LAMENT. Pamięci Tadeusza Różewicza to spektakl niezwykły. Po raz kolejny Polski Teatr Tańca zaprezentował realizację, która konsekwentnie dążąc do synestezji proponuje widzowi niecodzienne misterium tańca. Sfera choreograficzna, dramaturgiczna, muzyczna, plastyczna przenikają się wzajemnie i składają na uderzający i bardzo intymny obraz.

Wersja do druku

Udostępnij

LAMENT. Pamięci Tadeusza Różewicza to spektakl niezwykły. Po raz kolejny Polski Teatr Tańca zaprezentował realizację, która konsekwentnie dążąc do synestezji proponuje widzowi niecodzienne misterium tańca. Sfera choreograficzna, dramaturgiczna, muzyczna, plastyczna przenikają się wzajemnie i składają na uderzający i bardzo intymny obraz.

 

Wieczór rozpoczyna się już we foyer, gdzie na białych kwadratach i przy białych lampach pojawiają się kobiety. Wśród nich widzimy głównego bohatera, mężczyznę, który w pierwszych słowach deklaruje Lubię stare kobiety. One na niskich stołkach poruszają się leniwie, przytłoczone czasem, dopowiadając coś niekiedy krążącemu między nimi mężczyźnie. Prologowi towarzyszy podniosła muzyka. Dzięki niej i wypowiadanym słowom dynamika ruchu kobiet wzrasta i pod koniec tej sceny zobaczymy już nieco konwulsyjne, czy błagalne gesty rąk i wzrok wzniesiony ku niebu. Prolog kończą ostatnie słowa wiersza Różewicza. Publiczność zajmuje miejsca na widowni.

 

Podtytuł bardzo precyzyjnie określa patrona spektaklu. Inspiracją do powstania LAMENTU był tom Tadeusza Różewicza Matka odchodzi. Zbiór ten jest bardzo specyficzny, a uważny czytelnik zidentyfikuje w nim tropy i tematy, które pojawiały się u poety we wcześniejszej twórczości Propozycja interpretacyjna Ewy Wycichowskiej jest związana nie tylko z treścią prezentowanych w zbiorze utworów. Cykl jest zbudowany na zasadzie kolażu. Forma ta jest wyjątkowo związana z teatrem tańca i daje się swobodnie transponować na język ruchu. W obydwu wypadkach, zbioru tekstów i choreografii, jest to kolaż głęboko przemyślany, a wykorzystane elementy są dla całości nieodzowne. Składniki, które wykorzystuje Wycichowska, wiążą spektakl ze współczesnym nurtem Appropriation Art. Jego twórcy używają istniejących już obiektów kultury, przetwarzając je, transformując, czy wreszcie zawłaszczając, a następnie konstruują z nich nową, oryginalną wypowiedź. Korzystanie z dobrze znanych elementów sprawia, że to, co „nowe” staje się czytelniejsze, a połączenie z pozoru skrajnie różnych składników przynosi bogatą, rozmowę artysty z widzem.

 

Wszystkie obrazy, które widzowie obserwują na scenie sprawiają wrażenie wizualizacji najskrytszych myśli i odczuć głównego bohatera. Ciąg scen nie zostaje ułożony według porządku przyczynowo-skutkowego, co sprawia, że mamy wrażenie istnienia w przestrzeni snu, gdzie to, co oniryczne miesza się z zupełnie realnymi obrazami, gdzie zaburzone są czas i przestrzeń, a połączone zostają najdziwniejsze nawet elementy. Skąpo, wyzywająco ubrane dziewczyny w platynowych perukach w wyuzdanym, erotycznym tańcu (być może symbol wszelakich człowieczych pokus) zestawione są ze starszą kobietą utożsamiającą matkę artysty. Beztroski i radosny fragment przebywania z matką zostaje przełamany scenicznym obrazem ze strąconymi aniołami, które przypomną wszystkie upadki człowieka.

 

Główny bohater przeprowadza nas przez wizjonerskie sceny, wspomagając się tekstami Różewicza. Obraz dopełniony jest oszczędną, ale przejmującą w wyrazie scenografią i niesamowitymi projekcjami wideo autorstwa Daniela Stryjeckiego. Wszystkie elementy wybierano i łączono zgodnie z ideą site-specific. Wedle niej dzieło sztuki jest tworzone z myślą o funkcjonowaniu w ściśle określonym miejscu, przestrzeni. Wszystkie detale zajmują precyzyjnie ustalone miejsce. W site-specific prace polegają często na łączeniu składników rzeźbiarskich z fragmentami krajobrazu. W LAMENCIE termin ten będzie raczej dotyczył wykorzystania osiągnięć technologii – projektowania grafiki komputerowej na ekran inny niż płaska biała przestrzeń.

 

Przedstawiona propozycja choreograficzna jest bardzo różnorodna. Na scenie spotkają się rozmaite jakości ruchu: lekki „kobiecy”, ale też bardziej brutalny „męski”, skierowany do wnętrza tancerza lub bardziej ekspansywny – „wyrzucający” emocje na zewnątrz; niepokojący i niemal pierwotny upadłych aniołów oraz pełen dostojeństwa, ale równie złowieszczy aniołów śmierci. Ruch znany z codziennego życia przenika się z bardziej konwulsyjnymi formami ludzkiej motoryki. Soczysty, ekspresyjny taniec staje się wizualizacją przeżyć wewnętrznych bohatera.

