Uroczystą „Galą baletową” 25 kwietnia br. warszawski zespół uczcił swoje dziesięciolecie istnienia pod nowym szyldem (wcześniej był baletem Teatru Wielkiego – Opery Narodowej) i w nowej strukturze organizacyjnej oraz ze zwiększoną autonomią artystyczną i repertuarową. 29 kwietnia 2009 roku Polski Balet Narodowy decyzją ministra kultury stał się równorzędną jednostką, obok Opery Narodowej, funkcjonującą w Teatrze Wielkim, a dyrekcję PBN objął Krzysztof Pastor, który już wcześniej przygotował z zespołem premierę swojego baletu Tristan. Od tego czasu Polski Balet Narodowy zrealizował kilkadziesiąt premier polskich i zagranicznych choreografów, jedenaście edycji warsztatów choreograficznych Kreacje i wiele innych działań artystycznych, w tym występów gościnnych na scenach polskich i zagranicznych. Jest zatem co świętować, a najlepszym na to sposobem w baletowym świecie jest gala baletowa.

Wersja do druku

Udostępnij

Uroczystą „Galą baletową” 25 kwietnia br. warszawski zespół uczcił swoje dziesięciolecie istnienia pod nowym szyldem (wcześniej był baletem Teatru Wielkiego – Opery Narodowej) i w nowej strukturze organizacyjnej oraz ze zwiększoną autonomią artystyczną i repertuarową. 29 kwietnia 2009 roku Polski Balet Narodowy decyzją ministra kultury stał się równorzędną jednostką, obok Opery Narodowej, funkcjonującą w Teatrze Wielkim, a dyrekcję PBN objął Krzysztof Pastor, który już wcześniej przygotował z zespołem premierę swojego baletu Tristan. Od tego czasu Polski Balet Narodowy zrealizował kilkadziesiąt premier polskich i zagranicznych choreografów, jedenaście edycji warsztatów choreograficznych Kreacje i wiele innych działań artystycznych, w tym występów gościnnych na scenach polskich i zagranicznych.

 

Jest zatem co świętować, a najlepszym na to sposobem w baletowym świecie jest gala baletowa. Taki taneczny „koncert gwiazd” jest okazją do zaprezentowania najwyższych umiejętności tancerzy, tak technicznych, jak interpretacyjnych, często w popisowym repertuarze, w którym na co dzień nie występują. Na program gal baletowych składają się więc zwykle głównie fragmenty baletów klasycznych, rzadziej miniatury choreograficzne i fragmenty spektakli tańca współczesnego, które mają olśnić publiczność, a wykonawcom dać pole do popisu. Wśród występujących często oprócz gospodarzy gromadzą również gości.

 

W Polskim Balecie Narodowym gal nie było do ubiegłego roku, gdy po raz pierwszy takie wydarzenie odbyło się w lutym, a dyrektor Pastor zapowiedział, że odtąd PBN będzie co roku w ten sposób prezentował swoich artystów i gości warszawskiej publiczności. O ile ubiegłoroczna gala pozostawiała wiele do życzenia pod względem wyboru choreografii (były to głównie fragmenty baletów pozostających lub będących dawniej w repertuarze PBN), o tyle tegoroczna, bardziej uroczysta, bo łącząca 10-lecie Polskiego Baletu Narodowego ze zbliżającym się Międzynarodowym Dniem Tańca obchodzonym 29 kwietnia, mogła dać widzom wiele satysfakcji. Wprawdzie i tym razem organizatorzy poczynili wiele odstępstw od tradycyjnej konstrukcji gali, ale było to do pewnego stopnia usprawiedliwione tą szczególną okazją. I tak: wieczór rozpoczął się od wykonania przez zespół PBN niemal całego „białego” aktu Jeziora łabędziego, a w rolach Odetty i Zygfryda, czy raczej w warszawskiej wersji księżniczki Alix i carewicza Nikiego, wystąpili młodzi artyści dopiero „wybijający się” z zespołu. Anna Czeszejko (koryfejka PBN) wykonywała już tę partię podczas spektakli na scenie Teatru Wielkiego w Warszawie i podczas niedawnych występów zespołu w Kanadzie, ale dla Marco Esposito (członek zespołu PBN) był to debiut w tej choreografii. Oboje wypadli bardzo dobrze w wymagającym adagio, a Czeszejko tym występem potwierdziła, że jest jednym z ciekawszych młodych talentów w polskim świecie baletu. Jej „biały łabędź” jest pełen gracji, ale płochliwy, a techniczna precyzja i artystyczne zacięcie dają nadzieję na wiele świetnych kreacji scenicznych w przyszłości.

