Książka Anny Królicy jest niezwykle wartościową próbą uchwycenia pewnego zjawiska na gorąco, wciąż jeszcze w trakcie krystalizowania się, „in progress”. To nie portret pokolenia napisany z perspektywy historycznego dystansu, ale w pewnym sensie wizytówka tego pokolenia współtworzona przez jego przedstawicieli. Kapsuła czasu, do której każdy z choreografów włożył to, co jego zdaniem najcenniejsze i najbardziej reprezentatywne, by przesłać to w przyszłość.

Wersja do druku

Udostępnij

W tańcu współczesnym zawsze fascynowała mnie jego zdolność do kompresji inspiracji: kilkanaście minut solowej choreografii to często tysiące przeczytanych stron, setki godzin obejrzanych filmów, obrazów czy wysłuchanej muzyki, dziesiątki podróży, niezliczona ilość rozmów, spotkań, doświadczeń, a także, co oczywiste, lata nauki, treningów, prób, spektakli, uczestniczenia w rozmaitych projektach. Materiałem staje się cały świat przefiltrowany przez biografię tancerza, którego życiowa droga zapisana jest w głowie i w ciele, po którego kształcie, możliwościach i typie ekspresji czasami łatwo odgadnąć, kto ma za sobą lata edukacji w dziedzinie baletu, a kto zajmował się sztukami walki, kto jest joginką, kto gimnastyczką, kto uprawiał aktorstwo dramatyczne, a kto uczestniczył w poszukiwaniach Akademii Praktyk Teatralnych „Gardzienice”.

W teatrze dramatycznym zazwyczaj sprawa jest o wiele prostsza: aktor buduje rolę w oparciu o jeden określony tekst, wzbogacając go nieznacznie o inspiracje zasugerowane przez reżysera lub odnalezione samodzielnie (sceny z filmów, teledysków, książek), a także – w ograniczonym zakresie – o własne doświadczenia życiowe. Teatr jest pięciolinią, na której zapisana jest muzyka – a partii instrumentu prowadzącego postaci dramatu towarzyszą tu z reguły z nią zharmonizowane, czasami wobec niej kontrapunktowe dźwięki innych instrumentów. Taniec natomiast jest siecią, hipertekstem, rozrastającym się we wszystkich kierunkach kłączem.

Inny fascynujący aspekt to ogromne zróżnicowanie biografii polskich choreografów i tancerzy. Ze względu na gigantyczne braki w systemie wyższej edukacji tanecznej, nie ma chyba w Polsce dwóch osób, które przebyłyby podobną drogę do zdobycia zawodu. Tam, gdzie aktorzy dramatyczni chodzą większymi lub mniejszymi stadami (wspólne studia u tego samego mistrza, wspólne spektakle dyplomowe, czasami wspólne angaże do teatrów), tancerze przecierają sobie mozolnie samotnicze ścieżki prowadzące ich przez bardzo odległe miejsca (studia taneczne w Amsterdamie, Salzburgu, Brukseli, poszukiwania w egzotycznych krajach), rozmaite doświadczenia i doktryny estetyczne. Ich tak rozmaite drogi przecinają się w Polsce w jednym miejscu: poznańskim Starym Browarze.

W związku z tymi dwiema kwestiami, niezwykle trafne wydają mi się dwie decyzje Anny Królicy jako autorki książki Pokolenie Solo. Pierwsza to oddanie głosu tancerzom, by sami opowiadali o swojej drodze do tańca, przez taniec i z tańcem, o ważnych dla nich miejscach i osobach, doświadczeniach i inspiracjach. Pokolenie Solo to dwadzieścia pięć rozmów, które dotyczą – żeby zacytować tytuł wywiadu z Anną Nowicką – doświadczania siebie w tańcu. Rozmów bardzo intymnych, kameralnych, szczerych; autorka nie kryje, że zna, rozumie, docenia i najzwyczajniej w świecie lubi swoich rozmówców, a oni odwdzięczają jej się ufnością, otwartością, zaangażowaniem w dialog.

Druga brzemienna w skutki decyzja to skupienie przedstawionych w książce artystów wokół poznańskiego Starego Browaru i organizowanego w jego murach Solo Projektu. Od 2006 roku co sezon trójka rezydentów prezentuje tam swoje debiuty; dla większości z nich udział w projekcie to przepustka do szeroko zakrojonej kariery choreograficznej: od projektów solowych po międzynarodowe kooperacje, od współpracy z reżyserami teatralnymi po działania edukacyjno-warsztatowe oraz kuratorskie. W książce Królicy rezydenci pojawiają się w kolejności chronologicznej. Joanna Leśnierowska (wyjątkowo nie jako rezydentka, a choreografka – ponadto pozostałe rozmowy poprzedza wywiad z nią jako kuratorką, występuje więc w książce niejako w dwóch rolach) , Anita Wach, Janusz Orlik, Dominika Knapik i Wojtek Klimczyk, Renata Piotrowska, Barbara Bujakowska, Karol Tymiński, Tomasz Bazan, Małgorzata Haduch, Magdalena Przybysz, Ramona Nagabczyńska, Aleksandra Borys, Rafał Urbacki, Anna Nowicka, Irena Lipińska, Aleksandra Ścibor, Iza Szostak – wszystkie te nazwiska to dziś znakomicie rozpoznawalne marki, bez których trudno sobie wyobrazić jakikolwiek poważny projekt taneczny w Polsce. Dla większości z wymienionych artystów rezydencja w Solo Projekcie oznaczała nie tylko debiut choreograficzny, ale też początek poważnej kariery tanecznej. Wyjątkiem w tym gronie jest Anita Wach, przed rozpoczęciem pracy choreograficznej przez długi czas występująca jako tancerka w Śląskim Teatrze Tańca. Ciekawy przypadek Wach stanowi w pewnym sensie pomost pomiędzy najważniejszymi grupami polskich choreografów, które doczekały się prezentacji w recenzowanej przeze mnie książce.

