I Międzynarodowy Festiwal Sztuki Butoh, odbywający się w siedzibie Teatru Akt w Warszawie, obfitował w intensywne przeżycia estetyczne. Swoje spektakle zaprezentowali m.in. twórcy z dużym dorobkiem artystycznym: Marouska Ronchi, Krzysztof Jerzak, Sylwia Hanff i Valentin Tszin. Jako widzowie w ciągu kilku godzin przeżyliśmy podróż poprzez odmienne estetycznie i energetycznie światy.

Wersja do druku

Udostępnij

I Międzynarodowy Festiwal Sztuki Butoh , odbywający się w siedzibie Teatru Akt w Warszawie, obfitował w intensywne przeżycia estetyczne. Swoje spektakle zaprezentowali m.in. twórcy z dużym dorobkiem artystycznym: Maruska Ronchi, Krzysztof Jerzak, Sylwia Hanff i Valentin Tszin. Jako widzowie w ciągu kilku godzin przeżyliśmy podróż poprzez odmienne estetycznie i energetycznie światy.

Pierwszego dnia Festiwalu swój performans zaprezentowała Maruska Ronchi. Tancerka wywodzi się z tańca współczesnego. Praktykuje butoh m.in. we współpracy z Atsushim Takenouchim – japońskim tancerzem mieszkającym obecnie we Włoszech, kierującym swoje artystyczne zainteresowania w stronę natury. Performans, który zobaczyła widownia Festiwalu „Butohpolis”, nosił tytuł Czerwony Księżyc. Rytuał. Choć butoh raczej nie tworzy narracji, często buduje znaczące metafory, podobnie stało się w performansie Ronchi, w którym czytelny był temat kobiecości. Artystka ukazuje zarówno kobiecość ujętą w kostium kultury – wyrażony strojem i muzyką – jak i tę dziką, pozbawioną społecznej maski, odartą i wyzwoloną. Spektakl zbudowany był w oparciu o kontrast pomiędzy scenami niezwykle dynamicznymi i żywiołowymi oraz tymi, w których zatrzymana energia dawała wrażenie siły i budowała napięcie. Kobieca postać pojawiła się na scenie w pełnym czarnym stroju religijnej muzułmanki. To kulturowy kostium, w którym kobiecość, a wraz z nią kobiece ciało, zostają uwięzione i ukryte w głębi udrapowanej materii. Gest zdejmowania nakrycia głowy i odsłaniania twarzy, wykonany na scenie z wielką uważnością, nabrał symbolicznego znaczenia, wyznaczając początek rytualnej zmiany. To niekoniecznie był gest buntu, raczej afirmacji ukrytej tożsamości. W tej scenie z działaniem tancerki doskonale współgrało światło, tworzące potężny cień i budujące „cieniową”, nie-ludzką postać. Kobiecość w spektaklu Ronchi ukazana zostaje w dwóch dopełniających się odsłonach. Pierwsza uniwersalna symbolizowana jest przez tytułowy Księżyc. Druga odwołuje się natomiast do kontekstu świata muzułmańskiego, sytuacji kobiety spod znaku półksiężyca. Kostium staje się symbolem tego kulturowego kręgu, podobnie jak przywołane wielogłosowe pieśni bałkańskie. Czerwień w tytule nie prowadzi nas jedynie ku naturalnym cyklom, ale także w stronę krwi przelewanej podczas wojny, cierpienia i bólu, które współcześnie znaczą życie kobiet i stają się częścią ich doświadczenia.

Drugiego dnia widzowie zobaczyli performans, Podzielenie (się), Krzysztofa Jerzaka. Jak sam wspominał w rozmowie po spektaklu, do tańca butoh powrócił po kilku latach przerwy. Jest jednym z prekursorów tańca butoh w Polsce, który od lat konsekwentnie kreuje swój autorski świat artystyczny, bazując m.in. na swoich doświadczeniach z Aikido. Podczas festiwalu na scenie towarzyszyła mu Maja Baczyńska tworząca z wykorzystaniem loopera dźwięki na perkusjonaliach i przeszkadzajkach. Czuła, delikatna ścieżka muzyczna, budowała nastrój kolejnych scen, prowadziła uwagę i wyobraźnię widzów. Działanie na scenie było wręcz ascetyczne. Ciało i mała czerwona chustka – jedynie z tych elementów zbudowana była głęboka, poruszająca metafora dotykająca relacji, bliskości, oddalenia, związków ze światem zewnętrznym i tych wewnątrz nas samych. Przypominają one relację miłosną, czasem nazbyt ścisłą, osaczającą, innym znów razem przywodzą na myśl łagodny dialog toczący się poza słowami. Zanim jednak rozpoczął się taniec, publiczność mogła dokonać wyboru, czy chce zobaczyć performans z wykorzystaniem czerwonej chusty, czy bez niej. Podjęto decyzję o użyciu rekwizytu. I tak powstała improwizacja. Wybór widowni sprawił, że coś mogło zaistnieć, ale zarazem nie zdarzyło się coś innego. Sytuacja ta mogła wzbudzić uczucie wpływu na sytuację, we mnie natomiast wywołała głęboką nostalgię, konieczność pożegnania z rzeczywistością, z czymś, co już nigdy nie będzie mogło się wydarzyć.

