Wersja do druku

Udostępnij

Taniec w swej istocie jest sztuką nieuchwytną, niepowtarzalną. Jest wrażeniem, impulsem, emocją. To pierwszy i najmocniejszy pomost łączący te dwie sztuki  taniec i fotografię. Fotograf naciska spust migawki powodowany przede wszystkim afektem, intuicją. Fotografując spektakl, nie ma czasu na kontemplację obrazu, jego analizę. Praca fotografa opiera się na improwizacji i refleksie. Główny cel Złapać to, co nieuchwytne, zatrzymać w kadrze to, co już nigdy się nie powtórzy w danym miejscu i czasie. Dla widza, odbiorcy sztuki najciekawsze jest obserwowanie, co wynika z tego połączenia, z napięć, które powstają na linii tancerz-fotograf oraz efektu w postaci cyklu fotografii.

Fotograf-rzemieślnik

 

Każda osoba, która zajmuje się fotografią tańca, ma swoje własne, wypracowane strategie fotograficzne. Już na poziomie samego rzemiosła, optyki, jaką wybieramy i jaką później dysponujemy, pojawiają się różnice. Jedni wolą obiektywy stałoogniskowe o superjasnych szkłach, inni preferują reporterskie zoomy. Przy tych pierwszych istnieje ryzyko niedopasowania ogniskowej do danej sceny, ponieważ szeroki obiektyw wymusza szerokie plany, wąski  natomiast pozwala jedynie na pracę fragmentem tego, co widzimy na scenie. Z kolei przy zoomie otrzymujemy swobodę przybliżania i oddalania kadru, ale przy takich obiektywach zdecydowanie traci plastyka obrazu, jego głębia. Niektórzy pozwalają sobie na żonglowanie obiektywami podczas spektaklu, ryzykując tym samym utratę decydującego momentu podczas wymiany optyki. Inni wykorzystują potencjał tego, co mają akurat w rękach i nie tracą czasu na sprzętowe manipulacje. Już na tym poziomie decyzje podejmowane przez fotografa mają kluczowe znaczenie dla sposobu, w jaki uchwyci dany spektakl, jak zbuduje swoją opowieść o nim.

Fotograf-performer

 

Kolejny element strategiczny to wybór miejsca fotografowania i decyzja o wchodzeniu/lub nie w przestrzeń należącą do tancerzy. Wydaje się, że najbardziej komfortowa (dla fotografa) jest możliwość swobodnego przemieszczania się po widowni, ale i po scenie. Wtedy osoba fotografująca przeistacza się z widza w performera, będącego częścią spektaklu. Znika czwarta ściana, oko fotografa dociera znacznie głębiej niż oko zwykłego widza. Wchodzi w interakcję z tancerzami, chwyta nieoczywiste kąty patrzenia. Tobiasz Papuczys widzi to tak: Z mojej perspektywy fotograf tańca powinien być tym tańcem, który fotografuje, na swój cielesno-wizualny sposób tańczyć go razem z performerem, na przykład fotografować taniec z bliska i w swoich zdjęciach spróbować oddać cielesność tego fotografowania oraz cielesność własnego odbioru tego działania/widowiska, które fotografuje. Zapytany o to, co czuje podczas takiego bliskiego, konfrontacyjnego fotografowania Tobiasz odpowiada: Adrenalina, poczucie świadomości własnej cielesności, samego procesu patrzenia, poczucie dynamiki ruchu, dynamiki własnej percepcji i własnego ciała. Zdarza mi się odczuwać emocje zawarte w tańcu, w przypadku fotografowania ruchu spojrzenie przez wizjer aparatu wcale nie pozwala mi się zdystansować do fotografowanych działań.

Fotograf-cichy obserwator

 

Na drugim biegunie są fotografowie, którzy z założenia nie przekraczają tej magicznej granicy dzielącej widzów i wykonawców. Najchętniej pozostają w jednym miejscu, po to, by skupić się na całości kadru i nie rozpraszać się bieganiną. Taka strategia pozwala na odczytanie zamysłu choreografa odnośnie całej przestrzeni. Można zaobserwować wypracowane linie, plany akcji, partyturę ruchu, relację performera ze scenografią czy wobec plam światła. Fotograf ma wtedy szansę odmalować to, co obserwuje w sposób bardziej wyważony i zgodny z koncepcją twórców spektaklu. Fotografując przedstawienie jedynie z perspektywy widowni, łapie się dystans, dzięki czemu, paradoksalnie, więcej widać. Możliwe staje się więc udokumentowanie zdarzenia scenicznego tak, by odzwierciedlić jego widoczny kształt bez wchodzenia we własne impresje.

