Wersja do druku

Udostępnij

W programie nadchodzącej, IX edycji Festiwalu Atelier Polskiego Teatru Tańca  Poznaniu (10-13 marca, Scena Wspólna) znajdą się aż cztery premierowe spektakle.  Troje tancerzy (Marcin Motyl, Adrian Radwański oraz Monika Błaszczak – uczennica Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Poznaniu) zadebiutuje w roli choreografów. O tematach, które podejmują, oraz o przygotowaniach do premier artyści opowiedzieli podczas konferencji prasowej  2 marca 2016. Z twórcami rozmawiała Regina Lissowska-Postaremczak.

 

Poza spektaklami przygotowanymi przez artystów związanych z PTT, w programie znajdą się też gościnne przedstawienia Teatru Tańca Zawirowania i Bytomskiego Teatru Tanca i Ruchu ROZBARK. Publikujemy także szczegółowy program.

 

Touch me

Choreografia: Andrzej Adamczak
Tańczą: Andrzej Adamczak, Katarzyna Rzetelska

Touch me  to spektakl, w którym choreograf Andrzej Adamczak podejmuje próbę wieloaspektowego spojrzenia na doświadczenie dotyku. Choreograf bada różne rodzaje dotyku i nasze na nie reakcje. Szuka odpowiedzi na pytania: „Czy jesteśmy gotowi na dotyk?”, „Jaka jest nasza na niego wytrzymałość?”.

 

Dlaczego zdecydowałeś się podjąć temat dotyku i z jakiej perspektywy przedstawiasz go w spektaklu?

 

Andrzej Adamczak: Dotyk jest najważniejszym ze zmysłów, najbardziej pierwotnym i bezpośrednim sposobem kontaktu z otoczeniem. Pozostałe zmysły, na przykład smak czy węch, w pewnym stopniu również angażują dotyk –  ich działanie wiąże się z bezpośrednim kontaktem.

 

W Touch me próbujemy przyjrzeć się różnego rodzaju reakcjom, jakie wywołuje w nas dotyk. Potrzebujemy go, czekamy na niego, często chcemy, żeby trwał. Ale chciałbym też pokazać, że nie zawsze sprawia nam on przyjemność, że może też powodować ból, zarówno fizyczny, jak i psychiczny. Ta sfera kontaktu dotyczy nie tylko reakcji – to również relacje między ludźmi. Sam „dotyk” nie zawsze musi być dosłowny, dotknąć można nawet spojrzeniem. Te relacje są głównym motorem spektaklu, choć jest to sfera trudna do pokazania na scenie – być może łatwiejszym medium dla takiego tematu byłby film.

 

W Touch me jest też miejsce na bardziej prostolinijne podejście, potraktowanie tematu z humorem, pokazanie prostych reakcji, jak ucieczka przed dotykiem, lub przyjemność, jaką nam sprawia. Małe relacje, które budują się między nami w spektaklu. Jak się zakończą? Tego jeszcze nie wiem.

 

Premierę na festiwalu  poprzedzać będzie tego samego wieczoru Twój ostatni spektakl, Need me. Jak odnosisz się do tego zestawienia? Czy Touch me jest w zamierzeniu kontynuacją lub może rozwinięciem idei poprzedniego spektaklu?

 

Sam zastanawiałem się nad tym. Pozostawię opinię widzom, czy w ich odbiorze takie zestawienie okaże się dobre, czy nie.

Jednak zadaniem, które sobie postawiłem, było nie powielanie niczego z poprzedniego spektaklu. Okazało się to dużym wyzwaniem, a zarazem subtelnym – wymagającym ciągłego skupienia na najmniejszych detalach. Obsada jest podobna [w Need me Andrzej Adamczak i Katarzyna Rzetelska – przyp. red.], dlatego cokolwiek robimy, każde zbliżenie jest nawiązaniem do tego co było, i co stanie się za chwilę. Jednak Need me jest spektaklem o dwóch pierwiastkach w jednej osobie, ukazanych w dwóch ciałach. Touch me natomiast wychodzi „na zewnątrz”, poza sferę psychologiczną. To trzy osoby na scenie, nie trzy osoby w jednej – to jest różnica.

