Podczas XXV edycji Łódzkich Spotkań Baletowych zespół Kibbutz Contemporary Dance Company zaprezentował się dwukrotnie: 24 maja ze spektaklem Horses in the Sky[i] oraz 25 maja z Mother’s Milk – widowiskiem tanecznym pokazanym w Polsce po raz pierwszy. Historia obecności KCDC na łódzkim biennale jest jednak zdecydowanie dłuższa. Rozpoczęła się w 1997 roku podczas XIV Spotkań. Izraelski zespół pokazał wtedy w Łodzi choreografię Aide Memorie, w której Rami Be’er poruszył temat Holocaustu. Mother’s Milk Rami Be’er zadedykował spektakl swoim rodzicom – Shoshy i Menn’yemu. W spektaklu pojawia się więc wątek osobisty, poszerzony następnie o zbiorowe doświadczenie, co łączy tę pracę z przywołaną wcześniej Aide Memorie. W obu widowiskach istotna wydaje się być relacja choreografa z matką i ojcem – to w jaki sposób wpłynęli oni na jego sposób myślenia i odczuwania, a tym samym także na kształtowanie się jego artystycznej wrażliwości. Przy czym, w ujęciu chronologicznym, pierwszy ze spektakli był próbą przepracowania osobistej i zbiorowej traumy związanej z Holocaustem, drugi zaś stanowi swego rodzaju mszę żałobną, choć jest również opowieścią o sile więzów rodzinnych, a szerzej – społecznych.

Wersja do druku

Udostępnij

Dedykuję moim rodzicom Shoshy i Meen’yemu Be’erowi, którzy zmarli w tym roku… (2017)

 

Podczas XXV edycji Łódzkich Spotkań Baletowych zespół Kibbutz Contemporary Dance Company zaprezentował się dwukrotnie: 24 maja ze spektaklem Horses in the Sky[i] oraz 25 maja z Mother’s Milk – widowiskiem tanecznym pokazanym w Polsce po raz pierwszy. Historia obecności KCDC na łódzkim biennale jest jednak zdecydowanie dłuższa. Rozpoczęła się w 1997 roku podczas XIV Spotkań. Izraelski zespół pokazał wtedy w Łodzi choreografię Aide Memorie, w której Rami Be’er poruszył temat Holocaustu. To przejmujące widowisko, będące sprzeciwem wobec wszelkich form zniewolenia i przemocy, z zainteresowaniem przyjęte zostało przez widzów Spotkań. Kiedy jednak kilkanaście lat wcześniej z podobnym tematem mierzył się w Ostatniej niedzieli polski choreograf – Conrad Drzewiecki – festiwalowa publiczność zanegowała spektakl, gwizdaniem i buczeniem wyrażając swoją dezaprobatę. Tymczasem Aide Memorie pokazany został w czasie, w którym widzowie festiwalu zaczęli zdawać sobie sprawę, że taniec nie zawsze musi być kojarzony z kategorią piękna. Kolejne spektakle Kibbutzu wystawiane w Teatrze Wielkim w Łodzi to Ratel Saka oraz Screensaver (2003; XVII ŁSB) oraz Ekodoom i Upon Reaching the Sun (2009; XX ŁSB) – nie tak mocne w warstwie znaczeniowej jak ten pierwszy, ale ponownie ukazujące odmienne od klasycznego czy neoklasycznego oblicze tańca.

 

Mother’s Milk Rami Be’er zadedykował swoim rodzicom – Shoshy i Menn’yemu. W spektaklu pojawia się więc wątek osobisty, poszerzony następnie o zbiorowe doświadczenie, co łączy tę pracę z przywołaną wcześniej Aide Memorie. W obu widowiskach istotna wydaje się być relacja choreografa z matką i ojcem – to w jaki sposób wpłynęli oni na jego sposób myślenia i odczuwania, a tym samym także na kształtowanie się jego artystycznej wrażliwości. Przy czym, w ujęciu chronologicznym, pierwszy ze spektakli był próbą przepracowania osobistej i zbiorowej traumy związanej z Holocaustem, drugi zaś stanowi swego rodzaju mszę żałobną, choć jest również opowieścią o sile więzów rodzinnych, a szerzej – społecznych.