 

Po urzekającym klasycznymi liniami choreografii Lwa Iwanowa „białym akcie” trudno jest utrzymać temperaturę i uwagę widowni. W tej części Polski Balet Narodowy postanowił pochwalić się kolejnymi młodymi talentami, które w ostatnim czasie wyłoniły się z zespołu. Niektórzy z tych tancerzy mają już za sobą debiuty w większych i mniejszych rolach solowych, inni dopiero na tę szansę czekają, ale dali się już zauważyć jako wyróżniające się osobowości sceniczne. Inna sprawa, że nie zawsze oznacza to gotowość do porywającego występu na gali baletowej, wszyscy jednak spisali się co najmniej dobrze, również dzięki doborowi właściwego repertuaru. Bianca Teixeira zaprezentowała się w wariacji Diany z pas de deux Diany i Akteona w choreografii Aryppiny Waganowej. To bardzo efektowne pas de deux, niestety partner Bianki tuż przed galą doznał kontuzji, wystąpiła więc sama. W parze zatańczyli Yurika Kitano i Shunsuke Mizui, których można było podziwiać w uroczych wariacjach i kodzie z Arlekinady Petipy do muzyki Ricardo Drigo. To niemal niewystawiany balet kameralny dziełko z rodzaju łatwych i przyjemnych do oglądania, o błahej treści zalotów i innych perypetii postaci z komedii dell’arte. Filigranowi tancerze z właściwym wdziękiem, gracją i wirtuozerią wcielili się w postaci Arlekina i Kolombiny popisujących się tańcem przed sobą nawzajem. Inne pas de deux, tym razem bardzo znane i popularne, m.in. jako prezentacja konkursowa, z baletu Esmeralda wykonali Rosa Pierro i Rinaldo Venuti. Ten ostatni dał się już poznać warszawskiej publiczności jako utalentowany solista w niewielkich ale znaczących rolach, np. jako huzar Wołkow w Jeziorze łabędzim. Tym razem przyćmiła go partnerka, z prawdziwym mistrzostwem i swobodą tańcząca słynną wariację z tamburynem. Nietuzinkowy wybór repertuarowy zaprezentował Kristóf Szabó, niezwykle utalentowany młody solista PBN, który zatańczył Andante, choreografię Krzysztofa Pastora do muzyki Jana Sebastiana Bacha. Bardzo plastyczny i wyrazisty tancerz odzwierciedlał w niej niejako czystą muzykę za pomocą charakterystycznego dla Pastora połączenia póz klasycznego baletu (pozycji stóp i wysokich port de bras – ułożeń rąk i głowy) z elementami tańca współczesnego. Podczas galowego wieczoru mogliśmy obejrzeć jeszcze jedną choreografię dyrektora Polskiego Baletu Narodowego, co ważne, przygotowaną specjalnie na tę okazję, a niedługo potem zaprezentowaną przez warszawskich tancerzy na gali w Petersburgu, zamykającej Dance Open Ballet Festival. Była to Toccata do fragmentu Koncertu fortepianowego Wojciecha Kilara, w rozpoznawalnym „Pastorowskim” stylu, przywodząca niekiedy na myśl rozwiązania z dwóch baletów prezentowanych na warszawskiej scenie (Moving rooms i Adagio & Scherzo), z bardzo interesującymi rozwiązaniami w partnerowaniach i podnoszeniach. Wystąpili w niej: Chinara Alizade, Yuka Ebihara, Dawid Trzensimiech, Paweł Koncewoj i Patryk Walczak. W programie gali znalazł się jeszcze tylko jeden punkt programu będący ukłonem w stronę połączenia, mistrzowskiego zresztą, odkryć i zdobyczy tańca współczesnego z technika tańca klasycznego, a to za sprawą gości: Mai Makhateli i Artura Shesterikova z Holenderskiego Baletu Narodowego, którzy przywieźli do Warszawy słynne Trois Gnossiennes Hansa van Manena z 1982 roku do muzyki Erika Satiego. Ascetyczny, a jednocześnie wirtuozowski duet jest charakterystyczny dla czystego, ostrego i klarownego stylu choreograficznego van Manena. Gościnni soliści zaprezentowali w nim mistrzowską precyzję i zgranie.

