
Wojciech Wiesiołłowski, archiwum prywatne Rory'ego Fostera
Niezwykle utalentowany tancerz o błyskotliwej, wirtuozowskiej technice, świetnej koordynacji ruchów, elegancji, który dzięki ciężkiej pracy i talentowi zabłysnął w solowych rolach na znamienitych scenach baletowych świata. Po zakończeniu kariery artystycznej przeszedł płynnie w rolę charyzmatycznego pedagoga, nauczając i inspirując kolejne pokolenia tancerzy. Jego przedwczesna śmierć w wieku 56 lat w dniu 24 listopada 1995 roku w Warszawie pozostawiła w polskim środowisku baletowym dotkliwą lukę, a w sercach jego rodziny, przyjaciół i uczniów głęboki żal i smutek.
Przyszedł na świat jako Wojciech Miron Wiesiołłowski 11 października 1939 roku w Brześciu nad Bugiem. Taniec nie był jego pierwszym wyborem – jako dziecko marzył o tym, by zostać aktorem. Uczniem w Państwowej Szkole Baletowej w Warszawie został właściwie przez przypadek, o którym sam otwarcie mówił:
[P]rzeniosłem się do niej w środku roku szkolnego z Gimnazjum im. Rejtana, aby skrócić sobie czas oczekiwania na możność zdawania egzaminów (a do tego była potrzebna matura) do szkoły teatralnej. Do tych egzaminów jednak nie doszło, bo na jednej z lekcji tańca, kiedy szczególnie spodobała mi się muzyka, poczułem jakby moja krew zaczęła płynąć dwa razy szybciej[1].
Podkreślić należy, że Wiesiołłowski rozpoczął profesjonalną naukę tańca późno, w wieku 14 lat, a ukończył ją trzy lata później, w 1956 roku, ze wspaniałymi wynikami. Jego nauczycielami byli: Marian Winter, Zygmunt Dąbrowski, Stefan Wenta, Irena Jedyńska oraz Leon Wójcikowski. Od razu po otrzymaniu dyplomu został tancerzem zespołu baletowego Opery Warszawskiej, gdzie szybko włączono go do bieżącego repertuaru. Tańczył w baletach Stanisława Miszczyka (Noc Walpurgii z opery Faust Charles’a Gounoda, 1956; Pan Twardowski Ludomira Różyckiego, 1957; Jezioro łabędzie Piotra Czajkowskiego, 1957 – rola Błazna), a także w choreografiach Michaiła Fokina opracowanych przez Leona Wójcikowskiego (Szeherezada Nikołaja Rimskiego-Korsakowa, 1958; Pietruszka Igora Strawińskiego, 1958). Dużym wydarzeniem i ważnym krokiem w rozwoju jego kariery stało się powierzenie mu przez Leona Wójcikowskiego tytułowej roli w balecie Popołudnie Fauna (choreografia: M. Fokin, L. Wójcikowski), gdzie Wiesiołłowski tańczył obok tak doświadczonych solistów, jak Zbigniew Strzałkowski, Stanisław Szymański czy Maria Krzyszkowska. Irena Turska wspomina o tej decyzji baletmistrza:
[W] Popołudniu fauna, gdzie zgodnie z koncepcją Niżyńskiego, główną postacią jest młodziutki faun, staje się nim dziewiętnastoletni, rokujący wielkie nadzieje Wojciech Wiesiołłowski[2].
O tym, że nadzieje te spełnił z nawiązką, świadczy fakt awansu na stanowisko solisty w 1958 roku i sukcesy w kolejnych znaczących rolach, takich jak m.in.: tytułowy Mazepa (chor. Stanisław Miszczyk, 1959), Błazen i Mercutio w Romeo i Julii (chor. Jerzy Gogół, 1961), Cygan w Kamiennym kwiecie (chor. Aleksander Tomski, 1961), a także Zygfryd w Jeziorze łabędzim (chor. Marius Petipa, Lew Iwanow/Raissa Kuzniecowa, 1966). Równocześnie, w latach 1959–1961, tańczył w Polsce oraz za granicą ze słynną polską primabaleriną Barbarą Bittnerówną w awangardowym, objazdowym teatrze „Arabeska”[3]. Fragmenty repertuaru tego zespołu z udziałem Wiesiołłowskiego zobaczyć można w krótkometrażowym filmie dokumentalnym Chwila tańca (reż. Władysław Forbert, 1961). Piotr Nardelli miał okazję podziwiać go również w roli Basilia w Don Kichocie w 1966 roku. Występy te podsumował krótko:
Tańczył nadzwyczajnie. Cała Warszawa podziwiała jego artyzm i talent[4].
