W Autobiography McGregor nadal eksploruje nowe terytoria choreografii i definiuje tańczące ciało jako „żywe archiwum”. Tym razem przedmiotem zainteresowania Brytyjczyka stało się jego własne DNA, zmieniające się niejako w partyturę, za pomocą której rozpisano taniec na dwadzieścia trzy sekwencje odpowiadające dwudziestu trzem parom chromosomów tworzących ludzki genotyp. Dzieło sceniczne poprzedził skomplikowany proces budowania struktury choreografii w oparciu o zsekwencjonowany przez naukowców z Wellcome Trust Sanger Institute z Utrechtu indywidualny genom McGregora. Jednocześnie choreograf stworzył dwadzieścia trzy taneczne sceny odwołujące się do jego przeszłości, zdarzeń i zjawisk, które najpełniej ukształtowały go jako człowieka i artystę. Dzięki specjalnie opracowanemu algorytmowi, opartemu na kodzie genetycznym choreografa, komputer raz za razem, przed każdym kolejnym występem zespołu, losowo, dokonuje wyboru dwudziestu jeden z dwudziestu trzech tanecznych sekwencji, w taki sposób, iż porządek scen zmienia się.

Wersja do druku

Udostępnij

16 i 17 listopada w Centrum Spotkania Kultur w Lublinie zaprezentowany został spektakl Autobiography Company Wayne McGregor, wieńczący XXIII edycję Międzynarodowych Spotkań Teatrów Tańca w Lublinie. To kolejny brytyjski zespół tańca współczesnego, który wystąpił na Scenie Operowej w ramach programu large scale w 2019 roku – w kwietniu widzowie mieli niepowtarzalną okazję zobaczyć Grand Finale Hofesh Schechter Company, spektakl z 2017 roku. Autobiography również miał swoją światową premierę dwa lata temu, choć inscenizację, którą Wayne McGregor wraz zespołem pokazał w Polsce, z całą pewnością można nazwać światową prapremierą. Właściwie to odbyły się dwie premiery Autrobiography, w sobotę i w niedzielę, bowiem w zgodzie z koncepcją twórcy, każda kolejna odsłona tej choreografii jest też jej alternatywą wersją.

Wayne McGregor w swojej dwudziestopięcioletniej praktyce choreograficznej łączy dwie równie dla niego fascynujące i inspirujące dziedziny: naukę i taniec. Kiedy w 2009 roku na Łódzkich Spotkaniach Baletowych wraz z zespołem, wtedy jeszcze noszącym nazwę Random Dance, przedstawił Entity, jedna z recenzentek pisała, iż brytyjski zespół należy do znakomitości, ponieważ dzięki spotkaniu z nim utwierdziła się w przekonaniu, że zatańczyć można wszystko… nawet ułamki[1]. Już wtedy wyznacznikiem stylu McGregora było innowacyjne połączenie wymagającej choreografii z muzyką, sztukami wizualnymi, technologią i nauką. Kolejna konfrontacja polskiej publiczności z brytyjskim choreografem i jego twórczością miała miejsce w 2015 roku podczas XXII Międzynarodowych Spotkań Sztuki Akcji „Rozdroże” w Warszawie. W prezentowanym wówczas Far w pełni ujawniły się zainteresowania McGregora neuropsychologią i naukami kognitywnymi, a zwłaszcza procesami zachodzącymi w mózgu podczas tworzenia tańca. Badania nad możliwościami poszarzania kodu ruchowego i ekspresji wykonawczej w oparciu o opracowaną przez artystę metodę treningową Mind and Movement[2] pozwoliły ukazać taniec jako akt umysłowy i fizyczny zarazem. W Autobiography McGregor nadal eksploruje nowe terytoria choreografii i definiuje tańczące ciało jako „żywe archiwum”. Tym razem przedmiotem zainteresowania Brytyjczyka stało się jego własne DNA, zmieniające się niejako w partyturę, za pomocą której rozpisano taniec na dwadzieścia trzy sekwencje odpowiadające dwudziestu trzem parom chromosomów tworzących ludzki genotyp. Dzieło sceniczne poprzedził skomplikowany proces budowania struktury choreografii w oparciu o zsekwencjonowany przez naukowców z Wellcome Trust Sanger Institute z Utrechtu indywidualny genom McGregora. Jednocześnie choreograf stworzył dwadzieścia trzy taneczne sceny odwołujące się do jego przeszłości, zdarzeń i zjawisk, które najpełniej ukształtowały go jako człowieka i artystę. Dzięki specjalnie opracowanemu algorytmowi, opartemu na kodzie genetycznym choreografa, komputer raz za razem, przed każdym kolejnym występem zespołu, losowo, dokonuje wyboru dwudziestu jeden z dwudziestu trzech tanecznych sekwencji, w taki sposób, iż porządek scen zmienia się. Co więcej, matematyczny model zmienia też kolejność tanecznych układów w obrębie każdej z części , decyduje o tym, który z tancerzy je wykona i do jakiego fragmentu muzycznego, dlatego spektakl za każdym razem stanowi nową całość. W tej skomplikowanej kombinatoryce stałe pozostają zawsze dwa elementy: pierwsza i ostatnia scena, które tworzą niepodlegającą zmianom ramę przedstawienia. Idea ta wyraźnie nawiązuje do koncepcji muzyki i tańca zaproponowanej w latach 50. przez Johna Cage’a i Merce’a Cunninghama, w której element aleatoryczności odgrywał istotną rolę w komponowaniu. Można ją też powiązać z pracą nowojorskich artystów ruchu postmodern dance, twórców projektu Continuous project – altered daily, zakładającego nieustającą modyfikację formy[3]. Jak ustalił Nick Rothwell, twórca algorytmu Autobiography, program komputerowy może uzyskać ponad 24 000 możliwych permutacji danej choreografii. Możliwość ta pozwala na traktowanie kolejnych odsłon spektaklu jako twórczego eksperymentu, bowiem taki sam układ tanecznych sekwencji nigdy się nie powtórzy.

