
Imre Thormann, fot. Otto Muehlethaler.
W pierwszym tegorocznym numerze miesięcznika „Teatr” (styczeń/2013) w dziale „Przegląd” opublikowane zostały trzy teksty na temat tańca. Dwa z nich to recenzje ostatnich spektakli Teatru Maat Projekt w reżyserii i choreografii Tomasza Bazana. Trzeci natomiast to omówienie wieczoru baletowego Echa czasu (chor. Page, Pastor, Forsythe) Polskiego Baletu Narodowego.
W tekście Orlando wyzerowany Szymon Kazimierczak, wychodząc od intrygującego i zdającego sie zapowiadać spektakl plakatu Orlanda, przeprowadza krytyczną analizę spektaklu, zarzucając mu, że „zamiast trakttatu o wojnie płci i poszukiwaniu tożsamości dostajemy dość powierzchowne i warsztatowo mierne przedstawienie, przeskakujące od kiczowatego melodramatyzmu do sztamp popdpatrzonych w przedstawieniach postdramatycznych reżyserów””. W zakończeniu tekstu Kazimierczuk zwraca uwagę, że dla prozy Woolf najbardziej adewatne medium to ciało – przywołuje tu inny spektakl Bazana: „skromne, świetne Station de Corps”. W kolejnym artykule, Ecce ciało, Magdalena Hasiuk opisuje ten właśnie spektakl artysty, kolejne sekwencje działań ruchowych i obrazów. Motywem przewodnim tekstu i spektaklu autorka czyni ludzkie ciało: „Stawiając pytania i wyzwania ciału, Tomasz Bazan bada istotę człowieczeństwa.Co znaczy mieć ciało człowieka? Co to znaczy być ciałem człowieka”. W zakończeniu Hasiuk pisze: „Ten ruchowy esej «pisany» ciałamu w przestrzeni dotyka spraw ważnych w sposób zwyczajny, po ludzku bezbronny.
W artykule Głos z oddali Anastasia Nabokina, wieloletnia tancerka Teatru Wielkiego – Opery Narodowej, przywołuje różnorodne koncepcje tańca, a następnie opisuje wieczór Echa czasu przez pryzmat refleksji jego choreografów nad językiem tańca klasycznego. Zauważa: „w każdym z nich [spektakli wieczoru] choreografowie pracowali z muzyką poważną, zaprezentowali wyraźną oszczędność środków plastycznych i klasyczne podejście do tańca. Jednak właściwie tylko spektakl Forsythe’a, ułożony w 1984 roku, był zdecydowanym głosem, który echo niesie do naszych dni”. To właśnie choreografię Forsythe’a uznaje za najbardziej udaną z całego wieczoru i wciąż współczesną, w Century rolls Page’a dostrzegając sprzeczne strategie (symultaniczność i minimalizm), a w przypadku Moving rooms Pastora – uznając znakomite i podstawowe dla struktury spektaklu światło za zbyt krępujące i więżace taniec, w rezultacie czego „powstało swoiste symulakrum tańca”, w którym zabrakło intencjonalności ruchu.