Jednym z fundamentów programu Gdańskiego Festiwalu Tańca jest międzynarodowy konkurs dla tancerzy. W tegorocznej edycji Międzynarodowego Konkursu „Solo Dance Contest” zgłosiło się sześćdziesięciu artystów z jedenastu krajów. Do etapu pokazów półfinałowych dopuszczono trzydzieści jeden zgłoszeń, choć publiczność i jury mogli  zobaczyć dwudziestu dwóch wykonawców czy wykonawczyń  – dominowały bowiem kobiety. Poziom prezentacji był bardzo zróżnicowany pod względem technicznym, stylistycznym czy dramaturgicznym. Odmienność ta charakteryzowała się szerokim spektrum poruszanych tematów, różnym sposobem wykorzystania ruchu, a także świadomym budowaniem relacji między tańcem a muzyką, dźwiękiem – lub jego brakiem, rzadziej między tańcem a kostiumem czy rekwizytem. Pojawiły się krótkie choreografie ułożone stricte pod konkretny utwór muzyczny.

Wersja do druku

Udostępnij

Jednym z fundamentów programu Gdańskiego Festiwalu Tańca jest międzynarodowy konkurs dla tancerzy. W tegorocznej edycji Międzynarodowego Konkursu „Solo Dance Contest” zgłosiło się sześćdziesięciu artystów z jedenastu krajów. Do etapu pokazów półfinałowych dopuszczono trzydzieści jeden zgłoszeń, choć publiczność i jury mogli  zobaczyć dwudziestu dwóch wykonawców czy wykonawczyń  – dominowały bowiem kobiety.

 

Poziom prezentacji był bardzo zróżnicowany pod względem technicznym, stylistycznym czy dramaturgicznym. Odmienność ta charakteryzowała się szerokim spektrum poruszanych tematów, różnym sposobem wykorzystania ruchu, a także świadomym budowaniem relacji między tańcem a muzyką, dźwiękiem – lub jego brakiem, rzadziej między tańcem a kostiumem czy rekwizytem. Pojawiły się krótkie choreografie ułożone stricte pod konkretny utwór muzyczny, gdzie sposób poruszania się podporządkowany był frazom, rytmom i temperaturze emocjonalnej muzyki (np. utrzymany w melancholijnym tonie The river of her life Francuzki Laury Guy do This place was a shelter Ólafura Arnaldsa).  

 

Powiązanie między utworem muzycznym i ruchem może mieć charakter ilustracyjny, a jednocześnie nie przybierać oczywistej formy. Dowodem na to są prace, które za pomocą ruchu wchodziły z kompozycjami w dialog. La la la la  Magdaleny Widłak poprzez zacytowanie utworów Krzysztofa Komedy z filmu Polańskiego nawiązuje do Dziecka Rosemary. Ciekawym zabiegiem jest poprowadzenie dużej części choreografii w ciszy. Muzyka (najpierw niepokojąca, instrumentalna, dopiero później ta znana z filmu) zostaje wprowadzona dopiero w drugiej połowie występu, a ostatnia część znów prowadzona jest w ciszy. Dzięki temu tematy i emocje związane z macierzyństwem i towarzyszącymi mu siłami destrukcji nie do końca znanego pochodzenia pojawiają się wcześniej niż sugeruje to znana kołysanka – wyłącznie za pomocą samego ruchu. Artystka zaczyna leżąc na plecach, ma nogi zgięte w kolanach, uda rozchylone. Po chwili unosi i prostuje nogi, by za chwile wygiąć nienaturalnie stopy w przeciwnych kierunkach. Gest łamania każdej z kończyn zostanie wielokrotnie powtórzony w szybkich, precyzyjnych seriach. Ramiona układające się w geście tulenia małego dziecka przechodzą od delikatnego kołysania w zataczane coraz szybciej półkola. Oprócz skrupulatności i dużej dynamiki ruch artystki cechują liczne zapętlenia, napięcie i ostrość gestów, co w sposób konsekwentny buduje obraz narastającej nerwicy. Choreografia Magdaleny Widłak została zaprojektowana do konkretnego utworu i wpisanego weń, poprzez filmowe odniesienie, tematu. Ruch stanowi zatem konsekwencję podporządkowania się  muzyce. Dzięki dramaturgii opartej na operowaniu ciszą artystce udało się jednak zaskoczyć odbiorcę, opóźniając moment rozpoznania utworu. 