W wykreowanym przez McGregora świecie Autobiography widzowi pomagają odnaleźć się wyświetlane podczas spektaklu podtytuły, nadane przez twórcę wszystkim dwudziestu trzem scenom. Tworzą one rodzaj przewodnika po wspomnieniach choreografa. Czy jednak rzeczywiście chodzi o to , by, jak sugeruje tytuł spektaklu i pomysł na jego realizację, odczytać go jako taneczną autobiografię artysty? Od samego początku spektakl pozostaje w dużym stopniu wyabstrahowany z konkretnego doświadczenia, a założeniem choreografa było nie tyle skupianie się na osobistych przeżyciach, co na zbadaniu indywidualnego życiorysu „przepisanego” na ciała i umysły innych tancerzy. Tym samym spektakl stał się zwielokrotnieniem „ja” i autobiograficzną fikcją, bo wymieszał się przecież z „cielesnym archiwum” innych. Fascynujące okazało się również zagadnienie roli genów w kreowaniu naszego istnienia – tego, w jakim stopniu ich dziedziczenie determinuje to, kim jesteśmy. Choreograf zastanawia się nad tym, czy istnieje coś w rodzaju „genetycznego przeznaczenia” i czy jesteśmy w stanie od niego uciec. Najnowsze badania udowadniają, że jest to możliwe, bo o tym jak funkcjonujemy i kim się stajemy w większym stopniu niż geny decyduje środowisko zewnętrzne. Częścią każdej indywidualnej ludzkiej historii jest więc jej nieprzewidywalność. Wpisany więc w nią jest, podobnie jak w strukturę spektaklu, element przypadkowości. W tym sensie również ta recenzja jest tylko jednym z możliwych odczytań Autobiography i prawdopodobnie zmieniałaby się po każdym kolejnym obejrzeniu spektaklu.

W aleatoryczność tego widowiska wkalkulowane jest ryzyko utraty płynności, wewnętrznej spójności i dramaturgicznych napięć. Choć niezależnie od siebie intensywnie istnieją w spektaklu zarówno taniec, muzyka, scenografia i oświetlenie, to całość sprawia jednak wrażenie wewnętrznie nieco chaotycznej i rozbitej. Na poszczególne obrazy Autobiography składają się sekwencje solowe, duety i tria, wykonywane niezależnie od siebie. Nawet wtedy, gdy na scenie znajduje się liczniejsza grupa tancerzy, ten podział zachowany zostaje przez większość czasu. Tworzone przez nich formy ulegają częstym przekształceniom, raz płynnym, innym razem gwałtownym i dość szybko się rozpadają, jakby podkreślać miały, że życie jest jednak dziełem przypadku. W spektaklu rzadko kiedy pojawia się ruch unisono w symetrycznych, harmonijnych układach. Wykonawcy często zastygają w bezruchu, wymieniają się rolami, niespodziewanie dołączają do grupy tańczących, wchodzą na scenę i z niej schodzą, nieustannie tworząc nowe konfiguracje. Taniec, będący połączeniem technik współczesnych i klasycznych, jest niezwykle intensywny i zmienny. Perfekcyjnie wykonany przez doskonale wyszkolonych tancerzy znacznie rzadziej podkreśla ich indywidualność, a częściej uwypukla techniczną wirtuozerię, ich niemal nieograniczone możliwości. Autobiography charakteryzuje jednak stylistyczna jednorodność. Bez względu na to, czy tematem kolejnej sceny jest instynkt, sen, natura czy proces starzenia się, ruch tylko w nieznacznym stopniu sugeruje temat kolejnych sekwencji, a zamiana tytułu jednej sceny na inny prawdopodobnie niewiele zmieniłaby w jej odczytaniu.