Fotograf-artysta

 

To łapanie obrazów nie jest jednak nigdy działaniem mechanicznym, odtwórczym. Wielokrotnie fotografowałam spektakle tańca podczas prezentacji festiwalowych, gdzie oprócz mnie na widowni zasiadali inni fotografowie. Nigdy nie zarejestrowaliśmy tego samego kadru. Nasze reportaże różniły się stylem, każdy snuł swoją indywidualną, niepowtarzalną opowieść. Zawsze podkreślam, że fotografia tańca daje mi niezwykłą wolność twórczą. Wspomina o niej również Klaudyna Schubert: Mam poczucie, że w fotografowaniu tańca można więcej niż w fotografii reportażowej. Wszystkie chwyty są dozwolone, a ja jako fotografka mam większe pole do popisu. Mogę pobawić się formą, np. uwypuklić niedoskonałości czy spróbować różnych technik, jak długie czasy naświetlania. W ten sposób mogę pokazać coś, co dostrzegam w ruchu czy spektaklu jest to moja interpretacja i mam do niej prawo.

Najciekawszy w obcowaniu z fotografią tańca (jako obserwatorki) wydaje mi się właśnie moment, kiedy jestem w stanie rozpoznać autorkę/autora zdjęcia dzięki jej/jego niepowtarzalnemu stylowi. Wśród osób, które zaprosiłam do stworzenia wspólnego tanecznego portfolio (strona www.polishdancephotography.art), są fotografowie-artyści, dla których wyzwaniem nie jest jedynie samo uchwycenie najbardziej efektownych momentów w spektaklu (które z reguły obserwujemy na fotografiach dokumentujących sztukę baletową), a oddanie jego ducha, czegoś więcej niż ciało w tanecznej pozie. I tu pojawia się pytanie: czy w pikselach da się uchwycić emocje To sztuka, która udaje się nielicznym. Dlatego nie każdy sprawny fotoreporter jest w stanie zrealizować zachwycający materiał podczas spektaklu tańca, choćby nie wiem jak zaawansowanym sprzętem dysponował…

 

Fotograf-medium emocji

 

Zawsze się śmieję, że w czasie fotografowania jestem jak gąbka chłonę wszystkie emocje. Często do domu wracam kompletnie wyczerpana. Żeby zrobić dobre zdjęcia, muszę być całkowicie otwarta na to, co się dzieje, być czujną, a to wymaga jednoczesnej koncentracji, ale i pełnej otwartości. tak o swoim zaangażowaniu w fotografię tańca mówi Klaudyna Schubert. I dodaje: Zawsze staram się, żeby zdjęcia były bliskie emocjom, które towarzyszą mi w trakcie odbioru spektaklu. Wybieram zatem te, które nawet jeśli nie są najlepsze, najbardziej oddają to, co w danym przedstawieniu mnie zachwyciło/zastanowiło/co spowodowało jakiekolwiek dobre i złe emocje. O tym transponowaniu własnych emocji na fotografie ciekawie mówi także Tobiasz Papuczys: Obserwując działania taneczne, znajdując się w jednej przestrzeni z tańczącym ciałem, jesteśmy w równej mierze tańczeni jako odbiorcy tego działania. Przy pomocy naszych zmysłów, za sprawą neuronów lustrzanych, emocjonalność wyrażona przez performera w ruchu przekłada się na nasze emocje. W chwili, gdy widzimy ruch, jesteśmy w stanie bezwiednie i bez użycia świadomości odebrać i zrozumieć ciałem działania oraz wynikające z nich emocje ciała tańczącego. To sprawia, że w zasadzie stają się one naszymi emocjami i to emocjami przeżywanymi tu i teraz. Fotograf tańca ma możliwość przełożyć to na obraz fotograficzny zaproponować tę cielesną komunikację odbiorcy zdjęć. Wszystkie wymienione wcześniej cechy tańca, z perspektywy fotografii są oczywiście ogromnymi zaletami. Dzięki nim fotograf ma możliwość tworzyć obrazy mocne, o wyrazistej wymowie, mające w sobie duży potencjał cielesności i performatywności, oddziałujące emocjonalnie na odbiorcę.

O tym, czy zdjęcia rzeczywiście działają na odbiorcę, dowiadujemy się jednak dopiero w momencie ich publikacji. Zanim jednak do niej dojdzie, jest jeszcze jeden etap, o którym rzadko się wspomina fotoedycja.