 

W Twoim założeniu nie jest to więc dyptyk?

 

Tak czy inaczej nim będzie, choćby poprzez podobieństwo tytułu, ale zgodnie z moim odczuciem staram się te spektakle od siebie nawzajem odcinać.

 

***

 

Plan

Choreografia: Marcin Motyl
Obsada: Mariola Hendrykowska, Agnieszka Fertała, Zbigniew Kocięba, Marcin Motyl 

 

Obsesyjne zarządzanie czasem, ciągłe planowanie życia to jedna z chorób współczesnego świata. Ludzie chcą w ten sposób pokazać, że świetnie panują nad swoim życiem. Pragną spełniać się zawodowo i w życiu prywatnym, ich energia jest skumulowana na działanie. Od świtu do zmierzchu planują, ale nie uwzględniają w tym czynnika społecznego, co prowadzi ich do stopniowego wyłączania z funkcjonowania w społeczeństwie. Jednocześnie pozbawieni jesteśmy najważniejszego planu. Nie jesteśmy w stanie zaplanować naszej przyszłości jako społeczeństwa. Obecna sytuacja w Europie zmusza do myślenia. Ale nikt nie ma konkretnego planu jej rozwiązania. Możemy starać́ się tego nie zauważać. Możemy udawać, że nas to nie dotyczy. Możemy mieć nadzieję, że to minie. Możemy…

 

Co skłoniło Cię do pojęcia tego tematu?  Czy Plan koncentruje się wokół  jednostki, relacji międzyludzkich, czy może szerszych, społecznych odniesień?

 

Marcin Motyl: Ludzie starają się zaplanować każdy element swojego życia, maksymalnie wykorzystywać czas – ale przez to nie mają czasu dla innych. Problem polega na tym, że w naszym współczesnym europejskim życiu każdy stara się być indywidualistą,  przez co zatracamy więzi społeczne. Wydaje mi się, że powinniśmy być w grupie, bo grupa może zdziałać o wiele więcej. Pytaniem, które stawia ten spektakl jest: czy warto inwestować  w jednostkę, w rozwój, czy raczej skupić się na funkcjonowaniu w społeczeństwie.

Jednym z problemów, z jakim spotyka się teraz społeczeństwo w Europie jest imigracja osób ze Wschodu; mój spektakl po trochu będzie też o tym. Zmianom towarzyszy niepewność – dlatego potrzebny jest plan.

 

Nie wiemy jednak, kto naprawdę ten plan tworzy? Czy stoją za tym głowy państwa, politycy? Wpływowi milionerzy? Globalne korporacje? A może media? Czy one są zależne, czy niezależne? Staramy się spojrzeć na to przymrużeniem oka, choć jest to temat bardzo poważny. Ale być może – paradoksalnie – pokazanie go w krzywym zwierciadle pozwoli dostrzec coś więcej, skłoni do refleksji.

 

Czy w tym planie jest miejsce dla czynnika losowego, czy raczej jest on domeną „szarych eminencji”?

 

Poruszam temat, który dotyczy Europy i europejskiego stylu życia,  a co dociera do nas głównie poprzez media.  Zdajemy sobie sprawę, że coś dzieje się też na drugim, trzecim planie. Być może dowiemy się w końcu, że coś już zostało zaplanowane bez naszej wiedzy i udziału. Jednak ten plan, ostatecznie, dotyczy ludzi.

 

Z drugiej więc strony, patrzę na to z perspektywy młodego człowieka, który ma jeszcze wiele lat przed sobą – jak odnajdzie się za kilka czy kilkanaście lat, w świecie ukształtowanym przez decyzje, na które nie ma wpływu? Jak moje życie będzie wyglądało wtedy, jeżeli teraz nie zacznę działać? I na ile jakikolwiek mój plan jest możliwy do zrealizowania? Czy możemy zaplanować przyszłość – w teraźniejszości? Nie mówię o planie drobnych, codziennych zajęć, ale o planie bardziej ogólnym, społecznym.

 

W samym spektaklu jest też przestrzeń dla przypadku. To zbiór wydarzeń, sytuacji, które w pewien sposób będą się łączyć. W samym procesie dużo korzystaliśmy z improwizacji, a na scenie również, w pewnym zakresie, pozostanie miejsce na swobodę działań.

