Jak na przestrzeni lat oceniasz zmiany zachodzące u tancerzy? Co nowego się pojawia, co zanika, czego brakuje? Jak Ci się z nimi pracuje?

To jest trudne pytanie. Z jednej strony tancerze są oczywiście charakterystyczną grupą osób o cechach, które determinuje specyfika ich zawodu i są one niezmienne bez względu na upływ czasu. Z drugiej strony, przynależą niejako do czasów, w których żyją i tutaj nabierają oczywiście różnych atrybutów charakteryzujących pokolenie, do którego się zaliczają. Nierzadko stają się jego wyrazistymi przedstawicielami. Myślę, że dużą zmianą, która wiele zmieniła dla tancerzy profesjonalnych, a także mocno wpłynęła na ich postawę wobec zawodu była kwestia zabrania im przywilejów emerytalnych. Jako nauczyciel tańca czuję to szczególnie w kontakcie z adeptami tej sztuki, przygotowującymi się do zaryzykowania takiej kariery zawodowej.

Wersja do druku

Udostępnij

Paulina Wycichowska należy do choreografek, w twórczości których odnajduje się prawdę i sens. Nie ma w jej spektaklach pustych, technicznych popisów. Nie brakuje natomiast głębi, dystansu do siebie i świata oraz skromności. W swoich choreografiach niepokoi, pobudza do stawiania sobie pytań o sens, życie, miłość i wiele innych wartości. Czyni to jednak w sposób niezwykle dyskretny i szczery.

Paulino, jesteś tancerką, choreografką i pedagogiem tańca. Jak wyglądała Twoja droga jako pedagoga tańca?

Moje pierwsze zajęcia poprowadziłam, gdy uczyłam się jeszcze w szkole baletowej. Były to kilkudniowe warsztaty z dziećmi niepełnosprawnymi umysłowo. Wspominam je jako niezwykłe i bardzo intensywne doświadczenie. W okresie studiowania w Londynie ( London Contemporary Dance School), w każde wakacje przyjeżdżałam do Poznania uczyć podczas Międzynarodowych Warsztatów Tańca Współczesnego (obecnie Dancing Poznań). Początkowo były to zajęcia tańca kreatywnego dla dzieci i terapia ciała dla dorosłych uczestników, a potemróżne techniki tańca współczesnego. Następnie przyszła rola wykładowcy studium oraz na kierunkach związanych z tańcem na różnych wyższych uczelniach.

Kiedy odkryłaś, że chciałabyś uczyć?

Nie pamiętam dokładnie momentu, kiedy naprawdę polubiłam przekazywanie innym swojej miłości do tańca i dzielenie się związanymi z nim doświadczeniami. Niewątpliwie był to proces i moje podejście do nauczania ewoluowało. Zresztą muszę przyznać, że staram się rozwijać cały czas, a od uczestników moich zajęć uczę się również bardzo wiele – czy są to tancerze profesjonalni, moi studenci, czy po prostu miłośnicy tańca, nieistotne: dzieci, czy dorośli.

Jakie są Twoje główne cele, którymi kierujesz się jako pedagog tańca? Co najbardziej pragniesz przekazywać młodym ludziom? Jako uczestniczka Twoich warsztatów zapamiętałam Cię jako niezwykle życzliwego, cierpliwego i tolerancyjnego pedagoga.

Zawsze staram się w jakiś sposób „otwierać” uczestników moich zajęć na nowe sposoby spojrzenia na ich własne ciało i jego działania. Myślę, że najbardziej zależy mi na rozwijaniu świadomości instrumentu, jakim dysponują oraz jego ruchu, a także na wyzwalaniu z ewentualnych kompleksów i przypominaniu o radości, jaką daje taniec, niezależnie od wieku i stopnia zaawansowania.

Jak na przestrzeni lat oceniasz zmiany zachodzące u tancerzy? Co nowego się pojawia, co zanika, czego brakuje? Jak Ci się z nimi pracuje?