Fotograf-kurator

 

Dla mnie jako fotografki ekscytujący jest ten moment, gdy wracam do domu z pełną kartą pamięci, zrzucam zdjęcia na komputer i sprawdzam, co mi wyszło. Podczas jednego spektaklu często wykonuję blisko sto lub więcej zdjęć (jeśli nie jest to przedstawienie rozgrywane w ciszy…), a do stworzenia spójnego cyklu wybieram jedynie mały fragment z tego obfitego materiału. Jak to robię Intuicyjnie. Przy pierwszym oglądaniu, jeszcze na świeżo, łapię kadry, które wywołują we mnie samej jakiekolwiek emocje, które coś mi robią. Bo za intuicją stoi także doświadczenie i wiele wyedytowanych cykli, fotoreportaży. Zapytałam swoich kolegów, czym jest dla nich udane zdjęcie. Klaudyna Schubert mówi o energii zdjęcia. Wydaje mi się, że udane zdjęcie pokazuje coś, co mnie przyciągnęło w danym momencie, spowodowało, że coś mnie poruszyło, czy zwróciło moją uwagę. Wierzę, że wtedy zwróci uwagę czy wywoła emocje także u odbiorcy fotografii.

Fotografie tańca rzadko funkcjonują jako pojedyncze kadry. W końcu realizując pełen reportaż, chcemy podzielić się tym materiałem z widzem jak opowieścią, która ma swój wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Budowanie cyklu fotograficznego musi posiadać swoją wewnętrzną dramaturgię, a nie być jedynie serią the best of. W takich autorskich zestawach pojawia się cała choreografia patrzenia: plan ogólny, detale, nieoczywiste zbliżenia na fragment ciała, kadry dynamiczne i te, ukazujące harmonijne układy przestrzenne. Taka kuratorska praca nad własnym materiałem jest ekscytująca, ale też trudna ze względu na brak dystansu. Sama po sobie widzę, jak wielokrotnie usuwam bezpowrotnie nieperfekcyjne ujęcia. Szukam doskonałych kompozycji i mocnych punktów w kadrze. A im dłużej fotografuję Taniec, tym trudniej jest mi się samej zachwycić tym, co udaje się ustrzelić podczas spektaklu. Wewnętrzny krytyk każe selekcjonować materiał do zaledwie kilku najmocniejszych ujęć. Szczególnie ważne jest to wtedy, gdy fotografie mają stać się wizualną reklamą spektaklu, jego materiałem promocyjnym. W takim kontekście wyborem finalnego setu zajmują się twórcy przedstawienia lub, co także często spotykane, osoby odpowiedzialne za jego promocję.

Fotograf-współtwórca

 

Idealna sytuacja jest wtedy, gdy fotograf ma szansę ustosunkować się do tej odgórnej selekcji, dostaje możliwość obrony swoich ulubionych ujęć lub po prostu twórcy liczą się z jego zdaniem jako niezależnego artysty, a także współtwórcy spektaklu. Klaudyna Schubert zauważa, że praktyki w tym zakresie są coraz lepsze: Coraz częściej do danego spektaklu wybiera się fotografa w zależności od jego wrażliwości, od tego, jaki ma styl, jak może współgrać z konkretnym wydarzeniem. Innymi słowy, odnoszę wrażenie, że coraz częściej w teatrze szuka się jednak twórcy.

Tu dotykamy kolejnej ważnej kwestii na polu fotografii tańca czy szerzej fotografii teatralnej. Twórcy dzieł scenicznych mają swoich ulubionych autorów fotografii tak było zawsze. Często fotografowie (ci najlepsi) podróżują po całej Polsce wraz z reżyserami czy choreografami jako nieodzowna część zespołu. Do tego zagadnienia odnosi się także Klaudyna Schubert: Fotograf coraz częściej traktowany jest jako współtwórca niż jako osoba jedynie dokumentująca spektakl. Jest tak dlatego, że zdjęcia są w tym momencie najważniejszym elementem promocji spektaklu, często to od nich zależy, czy przedstawienie się sprzeda poza środowiskiem czy nie. Dodatkowo twórcy spektakli często już znają nasz styl pracy, nasz sposób podglądania i odbierania ich działań. Coraz częściej zdarza się, że zapraszają mnie do współpracy z tego powodu i piszą mi o tym wprost. To sprawia, że można poczuć się ważną częścią procesu. Mobilizuje, ale jednocześnie daje przyzwolenie na pozostanie przy swoim stylu i swoim własnym spojrzeniu.

Podsumowując, wydaje mi się, że fotografia tańca, ale też fotografia w ogóle opiera się na jednej podstawowej zasadzie na świadomym patrzeniu. Przyjmowane strategie wynikają z doświadczenia, ale to inteligentne, wrażliwe oko jest podstawowym i niezbędnym narzędziem fotografa. Sztuką jest podsycanie w sobie czułości wobec fotografowanego tematu. Taniec jest czułością.

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close