 

***

 

UNISOno

Choreografia: Adrian Radwański

Obsada: Adrian Radwański, Katarzyna Rzetelska, Katarzyna Kulmińska, Marcin Motyl, Sandra Szatan

 

UNISOno to spektakl o procesie wchodzenia młodego człowieka w dorosłość i związanym z tym zrywaniu z autorytetami, które kształtowały jego osobowość, kiedy robił pierwszy krok czy wydawał z siebie pierwsze słowa. Choreograf zauważa, że w charakterze każdego młodego człowieka występuje cecha, która stanowi dominantę. Kolejne decyzje życiowe, przed którymi staje jako dorosły człowiek czynią jego rys charakterologiczny coraz  mniej jednoznacznym.

 

Jak kształtowała się koncepcja Twojego spektaklu? Czy w Twoim spojrzeniu na kształtowanie osobowości odnosisz się do konkretnych teorii psychologicznych, czy może własnych obserwacji i doświadczeń?

 

Adrian Radwański: Od dziecka byłem obserwatorem, osoba cichą, która zwraca uwagę na charakterystyczne zachowanie innych osób. Raczej nie inspirowałem się teoriami psychologicznymi czy filozoficznymi. To, co chcę powiedzieć poprzez spektakl, opieram raczej na subiektywnych poglądach, osobistych obserwacjach i doświadczeniu – zwłaszcza na doświadczeniu przejścia z małego środowiska, jakim jest szkoła, rodzina, bursa szkolna, do dorosłego życia, w którym zderzamy się z całkowicie nową rzeczywistością, ogromem populacji, różnorodnością spraw, środowisk i postaw. Każde spotkanie, każde nowe doświadczenie, zmienia nas i kształtuje. Zastanawiałem  się już od dłuższego czasu nad tą koncepcją, a teraz mam poczucie, że w końcu nadszedł w moim życiu właściwy moment.

 

Czy to otwarcie na nowe wpływy oznacza dla Ciebie konstrukcję, czy raczej dekonstrukcję osobowości?

 

Moim zdaniem chodzi raczej o narzucenie drugiej osobie własnej osobowości. Nie jest to totalna dekonstrukcja osobowości, czy też jej dominanty – raczej przekazanie własnych cech innym, kumulowanie, czy może raczej kolekcjonowanie poszczególnych cech charakteru.  

 

Zwykle określamy ludzi za pomocą jednego czy dwóch przymiotników.  Te cechy zazwyczaj stają się dominujące, to one kreują nasz wizerunek wobec innych ludzi. Myślę, że to w nas zostaje, nawet jeśli później, pod wpływem spotkań z innymi ludźmi zaczyna się zacierać.

 

Masz na myśli powierzchowny odbiór? Czy może chodzi o potencjał do rozwinięcia bardzo różnych cech – potencjał, którego nie znamy, a który urzeczywistnia się z każdym wyborem jaki podejmujemy w społecznym kontekście?

 

O tym właśnie chcę powiedzieć, o momencie przejścia w świat „dorosły”, w którym nie wiemy, co nas spotka i nie podejrzewamy nawet, jak bardzo możemy się zmienić. Będąc kierunkowani przez różne osoby, z każdym spotkaniem otwieramy się na tyle, że nie jesteśmy w stanie sami siebie poznać. Gdy wykraczamy poza ten świat, wszystko staje się nowe, nieznane, świeże. Przechodzimy prawie całkowitą transformację.

 

Śnienie
choreografia: Monika Błaszczak

miejsce: Fara Poznańska oraz Ogólnokształcąca Szkoła Baletowa im. Olgi Sławskiej-Lipczyńskiej

wykonawcy: uczniowie Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej, Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej im. Henryka Wieniawskiego

 

W ramach IX Festiwalu Atelier Polskiego Teatru Tańca oraz cyklu „Polski Teatr Tańca promuje” odbędzie się pokaz spektaklu Śnienie w choreografii tegorocznej laureatki Medalu Młodej Sztuki „Głosu Wielkopolskiego” Moniki Błaszczak. Przestrzeń Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej zamieni się w świątynię wyobraźni. Z murów budynku przy ulicy Gołębiej 8 wyłonią się duchy i wypełnią tańcem każdą salę, korytarz i kąt.

