30 listopada 2022 roku Janusz Smoliński – pierwszy solista baletu Teatru Wielkiego, solista Het Nationale Ballet, czołowy tancerz baletu Gran Teatre del Liceu w Barcelonie – przekazał Karolowi Urbańskiemu, zastępcy dyrektora Narodowego Instytutu Muzyki i Tańca ds. tańca, znaczek pocztowy z 1972 roku, ze swoim tanecznym wizerunkiem. Była to okazja do rozmowy o niezwykłym życiu Artysty. Wywiad przeprowadziła Dorota Mentrak.
Spróbujmy się przenieść wspomnieniami do czasu, kiedy zatańczył Pan główną rolę w spektaklu Na kwaterunku w choreografii Bogusława Wolczyńskiego i do muzyki Stanisława Moniuszki. To scena z tego baletu widnieje na ofiarowanym przez Pana znaczku Poczty Polskiej.
To jedyny znaczek baletowy, jaki w ogóle powstał. Był wówczas Rok Stanisława Moniuszki i Operetka Śląska w Gliwicach zaproponowała mi, żebym zatańczył z Marią Surowiak. Z początku nie chciałem tam jechać, ale w końcu powiedziałem sobie „dlaczego nie?” i pojechałem. Przyjęto mnie bardzo uroczyście, a ja ostatecznie byłem zadowolony z wzięcia udziału w tej inicjatywie i nadal miło wspominam tę współpracę. Na kwaterunku był jedynym baletem Moniuszki wystawianym w tamtych czasach w Operetce Śląskiej w Gliwicach, a że był Rok Stanisława Moniuszki, wydano całą serię znaczków operowych i ten jeden nasz – baletowy, w partnerowaniu z Marią.
Pana kariera artystyczna była bardzo barwna, bogata w pracę w zagranicznych zespołach. Jak Pan wspomina czas pracy w Het Nationale Ballet czy w Gran Teatre del Liceu w Barcelonie?
Zostałem zaproszony do Het Nationale Ballet i na początku tańczyłem tam z Amerykanką Kathleen Smith w balecie Giselle, a potem pas de deux na zmianę z rolą Księcia Alberta. Następnie Conrad Drzewiecki zaprezentował spektakl Wariacje 4:4 do muzyki Franciszka Woźniaka (wersja II wystawiona 4 lipca 1967 roku – przyp. red.). Wziąłem w nim udział wraz z Jessicą Folkerst. Na początku nie odpowiadała mi ta technika, gdyż to było moje pierwsze spotkanie z techniką modern, ale z czasem się w niej odnalazłem. Później Drzewiecki chciał mnie przyciągnąć do Poznania, ale nie zdecydowałem się – nawet za proponowany przez dyrekcję segment. Pozostałem przy występach gościnnych w Operze Poznańskiej. Gdy już rozwiązali zespół, przyjechałem na roczny kontrakt, by przygotować premierę i zatańczyć na tamtejszej scenie w spektaklu Giselle z Janiną Galikowską, znakomitą partnerką; wystąpiliśmy razem również w Jeziorze łabędzim. To był warunek tej współpracy, byśmy tańczyli przez cały sezon artystyczny. Bardzo miło wspominam ten czas. Co do Barcelony, zawsze chciałem tam pojechać. W czasach Franko nie było to możliwe, ale zawsze o tym marzyłem. Chciałem odejść w czasie swojej wysokiej formy artystycznej i wtedy pojawiła się propozycja współpracy z Instytutu del Theatro, by przez trzy miesiące dawać lekcje klasyki i zreformować pewne rzeczy. Zgodziłem się bez wahania. A że byłem wówczas w formie, dostałem propozycję kontraktu jako „Gwiazda sezonu” i tak z piątego balkonu – jako widz – przeszedłem na proscenium. Tańczyłem obok słynnej Montserrat Caballé.
Jak smakowały powroty do ojczyzny?
Za każdym razem składano mi znakomite propozycje, które niestety nie zawsze pokrywały się z prawdą. Niekiedy zapraszali mnie moi koledzy po fachu. Obiecywano mi większe gaże, ale z realizacją tych zobowiązań było bardzo różnie. Najgorzej układała mi się współpraca z artystami, którzy jednocześnie tańczyli i sprawowali władzę jako dyrektorzy w zespołach.
W 1974 roku rozpoczął Pan pracę pedagogiczną jako wykładowca departamentu tańca klasycznego w Instituto del Teatro w Barcelonie. Jaka była Pana misja?
Moją misją było unormowanie systemu. Byłem po studiach moskiewskich, więc poproszono mnie o dawanie lekcji tańca klasycznego dla profesjonalistów. Miałem tam piętnastu uczniów, a każdy kolejny kandydat musiał najpierw przejść przez moją selekcję. Byłem wówczas bardzo popularny.
Pan jest nadal obecny w świecie tańca. Jakie ma Pan plany na przyszłość?
Żeby przetrwać w zdrowiu, gdyż zostaje nas już coraz mniej.
Dziękuję serdecznie za rozmowę i przekazanie tego wyjątkowego historycznego znaczka baletowego do Narodowego Instytutu Muzyki i Tańca.
***
Link do strony ze znaczkiem pocztowym: link