Przyjazdy do Polski znakomitych artystów zagranicznych uświadomiły Wiesiołłowskiemu, że – aby dalej rozwijać swój talent i osiągnąć światowy poziom – musi wyjechać z kraju. Dzięki wytrwałości udało mu się pozyskać dwuletnie stypendium w jednym z najlepszych ośrodków kształcenia zawodowych tancerzy baletowych na świecie – w 1961 roku wyjechał do Leningradu do Szkoły Choreograficznej im. Agrypiny Waganowej (obecnie Akademia Baletu im. A. Waganowej w Petersburgu). Taneczny warsztat młody artysta doskonalił pod okiem wybitnego pedagoga, Aleksandra Puszkina, który był m.in. nauczycielem Rudolfa Nuriejewa i Michaiła Barysznikowa. Wiesiołłowski miał tu okazję rozszerzyć swój repertuar, a także zaprezentować się na deskach Teatru im. Kirowa (obecnie Teatr Maryjski), wykonując pas de deux z pierwszego aktu Giselle. Polski tancerz postanowił maksymalnie wykorzystać zagraniczne stypendium, toteż równolegle uczestniczył również w studium metodyki nauczania tańca klasycznego, prowadzonym przez Olgę Jordan. Wybór ten był dla niego tym bardziej ważny, że jak sam wspominał:
Nie mogę sobie przypomnieć, kiedy po raz pierwszy pomyślałem o mojej przyszłości jako o przyszłości nauczyciela. Pewność, że nim kiedyś będę, żyła chyba we mnie od pierwszych moich kroków tanecznych w warszawskiej szkole baletowej[5].
Pobyt w Leningradzie przyniósł Wiesiołłowskiemu wspaniałe rezultaty, potwierdzeniem czego stał się m.in. srebrny medal na I Międzynarodowym Konkursie Baletowym w Warnie, przyznany przez jury złożone z wybitnych tancerzy, choreografów i krytyków tańca (takich jak m.in. Galina Ułanowa, Arnold Haskell, Serge Lifar, Alicia Alonso, a z Polski – Maria Krzyszkowska). Sukces ten skomentował jednak tancerz krótko i dobitnie:
Z Warny wyjechałem z przeświadczeniem, że nie mam odpowiedniej odporności nerwowej do konkursów i że są to igrzyska dobre raczej dla atletów, a nie dla artystów[6].
Spragniony nieustannego rozwoju Wiesiołłowski marzył o nowych rolach, wyzwaniach i możliwościach. W 1966 roku otrzymał niezwykłą szansę – dostał propozycję pracy w Balecie XX wieku od samego Maurice’a Béjarta. W zespole tym spędził kolejne pięć lat życia, w czasie których tańczył wiele solowych ról, m.in. w baletach takich jak: IX Symfonia, Serenada, Łabędź, Msza naszych czasów, Romeo i Julia (Tybalt) i Bhakti (Sziwa). Pokazuje to niezwykłą wszechstronność Wiesiołłowskiego, który z repertuaru klasycznego potrafił praktycznie „z dnia na dzień” przestawić się na zupełnie inny, ekspresyjny, nowatorski styl, promowany przez francuskiego choreografa. Pobyt u Béjarta polski tancerz skomentował następująco:
Pięć lat pracy w tym zespole to okres, w którym rodziła się i rozwijała moja świadomość jako tancerza o bardziej współczesnym, swobodniejszym udziale korpusu, rąk i głowy w ruchu scenicznym[7].
Występy artysty z tego okresu kariery podziwiać można w filmie Tańczy Wojciech Wiesiołłowski (reż. Grzegorz Lasota, 1970).