Nie sposób oddzielić twórczości Be’era od jego biografii. Decyzja rodziców choreografa o życiu w kolektywie kibucu Ga’aton zdecydowanie przesądziła o charakterze jego pracy artystycznej. Przez długi okres czasu obowiązywał tam etos wspólnoty realizowany na wielu różnych płaszczyznach, począwszy od kolektywnej pracy na roli, poprzez współdzielenie własności, aż do zbiorowego wychowywania dzieci poza domem rodzinnym. W takich realiach wychowywał się Be’er, który do dziś uważa Ga’aton za swoje miejsce na ziemi. Większość z przywołanych powyżej zasad dziś już w kibucach nie obowiązuje, pozostała natomiast ta sama idea, która w zespole objawia się przede wszystkim w poczuciu duchowej i artystycznej wspólnoty oraz łączności z naturą. Dance Village[ii] to według słów choreografa miejsce, które sprzyja kontemplacji i pracy twórczej. Obowiązuje tu zasada tolerancji i chęci poszukiwania jedności w różnorodności. To przestrzeń otwarta dla tancerzy z całego świata, gdzie idea kolektywnego działania, zaszczepiona Be’’erowi przez rodziców, wpłynęła na powstanie niezwykłej społeczno-kulturowej symbiozy.

Przed łódzką premierą Mother’s Milk, podczas spotkania zespołu z widownią, jeden z tancerzy zespołu (David Warren Parker) zadeklarował, iż jest to spektakl całkowicie odmienny od pozostałych w repertuarze Kibbutzu. Czy rzeczywiście tak jest? Rozpoczyna go seria duetów i solowych występów. Taniec pierwszej pary wyeksponowany zostaje przez trzecią postać, która trzyma w dłoni rozświetlony reflektor, co powoduje, że ruch postaci ukazany jest fragmentarycznie. Po chwili obraz ten zanika, a pustą przestrzeń delikatnie rozświetla kryształowy żyrandol. W tej intymnej przestrzeni pierwszy pojawia się mężczyzna. Wykonuje krótkie solo, po którym następuje drugi duet. Wkrótce miejsca ma kolejna zmiana i na scenę wchodzą inni soliści. Ta wydłużająca się ekspozycja tancerzy rozgrywa się w wolnym tempie, choć w samym ruchu dostrzec można nie tylko miękkość i płynność, ale też ostrzejsze akcenty. Wśród performerów szybko udaje się wyodrębnić parę protagonistów – kobietę i mężczyznę, którzy mają zapewne wyobrażać związek pomiędzy Shoshą a Mannym. Ich historia przepisana w spektaklu na ciała innych tancerzy staje się opowieścią o budowaniu relacji w szerszym kontekście: z samym sobą, z rodzicami, ze zbiorowością, między kobietą a mężczyzną

Po całej serii solówek i duetów w Mother’s Milk pojawiają się też działania grupowe, choć wspólne wędrowanie, gromadzenie się i manifestowanie zbiorowej energii cały czas przeplatane jest tańcem jednej lub kilku osób. Kolejny raz pojawia się człowiek z reflektorem, tym razem jako intruz, który oślepiając performerów ostrym światłem, zmusza ich do wycofania się. Udaje mu się to tylko na chwilę, a forma zbiorowego tańca jest konsekwentnie rozbudowywana. Dla wielu widzów zaskakująca może być sekwencja, w której ponownie wyodrębnione zostają historie osobiste. Po dwóch stronach sceny, rozdzieleni światłem, tańczą kobieta i mężczyzna. Kreowany przez nich ruch jest unikalny, bo oparty na improwizacji i indywidualnych umiejętnościach tancerzy. Choć są odseparowani od siebie, pozostają jednak w intensywnej relacji. Potwierdza to słowny komentarz jednego z performerów, który snuje rozważania na temat miłosnego związku dwojga ludzi oraz wynikającej stąd potrzebie kompromisu. Jego wywód jest pełen wątpliwości związanych z koniecznością współdziałania. Deklaruje też miłość własną, skupia się na swoim ego: Zakochałem się sam w sobie i chcę, żeby ktoś też zakochał się w moim „ja”. Wydaje się, że ten manifest nie wynika z nadmiernego egoizmu, lecz oddaje potrzebę spełnienia w swoim własnym istnieniu, dzięki czemu, zachowując odrębność, można stworzyć głęboką relację, odnaleźć się we wspólnocie. Spektakl kończy zbiorowa scena, w czasie której tancerze kładą się na ziemi, a światła wygasają. Postać z reflektorem przechadza się po raz ostatni pomiędzy anonimową grupą tancerzy, raz za razem oświetlając ich twarze – tym samym performerzy, tworząc cielesną unię, jednocześnie zachowują swoją tożsamość.

