
Paweł Łyskawa, próba do spektaklu „Kantor. Burza”, prod. Cricoteka, KTT, IMiT 2020, fot. Tomasz Ćwiertnia
Przedstawiamy Choreostorie – nowy cykl portalu taniecPOLSKA.pl, w którym ludzie tańca w krótkim wywiadzie podzielą się swoimi artystycznymi i osobistymi historiami.
Pierwsza fascynacja tańcem, najciekawszy spektakl, pierwsza rola… O tych i o innych tanecznych wspomnieniach, inspiracjach i działaniach opowie na początek Paweł Łyskawa – nasza styczniowa Postać miesiąca.
1. Taniec to dla mnie…
Pasja i praca. Wydaje się, że to połączenie idealne. I rzeczywiście tak jest. Co wcale nie oznacza, że moja praca jest zabawą. Jak każda praca niesie ze sobą także to, co niechciane, czyli szereg problemów, frustrację… a ponieważ pasjonuje mnie to, czym się zajmuję, praca rezonuje na całe moje życie, nie sposób oddzielić tego, co prywatne, od tego, co zawodowe. Wszystko się przenika. I ja to przenikanie bardzo lubię.
2. Moja fascynacja tańcem zaczęła się od…
Płaskostopia. Taniec pojawił się właściwie przez przypadek, był formą rehabilitacji. Lekarz, który zdiagnozował u mnie w wieku przedszkolnym płaskostopie, zalecił zajęcia, w których dużo się chodzi na palcach. Z zajęć korekcyjnych powoli zmieniał się w coś, co stało się bardzo ważną częścią mojego życia. Zresztą, taniec w tych szarych latach 90. był dla mnie kolorowym, wesołym, ciekawym, egzotycznym doświadczeniem. Od początku szkoły podstawowej chodziłem na zajęcia taneczne dwa lub trzy razy w tygodniu. Dostawałem od mamy soczek i batonika, żebym mógł coś zjeść w trakcie przerwy. A że jestem łasuchem to… tańczę do dzisiaj.
3. Pierwsze kroki w kierunki tanecznej kariery stawiałem w…
W zespole tanecznym Rytmix w Koninie. To zespół, który nadal działa. Zaczynali tu m.in. Janusz Orlik, Jakub Jóźwiak, Bartosz Dopytalski. Zresztą Konin to bardzo roztańczone miasto, z długą festiwalową tradycją. Od 1979 roku odbywa się tu Międzynarodowy Dziecięcy Festiwal Piosenki i Tańca, który przez lata budował swoją rozpoznawalność i renomę. W Koninie tańczył Paweł Malicki, Jakub Lewandowski. A na festiwalowych deskach myślę, że co najmniej połowa naszego tanecznego środowiska. W Rytmixie po raz pierwszy zetknąłem się z tańcem współczesnym, warsztaty regularnie prowadzili dla nas m.in. Jacek Owczarek, Witold Jurewicz. Z sentymentem wspominam festiwale w Kielcach, w Gorzowie Wielkopolskim. To był dla mnie niezwykły czas.
4. Mój pierwszy występ na scenie…
Rok 1992 – układ pt. Paleta barw w choreografii Małgorzaty Kazuś, zespół taneczny Zderzenie. Byłem niebieską farbą, która wylała się z puszki. Były jeszcze farby zielona i żółta, a solista tej choreografii był… pędzlem.