Pobyt za granicą Wiesiołłowski znów wykorzystał nie tylko na szlifowanie tanecznego warsztatu, lecz również pogłębianie kompetencji pedagogicznych i metodycznych z zakresu tańca klasycznego. Ważną osobowością, która wywarła istotny wpływ na jego świadomość ciała i codzienny trening, była amerykańska tancerka Rosella Hightower, która założyła w Cannes słynną szkołę baletową (École supérieure de danse de Cannes). Właśnie tam, w czasie wakacyjnej przerwy, pojechał Wiesiołłowski. O tym, jak ważne było dla niego to spotkanie, świadczy poniższy fragment:
Poznanie Roselli odegrało ogromną, niemal zawrotną rolę w kształtowaniu się mojej osobowości jako baletmistrza. (…) Mój wrodzony entuzjazm i raczej siłowe podejście do problemów w tańcu, Rosella zrównoważyła (…) rozumowym podejściem do techniki baletu jako nauki ścisłej. Znaczyło to, że zamiast rzucać się w wir uporczywego powtarzania nieudającego się pas (…), powinienem najpierw zrozumieć jego mechanikę i przyczyny, dla których teraz ono mi nie wychodzi. (…) Rosella nauczyła mnie myśleć w codziennej pracy, a nie tylko i wyłącznie polegać na instynkcie czy biernym naśladowaniu innych[8].
Wojciech Wiesiołłowski był bez wątpienia wielką indywidualnością w tańcu. Odnosił sukcesy nie tylko jako solista, lecz sprawdzał się również w roli partnera. W swojej karierze miał możliwość partnerowania m.in. Mai Plisieckiej, Natalii Makarowej oraz Elisabetcie Terabust. Nieustannie chciał się doskonalić, rozwijać, poznawać bogactwo technik i stylów tanecznych, toteż po pięciu latach spędzonych u Béjarta, próbował swoich sił w innych, równie znanych zespołach. W 1970 roku występował gościnnie w Operze w Marsylii, a rok później również w Kolonii, z zespołem Tanz-Forum. W latach 1971–1973 tańczył solowe role w zespole Les Ballets de Marseille Rolanda Petita, gdzie występował m.in. w baletach takich jak: Majakowski, Chora róża, Allumez les étoiles. Następnie uzyskał tytuł pierwszego tancerza (premier danseur) w Boston Ballet, w którym spędził kolejne sześć lat swojego życia (1973–1979), tańcząc nie tylko wiodące role z klasycznego repertuaru baletowego (m.in. w baletach takich jak: Dziadek do orzechów, Coppelia, Giselle, Śpiąca Królewna, Jezioro łabędzie), lecz również poznając nowe style i techniki taneczne (choreografie George’a Balanchine’a czy Agnes de Mille). Nawet pobieżny przegląd ról, w jakich występował Wiesiołłowski, pokazuje ich ogromne zróżnicowane, zarówno pod kątem techniki tańca, jak i dramaturgii. Artysta skomentował ten fakt następująco: „Role im różniejsze, tym były dla mnie bardziej interesujące. Żeby nie powtarzać ról i nie powtarzać się w nich samemu”[9]. Wiesiołłowski wyjeżdżał również na gościnne występy do innych zespołów: Ballet International w Londynie oraz Pittsburgh Ballet Theatre. O tym intensywnym etapie życia Wiesiołłowski pisze następująco:
Był to dla mnie, jako baletmistrza, kluczowy okres. Nie tylko teoretycznie, ale własnym ciałem zaznajomiłem się z różnymi, innymi niż klasyczne, technikami i stylami, bez znajomości których tancerz przełomu XX i XXI wieku będzie miał poważne trudności[10].
Cały czas rozwijał również swoją wiedzę i świadomość w zakresie metodyki i pedagogiki tańca:
Boston, leżąc blisko Nowego Jorku, dawał mi możliwość (przy mojej wyjątkowej zachłanności w zdobywaniu informacji) ćwiczenia, a tym samym podpatrywania i uczenia się na lekcjach najsławniejszych mistrzów tej kulturalnej stolicy świata. Uczestniczyłem w tych zajęciach na własny koszt, a tancerz, który za lekcje płaci, zawsze stara się tych pieniędzy nie marnować. Toteż do mnie należało zrozumieć, poczuć na sobie samym, dlaczego na lekcjach Maggie Black, Davida Howarda i Stanleya Williamsa było najtłoczniej[11].