Tak jak może zadziwić użycie żywego słowa w spektaklu Kibbutzu, co do tej pory nie zdarzało się często, tak pozostałe elementy Mother’s Milk czerpią z rozpoznawalnego stylu izraelskiego zespołu. Charakteryzuje go intensywna fizyczność i perfekcja wykonania. Z perspektywy widzów sceniczna rzeczywistość podlega ciągłej transformacji. To kalejdoskopowa struktura, w której płynnie operuje się nastrojem, dynamiką i napięciem, a warstwa wizualna, muzyczna i ruchowa przenikają się ze sobą. Najważniejszym narzędziem komunikacji z publicznością nadal pozostaje jednak ciało, jego energia i niepowtarzalny habitus. Dynamiczne układy przestrzenne w wykonaniu całego zespołu równoważą indywidualne pokazy tancerzy oparte na doskonałej technice tanecznej i powtarzalności wyrazistych gestów. W Mother’s Milk są to wielkokrotne, amortyzowane uderzenia głową o podłoże, przesadne kroki przemieszczających się grup tancerzy, serie drobnych dynamicznych gestów dłoni wykonywanych wokół twarzy. Pragnienie współistnienia często obrazują duety. Podczas jednego z nich głowa tancerza podróżując po ciele partnera, poszukuje możliwych wolnych przestrzeni: luk, wgłębień, wypukłości, do których może się dopasować, przylgnąć. Wielokrotne grupowe podskoki z uniesionymi rękoma czy powtarzające się taneczne pochody są natomiast manifestacją siły płynącej z energii, która wypełnia przestrzeń ciała zbiorowego.

O oryginalności Mother’s Milk może stanowić przywołana na początku osobista dedykacja choreografa. Wskazuje na to wiele faktów z biografii artysty. Tworząc strukturę tego spektaklu, Be’er miał inspirować się koncepcją przestrzeni kibucu, powstałą w oparciu o idee wspólnoty, którą w połowie XX wieku opracował jego ojciec, z zawodu architekt. Zmysł do budowania przestrzennych konfiguracji – w tym przypadku złożonych z ciał tancerzy – choreograf odziedziczył więc z pewnością po nim. Wykorzystanie w warstwie muzycznej kompozycji na wiolonczelę to również przywołanie wspomnień z dzieciństwa. Jako mały chłopiec Rami wraz ze swoim rodzeństwem grał właśnie na wiolonczeli w orkiestrze kameralnej założonej przez Manny’ego Be’era. Z kolei wypowiadany podczas spektaklu tekst może być odwołaniem do literackich zainteresowań matki, która zaszczepiła u swojego syna miłość do poezji.

W artykule Agnieszki Kandzi dotyczącym, między innymi, związków rodzinnych panujących w kibucach pojawia się refleksja, iż jednostkowość była tam traktowana jako defekt moralny, a, jak wspomina jedna z byłych mieszkanek Kibucu Nachson, duszę indywidualną zastąpiła dusza kolektywna[iii]. Be’er, choć wychowany w tak ortodoksyjnej tradycji, obdarzony został mądrą miłością swoich rodziców, dzięki której umiejętnie łączy w swojej twórczości bycie we wspólnocie z prawem do prywatności. Pozwala duszy indywidualnej istnieć obok tej kolektywnej.

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

Mothers’ Milk

Choreografia, scenografia i światła: Rami Be’er

Taniec: tancerze Kibbutz Contemporary Dance Company

Muzyka: Jan Sebastian Bach, James Blake, Tiny Fingers, Peter Sellers, Meira Asher, Jóhann Jóhannsson, Dan Romer & Behn Zeitlin, Olafur Arnalds & Alice Sara Ott, Nicolas Jaar, A. Tobin, Les Claypool

dźwięk: Rami Be’er, Alex Claude

kostiumy: Rami Be’er, Lilach Hatzbani

 


[i] Spektakl ten można było zobaczyć w Polsce już wcześniej podczas Międzynarodowego Dnia Tańca 2017, organizowanego przez Lubelski Teatr Tańca i Centrum Kultury w Lublinie we współpracy z Centrum Spotkania Kultu , gdzie został pokazany.. Link do recenzji spektaklu poniżej

[ii] The International Dance Village to międzynarodowe centrum tańca, a jednocześnie siedziba zespołu Kibbutz Contemporary Dance Company (kibuc Ga’aton), który w 1973 roku założyła Yehudit Arnon. Na International Dance Village składa się obecnie prawie setka tancerzy z Izraela i zza granicy, którzy stanowią obsadę dwóch zespołów – KCDC oraz KCDC 2. W Dance Village organizowane są 5- i 10-miesięczne międzynarodowe programy studiów tanecznych „Dance Journey”. Zespół prowadzi również letnie warsztaty taneczne Summer Intensive Dance Program and Workshop skierowane do tancerzy w wieku studenckim i szkolnym.

[iii] Agnieszka Kandzia, Kibuc – syjonistyczna wspólnota kolektywna, „Pisma Humanistyczne” 2011 nr 8, s. 51.

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

Fot. Eyal Hirsch
Fot. Eyal Hirsch
Fot. Eyal Hirsch
Fot. Eyal Hirsch
Fot. Eyal Hirsch
Fot. Eyal Hirsch
Fot. Eyal Hirsch
Fot. Eyal Hirsch
Fot. Eyal Hirsch

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close