 

Oprócz kontekstu literackiego (Różewicz) widz dostrzeże wiele innych bardzo czytelnych znaków przeprowadzających przez go przez trudne tematy, z którymi zmaga się główny bohater. Upadłe anioły ubrane w białe sieci i przywodzące na myśl na człowieka uwikłanego we własne słabości, towarzyszące postaciom, niesympatyczne pająki, śmierć w długim, demonicznym płaszczu z czarnym kapturem, albo śmierć w trupio-bladym stroju, wiele razy pochylająca się nad bohaterem, światło-krew, odgłosy walki i upadającego ciała, czy wreszcie bardzo silny kontekst biblijny. Na jasnych prostopadłościanach pojawia się napis MANE TEKEL FARES. Według biblijnego przekazu słowa te napisała tajemnicza ręka na ścianie pałacu babilońskiego władcy, Baltazara. Ich tłumaczenie można w skrócie zamknąć w trzech słowach: policzono, zważono, rozproszono. Dokładniejsza interpretacja dotyczy upadku Babilonu. Bóg policzył, ocenił panowanie i ustalił jego kres. Bóg zważył człowieka i okazał się on zbyt lekki. Królestwo zostało oddane w obce ręce. W kontekście tego, co widzimy na scenie słowa brzmią jak złowroga przepowiednia dotycząca dalszych losów człowieka. Kontekst biblijny pojawia się także w zakończeniu. Bohater zaczepiony o metalową konstrukcję, z odchyloną głową, do złudzenia przypomina Chrystusa umierającego na krzyżu. Jego świat rozpada się, co podkreślone zostaję coraz głośniejszymi odgłosami lawiny i wizualizacją sypiącego się gruzu. Czas na mnie/ czas nagli padają słowa ze sceny, a wszystko zmierza do jednoznacznego końca. Bohater obleczony kirem, wprowadza nas w misterium śmierci. Melorecytowane słowa na podobieństwo chorału budują metafizyczną atmosferę ostatniego pożegnania. Cała scena ukształtowana jest na podobieństwo mitycznej podróży duszy do krainy ciemności.

 

LAMENT można interpretować na wielu płaszczyznach. Z jednej strony wydaje się poruszać kwestie bardzo osobiste, związane z tematem utraty bliskich. Zmagania z pustką, niezgoda na śmierć tych, których bardzo potrzebujemy zostaje przedstawiona symbolicznie i subtelnie. Młodsze i starsze kobiety pojawiające się razem na scenie przywołują na myśl upływ czasu i nieuchronne zbliżanie się śmierci. Dorosły mężczyzna w krótkich spodenkach uświadamia nam, że w głębi duszy zawsze pozostaniemy dzieckiem, a matka staje się najbardziej potrzebna wtedy, gdy jej czas dobiega końca. Z drugiej strony, spektakl może być opowieścią o artyście i jego zmaganiach z własną twórczością. Twórca zmuszony jest stale konfrontować się z samym sobą, a swoje dzieła z rzeczywistością. Przez całe życie poszukuje  formy idealnej, bardziej pojemnej, bardziej odpowiedniej. To, czego doświadcza, staje się materiałem, który zawsze znajdzie odzwierciedlenie w jego twórczości. Splecione wątki zaczynają żyć własnym życiem, a ich twórca nigdy nie może być pewnym, co ostatecznie wyniknie z jego działania. LAMENT można też odczytać w uniwersalnych, egzystencjalnych kategoriach, które dotyczą absolutnie każdego człowieka. Poetycki rachunek sumienia, miejscami bardzo dramatyczny i pełny drastycznych niemal obrazów, zostaje zakończony przypominającą chorał sentencją usta prawdy są zamknięte/ palec na wargach/ mówi nam/ że przyszedł czas/ na milczenie(…). Każdy artysta pozostawia po sobie uniwersum swojej twórczości, które, podobnie jak wyświetlony obraz galaktyki, rozlewa się wśród publiczności, pozostawiając ją w duchu melancholijnego ukojenia.

 

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

 

LAMENT. Pamięci Tadeusza Różewicza

Choreografia i reżyseria: Ewa Wycichowska

Reżyseria i główna rola aktorska: Janusz Stolarski

Muzyka: Krzysztof Wiki-Nowikow

Wideo: Daniel Stryjecki (w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego)

Scenografia: Bohdan Cieślak

Kostiumy: Anna Czyż

Asystent kostiumografa, stylizacja fryzur i nakryć głowy: Adriana Cygankiewicz

Opracowanie dramaturgiczne tekstów: Jagoda Ignaczak

Konsultacja literacka: Maria Dębicz

 

Tańczą i współtworzą: Andrzej Adamczak, Agata Ambrozińska-Rachuta, Urszula Bernat-Jałocha, Adriana Cygankiewicz, Fabian Fejdasz, Agnieszka Fertała, Jerzy Kaźmierczak, Zbigniew Kocięba, Katarzyna Kulmińska, Kornelia Lech, Paweł Malicki, Marcin Motyl, Adrian Radwański, Bartłomiej Raźnikiewicz, Katarzyna Rzetelska, Sandra Szatan, Emily Wong, gościnnie: Anna Gruszka

 

Spektakl prezentowany w ramach XIII Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Tańca W Poznaniu na scenie Centrum Kultury Zamek 26 sierpnia 2016 roku.

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

Fot. Maciej Zakrzewski.
Fot. Maciej Zakrzewski.
Fot. Maciej Zakrzewski.
Fot. Maciej Zakrzewski.
Fot. Maciej Zakrzewski.
Fot. Maciej Zakrzewski.
Fot. Maciej Zakrzewski.
Fot. Maciej Zakrzewski.
Fot. Maciej Zakrzewski.
Fot. Maciej Zakrzewski.
Fot. Maciej Zakrzewski.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close