Wiesiołłowski występował na scenie do czterdziestego roku życia – w 1979 roku postanowił zakończyć karierę zawodowego tancerza ze względu na pogarszającą się kondycję fizyczną, związaną z chorobą zwyrodnieniową stawu biodrowego. Nieustannie pozostał jednak związany ze sztuką baletową – płynnie przeszedł do roli pedagoga, do której tak naprawdę przygotowywał się przez całą artystyczną karierę. Jego dokonania na tym polu są równie fenomenalne, jak działalność taneczna. Wśród instytucji, które zaprosiły go w roli baletmistrza znajdują się m.in.: Szkoła Roselli Hightower w Cannes, Opera Paryska, Opera Rzymska, Opera w Bazylei, Boston Ballet, Opera Hamburska, Opera Norweska, Teatro Municipal w Rio de Janeiro, American Ballet Theatre, Royal Ballet w Londynie, a także London Festival Ballet (obecnie English National Ballet). Wiesiołłowski wyznawał szczerze, że początkowo był bardzo zaskoczony, ale i mile zbudowany propozycjami pracy, które do niego spływały:
Okazało się, że tancerze lubią ze mną pracować: instynktownie czują, że ich kocham i szanuję, udaje mi się zarażać innych moich entuzjazmem, spokojnie proponuję pewne poprawki, bez krzyku i zmuszania, stwarzam na lekcjach zrelaksowaną atmosferę intensywnej pracy[12].
Takie podejście, uformowane na bazie solidnej wiedzy z zakresu metodyki tańca, którą Wiesiołłowski zdobywał zarówno w czasie codziennej praktyki tanecznej, jak i studiów w Leningradzie, przyczyniło się do tego, że stał się szybko rozchwytywanym pedagogiem tańca klasycznego, u którego uczyli się najwybitniejsi ówcześnie tancerze baletowi. Wymienić wśród nich można takie gwiazdy, jak na przykład: Władimir Wasiliew, Rudolf Nuriejew, Michaił Barysznikow, Natalia Makarowa, Jekaterina Maksimowa, Ludmiła Siemieniaka, Gelsey Kirkland, Cynthia Harvey, Anthony Dowell, Monica Mason, Jonathan Cope, Darci Bussel, Alessandra Ferri, Peter Schaufuss, Eva Evdokimova, Leanne Benjamine, Carlos Acosta, Elisabeth Platel i wielu innych[13]. We wdzięcznej pamięci zachowała go również Alessandra Ashkenazy, włoska tancerka, która uczyła się u niego w Królewskiej Akademii Flandrii w Antwerpii i do dziś z dumą wymienia go jako jednego z ważniejszych pedagogów tańca w jej życiu. Dowodem na to jest fakt, iż w założonej przez siebie szkole tańca (Ashkenazy Ballet Center) jedną z sal poświęciła Wiesiołłowskiemu i nosi ona nazwę: Woitek Lowsky[14].
Tym, co charakteryzowało Wiesiołłowskiego jako pedagoga, był fakt, że nigdy nie improwizował prowadzonych przez siebie lekcji, ale zawsze starannie się do nich przygotowywał, robiąc notatki i ucząc się skomponowanych przez siebie kombinacji na pamięć. W 1993 roku ukazała się jego książka Materiały metodyczne do nauczania tańca klasycznego[15], która do dziś pozostaje cennym wsparciem merytorycznym dla nauczycieli tańca. Sprawdzi się również jako poradnik dla tancerzy. Podręcznik ten był pokłosiem warsztatów metodycznych z tańca klasycznego, zorganizowanych przez Centralny Ośrodek Pedagogiczny Szkolnictwa Artystycznego i prowadzonych przez Wiesiołłowskiego w 1987 roku w szkole baletowej w Warszawie. Jedną z uczestniczek szkolenia była Magdalena Malska, wówczas uczennica szkoły baletowej, obecnie dyrektor Studia Baletowego Opery Krakowskiej. Warsztaty te przyciągały nie tylko uczniów, chcących doskonalić się pod okiem mistrza, lecz również zawodowych tancerzy (w lekcjach brał m.in. udział Bogdan Cholewa), chcących – jak mówi Malska – „zobaczyć wielką sławę”, oraz pedagogów tańca, którzy zasiadali gromadnie pod lustrem, przyglądali się lekcji Wiesiołłowskiego, notowali, zadawali pytania.
Pamiętam, że był to bardzo sympatyczny pedagog (…), miał fantastyczną prezencję[16],
opowiada Malska. Kilka bezcennych wspomnień dotyczących Wiesiołłowskiego (znanego na Zachodzie jako Woytek, Woytec, Voytek Lavski, Lovsky lub też Lowski) zapisał Rory Foster, amerykański tancerz, baletmistrz, a także profesor tańca, obecnie zajmujący się alternatywnymi metodami uzdrawiania (terapie integrujące umysł i ciało, refleksologia terapeutyczna, terapia masażem, joga, medytacja):
Pierwszy raz spotkałem Wojtka na początku lat 70. w Nowym Jorku. (…) W tamtych czasach byłem częścią American Ballet Theatre, a Wojtek niedawno dołączył do Boston Ballet jako główny tancerz. Nie mówił po angielsku, znał tylko polski, rosyjski i francuski. Z czasem, w miarę jak wzrastała jego znajomość angielskiego, rozwijała się też nasza przyjaźń.