5. Najbardziej inspirującą mnie postacią ze świata tańca jest…
Takich osób jest naprawdę dużo. Imponują mi osoby, z którymi pracuję na co dzień, takie, do których mam dostęp, i które mogę obserwować w wielu sytuacjach. Dlatego nie będę mówił o ikonach, których wielkość często budują mity. W ogóle jestem osobą bardzo zespołową. Ludzie mnie inspirują. Ze spotkań czerpię energię. Na pewno Eryk Makohon miał bardzo duży wpływ na mnie i na to, gdzie teraz jestem i co robię. Podziwiam jego bezkompromisowość, wytrwałość, nonkonformizm, szczerość. Jest wspaniałym pedagogiem. Ponieważ pracujemy ze sobą od wielu lat, z zaciekawieniem obserwuję zmiany, które zachodzą w jego myśleniu o choreografii, o teatrze, o pracy w zespole. Duży wpływ na moje myślenie o teatrze, o ruchu mieli pedagodzy Wydziału Teatru Tańca, z Jackiem Łumińskim na czele: Uwielbiałem zajęcia z antropologii teatru, które prowadził. niezwykła była praca z Janem Peszkiem. Metody, które proponuje, są dla mnie bardzo atrakcyjne. Podziwiam też Sylwię Hefczyńską-Lewandowską. Jest cudowną osobą i niezwykłą nauczycielką. Bardzo empatyczną, mądrą, wymagającą dużo od siebie. Niezwykle sprawną fizycznie, z bogatą wyobraźnią ruchową, z dużym sercem do tego, co robi, i szacunkiem do innych. Dużo nauczyła mnie praca z Anią Godowską i Sławkiem Krawczyńskim. To doświadczenie nadal rezonuje w moim myśleniu o procesie tworzenia spektakli. W procesie, który oni proponowali, bardzo głębokim, bardzo intymnym i trudnym, dawali ogromne poczucie bezpieczeństwa. Wspaniale potrafili poprowadzić aktora, tancerza i przy okazji dokonać wielu zaskakujących odkryć. Fascynuje mnie metoda, którą pracowali. Ponieważ od kilku lat aktywnie zajmuję się również produkcją i organizacją, zacząłem zwracać uwagę także na ten aspekt pracy w różnych instytucjach i organizacjach. Podziwiam Michała Kotańskiego, dyrektora Teatru Żeromskiego w Kielcach, który doskonale zarządza instytucją, wspaniale prowadzi zespół, pozostając przy tym człowiekiem pełnym empatii, dystansu, z poczuciem humoru. W Krakowskim Teatrze Tańca współpracuję na co dzień z Izabelą Zawadzką, teatrolożką, menedżerką kultury. Podziwiam dyscyplinę, w jakiej pracuje, uporządkowanie, wszechstronność, efektywność i dystans. Dużo się od niej uczę. Uwielbiam Dominika Więcka, jego spektakle, jego projekty nie tylko taneczne. Śledzę jego media społecznościowe. Imponuje mi jego kreatywność, odwaga. Wcale nie jest łatwo być sobą. Utożsamiam się z jego myśleniem o tańcu i teatrze. Wspaniale łączy działania komercyjne i popularyzatorskie ze sztuką wysokiej jakości. Bardzo lubię prace Ramony Nagabczyńskiej, poczucie humoru Oli Bożek-Muszyńskiej, perfekcjonizm i konsekwencję Macieja Kuźmińskiego. Jako zespół organizatorek i organizatorów imponuje mi Lubelski Teatr Tańca.
6. Spektakl lub pokaz taneczny, który mnie zachwyca, to…
Takich spektakli jest wiele Na pewno na zawsze zostanie ze mną The Holycoaster S(HIT) Circus, który oglądałem podczas The Jerusalem International Dance Week, organizowanegoprzez Mahol Shalem w Jerozolimie. Spektakl łączył ze sobą film i działania performatywne. To koprodukcja szwajcarsko-izraelska i w zasadzie nie nazwałbym tego spektaklu tanecznym. Przedstawienie łączy działania w żywym planie i elementy dokumentu, a właściwie fake documentary. Jest wymyśloną opowieścią o grupie aktorów, którzy realizują projekt o bohaterach i spotyka się z izraelską grupą tancerzy. Wszystkie zaangażowane osoby są coraz bardziej uwikłane w sieć uprzedzeń i oskarżeń. Doskonała dramaturgia sprawiła, że leciutko wszedłem w tę niełatwą opowieść. Od początku byłem też zafascynowany sztuką Katarzyny Kozyry, którą zresztą udało się zaprosić do współkuratorowanego przeze mnie programu prezentacji tańca Rollercoaster. Kozyra jest artystką wizualną, rzeźbiarką, ale możemy odnaleźć w jej sztuce wiele choreograficznych tropów (Święto wiosny, Lekcja tańca, Twarze). Porusza się w obszarze kulturowych tabu związanych z cielesnością człowieka oraz stereotypów i zachowań zakodowanych w życiu społecznym. Oczywiście tanecznie wychowałem się na Pinie Bausch, lubię jej spektakle. Fascynuje mnie sposób, w jaki pracowała z tancerzami, nawiązania do prywatnych opowieści, które stawały się punktem wyjścia do budowania spektaklu. The Hole Batsheva Dance Company zrobiło na mnie ogromne wrażenia, podobnie jak OCD Love Sharon Eyal. Jeśli oglądam taniec, to lubię takie spektakle, w których tancerze posługują się doskonałą techniką taneczną. Lubię konsekwencję i odważne decyzje choreograficzne. Na koniec wspomnę jeszcze o Lady Blood – koncercie performatywnym, wulgarnym i prowokującym, który oglądałem w ramach Oktober Tanz w Bergen, chyba ponad dziesięć lat temu.