Taniec Krzysztofa Jerzaka, pełen mocy i napięcia, dawał poczucie realnego zmagania, także z tym, co uosabiała przywołana czerwona chusta. Czasem zamieniała się ona w maskę – personę pochłaniającą tożsamość tańczącego ciała. Podzielenie i integracja, walka i czułość, ja i nie-ja – dynamiczny i dramatyczny dialog prowadzony przez tancerza wskazywał na ważne egzystencjalne doświadczenie. Taniec Krzysztofa Jerzaka emanował surową siłą i poruszał minimalizmem przesyconym intensywną obecnością.

Kolejny performans, Szczeliny istnienia, to także niezwykle mocna, intensywna sytuacja sceniczna. Autorka solo i tancerka, Sylwia Hanff, jest pionierką ruchu butoh w Polsce i zarazem twórczynią Festiwalu „Butohpolis”. Do zbudowania swojej artystycznej wypowiedzi wykorzystała przede wszystkim dwa elementy – niezwykły, majestatyczny kostium i dźwięki – muzykę francuskiego kompozytora Pierra Boeswillwalda, będącą przetworzeniem zintensyfikowanych dźwięków natury. Gra cykad, wzmocniona do maksimum, stopniowo zmienia się w monotonny, transowy rytm atakujący umysł i wyobraźnię. Poddani temu oddziaływaniu widzowie patrzą na fantastyczną, nieustannie przeobrażającą się formę. Dzięki temu zmysłowemu sprzężeniu, performansu doświadcza się na różnych poziomach, także cieleśnie. Obraz owadziej istoty tańczącej na scenie to zbliżenie na naturę, której jesteśmy częścią. Kontemplując obraz na scenie, konfrontujemy się zarazem z tym, co w nas „z natury”, bo być może nie jest nam tak daleko do cykad, pięknych i strasznych, kruchych i mocnych, wykonujących swój mały taniec, taniec chwili. Choć taniec ten przekracza tu i teraz, jednocześnie jest tylko momentem, krótkotrwałym zdarzeniem. Spektakl Sylwii Hanff stwarza okazję do konfrontacji z kruchą doskonałością świata, którego jesteśmy częścią. Szczeliny istnienia to także tytuł eseju Jolanty Brach-Czainy, w którym autorka, za pomocą opowieści o porodzie, dotyka istoty ludzkiej egzystencji będącej egzystencją mięsa, identyczną z istnieniem innych istot.

Ostatni pokaz zaprezentował Valentin Tszin, tancerz butoh pochodzący z Sachalina, mieszkający na co dzień w Berlinie. Zapleczem warsztatowym dla artysty jest aktorstwo, z którego się wywodzi. Performans Schizofrenia, stworzony we współpracy z Danielem Williamsem (muzyka), nawiązuje tylko wprost do zagadnienia choroby psychicznej. Wielu twórców eksplorowało zjawisko i doświadczenie choroby psychicznej także jako metafory współczesności. Jednym z nim był Tatsumi Hijikata – twórca tańca butoh. Tszin sięga do tej tradycji, uruchamia jednak także konteksty znane ze współczesnej filozofii (teksty Deleuze’a, Guattariego, Artauda), eksploruje paradoksy, zwarcia, odnogi i kłącza współczesności, równoległe światy, które pojawiają się i znikają, pchając ludzi ku chwilowym, iluzorycznym epifaniom. Artystyczny język, jaki wypracował taniec butoh, minimalizm i kondensacja znaczeń zawartych w scenicznych obrazach daje poczucie obcowania z czymś niezwykle prawdziwym i przez to poruszającym.