 

Jako spektakl site-specific, Twój projekt w programie festiwalu jest jedyny w swoim rodzaju. W  jaki sposób aranżujesz te specyficzne przestrzenie – poznańskiej Fary i Szkoły Baletowej?

 

Ogólnie jestem bardzo zainteresowana pracą w specyficznej przestrzeni, nie interesuje mnie scena, konwencjonalny podział na przestrzenie artysty i widza. Nie chcę sztucznego rozgraniczenia tych dwóch światów. Wolałabym, żeby widz mojego spektaklu wszedł do świata, który został tam wykreowany,  żeby  znalazł się w środku czegoś ogromnego; żeby sama przestrzeń grała i wpływała na odbiór tego świata.

 

Chciałam poza tym opowiedzieć o miejscu, w którym dorastałam, nadal dorastam i pracuję, o mojej szkole. Wybrałam to miejsce, ponieważ ten budynek i związana z nim historia są naprawdę niesamowite. Przy tym jest też pięknym miejscem i po prostu chciałabym, żeby ludzie mogli wejść do środka i dostrzec to, a jednocześnie poznać nas i naszą historię.

 

Spektakl zaczyna się w Farze Poznańskiej i podróżuje przez przestrzenie szkoły baletowej – po wszystkich klasach, korytarzach, salach baletowych, rozgrywa się na oknach, drzwiach i podłodze. W dużym stopniu posługujemy się też nowymi mediami.

 

Wokół jakich tematów poprowadzisz tę podróż?

 

Pomysł wziął się z mojej refleksji nad tym, że w dzisiejszych czasach coraz mniej myślimy o świecie, który będzie „po tym świecie”; „poza tym światem” [doczesnym – przypis red.]. Ważna jest dla mnie też refleksja o tym, czym jest sztuka, co robi artysta. Zastanawiałam się co to znaczy, jak się ma twórczość człowieka do boskiego aktu (s)tworzenia świata. To są tematy, którymi się zajmuję w Śnieniu.

 

A jakie były Twoje doświadczenia w pracy nad tym spektaklem, angażującym tak wiele przestrzeni i wykonawców?

 

Pracuję z dziećmi, to jest bardzo specyficzna praca, ale także niezwykle wzbogacające doświadczenie. Nie spodziewałam się, że tak wiele zmieni się w szkole dzięki temu projektowi – ludzie się otwierają, dzieją się fantastyczne rzeczy.

 

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

 

 

 

***

 

Program

 

10 marca 2016, godz. 20.00, Scena Wspólna

Need me (2014), chor. Andrzej Adamczak

PREMIERA Touch me, chor. Andrzej Adamczak

 

11 marca 2016 godz. 20.00, Scena Wspólna

PREMIERA Plan, chor. Marcin Motyl

Zagubieni w skórze (2015), chor. Anna Piotrowska – spektakl gościnny Bytomskiego Teatru Tańca i Ruchu ROZBARK (spektakl dla widzów 18+)

 

12 marca 2016 godz. 18.00, Scena Wspólna

Zbliżenia (2011), chor. Tomáš Nepšinský i tancerze – spektakl gościnny Teatru Tańca Zawirowania

PREMIERA UNISOno, chor. Adrian Radwański

 

13 marca 2016 godz. 20.00, Ogólnokształcąca Szkoła Baletowa (początek w Farze Poznańskiej) „Polski Teatr Tańca promuje”

DEBIUT Śnienie, chor. Monika Błaszczak (tegoroczna laureatka Medalu Młodej Sztuki „Głosu Wielkopolskiego”)

Wstęp wolny!

 

 

Bilety na spektakle na Scenie Wspólnej w cenie 40 zł (normalny)/20 zł (ulgowy) dostępne są w impresariacie PTT (ul. Kozia 4, Poznań) oraz na stronie: bilety.ptt-poznan.pl.

Karnet na wszystkie dni festiwalowe na Scenie Wspólnej w cenie 90 zł (normalny)/45 zł (ulgowy) dostępny jest w impresariacie PTT.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close