7. Inspiracje do pracy twórczej czerpię z…
Z ludzi.
Wiem, że to banalne, ale tak jak mówiłem, totalnie inspirują mnie ludzie. Zazwyczaj to ja przychodzę z pomysłem, ale on jest przefiltrowywany przez aktorów, tancerzy, osoby, z którymi pracuję na scenie. Te rozmowy zawsze otwierają coś nowego i prowadzą w stronę, której sam bym nie wymyślił. Poza tym lubię literaturę, teksty kultury. Często to one stanowią punkt wyjścia. Ale nigdy nie jest celem inscenizacja czy interpretacja tych teksów. Dwukrotnie pracowałem nad Tańcem Delhi Wyrypajewa. W ostatniej z realizacji opowiadaliśmy o skrajnych emocjach. To najbardziej zainteresowało nas w tym tekście, mimo że nie jest to pierwszoplanowy temat dramatu.
8. Moja ulubiona metoda pracy / działanie taneczne to…
Praca z indywidualnym doświadczeniem performera, z jego wrażliwością, poczuciem ciała. Podążanie za intuicją, odkrywanie tego, co w podświadomości. Choreografowanie realności. Praca z tym, co teraz, tu, we mnie, wokół, w poczuciu, w ciele.
9. Doświadczeniem szczególnie ważnym w mojej tanecznej drodze było…
Nie myślę o swojej drodze zawodowej w ten sposób. Myślę, że generalnie jest to łańcuch przyczynowo-skutkowy. Mam świadomość tego, że moje wybory determinują kolejne. Otwieram się na to. Ważne jest na pewno to, jak zmienia się moje myślenie à propos tego, co robię. Akceptacja tego, na co nie mam wpływu, daje uwolnienie. I ja chyba teraz jestem w takim momencie. Czuję, że mam takie narzędzia i takie doświadczenie, takich ludzi dookoła, że każde zawodowe marzenie mogę prędzej czy później urealnić.
10. Za moje największe osiągnięcie uważam…
To, że od prawie dwudziestu lat zawodowo zajmuję się tańcem współczesnym w Polsce i mogę się z tego utrzymać.
11. Obecnie zajmuję się…
Rok 2025 zapowiada się bardzo intensywnie. Lada chwila lecimy z Erykiem Makohonem i Darią Kubisiak do Rumunii, gdzie będziemy pracować nad spektaklem Dirty dancing z aktorami i aktorkami M Studio. W międzyczasie przygotowujemy kolejną edycję Rollercoastera – programu prezentacji tańca, organizowanego przez Cricotekę i Krakowski Teatr Tańca. Tematem przewodnim jest fiesta – afirmacja, radość, celebracja. Ostateczny kształt programu zależy od zdobytych dofinansowań. Mam nadzieję, że uda się pokazać Joela Braya ze spektaklem Daddy. Przygotowuję się także do produkcji dwóch spektakli (jeden z nich to spektakl Warstwy Kasi Żeglickiej, realizowany w ramach prestiżowego programu Europe Beyond Access, który ma na celu nadanie międzynarodowego charakteru karierom artystów z niepełnosprawnościami i zrewolucjonizowanie europejskich sztuk performatywnych). Zdobywamy także dofinansowanie na dwie inne produkcje, ale póki co zostawię to w tajemnicy. Staliśmy się także koproducentem najnowszego spektaklu Kuby Mędrzyckiego. Także produkcyjnie zapowiada się niezwykle bogato. Rozpoczynamy także trzeci rok projektu Beyond Front@, w którym KTT jest jednym z sześciu partnerów. Przez cały sezon będziemy proponować szereg aktywności, kierowanych do choreografek i choreografów, tancerek i tancerzy, producentek i producentów. Planujemy także kolejny tour naszego Teatru i w tym roku będzie to prawdziwa petarda. Spektakl Szekspirie Eryka Makohona pokażemy m.in. w Londynie, Vancouver i w Wenecji!
12. Moje taneczne marzenie to…
Dom twórczy. Chciałbym stworzyć bezpieczną przestrzeń dla artystek i artystów. Nie tylko tańca. Chciałbym zbudować miejsce, które stanie się schronieniem dla artystycznych pomysłów. Gdzie spotykać się będziemy przy wielkim, ciężkim, drewnianym stole. Gdzie będziemy rozmawiać, gdzie będziemy ze sobą… a ja będę gotował, słuchał i wspierał.
taniecPOLSKA.pl