Tszin rozpoczął swoje działanie jeszcze przed wygaszeniem świateł, z pozycji widza. Nagle, tak jak to dzieje się w chorobie, przeszedł od codziennego, prywatnego sposobu bycia, do performansu. Jako widzowie potrzebowaliśmy chwili, aby zrozumieć, że ekscentryczne działanie aktora jest już działaniem scenicznym. Powtarzany w kółko wiersz, odarcie z ubrania – symbolu społecznego dostosowania i normy – a następnie zwierzęce rzucenie się poprzez krzesła widowni ku scenie – wszystko to budziło w widzach poczucie zagrożenia, niemożność stanięcia z boku i bezpiecznego patrzenia. Działanie Tszina domagało się czujnego uczestnictwa. To znane uczucie, kiedy nagle znajdujemy się w strefie oddziaływania osoby chorej, agresywnej czy naruszającej granice i zasady; nagle jej odmienność nam zagraża i podważa nasze prawo do prywatności i anonimowości. Dyskomfort obcowania z odmiennością staje się pytaniem o naszą tożsamość, o normy, które uznajemy za oczywiste. Performatywność choroby i performatywność działań artystycznych są sobie bliskie. Wyprowadzają ze strefy komfortu ku niepewności i wątpliwościom. Intensywna, zmienna muzyka rozbiła rzeczywistość na kawałki, tworząc dziwaczny collage.

Aktor i tancerz w punkcie kulminacyjnym działania użył rekwizytu – kwadratowej płyty-obiektu ,Abstrakcyjność tego przedmiotu wskazywała z jednej strony na odmienność percepcji – to, co niezrozumiałe dla nas, dla niego jest czytelne, a to, co bezużyteczne – ważne. Tańcząca postać bywała więc w tym kwadracie powierzchni uwięziona, przestrzeń choroby izolowała, zakleszczała, tancerz na jasnym kwadratowym tle zmagał się z nieoczywistym przeciwnikiem. Ten jasny kwadrat, wyznaczający mikrokosmos schizofrenika, przywodzi na myśl geometryczne elementy z ikon Rublowa. To choćby kwadrat stołu, przy którym zasiada Trójca, symbolizująca jednocześnie rozdzielenie i jedność. Ten kontekst przywołuje na myśl tradycję sakralizacji choroby, postaci jurodiwych, świętych odmieńców, którymi we współczesności być może są artyści. W warsztacie scenicznym Tszina obecne i widoczne jest aktorskie zaplecze. Świadomość obecności, ruchu i głosu daje znakomite efekty. Działanie przez konflikt, napięcia, sprzeczność ukazują także bliskość świata butoh i współczesnego teatru. Artystyczne formy wywodzące się z rytuału mają w sobie autentyczną siłę rewolucji i dążenia do realnej zmiany.

***

„Butohpolis” to nowe wydarzenie na mapie nie tylko warszawskiego, ale także ogólnopolskiego życia kulturalno-artystycznego. Pierwsza edycja festiwalu to znak, że środowisko miłośników i twórców butoh rośnie w siłę, ma potrzebę ekspresji, spotkania i dzielenia się tym, co nowe i własnymi poszukiwaniami na polu tej wciąż jeszcze niszowej, awangardowej sztuki. Pokazy polskich i zagranicznych tancerzy ukazywały wachlarz możliwości, form, wewnętrzne zróżnicowanie zjawiska butoh i jego autorski charakter. W kuluarowych rozmowach wciąż powracało pytanie, czym więc jest butoh, skoro bywa tak różne? Być może w tym przypadku lepiej porzucić próby definicji, by w słowach nie umknęło to, co jest istotą tej efemerycznej, nieoczywistej sztuki.

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

„Butohpolis”. I Międzynarodowy Festiwal Sztuki Butoh, Teatr Akt w Warszawie 26-27 kwietnia 2019

Organizatorzy: Stowarzyszenie „Akademia Umiejętności Społecznych”, Teatr Limen Butoh

Maruska Ronchi (Włochy): Czerwony Księżyc

Sylwia Hanff (Warszawa/Polska): Szczeliny istnienia. Pieśń semi

Krzysztof Jerzak (Kraków/Polska): Podzielenie (się)
Valentin Tszin (Berlin/Niemcy): Schizofrenia

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

Maruska Ronchi „Czerwony Księżyc”. Fot. Sylwia Zawadzka.
Krzysztof Jerzak „Podzielenie (się)”. Fot. Sylwia Zawadzka.
Krzysztof Jerzak „Podzielenie (się)”. Fot. Sylwia Zawadzka.
Krzysztof Jerzak „Podzielenie (się)”. Fot. Sylwia Zawadzka.
Sylwia Hanff „Szczeliny istnienia. Pieśń semi”. Fot. Sylwia Zawadzka.
Sylwia Hanff „Szczeliny istnienia. Pieśń semi”. Fot. Sylwia Zawadzka.
Sylwia Hanff „Szczeliny istnienia. Pieśń semi”. Fot. Sylwia Zawadzka.
Valentin Tszin „Schizofrenia”. Fot. Sylwia Zawadzka.
Valentin Tszin „Schizofrenia”. Fot. Sylwia Zawadzka.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close