Anna Królica w swojej książce postanowiła poszerzyć tytułową kategorię „Solo” o kategorię pokolenia, wprowadzając na jej łamy grupę artystów, którzy wprawdzie nie byli rezydentami Solo Projektu, ale generacyjnie, światopoglądowo, estetycznie są mu bliscy. Grupa „solistów” to tancerze związani (podobnie, jak Wach) z ważnymi zespołami (na przykład Polski Teatr Tańca), którzy w pewnym momencie zdecydowali się na solową działalność choreograficzno-taneczną: Mikołaj Mikołajczyk, Iwona Pasińska, Paulina Wycichowska, Wojtek Kaproń i Anna Steller. Towarzyszą im „indywidualistki” – grupa artystek najbardziej „osobnych”, takich jak Izabela Chlewińska, Maria Stokłosa i Weronika Pelczyńska, które nie dają się włączyć w żadną z dotychczasowych kategorii, jednak trudno sobie wyobrazić obraz opisywanego pokolenia bez ich obecności.

Ponieważ dla pojęcia „pokolenie” kluczowa jest kategoria odrębności postaw i wartości, w książce wyraźnie podkreślany jest aspekt innowacji, oryginalności i swoistości prezentowanych artystów. Urodzeni w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku bohaterowie książki Królicy mają zarazem szczęście i pecha żyć w przysłowiowych ciekawych czasach, jeśli chodzi o taniec w Polsce. Ciekawych – bo samodzielnie, z trudem, nakładem ogromnych kosztów i poświęceń zdobyli to wszystko, czym dziś dysponują jako artyści (w rozmowach powraca smutny wątek konieczności rezygnacji – mimo znakomitego zdania egzaminów czy zakwalifikowania się do udziału w projekcie – z nauki za granicą lub udziału w prestiżowych międzynarodowych przedsięwzięciach z prozaicznego powodu braku funduszy i niemożności zdobycia stypendium w traktowanej w Polsce jako niszowa fanaberia dziedzinie; często opisywane są też niezliczone przeszkody stojące na drodze produkcji i eksploatacji choreografii). Ciekawych – bo na pierwszą dekadę XXI wieku przypadł czas kształtowania się oryginalnego i nowoczesnego języka polskiego tańca, wreszcie uniezależniającego się od tradycji klasycznego baletu z jednej strony, a wpływu Tanztheater z drugiej. Ale też ciekawych – bo wreszcie po kilku-kilkunastu latach prawdziwie pozytywistycznej pracy u podstaw (znamienne będą tu biografie Joanny Leśnierowskiej czy Wojtka Klimczyka i Dominiki Knapik, łączących funkcje choreografów, tancerzy i dramaturgów z funkcjami krytyków, teoretyków i historyków tańca, kuratorów, organizatorów festiwali, wreszcie kreatorów miejsc, w których można uczyć się tańca i o tańcu, prowadzić próby i oglądać spektakle) działania te zaczynają przynosić wymierne efekty: ukonstytuował się Instytut Muzyki i Tańca, powstało kilka niezależnych centrów choreograficznych, mnożą się festiwale, projekty rezydencyjne, stypendia i granty, ukazują publikacje.

Książka Anny Królicy jest niezwykle wartościową próbą uchwycenia pewnego zjawiska na gorąco, wciąż jeszcze w trakcie krystalizowania się, „in progress”. To nie portret pokolenia napisany z perspektywy historycznego dystansu, ale w pewnym sensie wizytówka tego pokolenia współtworzona przez jego przedstawicieli. Kapsuła czasu, do której każdy z choreografów włożył to, co jego zdaniem najcenniejsze i najbardziej reprezentatywne, by przesłać to w przyszłość.

Gdyby wypisać ze zgromadzonych w tomie rozmów daty, tytuły, nazwiska i uporządkować je chronologicznie i geograficznie, zapewne dałoby się stworzyć wyczerpujące kalendarium ostatniej dekady w polskim tańcu. Ale przecież nie to jest tu najważniejsze. Istotne jest to, co właśnie nie poddaje się uporządkowaniu: opisywanie (czasami bardzo szczegółowo) metod tańca, kompozycji, improwizacji. Kreślenie sieci inspiracji. Historie zmagań organizacyjno-produkcyjnych. Wreszcie aspekt autorefleksji. Mapa polskiego tańca wygląda dziś trochę tak, jak mapy nowego świata w epoce wielkich odkryć geograficznych. Barwne połacie sąsiadują w niej z białymi plamami, wiele miejsc jest wciąż nienazwanych, inne zaś – noszą kilka konkurencyjnych określeń. Dlatego nie dziwi, kiedy Królica prosi swoich rozmówców o to, by samodzielnie nazywali i definiowali to, co robią, by pomogli jej wypracować siatkę pojęć: „dlaczego choreografia, a nie taniec?”, „nowy taniec czy taniec konceptualny?”, „dla kogo tworzysz?”, wreszcie to najważniejsze: „czym jest taniec?”. Na to ostatnie pytanie nie znajdziemy w książce Pokolenie Solo jednoznacznej odpowiedzi, ale każda osoba interesująca się tańcem musi w pewnym momencie spróbować stworzyć tę definicję na własny, prywatny użytek. Książka Anny Królicy bez wątpienia może jej w tym pomóc.

Pokolenie Solo. Choreografowie w rozmowach z Anną Królicą, Cricoteka, Kraków 2013

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close