 

Pozostała część gali, z wyjątkiem finału, należała do XIX-wiecznego baletu klasycznego i jego największych przebojów, choć czasem w okrojonej formie. Adagio, czyli początkową część pas de deux z Dziadka do orzechów zatańczyli Melissa Abel i Maksim Woitiul. Ten sam wybitny pierwszy solista PBN partnerował także Marii Żuk w adagiu z pas de deux z Don Kichota – szkoda , że w programie nie umieszczono całych pas de deux z popisowymi wariacjami, co jest prawdziwą „duszą” każdej gali. Spośród popularnych pas de deux zobaczyliśmy tzw. „czarne” pas de deux Odylii i Zygfryda (a w przypadku warszawskiej wersji: Matyldy Krzesińskiej i carewicza Nikiego) z Jeziora łabędziego, pas de deux ze Śpiącej królewny (Mai Kageyama i Patryk Walczak), poprzedzone walcem w wykonaniu corps de ballet Polskiego Baletu Narodowego i uczniów warszawskiej Szkoły Baletowej im. Romana Turczynowicza oraz pas de deux z Bajadery, Giselle i Korsarza w wykonaniu gościnnych gwiazd wieczoru. Szczególnie błysnął Dawid Trzensimiech jako carewicz Niki, partnerując Yuce Ebiharze. W drugiej części wieczoru Maia Makhateli i Artur Shesterikov wykonali pas de deux z II aktu Giselle. Przyznam, że nigdy chyba nie widziałam takiej interpretacji roli Giselle w chwili, gdy jest już ona duchem zmarłej przedwcześnie dziewczyny. Makhateli była jednocześnie eteryczna, jak przystało na zjawę, i gwałtowna, bardzo energiczna w tańcu. O jakości technicznej jej wykonania można pisać jedynie w samych superlatywach, natomiast opisana wyżej interpretacja dawała wiele do myślenia, sprzeniewierzając się w jakimś stopniu tradycji, ale zarazem, paradoksalnie, z nią korespondując. W osobie Artura Shesterikova tancerka znalazła idealnego partnera: silnego i dokładnego, który wspaniale ułatwiał jej lot nad sceną w doskonałych podnoszeniach, a także był znakomity technicznie w wariacji.

 

Nie da się ukryć, że clou gali były występy gwiazdy światowych scen, pierwszej tancerki (principal dancer) The Royal Ballet w Londynie, Marianeli Núñez wraz z partnerującym jej Danielem Camargo z Holenderskiego Baletu Narodowego. Na zakończenie pierwszej części gali zatańczyli wspomniane pas de deux z Bajadery, a w drugiej części – z Korsarza, absolutny hit gal i konkursów baletowych, z tym, że Núñez zamiast tradycyjnej wariacji Medory, wykonała wariację Gamzatti z Bajadery, w której to partii odnosiła zresztą wielkie sukcesy. Trudno wprost napisać coś nowego o kunszcie wykonawczym Marianeli Núñez. Przymiotniki: doskonała, precyzyjna, swobodna, perfekcyjna w pewnym tylko stopniu określają połączenie tych wszystkich cech, które składają się na jakość jej tańca. Jest w nim bowiem coś więcej. Artystka jest doskonale świadoma, jak osiągnąć zamierzony efekt, dokładnie wie (a przynajmniej takie sprawia wrażenie), jak co do milimetra ustawić ciało, przyjąć pozę, a nawet skierować spojrzenie. Co istotne, jest to nadal autentyczna i naturalna interpretacja, choć granicząca z perfekcją. Tak było również w Warszawie, prezentacje tej pary oglądało się z niezwykłą przyjemnością i spokojem, że nie tylko nic złego nie może się przydarzyć, wręcz przeciwnie – można raczej spodziewać się samych przyjemnych niespodzianek. Tak było rzeczywiście w finałowym pas de deux z Korsarza, w którym nie tylko Núñez pokazała klasę, ale i Camargo, który zaprezentował się porywająco w wariacji Alego.

