Wersja do druku

Udostępnij

14 maja 2021 odszedł Raimund Hoghe – z trudnością pisze się (i zapewne czyta) zdania, których przekaz jest ostateczny. W prasie branżowej szybko pojawiały się informacje, przypominające najważniejsze fakty z życia artysty. Urodził się w 1949 roku w Wuppertalu, tak znaczącym mieście dla tańca dzięki obecności zespołu Piny Basuch, do którego zresztą Raimund Hoghe dołączył jako dramaturg. Całą dekadę pracował w bliskim kontakcie z artystką i Tanztheater Wuppertal Pina Bausch. Ta współpraca przypada na lata 80., czyli czas formułowania się języka teatru tańca niemieckiej twórczyni, ale także śmierć Rolfa Borzika, odpowiedzialnego za wizualny i scenograficzny format jej spektakli. Wtedy też przychodzi ze świata uznanie dla jej zespołu, w czym Hoghe odgrywa niebagatelną rolę. Po tym okresie współpracy pozostał trwały ślad w postaci dwóch książek. W jednej z nich, w dzienniku z prób do spektaklu, pojawiającego się również w tytule publikacji Bandoneon – Für was kann Tango alles gut sein? (Bandoneon – do czego może przydać się tango?), Hoghe próbował uchwycić strategię montażu w spektaklach Bausch. Jego książki były tłumaczone na wiele języków, ale niestety nie istnieją przekłady na polski. Warto dodać, że zanim został dramaturgiem, pracował jako krytyk, pisząc do „Der Zeit”. Mieszkał w Düsseldorfie, ale lubił Francję i tamtejsze podejście do tańca, doceniające minimalizm i taniec konceptualny. Odchodząc od Tanztheater Wuppertal Piny Bausch, skierował swoje kroki w stronę oszczędnych, surowych spektakli, które jednak miały poruszać widza. Znamiennym, a może najważniejszym mottem, swoistym credo artystycznym, stały się dla artysty słowa Piera Paolo Pasoliniego: „throwing the body into battle”. Ciało miało zostać rzucone do walki z normami, z cielesnymi, fizycznymi ograniczeniami.

 

Poprzez swoją twórczość Raimund Hoghe przekroczył niepisaną granicę i ustanowił nowe zasady na rzecz nienormatywności ciała w przestrzeni choreografii. Nie da się zapomnieć o tym otwarcie politycznym wymiarze jego działań, projektów i spektakli. Raimund Hoghe z pewnością udowodnił, że bycie tancerzem ma wiele aspektów i nie opiera się tylko na Witruwiańskim, klasycznie pięknym ciele. Poprzez swoje spektakle opowiadał historię ciała i tańca z wielką klasą i wyczuciem, nawiązywał do znanych narracji i tekstów kultury (Jezioro łabędzie, Popołudnie fauna, Święto wiosny, Bolero), ale również do biografii osób wykluczonych czy tych, których głos chciał przypomnieć i ukazać ich sylwetki ze swojej perspektyw (np. Joseph Schmidt, Judy Garland).

 

Po jego śmierci wiele osób przywołuje teraz spektakl Forbidden Fruit (1989), solo stworzone dla Marka Sieczkarka, które wyreżyserował Hoghe, jednak w oficjalnej narracji, to Meinwärts z 1994 roku przyjęło się traktować jako początek tryptyku (jego kolejne części to Chambre séparée, 1997 i Another Dream, 2000) oraz debiut artysty w nowej roli – choreografa. Przez wiele lat Hoghe współpracował z Lucą Giacomo Schultem, ten sojusz rozpoczął się w 1992 roku. Jako twórców, którzy go inspirowali, obok Piny Bausch wymieniał Petera Brooka, Kazuo Ohno, Sankai Juku.

 

