
Maja Plisiecka w 2005 roku w Warszawie (Teatr Wielki – Opera Narodowa, XI Konkurs Eurowizji dla Młodych Tancerzy). Fot. archiwum prywatne Katarzyny Gardziny-Kubała.
W sobotę 2 maja w Monachium zmarła Maja Plisiecka, jedna z najwybitniejszych tancerek XX wieku, ikona światowego baletu. Miała 89 lat. Była artystką jedyną w swoim rodzaju, tancerką absolutną, która zawsze ponad techniką – oczywiście doskonałą – stawiała interpretację i zrozumienie kreowanej postaci.
Urodziła się 20 listopada 1925 roku w Moskwie. Ojciec został rozstrzelany w 1938 roku podczas stalinowskich czystek, matka zesłana do łagru. Tancerkę wychowywała ciotka, tancerka Teatru Bolszoj Sulamit Messerer, żona wybitnego tancerza i choreografa Asafa Messerera. Po ukończeniu szkoły baletowej Maja Plisiecka trafiła do corps de ballet baletu Bolszoj, ale szybko zaczęła awansować.
Całe życie Mai Plisieckiej było, podobnie jak życie jej pokolenia naznaczonego przeżyciem II wojny światowej i rządów Stalina, zmaganiem z władzą sowiecką i tworzeniem sztuki w ramach, a czasem poza ramami wyznaczanymi przez tę władzę. Z jednej strony jako primabalerina zajmowała najwyższe stanowisko w hierarchii zespołu baletowego Teatru Bolszoj, z drugiej – mieszkała we wspólnym mieszkaniu z innymi lokatorami i wielkim wysiłkiem zdobywała wszystko, co potrzebne do codziennego życia. Występowała na scenie Bolszoj przed najważniejszymi dygnitarzami i gośćmi z zaprzyjaźnionych krajów, ale długo nie otrzymywała pozwolenia na wyjazdy na zagraniczne tournée z zespołem moskiewskiego teatru. Wszystko ze względu na „winy” rodziców i żydowskie, czyli niepewne pochodzenie. „Ktoś mógłby pomyśleć, że całe jej życie wypełniał tylko taniec i jego doskonalenie. Ależ nie, musiało jej jeszcze starczyć sił, czasu i cierpliwości na użeranie się z urzędami, pisanie niezliczonych podań i wysiadywanie w poczekalniach…” – tak o Plisieckiej pisała zafascynowana jej autobiografią Ja, Maja Plisiecka Wisława Szymborska.
Kreowała najważniejsze role repertuaru klasycznego z podwójną rolą Odetty-Odylii w Jeziorze łabędzim i Kitri w Don Kichocie. Była obsadzana w licznych baletach radzieckich, była ich pierwszą wykonawczynią (choreografie Leonida Ławrowskiego, Leonida Jakobsona, Jurija Grigorowicza i innych). Oprócz pięknej, smukłej sylwetki, niezwykle plastycznych rąk i doskonałej techniki podbijała widzów charyzmą i osobowością. Była tańczącą aktorką – wnikliwie analizowała swe postaci, nawet te w baletach klasycznych i starała się przekazać ich emocje. „Jeśli sztuka nie porusza serca, jest niepotrzebna. Emocji nie da się objaśnić. One są albo ich nie ma.” – mówiła Plisiecka w wywiadzie dla „Gali” w 2008 roku. Dlatego też niezrównanie kreowała role zaklętej w łabędzia księżniczki Odetty i nieco demonicznej córki złego czarownika Odylii w balecie Czajkowskiego (które wykonała ponoć ponad 700 razy). Gdy wreszcie zaczęła występować za granicą, zrobiła prawdziwą furorę – zachwyciła publiczność amerykańską w Umierającym łabędziu Fokina, a następnie widzów Paryża, Marsylii i in. Mimo oddalenia i zamknięcia za żelazną kurtyną, włączyła się w grono wybitnych postaci kultury i mody tamtych czasów wraz z Ingrid Bergman, Coco Chanel, Maurice Bejartem czy Pierre Cardin.
Starała się sama tworzyć i inspirować powstawanie nowych baletów, stała się też natchnieniem wybitnych choreografów europejskich: Béjarta i Rolanda Petita. Z mężem, kompozytorem Rodionem Szczedrinem stworzyła balety Anna Karenina i Dama z pieskiem, oboje zainspirowali powstanie baletu „Carmen-suita” Alberta Alonso (Szczerdin przeinstrumentował fragmenty Carmen Bizeta tworząc zupełnie nową muzyczną jakość). Béjart tworzył dla niej choreografie, m.in. Isadora i Ave Maja, Plisiecka była też wybitną interpretatorką jego Bolera.
Maja Plisiecka nie ustawała w pracy. Jezioro łabędzie tańczyła do 60. roku życia, a okazjonalnie fragmenty także później, choreografie Béjarta nawet po 80-tce. Wystawiała własne balety oraz swoje inscenizacje baletów klasycznych na całym świecie, pracowała w jury niezliczonych konkursów. Wielokrotnie odwiedzała Polskę, m.in. przy okazji konkursów Eurowizji dla Młodych Tancerzy, a ostatnio w 2008 roku podczas warszawskiej premiery baletu Anna Karenina Aleksieja Ratmańskiego. Wtedy też otrzymała Złota Glorię Artis i spotkała się w widzami Teatru Wielkiego – Opery Narodowej w Warszawie.
Katarzyna Gardzina-Kubała
Przeczytaj również tekst Izabeli Szymańskiej w „Gazecie Wyborczej”:
Maja Plisiecka nie żyje. Była najsłynniejszym łabędziem XX-wiecznego baletu. Miała 89 lat