 

Zupełnie odmienne podejście do warstwy dźwiękowej zaprezentowano w pracach, w których sfera brzmieniowa wykraczała poza odwołanie do znanych muzycznych kompozycji. W tym wypadku artyści tworzyli choreografie bardzo oszczędne, przypominające swobodny czy pozornie przypadkowy ruch, podporządkowany ścieżce dźwiękowej, która operowała bardziej słowem i dźwiękami niż utworami muzycznymi. Jak uprawiać, żeby wyszło w wykonaniu Kaliny Porazińskiej  i w choreografii, reżyserii oraz  koncepcji plastycznej Joanny Czajkowskiej z Sopockiego Teatru Tańca porusza kwestię wewnętrznej presji związanej z pragnieniem sukcesu, a jednocześnie opresyjności poradnictwa związanego z tym tematem. Choreografia jest pełna bezruchu, drobnych gestów czy pojedynczych kroków i zatrzymań, a także figur kojarzących się z odpoczynkiem, ale i niemocą (pozycja embrionalna, leżenie plecami do widowni). Ten minimalizm oraz relacja nieustannego napięcia między warstwą wizualną a dźwiękową występu przypominają budowanie partytury performansu czy spektaklu, gdzie znaczenia budowane są na styku różnych środków wyrazu. Sącząca się z głośników narracja pełna porad motywacyjnych i pseudo-psychologicznych uwag wraz z odgłosem tykającego zegara buduje neurotyczny nastrój, wzmagając presję, która zostaje przełamana przez pojawienie się pierwszych dźwięków muzyki. Zmiana pociąga za sobą dynamiczną sekwencję taneczną, którą kończy dźwięk budzika – sygnał ostrzegawczy, a może alarm budzący ze snu/marzeń.

 

Najbardziej wyróżniającą się gatunkowo pracą był Rytm przestrzeni Krystyny Szydłowskiej. Artystka jako jedyna zdecydowała się bowiem użyć mowy jako środka wyrazu i nawiązać bezpośredni kontakt z widownią (biega dookoła niej, siada wśród widzów, zadaje im pytania). Performerka przebiera się na scenie, a także energicznie, agresywnie rozbija kijem kulę, która okazuje się piniatą zawierającą w środku kolorowe puste papierki i kilka cukierków. Zjadając jeden z nich, artystka schodzi ze sceny i filuternie dodaje „skończyłam!”. Występ był zabawą, akcją, która miała więcej wspólnego ze scenicznym eksperymentem, niekonwencjonalnym performansem niż dopracowanym ruchem czy precyzyjną choreografią. Niemniej solo to zdecydowanie odróżniało się na tle pozostałych prac.

 

Interesującym projektem był także Ulisse Maxime’a Freixasa z Francji. Tancerz buduje opowieść o podróży, która stanowi ilustrację mitu Odyseusza, a jednocześnie ukazuje jej uniwersalny charakter. Bohater jest uwikłany w konflikt między chęcią  powrotu do domu, a pragnieniem poznawania świata. Walka rozgrywa się zatem nie tyle na poziomie fabuły (wojna), co wewnętrznego sporu. Tancerz wielokrotnie stosuje zabieg, w którym częściowo zdejmuje koszulkę, eksponując plecy i jednocześnie zakrywając twarz. W zależności od ustawienia ciała i choreografii figurę można interpretować jako całun, gest odpoczynku, ucieczki albo akt zniewolenia.

 

Do finałowej szóstki jury dopuściło dwie Hiszpanki – Laurę Garcię (zenit: nadir) oraz Carmen Larraz (Dynamo), Francuzkę Wendy Cornu (Erased), Belgijkę Sarah Bleasdale (SMIRK) i Turczynkę Canan Yücel Pekiçten (Dwarf). Polskę, a także jak się okazuje mężczyzn, reprezentował w finale Fabian Fejdasz (Symptoma). Tancerzy oceniało w tym roku skromniejsze liczebnie, bo zaledwie trzyosobowe gremium, w którym znalazła się Hanna Raszewska z Polski, krytyczka i wykładowczyni teorii tańca, a także dwóch choreografów i tancerzy – Szwedka Gun Lund oraz Dam Van Huynh z Wielkiej Brytanii (znany publiczności Gdańskiego Festiwalu Tańca choćby jako autor choreografii đẹp, której wykonanie zapewniło Litwince Ievie Navickaite II nagrodę w zeszłorocznej edycji „Solo Dance Contest”). Poziom finałowych prezentacji okazał się wyrównany, przez co zadanie jury było relatywnie trudne. W porównaniu do poprzedniego roku zabrakło prezentacji, które wybijały się pośród dobrych prac – a niewątpliwie do takich należała zwyciężczyni edycji 2015 Jann Gallois w porywającym i perfekcyjnym technicznie P=mg, wspomniane đẹp czy nagrodzone przez jury oraz publiczność Dominique w wykonaniu Dominika Więcka (chor. Maciej Kuźmiński), który z tą pracą solową wystąpił na kilku znaczących festiwalach w kraju i za granicą, zdobywając kolejne nagrody i wyróżnienia.