Wojtek był znakomitym tancerzem, o wyśmienitej klasycznej technice i magnetyzującej osobowości scenicznej. Szkolił się wyłącznie u najlepszych. Miał naturalny talent do prowadzenia prób i uczenia innych tancerzy, a jego porady pomagały im udoskonalać warsztat artystyczny i występy. Kiedy Wojtek był baletmistrzem w American Ballet Theatre (ABT), zdradził mi, że słynna amerykańska balerina Gelsey Kirkland nalegała, aby wyłącznie on szkolił ją w czasie prób. Cieszył się ogromnym szacunkiem wśród tancerzy w zespole.
Wojtek był wspaniałym nauczycielem, zawsze starannie planował swoje zajęcia. (…) Prowadził notes, w którym wieczorami zapisywał wszystkie ćwiczenia i kombinacje na zajęcia mające się odbyć następnego dnia rano. Był bardzo skrupulatny we wszystkim, co dotyczyło baletu.
Za każdym razem, kiedy ABT odwiedzał Chicago, Wojtek wpadał do mnie na kolację. Gdy popijaliśmy koktajle, prosił mnie o stworzenie planu na zajęcia, które miał prowadzić następnego ranka, i zapisywał wszystko w swoim notesie. Dzięki temu na jeden dzień miał przerwę od nauczania.
Zdarza się, że w trakcie lekcji tańca tancerze są rozproszeni i nie poświęcają całej uwagi nauczycielowi, gdy ten demonstruje ćwiczenie. Kiedyś zapytałem Wojtka, co robi w takiej sytuacji. Odpowiedział: „To proste… ściszam głos tak, żeby trudno było im usłyszeć, co mówię, i pokazuję kombinacje oszczędną ilością ruchów, co sprawia, że są zmuszeni uważnie na mnie patrzeć i mnie słuchać. Działa za każdym razem!”Wojtek był nie tylko doskonałym artystą, ale również uprzejmym i szczodrym człowiekiem. Ostatni raz miałem z nim kontakt na około rok przed jego śmiercią, kiedy był baletmistrzem w English National Ballet. Odszedł zbyt szybko, a jego śmierć to niepowetowana strata dla świata baletu[17].
Tuż przed śmiercią artysty, w 1994 roku Zbigniew Dzięgiel zrealizował film biograficzny o Wiesiołłowskim, zatytułowany Nie lubię lustra. Jak na razie jest to właściwie jedyna biografia tancerza – wciąż brakuje rzetelnej, książkowej wersji, która z pewnością byłaby fascynującą lekturą i zapełniłaby dotkliwą lukę bibliograficzną w polskiej choreologii.
Artysta był wielkim wielbicielem muzyki operowej oraz miłośnikiem kotów. Niewiele osób wie, że miał również syna, Stanisława. Pochowany został na Cmentarzu Wilanowskim w Warszawie, gdzie spoczywa we wspólnej mogile z matką Stanisławą, która przeżyła syna o trzy lata. Nad prostym, kamiennym grobem unoszą się dwie splecione ręce, utrwalone przez rzeźbiarza jakby w subtelnym, delikatnym, tanecznym ruchu. Pamięć o Wiesiołłowskim wspaniale kultywuje również Bronisław Prądzyński, tancerz, wieloletni dyrektor Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Gdańsku, który reaktywował Ogólnopolski Konkurs Tańca. To właśnie z inicjatywy Prądzyńskiego konkurs ten od 1997 roku nosi imię Wojciecha Wiesiołłowskiego, a laureaci Grand Prix oraz pierwszego miejsca od 2005 roku otrzymują statuetki wykonane przez Giennadija Jerszowa, przedstawiające wybitnego polskiego tancerza w roli Ducha Ojca w balecie Hamlet oraz Orfeusza. Pozostaje życzyć nam, aby nie zabrakło utalentowanej młodzieży, wybitnych indywidualności, do których rąk trofea te będą trafiać.