Od Boléro Variations Raimund Hoghe rozpoczął znajomość z polskim widzem w 2009[1]. Znajomość intensywną i szczodrą w spektakle. Boléro Variations to spektakl o niesamowitej sile oddziaływania, mistrzowsko skonstruowanej dramaturgii i napięciu. Najmocniej wybrzmiewa w nim poczucie braku, nieobecności, ale i niezwykłe wyczucie muzyki, która kontrapunktowała te rodzące się w widzach emocje. To spektakl, który najmocniej zapadł mi w pamięć, do dziś jestem w stanie przywołać napięcie, jakie panowało na sali w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu, gdy wszyscy zastygli w skupieniu, obserwując niską postać mężczyzny w czerni o specyficznym chodzie, stwarzającego jakby na nowo przestrzeń poprzez zaznaczenie jej konturów. W pamięci zostaną na zawsze mikrorytuały Hoghego na scenie, jak kilka roztapiających się bryłek lodu imitujących łabędzie ze Swan Lake, 4 acts. Dzięki tej oszczędności środków i ich prostocie każdy gest miał swoją rangę i głęboki sens. Po wariacjach wokół bolero, jeszcze podczas tego samego przeglądu, Taniec na Malcie, pojawiło się  L’apres midi (reinterpretacja Popołudnia fauna), a później na Festiwalu Wiosny – Sacre Rite of spring, natomiast w ramach Sezonu Kultury Nadrenii Północnej-Westfalii – Swan lake, 4 acts36 Avenue Georges Mandel, Lecture Performance: Body, Space, Music i na koniec An Evening with Judy – to szerokie spektrum przedstawień pozwoliło polskim widzom poznać i docenić język sceniczny Hoghego.

 

W moich rozważaniach, publikowanych w polskich periodykach kulturalnych, Hoghe zbliżał się do teatru umownego, intymnego i zarazem poetyckiego, formalnie był choreografem minimalistą, działającym w przestrzeni tańca konceptualnego, opowiadającym historię pisaną ciałem, dosłownie i w przenośni – o fizyczności, o liminalności, o pamięci i o nieustannej walce, którą trzeba toczyć z ciałem, z samym sobą i normami. Dzięki temu, że jego wypowiedź artystyczna brzmiała donośnie, narracja twórcy zwyciężyła, przełamała tabu, i wprowadziła zmianę. Niedawno, mogę już napisać – pod koniec życia, bo historia Hoghe domyka się na naszych oczach zaczęły spływać dowody uznania dla talentu Raimunda Hoghe w postaci licznych nagród, w tym tej najważniejszej i najbardziej prestiżowej, „German Dance Prize „w 2020 roku. Były też inne, równie istotne i potwierdzające jego miejsce w historii światowego tańca, np. „Deutscher Produzentenpreis für Choreografie in 2001” (niemiecka nagroda producentów za choreografię), francuska nagroda krytyków za Swan Lake, 4 Acts (w 2006 roku  w kategorii spektakl obcojęzyczny, został również mianowany tancerzem roku („Dancer of the Year”, 2008) przez krytyków z magazynu „ballet-tanz”. Poszukiwania i dokonania Hoghe jako autora, dramaturga, choreografa i tancerza pozostaną w naszej pamięci.

 

Moje teksty wokół prac Raimunda Hoghego:

 

https://www.dwutygodnik.com/artykul/1115-teatr-intymny-raimunda.html

https://www.dwutygodnik.com/artykul/2804-wzbogacenie-przez-redukcje.html

https://www.dwutygodnik.com/artykul/2923-cenie-proste-formy.html

 

 

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

 


[1] Co ciekawe, w tym samym czasie po raz trzeci przyjechał do Polski zespół Piny Bausch z prezentacjami spektaklu Nefés, i niestety choreografka nie towarzyszyła już zespołowi, gdyż tuż przed wyjazdem zaniemogła, a potem bardzo szybko, w  kilka dni po tym fakcie, informacja o jej śmierci dotarła do szerokiej publiczności. W tym samym roku w czasie przeglądu Stary Browar Nowy Taniec na Malcie kuratorka Joanna Leśnierowska, postanowiła przypomnieć tradycję i kontynuację Tanztheater,  prezentując między innymi spektakle Nigela Charnocka, Yasmeen Godder oraz Raimunda Hoghego. Miałam możliwość prowadzić wtedy cykl trzech wykładów o tradycji Tanztheater w ramach browarowego cyklu Taniec.doc.

 

 

O Raimundzie Hoghem:

 