To jest trudne pytanie. Z jednej strony tancerze są oczywiście charakterystyczną grupą osób o cechach, które determinuje specyfika ich zawodu i są one niezmienne bez względu na upływ czasu. Z drugiej strony, przynależą niejako do czasów, w których żyją i tutaj nabierają oczywiście różnych atrybutów charakteryzujących pokolenie, do którego się zaliczają. Nierzadko stają się jego wyrazistymi przedstawicielami. Myślę, że dużą zmianą, która wiele zmieniła dla tancerzy profesjonalnych, a także mocno wpłynęła na ich postawę wobec zawodu była kwestia zabrania im przywilejów emerytalnych. Jako nauczyciel tańca czuję to szczególnie w kontakcie z adeptami tej sztuki, przygotowującymi się do zaryzykowania takiej kariery zawodowej. Na pewno odczuwalny jest też obecnie wpływ popularnych programów typu „talent show” w różnych telewizjach. Z jednej strony taniec i zajęcia cieszą się większym zainteresowaniem, z drugiej – przybywa uczestników oczekujących swoistego tanecznego „fast food-u”, którego ja nie serwuję.

Podjęłaś ważny temat. Młodym ludziom podążającym za treściami zawartymi w środkach masowego przekazu medialną wydaje się, że dobry występ taneczny to taki, w którym wykonawca wykona serię akrobacji i popisowo zaprezentuje posiadane umiejętności z danej techniki. Jak Twoim zdaniem można by przekonać młodzież, że najważniejsza w tańcu jest świadomość ciała, poczucie rytmu i wrażliwość artystyczna?

Wydaje mi się, że każdy w tańcu, jak i w życiu ma swoją drogę. Nie przekonywałabym nikogo na siłę do swojego myślenia o tej sztuce. W pewnym momencie i tak ona sama stawia przed artystą konkretne wyzwania. By się rozwijać, warto być otwartym na nowe doświadczenia oraz sposoby myślenia o ruchu i swoim ciele. Zresztą samo ciało – czyli instrument tańca, jest codziennie inne. Co rano budzimy się przecież trochę inni. W szerszej perspektywie mijają lata i podlegamy ciągłym fizycznym i mentalnym przemianom – powoduje to konieczność zaakceptowania tego faktu i potraktowania jako okazji do pracy nad nieustannym rozwojem na różnych płaszczyznach.

Na Biennale (dzisiejszy Dancing Poznań) pojawiasz się jako pedagog nieprzerwanie od 1998 roku. Jakie zmiany obserwujesz u uczestników tych warsztatów na przestrzeni szesnastu lat?

Myśląc o uczestnikach, oprócz odniesienia się do mojej poprzedniej wypowiedzi, dodam, że dzięki licznym obecnie szkołom tańca, a także modzie na różnorodne formy treningu ciała i zdrowy tryb życia, wielu z nich przychodzi z wyższym poziomem świadomości ciała.

Jednym słowem, edukacja taneczna w Polsce jest zadowalająca?

Nie do końca. Moim marzeniem jest, by taniec zagościł w intensywniejszym wymiarze w publicznej edukacji, rozpoczynając od przedszkola. Chciałabym, by był powszechnie dostępny – nie tylko dla tych, którzy zapłacą za zajęcia –i funkcjonował jako niepodlegająca szkolnej ocenie pozawerbalna forma wychowania do życia w społeczeństwie, budowania relacji i uczenia się działania w grupie. Nie wspominając już o terapeutycznych własnościach zajęć tanecznych.

Jakie przemiany obserwujesz w polskim tańcu współczesnym?

Rozwijający się w Polsce taniec współczesny i teatr tańca bardzo cieszą. Przybywa ośrodków, adeptów, teoretyków i miłośników tej dziedziny. Powstał Instytut Muzyki i Tańca – tutaj taniec wciąż jeszcze jest „podłączony” do innej sztuki, ale jednak postrzegany jako ten, który potrzebuje „instytutu”. Cieszy świadomość, że staje się uznany jako dziedzina nauki i posiada już swoich Profesorów. Niestety, zbyt niskie finansowanie kultury tzw. „wysokiej” w naszym kraju, a w szczególności profesjonalnego tańca, który zawsze znajduje się na „szarym końcu” po innych dziedzinach sztuki, na pewno nie ułatwia jego rozwoju w mojej, ale chyba nie tylko mojej… opinii.