 

Jury zdecydowało się nagrodzić autorskie choreografie i ich wykonawczynie. Jako uzasadnienie najczęściej pojawiało się odważne i umiejętne zaproszenie widza do swojego wewnętrznego świata. I nagroda przypadła Canan Yücel Pekiçten z Turcji. Dwarf odwołuje się do romantycznych motywów – nieszczęśliwej miłości, zbrodni i elementów fantastycznych. Choreografia została ułożona do pieśni Franza Schuberta ze słowami Matthäusa Kasimira von Collina pod tym samym tytułem (Der Zwerg tłumaczony jest na polski jako Karzeł). Utwór opowiada historię mężczyzny, który decyduje się udusić i zatopić w morzu ukochaną za to, że go opuściła i wyszła za mąż za króla. Bohater pragnie ukarać kobietę, pożąda jej, ale mimo to chce jej śmierci. Tancerka różnicuje bohaterów za pomocą dwóch rekwizytów – pary za dużych zamszowych butów oraz czerwonego jabłka (sama zaś ubrana jest w cielisty trykot). Jako karzeł porusza się w sposób pokraczny, frazy ruchu są krótsze i bardziej nerwowe. Gesty królowej są płynniejsze, giętkie, wręcz gimnastyczne. Jej postać jest kobieca i uwodzicielska (np. gdy kładzie się na boku z jabłkiem w dłoni). Ostatnia scena obrazująca śmierć bohaterki w odmętach morza pokazana jest bardzo ciekawie – tancerka bierze jabłko do ust i kieruje się w stronę widowni w pozycji mostka. Jakby została wywrócona na drugą stronę, nie porusza się już jak człowiek, bardziej przypomina zwierzę. Zresztą jabłko w ustach wizualnie przypomina dekorację potrawy z dziczyzny, która jest przecież martwym zwierzęciem, mięsem. Owoc można także odczytywać jako symbol kobiecej seksualności, która z chwilą śmierci traci swoją wartość, stając się walutą bez znaczenia. Umieszczenie przedmiotu w ustach osoby zmarłej przywodzi także skojarzenie z antycznym obolem (monetą na przeprawę w zaświaty).

 

Niestety widz, który nie zna lub nie rozpozna pieśni Schuberta może mieć trudność z odczytaniem zamysłu choreografii, która nie pokazuje w sposób jednoznaczny poruszanych tematów. Motyw dużych butów, niedopasowania i czerwonego jabłka przywodzi na myśl konotacje związane z wieloma historiami, które odwołują się do tytułowej postaci krasnala, choćby do Śpiącej Królewny. Szkoda, że nigdzie nie zamieszczono żadnej informacji o źródle użytej przez artystkę muzyki (co, niestety, dotyczy wszystkich uczestników konkursu). Słowa pieśni mogły być przecież udostępnione widzom w formie zwykłego wydruku, co w teatrze jest często stosowane.

 