Na zakończenie warto przytoczyć słowa Witolda Sadowego, który po śmierci Wiesiołłowskiego pisał:
Był chlubą polskiego baletu. Pierwszym tancerzem po wojnie, który zrobił międzynarodową karierę. Olśniewającym zjawiskiem. Kiedy pojawiał się na scenie i zaczynał tańczyć, nie sposób było oderwać od niego wzroku. Zachwycał, porywał i przykuwał uwagę widza. Rozsadzał scenę temperamentem i wirtuozerią wykonania. (…) Był tancerzem piekielnie pracowitym i piekielnie ambitnym. Stawiał sobie najwyższe kryteria. Niezwykle skromny, niegoniący za tanimi pochlebstwami, znający swoją wartość. Nieustannie dążył do doskonałości. (…) Po Nurejewie odszedł kolejny wielki tancerz, którego podziwiał i oklaskiwał cały świat[18].
Źródła:
[1] Wojciech Wiesiołłowski, Woźnica dyliżansu, czyli jak zostałem baletmistrzem, „Taniec”, nr 2, 1993, s. 22.
[2] Irena Turska, Przetańczone życie. Rzecz o Leonie Wójcikowskim, Kraków 2006, s. 175.
[3] Więcej na ten temat vide Barbara Bittnerówna, Nie tylko o tańcu, Warszawa 2004, s. 95, 96.
[4] Wspomnienia Piotra Nardellego pochodzą z prywatnej korespondencji autorki z dnia 19 sierpnia 2024 roku. Nardelli pisał również, że Wiesiołłowski przygotowywał go wraz z Barbarą Sier do występów dyplomowych w warszawskiej szkole baletowej (pas de deux Błękitnego Ptaka i Księżniczki Floriny z baletu Śpiąca Królewna oraz pas de deux z Płomienia Paryża). Wiesiołłowski darzył również Nardellego dużym zaufaniem – wyjeżdżając z Polski, prosił młodszego kolegę o opiekę nad samotną matką. Nardelii dotrzymał słowa i odwiedzał Stanisławę Wiesiołłowską dwa razy w tygodniu.
[5] Wojciech Wiesiołłowski, Woźnica dyliżansu…, op. cit., s. 22.
[6] Ibidem, s. 23.
[7] Ibidem.
[8] Ibidem, s. 23–25.
[9] Wojciech Wiesiołłowski, wywiad z Janem Berskim, Wojciech Wiesiołłowski vel. Wojtek Lowski, w: Jan Berski, Kolokwia baletowe, Bydgoszcz 1988, s. 179.
[10] Wojciech Wiesiołłowski, Woźnica dyliżansu…, op. cit., s. 25.
[11] Ibidem.
[12] Ibidem, s. 27.
[13] Vide Wojciech Wiesiołlowski – przebieg kariery, oprac. Paweł Chynowski, w: idem, s. 27.
[14] Informację tę zawdzięczam Piotrowi Nardellemu.
[15] Vide Wojciech Wiesiołłowski, Materiały metodyczne do nauczania tańca klasycznego, Warszawa 1993.
[16] Wywiad przeprowadzony przez autorkę artykułu z Magdaleną Malską w dniu 1 sierpnia 2024 roku.
[17] Wspomnienia Rory’ego Fostera pochodzą z prywatnej korespondencji autorki, z dnia 12 sierpnia 2024 roku. Tłum. Dorota Piórkowska.
Więcej interesujących opinii na temat Wiesiołłowskiego, wskazujących na to, jak wspaniałym był tancerzem, pedagogiem i człowiekiem, znaleźć można na stronie Jonathana Stilla, akompaniatora, który współpracował z Wiesiołłowskim w czasie prowadzonych przez niego lekcji tańca klasycznego w English National Ballet School. https://www.jsmusic.org.uk/blog/archives/2005/12/woytek-lowski-w-1.html [dostęp: 16 sierpnia 2024].
[18] Witold Sadowy, Wojciech Wiesiołłowski, https://maestro.net.pl/document/memory/Wiesiollowski.pdf [dostęp: 16 sierpnia 2024].
Wojciech Wiesiołłowski, archiwum prywatne Rory'ego Fostera
Rory Foster i Wojciech Wiesiołłowski, archiwum prywatne Rory'ego Fostera
Sala Baletowa im. Woitka Lowsky'ego w Ashkenazy Ballet Center, archiwum Ashkenazy Ballet Center
Piotr Nardelli i Sala Baletowa im. Woitka Lowsky'ego w Ashkenazy Ballet Center
taniecPOLSKA.pl