Obserwuję również swoiste odkrywanie na nowo różnych idei tańca współczesnego, które już się pojawiły i przetrawiły na świecie. Niestety, czasami staje się to przysłowiowym „odkryciem Afryki” – zwłaszcza, gdy młody i ambitny twórca jest niedoświadczony, a do tego zbyt zbuntowany, by zajrzeć do historii tańca. Chociaż, jak w każdej sztuce, i tu może się objawić prawdziwy, surowy talent. Zachłyśnięcie się pewnego rodzaju wolnością, jaką niesie ze sobą taniec współczesny spowodowało również spontaniczne odrzucenie idei praktykowania jakiejś poważniejszej techniki będącej formą przygotowania ciała jako instrumentu. Tutaj również pokonujemy drogę, którą przeszły już bardziej rozwinięte w tej dziedzinie kraje świata. W moim przekonaniu, aby swobodnie odrzucić technikę, co oczywiście jest jak najbardziej możliwe i stanowi swoisty gest artystyczny, trzeba ją najpierw poznać i w pewnym sensie posiąść. Mam nadzieję, że tak jak to było na Zachodzie, swobodne władanie własnym instrumentem – ciałem, czemu „technika” z zasady służy – stanie się ważną sprawą dla jeszcze większej liczby polskich młodych tancerzy, aspirujących do zawodowej kariery w tej sztuce.

Uważasz zatem, że rozwój tańca współczesnego w Polsce podąża w dobrą stronę?

Mimo tego nieco krytycznego spojrzenia na niektóre trendy, które zasygnalizowałam w poprzedniej wypowiedzi uważam, że taniec współczesny rozwija się w Polsce fantastycznie i bardzo cieszę się, że już tyle się dzieje w tej dziedzinie. Mam na myśli nie tylko duże miastach jak chociażby mój rodzinnyPoznań , Warszawę, Bytom, Wrocław, Kraków, Łódźi, Trójmiasto, Kielce, Białymstok oraz Lublin, ale również mniejsze i niemalże nieznane ośrodki, gdzie przepełnieni pasją do tejże sztuki instruktorzy prowadzą coraz liczniej powstające dziecięce, młodzieżowe i kierowane do dorosłych teatry tańca.

Powróćmy do Twojej osoby. Rozmawiałyśmy już o Tobie jako pedagogu tańca. A co daje Ci rola tancerki i choreografa? W której z nich lepiej się odnajdujesz? Która jest dla Ciebie ważniejsza?

Kolejne trudne pytanie. Uwielbiam wszystkie moje aktywności związane z tańcem i czuję się naprawdę szczęśliwa, że mogę robić to, co kocham. Jako tancerka najbardziej i wciąż coraz pełniej odnajduję się w teatrze tańca. Cieszy mnie, gdy mogę być przekaźnikiem istotnych treści oraz wpływać na emocje widza. Podobnie czuję się w roli choreografa. Uwielbiam kontakt i budowanie relacji z publicznością jako twórca i jako „kreatywne tworzywo”.

Zachwycałaś publiczność ważnym historycznie Alexanderplatz wzruszałaś Desert będącym taneczną adaptacją Małego Księcia, poruszałaś interaktywnością w Architekturze światła. Czy Twoje pomysły na choreografie pojawiają się na długo wcześniej i dojrzewają podczas prób na scenie, czy też tematy Twoich prac powstają spontanicznie, a możejest bardziej intelektualne podejście twórcze?

Każdy spektakl niesie ze sobą inną historię powstania. Czasem inspiracją jest idea, innym razem – opowieść czy koncept naukowy. Raz zadziała jeden kadr, obraz który pojawi się w mojej wyobraźni, a za drugim razem – konkretny tancerz, którego widzę w określonej roli i ruchu. Jeszcze przed rozpoczęciem pracy w studiu towarzyszy mi sporo przemyśleń i poszukiwań. Potem przychodzi czas kreatywnego procesu, który często zmienia coś w pierwotnych zamierzeniach. Dużą rolę pełnią tu oczywiście biorący w nim udział artyści. Oczywiście, proces ten trwa do samej premiery. W momencie wejścia na scenę również otwierają się nowe perspektywy, jak pojawiają się kostiumy, rekwizyty, elementy scenografii, czy światła.Bywa i tak, że spektakl ewoluuje jeszcze w trakcie kolejnych prezentacji. Teatr to żywa sztuka, teatr tańca również – opierająca się na ludziach, którzy za każdym razem grają trochę inaczej. To mnie fascynuje wciąż na nowo.