 

Przed wieńczącym wieczór Bolerem w wykonaniu solistów i zespołu PBN, a w choreografii Krzysztofa Pastora, odbyła się na scenie krótka uroczystość wręczenia ustanowionych po raz pierwszy nagród w kilku kategoriach dla wyróżniających się tancerzy warszawskiego zespołu. Fundatorami nagród były firmy reprezentujące różne luksusowe marki, a wręczał je dyrektor baletu. Nie jest jednak do końca jasne i na gali nie zostało powiedziane, kto wybrał lub nominował nagrodzonych artystów. Cieszy oczywiście każda forma docenienia tancerzy baletowych, którzy wciąż nie są wystarczająco rozpoznawalni jako gwiazdy stołecznego, a przy tym narodowego baletu, ale zabrakło tu większej przejrzystości, a wręczanie na scenie butelek najszlachetniejszego nawet alkoholu wydało się jednak nie na miejscu. Po tym przerywniku można było po raz kolejny podziwiać Bolero Ravela w choreograficznej interpretacji Krzysztofa Pastora, w którym w partiach solowych wystąpili Chinara Alizade i Vladimir Yaroshenko. Prawdziwie zaś „galowym” i zabawnym elementem było wkroczenie na scenę i wykonanie finałowej sekwencji Bolera także przez wszystkich solistów występujących tego wieczoru. Nie jestem do końca przekonana, czy całe Bolero było niezbędne, aby zakończyć galę, choćby tak specjalną, jubileuszową; zwłaszcza że pojawiało się już na scenie Teatru Wielkiego i w innych, podobnych sytuacjach. Mimo to należy docenić możliwość obejrzenia na warszawskiej scenie tylu fragmentów wspaniałych baletów, w tym tych nieobecnych w repertuarze. Dodatkowym walorem była okazja do podziwiania podczas jednego wieczoru zarówno rodzimych, warszawskich gwiazd, jak i zagranicznych artystów najwyższej próby, zaproszonych jako gości specjalnych. Polskiemu Baletowi Narodowemu wypada więc życzyć kolejnych okrągłych jubileuszy istnienia i działania w jak najlepszej kondycji.

 

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

 

 

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

„Esmeralda”, na zdjęciu: Rosa Pierro i Rinaldo Venuti, „Gala baletowa” 2019. Fot. Marta Wódz.
„Toccata” (chor. Krzysztof Pastor), na zdjęciu: Dawid Trzensimiech, Yuka Ebihara, Chinara Alizade, Patryk Walczak i Paweł Koncewoj, , „Gala baletowa” 2019. Fot. Marta Wódz.
„Trois Gnossiennes” (chor. Hans van Manen), Maia Makhateli i Artur Shesterikov, „Gala baletowa” 2019. Fot. Marta Wódz.
„Dziadek do orzechów”, na zdjęciu: Melissa Abel i Maksim Woitiul. „Gala baletowa” 2019. Fot. Marta Wódz.
„Śpiąca królewna”, na zdjęciu: Mai Kageyama i Patryk Walczak, „Gala baletowa” 2019. Fot. Marta Wódz.
„Śpiąca królewna”, na zdjęciu: Polski Balet Narodowy oraz uczniowie warszawskiej Szkoły Baletowej, „Gala baletowa” 2019. Fot. Marta Wódz.
„Giselle”, na zdjęciu: Maia Makhateli i Artur Shesterikov, „Gala baletowa” 2019. Fot. Marta Wódz
„Korsarz”, na zdjęciu: Marianela Núñez i Daniel Camargo, „Gala baletowa” 2019. Fot. Marta Wódz.
„Bajadera”, na zdjęciu: Marianela Núñez i Daniel Camargo, „Gala baletowa” 2019. Fot. Marta Wódz.
„Bolero” (chor. Krzysztof Pastor), na zdjęciu: Chinara Alizade i Vladimir Yaroshenko, „Gala baletowa” 2019. Fot. Marta Wódz.
„Jezioro łabędzie”, na zdjęciu: Yuka Ebihara i Dawid Trzensimiech, „Gala baletowa” 2019. Fot. Marta Wódz.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close