II nagrodę otrzymała Carmen Larraz. Dynamo w stylistyce tańca, a także muzyki odwołuje się do teatru japońskiego. O ile oszczędna muzyka przypomina akompaniament  w teatru kabuki (wykorzystanie tradycyjnych instrumentów perkusyjnych), to ruch tancerki ma charakter autorski, jest jedynie inspirowany wschodnią konwencją i filozofią. Kostium jest prosty, stylizowany na tradycyjną japońską szatę – poprzez użycie luźnego stroju z rozszerzającymi się rękawami i nogawkami. Ruch jest wolny, precyzyjny, wystudiowany. W choreograficznej partyturze znaczenie ma każdy gest dłoni czy ustawienie stóp, zmianom zaś konsekwentnie towarzyszą zatrzymania. Tancerka zawiesza kończyny w stawach, jednocześnie luzując przedramię czy łydkę. Łączy przez to dwie przeciwstawne siły: podporządkowanie ciała własnej woli, nadawanie mu formy oraz całkowite odpuszczanie, otwarcie na naturalny, niekontrolowany ruch ciała wynikający z jego ciężaru. Wraz z rozwojem dramaturgii czynności stają się coraz bardziej dynamiczne – nie chodzi o tempo, ale o rodzaj siły, emocji towarzyszącej działaniu, która wyraża się także poprzez oddech. Tancerka nabiera i wypuszcza powietrze jakby prowadziła rodzaj walki. Gest przyciągnięcia przedramion i zaciśniętych pięści związany jest także z mimiką twarzy, wyraźnie sygnalizującą pojawiające się emocje. Być może tytułowe dynamo jest rodzajem determinacji, siły nie tylko ciała, ale i ducha.

 

Uhonorowana III  nagrodą Sarah Bleasdale również wybrała ruch minimalistyczny i precyzyjny. Tancerka niemal przez cały swój występ stoi w jednym miejscu, ze stopami nieruchomo przytwierdzonymi do podłogi. Ruch utrzymany jest zatem blisko korpusu, rozgrywa się głównie w ciele, a gesty są szybkie, geometryczne, oparte na krótkich frazach. Następujące po sobie sekwencje gestów wymierzone są w różnych kierunkach, przez co można odnieść wrażenie, jakby ciało łamało się pod naporem nieokreślonej energii. W tym wypadku artystka również łączy przeciwne siły – dynamikę górnej połowy ciała i nieprzystające do niej unieruchomienie u podstawy. SMIRK oznacza rodzaj głupkowatego czy prześmiewczego uśmiechu, ale tancerka nie uśmiecha się ani razu. Jej choreografia zdaje się wchodzić głębiej, pod powierzchnię gestu, który skrywa mieszankę sprzecznych emocji.

 

Najbardziej precyzyjnym dramaturgicznie występem  tegorocznego finału był Erased Wendy Cornu w choreografii wykonawczyni oraz Julie Alamelle. Autorki poruszają temat kobiecego ciała, które zostaje wystawione na spojrzenie Innego – panoptycznego konesera, w którym ma wzbudzić pragnienie. Na scenie czarną taśmą wyznaczono ramy niewielkiego podłużnego sześciokąta, w który wkracza tancerka. Ma buty na obcasie i szmizjerkę, którą po chwili zdejmuje. Odsłania nagi tors, pozostając w obuwiu i bieliźnie. Kobieta prezentuje przed widownią swoją cielesność, przyjmując różne pozy, w tym klasyczny kontrapost. Twarz tancerki z pozoru nie ma żadnego wyrazu, pozbawiona jest emocji, przez co przypomina posąg czy manekin. Ruch zmienia się bardzo powoli, a po każdym przekształceniu następuje stop-klatka. Kobieta rozpuszcza włosy, wciąga brzuch, każdy gest wykonuje z namaszczeniem. Jej postać ma w sobie szlachetność i dumę. Z czasem tempo zmian i zagęszczenie coraz płynniejszego ruchu wzrasta, by po pewnym czasie zmienić się w chwiejny, niepewny, świadomie łamany. Niewzruszona powaga zmienia się w rodzaj „przetrącenia”, jakby bohaterka doznała jakiejś wewnętrznej implozji czy traumy. Nietrudno oprzeć się wrażeniu doznanej krzywdy czy emocjonalnego załamania. W finale kobieta ubiera z powrotem sukienkę i w aurze zmęczenia opuszcza scenę.

 

Choć temat kobiecej cielesności jest nader często eksploatowany przez różnych artystów, a choreografia artystki nie jest być może oryginalna,  Wendy Cornu w sposób konsekwentny buduje spójną historię. Za pomocą pozornie drobnych zadań aktorskich stwarza również wyrazistą postać sceniczną, ukazując proces przemiany swojej bohaterki. Dzięki temu Erased staje się spektaklem o bardzo dobrej konstrukcji, który jednak nie został wyróżniony.

