświęcone sztuce tańca. Miał na koncie osiągnięcia, których − mimo upływu lat − kolejne pokolenia nie są w stanie zdyskontować: „Primo Premio Assoluto” w Vercelli, Prix Italia we Florencji i „Złoty Hugon” w Chicago za film Gry.

 

Był artystą odważnym, wytyczającym nowe drogi poszukiwań, łamiącym kanony i przekraczającym bezpieczne granice konwencji; założycielem  i przez 14 lat dyrektorem artystycznym Polskiego Teatru Tańca. Realizował choreografie dla Het National Ballet w Amsterdamie, Staatsoper i Deutsche Oper w Berlinie, Danza Nationale de Cuba w Hawanie i La Scali w Mediolanie. Znał smak światowego sukcesu, przyjaźnił się z Cunninghamem i Limonem.W rodzinnym Poznaniu, na Grunwaldzie, ma uliczkę swojego imienia nieopodal willi, w której mieszkał przez kilkadziesiąt lat.

 

Pełen fantazji, gdy chodziło o tworzenie, bezwzględny, zasadniczy i bezkompromisowy w pracy. Wierny sztuce, rozczarowany ludźmi, którzy po wielokroć go zawodzili i opuszczali. Przed laty, podczas festiwalu tańca współczesnego, spędziliśmy wspólny tydzień w Kaliszu. Dzień zaczynał się od długiego śniadania, podczas którego bardziej istotna niż posiłek była rozmowa. Potem wielogodzinne oglądanie spektakli − nie zawsze fascynujących − i wreszcie obrady jury, któremu przewodniczył. Pełne ognia i sarkazmu dyskusje, w których doświadczenie i absolutna artystyczna intuicja korespondowały z jego ogromną ciekawością wobec nowego, młodego, często jeszcze nieporadnego tworzenia. Piętnował nie brak warsztatu,  ale brak szacunku dla sztuki.

 

Powiedział mi wówczas, że to prawda, że w 1987 roku, decydując się na emeryturę i odejście z Polskiego Teatru Tańca „uciekał przed zawałem”, ale przede wszystkim uciekał przed szantażem tych, którzy teatr pomylili z bazarem. Bo dla niego teatr był „świętem, tajemnicą, fascynacją i wzruszeniem”. I wówczas gdy tańczył w debiutanckiej Serenadzie i gdy tworzył  legendarnego Krzesanego i kiedy realizował w 1998 roku w Polskim Teatrze Tańca, jedną ze swoich ostatnich premierowych prac − Pieśń Roksany Szymanowskiego, jego wielkiej muzycznej fascynacji. Zostało tak dużo muzyki, której już nie nada choreograficznego kształtu.

 

14 października 2011 roku Conrad Drzewiecki obchodziłby 85 urodziny.

TaniecPolska (miniaturka)

 

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

Fot. z archiwum PTT.

powiązane

Bibliografia

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close