Raimund Hoghe urodził się w Wuppertalu. Swoją karierę rozpoczął od pisania charakterystyk – portretów outsiderów i celebrytów dla niemieckiego tygodnika „Die Zeit”. Eseje te opublikowano później w kilku tomach. W latach 1980–90 pracował jako dramaturg w Tanztheater Wuppertal Piny Bausch; pisane tu teksty także ukazały się drukiem w dwóch tomach. Począwszy od 1989, tworzył teksty teatralne dla tancerzy i aktorów. W 1992 rozpoczął trwającą do swojej śmierci współpracę z artystą Lucą Giacomo Schultem. W 1994 stworzył swój pierwszy spektakl solowy Meinwärts, który wraz z kolejnymi solami artysty – Chambre séparée (1997) i Another Dream (2000) – złożyło się na choreograficzną trylogię będącą refleksją nad XX wiekiem. Hoghe często tworzył dla telewizji; wśród projektów telewizyjnych wymienić warto La jeunesse est dans la tête dla ARTE (2016), Lebensträume (ZDF/3sat 1994), czy Der Buckel – godzinny autoportret z 1997 dla stacji WDR (West Deutscher Rundfunk). Raimunda Hoghe prezentował swoje spektakl w całej Europie, a także w Ameryce Północnej i Południowej, Azji i Australii, zaś książki jego autorstwa przetłumaczono na kilka języków. Był także laureatem wielu prestiżowych nagród, w tym „Deutscher Produzentenpreis für Choreografie” (2001), „Prix de la Critique” (2006) za Swan Lake, 4 Acts (w kategorii „Najlepszy spektakl zagraniczny”). W 2008 magazyn „ballet-tanz” przyznał mu w głosowaniu krytyków tytuł Tancerza Roku. W 2019, w uznaniu jego „znaczącego wkładu we współpracę kulturalną między Niemcami a Francją” francuskie Ministerstwo Kultury mianowało Hoghego Oficerem Orderu Sztuk i Literatury (Officier de lʼordre des Arts et des Lettres). Książki poświęcone twórczości teatralnej Hoghego ukazały się m.in. we Francji, Niemczech, Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych.

 

 „W swoim pierwszym spektaklu solowym Meinwärts (1994) Raimund Hoghe podjął temat życia i twórczości żydowskiego tenora Josepha Schmidta, którego największe sukcesy przypadły na lata 40. XX w. Solo Chambre separée, traktowało o jego dzieciństwie w powojennych Niemczech tętniących cudem gospodarczym, raz po raz przysłanianym przez cienie nazistowskiej przeszłości. Another Dream opowiada o nastroju przebudzenia charakterystycznym dla lat 60. XX w. Tanztheater Raimunda Hoghego jest jednoznacznie polityczny, nie zaniedbując przy tym formy. Minimalistyczne dzieła Hoghego łączą w sobie rytualną surowość japońskiego teatru z amerykańską sztuką performance, niemieckim ekspresjonizmem i jego własnym zainteresowaniem ludzkimi uczuciami i kontekstami społeczno-politycznymi. Krótkie teksty anegdotyczne wydobywają sprzeczności tkwiące w konkretnych wycinkach historii w zderzeniu z małymi-wielkimi tęsknotami, które utrzymują ludzi przy życiu. Akcja spektakli za każdym razem przedstawiona jest jako abstrakcja, a emocje zawarte są jedynie w popularnych piosenkach, starannie dobranych przez Hogheʼa pod względem tematyki i okresu historycznego. Hoghe formułuje swoje wspomnienia tak, by wydarzenia historyczne przywoływane były poprzez subiektywne i czysto osobiste chwile. W jego ciele, które z powodu garbu wymyka się społecznym normom, jest miejsce dla nas wszystkich i dla naszych osobistych wspomnień. Hoghe otwiera przestrzenie pomiędzy rzeczami, słowami i piosenkami, i robi tam miejsce na osobiste reminiscencje i chwile pełne uczuć. To momenty  refleksji, ale także chwile do śmiechu.”

 

Gerald Siegmund

 

 

„Pier Paolo Pasolini pisał o rzuceniu ciała do walki. Te słowa zainspirowały mnie do tego, by stanąć na scenie. Innymi źródłami inspiracji są otaczająca mnie rzeczywistość, czas, w którym przyszło mi żyć, moje wspomnienia z przeszłości, ludzie, obrazy, uczucia, potęga i piękno muzyki oraz konfrontacja z własnym ciałem. W moim przypadku nie odpowiada ono klasycznym ideałom piękna. Możliwość oglądania na scenie ciał, które nie mieszczą się w normie, jest ważna – nie tylko w odniesieniu do historii, ale także w odniesieniu do aktualnych przemian, które sprowadzają człowieka do statusu obiektu, który można zaprojektować. W kwestii sukcesu: ważne jest, aby móc pracować i iść własną drogą – bez względu na to, czy przynosi to sukces, czy nie. Ja po prostu robię to, co muszę.”

 

 Raimund Hoghe

 

Źródło: http://www.raimundhoghe.com/

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close