 

Publiczność natomiast zdecydowała się nagrodzić Fabiana Fejdasza. Symptoma to autorska, sprawnie zrealizowana etiuda o objawach chorobowych utrzymana w dynamicznym i mrocznym klimacie. Bohater zdaje się być uzależniony od substancji psychoaktywnych i cierpi z powodu ich odstawienia. Możliwe też, że jego niepokój i kompulsywność gestów jest wynikiem zaburzeń psychicznych. Aurę osaczenia buduje półmrok niebieskiego światła oraz muzyka – pulsująca, oszczędna, elektroniczna (przypominająca ścieżkę dźwiękową Cliffa Martineza do serialu The Knick) oraz utworach opartych na ciężkich basach w stylu techno. Dynamiczna choreografia Fejdasza jest pełna wstrząsów ciała, kontrolowanych upadków, przewrotów, układów w parterze, a także gestów wskazujących na nerwicę natręctw czy strach. Po zmianie rejestru muzycznego następuje wolta w ruchu – skoki i przewroty przechodzą w delikatne, subtelne frazowanie. Fabian Fejdasz niewątpliwie jest tancerzem sprawnym warsztatowo, ma także sceniczną charyzmę, dzięki czemu zasłużył na przychylność widowni.

 

Finalistka Laura Garcia w zenit: nadir (choreografia: Julia Marii Koch) wciela się w różne role, przez co zmienia się także charakter choreografii. Tworzą ją fragmenty wymagające technicznie, oparte na bardzo krótkich, dynamicznych  frazach oraz te bazujące na drobnych zmianach i skupionym geście. Całość jest wykonana bardzo precyzyjnie, ruch jest dopracowany w detalach. Ciekawa  ruchowo, choć pokazana poza finałem była praca Agnieszki Janickiej Tam i tu, tu i tam. Choć idea choreografii niekoniecznie została czytelnie przekazana, to sam sposób poruszania się tancerki jest interesujący – płynny, dopracowany, lekki. Oprócz sprawnej techniki, artystka potrafiła też wykorzystać różne rejestry ruchu – od głaskania stopą podłogi przez przewroty, po wykonywanie etiudy z butami.

 

Jury oceniające tegoroczną edycję „Solo Dance Contest” brało pod uwagę całokształt artystyczny prezentacji. Doceniono nie tyle sam taniec czy poziom techniczny choreografii, co zamysł, intencję twórców oraz sposób, w jaki za pomocą ruchu poruszane są konkretne tematy. Dlatego też nagrodzono autorskie prace, w których za każdy element – od pomysłu po wykonanie – odpowiedzialność brała ta sama osoba. Warto docenić, że większość konkursowych prezentacji stanowiła próbę podjęcia tematów ważnych, a niekiedy trudnych, w których ruch nie jest wartością samą dla siebie, a środkiem artystycznego wyrazu, mającym na celu skłonienie widza do refleksji.

 

 

Solo Dance Contest 2016, VIII Gdański Festiwal Tańca, 8-12.06.2016, Gdańsk

 

I miejsce
Dwarf choreografia i wykonanie: Canan Yücel Pekiçten

II miejsce
Dynamo choreografa i wykonanie: Carmen Larraz

III miejsce

SMIRK choreografia i wykonanie: Sarah Bleasdale

Nagroda publiczności

Symptoma choreografia i wykonanie Fabian Fejdasz

 

Pozostali finaliści:
zenit: nadir choreografia Julia Marii Koch, wykonanie Laura Garcia
Erased choregrafia Wendy Cornu i Julie Alamelle, wykonanie Wendy Cornu

 

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

Magdalena Widłak „La la la la”. Fot. Paweł Wyszomirski.
Kalina Porazińska w „Jak uprawiać, żeby wyszło” w choreografii, reżyserii oraz koncepcji plastycznej Joanny Czajkowskiej z Sopockiego Teatru Tańca. Fot. Paweł Wyszomirski.
Krystyna Szydłowska „Rytm przestrzeni”. Fot. Paweł Wyszomirski.
Maxime Frexas „Ulisse”. Fot. Paweł Wyszomirski.
Canan Yücel Pekiçten „Dwarf”. Fot. Paweł Wyszomirski.
Canan Yücel Pekiçten „Dwarf”. Fot. Paweł Wyszomirski.
Carmen Larraz „Dynamo”. Fot. Paweł Wyszomirski.
Sarah Bleasdale „SMIRK”. Fot. Paweł Wyszomirski.
Wendy Cornu w „Erased”. Fot. Paweł Wyszomirski.
Laura Garcia w „zenit: nadir” (choreografia: Julia Marii Koch). Fot. Paweł Wyszomirski.
Fabian Fejdasz „Symptoma”. Fot. Paweł Wyszomirski.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close