Nie wiem czy masz tego świadomość, ale w Twoich choreografiach często zawarta jest ludzka życzliwość, pragnienie dobra i naturalność. Są choreografowie, którzy mają potrzebę bycia oryginalnymi i zapamiętanymi, przez co niekiedy zatracają zdolność zdobycia głębokiej uwagi widza. W kreowany przez Ciebie świat się wierzy, bo zapraszasz do niego, nie posługując się przy tym abstrakcją ani zbyt wydumanym językiem. Dla mnie jako odbiorcy to taki Twój znak rozpoznawczy.

Nie wiem – nie zastanawiam się nad tym. Jest we mnie głęboka potrzeba tworzenia i wypowiadania się poprzez sztukę. Już we wczesnym dzieciństwie tworzyłam fabularyzowane choreografie dla guzików albo figur szachowych. Już wtedy interesowały mnie przede wszystkim relacje między nimi. Jeśli pracuję nad jakąś rzeczą, moim priorytetem jest by zawierała pewną prawdę, cokolwiek będzie to oznaczało – i dla mnie, i dla artysty wykonawcy i dla widza.

 

Czy jesteś w stanie sobie wyobrazić, kim byś była, gdyby Twoją drogą nie był taniec?

(śmiech) Naprawdę nie wiem… We wczesnym dzieciństwie chciałam być kosmonautą… Później chciałam zostać weterynarzem, a następnie lekarzem medycyny. Zdobyłam też wyróżnienie na jakimś międzynarodowym konkursie plastycznym, oczywiście krajów byłego bloku ZSRR… Zawsze lubiłam pisać, „popełniłam” kilkanaście wierszy. Bardzo pociągała mnie też filozofia. Z drugiej strony, bardzo lubiłam przedmioty ścisłe, fascynowała mnie astronomia i science-fiction. W bliskiej rodzinie przeważają architekci… wydaje mi się możliwe, bym taką drogę obrała choćby dlatego, że jestem typowym wzrokowcem i nawet w choreografii uwielbiam tworzyć jakieś systemy albo przestrzenne konstrukcje…

Jak wspominasz układanie swoich choreografii z profesjonalnymi tancerzami oraz amatorami?

Choreografia to dla mnie zawsze spotkanie z innym człowiekiem-artystą. Tancerze oczywiście posiadają inne od mniej zaawansowanych wykonawców zasoby, a główna różnica tkwi w przygotowaniu ich ciała jako instrumentu. Mają zupełnie inną jego wydolność czy elastyczność, siłę i wytrzymałość mięśni, świadomość detalu, umiejętność izolacji lub integracji poszczególnych części ciała w ruchu. W obu grupach jednak spotykam ludzi otwartych i zamkniętych. Zawsze rodzą się ciekawe pomysły, mają miejsce wspaniałe momenty odkryć na próbach czy podczas spektaklu, już w kontakcie z publicznością. Każdy proces pracy niesie ze sobą radości i trudności. Nowa kreacja to zawsze spotkanie w tańcu przede wszystkim umysłów i dusz, a w ciałach odnajdywanie jak najbardziej prawdziwej manifestacji efektów tego spotkania.

Zbliża się rok 2015. Czego Ci życzyć na nowy czas?

Inspiracji, cudownych spotkań i ciekawych doświadczeń – czyli tego, co życie przyniesie (uśmiech)

Więcej o Paulinie Wycichowskiej: www.wycichowska.pl

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

Fot. Adam Ciereszko.
Paulina Wycichowska w spektaklu Tango w Lady M. Fot. Krzysztof Fabiański.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close