W Autobiography wyróżniają się w sposób szczególny pozataneczne elementy inscenizacji, tworzone w oparciu o najnowsze technologie. Niezwykle wyrazista jest muzyka elektroniczna, wypełniająca ponadgodzinny spektakl. Hałaśliwe, momentami wręcz agresywne i niełatwe w odbiorze kompozycje w znacznym stopniu mogą determinować odbiór przedstawienia. Chwilowym wytchnieniem staje się więc nastrojowy fragment Concerto Grosso D-dur Arcangelo Corellego. Imponująca jest również spektakularna iluminacja świetlna wykorzystana w widowisku. Funkcjonuje ona tu przede wszystkim w formie potężnej, wysoko podwieszonej nad poziomem sceny, metalowej instalacji składającej się z dwudziestu ośmiu odwróconych ostrosłupów oraz dwudziestu podłużnych lamp. Odcienie emocji i nastrojów, dynamika i tempo ruchu ujawniają się w zmiennych kolorach tej ruchomej konstrukcji, która nieoczekiwanie obniża się, ograniczając przestrzeń dla tancerzy, to znów unosi się, by ponownie ją poszerzyć. Kilkakrotnie wykorzystany zostaje również efekt pionowych i płaszczyzn światła, przez które przenikają sylwetki tancerzy. Całość widowiska spowija gęsta mgła, ukrywająca momentami ostre kontury instalacji, zmiękczająca niejako elektroniczne brzmienia i industrialne dźwięki, z rzadka tylko przerywane odgłosami natury. Zacieranie realnych granic sceny pozwala też na „zawieszenie” tej opowieść poza konkretem – konkretną autobiografią.

Przy tak wyrazistej warstwie wizualnej i audialnej Autobiography, jej oryginalnej, podlegającej stałej ewolucji koncepcji i dynamicznym tańcu, zaskakujące jest to, że spektakl może niekiedy umykać uważności widza. O odczuciu dysonansu decyduje tu zapewne trudny do przewidzenia przepływ energii i napięcia nie tylko pomiędzy tancerzami, ale też pomiędzy poszczególnymi sekwencjami, które układają się nie według określonego porządku, a w sposób losowy. Założona przez twórcę przypadkowość łączenia kolejnych scen spektaklu wpisana została jednak w bardzo formalny język ruchu, który nie daje tancerzom możliwości całkowicie swobodnej reakcji i improwizacji. To ograniczenie może działać niekorzystnie na jego wewnętrzny rytm i pozostawiać wrażenie tylko perfekcyjnie wykonanych tanecznych układów. Każda kolejna odsłona tej choreografii, z założenia niepowtarzalna, może być jednak zupełnie innym doświadczeniem, przynieść zupełnie inne odczucia. McGregor zapytany o to, czy ma swoją własną wizję połączenia poszczególnych dwudziestu trzech sekwencji Autobiography w najlepszą z możliwych kompozycji, odpowiedział, że oczywiście tak. Póki co, komputerowy algorytm jeszcze jej nie odkrył.

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

Autobiography

pomysł, reżyseria: Wayne McGregor

choreografia: Wayne McGregor (we współpracy z tancerzami)

tancerze: Joshua Barwick, Camille Bracher, Rebecca Basset-Graham, Jordan James Bridge, Izzac Carrol, Chien-Shun Liao, Eileih Muir, Jacob O’Connell, Kyle White

muzyka: JLin we współpracy z Unsound

scenografia, projekcje: Ben Cullen Williams

projekt oświetlenia: Lucy Carter

dramaturgia: Uzma Hameed

opracowanie algorytmu wykorzystanego w spektaklu: Nick Rothwell

premiera: 4 października 2017, Sadler’s Wells

 


[1] Zob. Renata Sas, Opinie, „Kalejdoskop”, kwiecień 2011, nr 4.

[2] Mind and Movement – metoda treningowa opracowana przez Wayne’a McGregora i przeznaczona do rozwijania kreatywności i zindywidualizowanego „myślenia w ruchu”. Jest wynikiem kilkuletniej współpracy pomiędzy tancerzami Company Wayne McGregor a naukowcami kontrolującymi zdolności poznawcze. Jej celem były empiryczne badania nad procesem kreowania tańca. W metodzie Mind and Movment choreografia traktowana jest jako proces myślenia fizycznego („physical thinking”). Jednocześnie wymaga zindywidualizowanego treningu mentalnego, który staje się bodźcem do reakcji fizycznej.

[3] Więcej na temat projektu Continuous Project – Altered Daily (CP-AD) inspirowanego koncepcją rzeźby postępującej Roberta Morrisa autorstwa Yvonne Rainer w opracowaniach: Sally Banes, Terpsychora w tenisówkach. Taniec post-modern, Polskie Wydawnictwo Muzyczne SA, Instytut Muzyki i Tańca, Kraków 2013, s. 206-223 oraz Sonia Nieśpiałowska-Owczarek, Katarzyna Słoboda, Przyjdźcie, pokażemy Wam, co robimy. O improwizacji tańca, Muzeum Sztuki w Łodzi, Instytut Muzyki i Tańca, Łódź 2013.

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

Fot. Maciej Rukasz
Fot. Maciej Rukasz
Fot. Maciej Rukasz
Fot. Maciej Rukasz
Fot. Maciej Rukasz
Fot. Maciej Rukasz
Fot. Maciej Rukasz
Fot. Maciej Rukasz
Fot. Maciej Rukasz
Fot. Maciej Rukasz

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close