Najnowsza praca Marty Ziółek pozostaje w obrębie zagadnień poruszanych we wcześniejszych przedstawieniach, jednak eksploruje je w odmienny sposób. Artystka sięga tu po nowe i bardzo aktualne tematy, porzucając skupienie na doświadczeniach unoszących się na powierzchni systemu późnokapitalistycznego. Artystka przestaje poruszać się po widocznej wszystkim rzeczywistości i schodzi do podziemia, które w jej wydaniu ma w sobie coś z konwencji filmów science fiction klasy B i rytuału, ale przede wszystkim jest miejscem narastającego gniewu i buntu wobec systemu.

Wersja do druku

Udostępnij

Najnowsza praca Marty Ziółek pozostaje w obrębie zagadnień poruszanych we wcześniejszych przedstawieniach, jednak eksploruje je w odmienny sposób. Dotychczasowe narracje, z jakimi obcowaliśmy w Zrób siebie czy TO, zanurzone były w komercyjnym języku kapitalizmu i jego doprowadzonej do ekstremum estetyce, dodatkowo opatrzone ironicznym komentarzem. PIXO również odnosi się do zdobyczy ponowoczesności – popkultury czy wirtualnych przestrzeni Internetu – jednak środek ciężkości przeniesiony zostaje z prześmiewczej estetyki nadmiaru na często niewidoczne doświadczenia grup wykluczonych. Choreografia Ziółek sięga po nowe i bardzo aktualne tematy, porzucając skupienie na doświadczeniach unoszących się na powierzchni systemu późnokapitalistycznego. Artystka przestaje poruszać się po widocznej wszystkim rzeczywistości i schodzi do podziemia, które w jej wydaniu ma w sobie coś z konwencji filmów science fiction klasy B i rytuału, ale przede wszystkim jest miejscem narastającego gniewu i buntu wobec systemu.

 

Pixação

 

Aby pełniej zrozumieć kontekst performansu, musimy przenieść się do jednej z największej aglomeracji miejskiej na świecie, posiadającej około 20. milionów mieszkańców – São Paulo. W 1964 roku Brazylia doświadczyła przewrotu zbrojnego, w wyniku którego władzę w państwie przejęło wojsko, stosujące represje polityczne wobec szeroko pojętej opozycji. Studenci, pod groźbą aresztu, protestowali przeciwko reżimowi militarnemu, poprzez pozostawianie na ścianach budynków w São Paulo różnych treści o charakterze politycznym. Na przestrzeni czasu ta forma protestu uległa przekształceniom, stając się częścią kultury ulicznej, powszechnie znanej pod hasłem graffiti art czy street tagging, a w samym São Paulo jako pichação[1] lub w skróconej wersji pixo. Pixo – uprawiane główne przez młodych mężczyzn – opiera się na rywalizacji o taggowanie jak najwyższych i niedostępnych miejsc, do których zazwyczaj dociera się poprzez swobodną wspinaczkę. O ile graffiti w Brazylii utożsamiane jest z ekspresją artystyczną, to pichação spotyka się z publicznym potępieniem i postrzegane jest jako przestępstwo. Nielegalne praktykowanie pixo, przybiera postać protestu społecznego – jest głosem osób egzystujących poza ramami publicznego dyskursu – należą do nich najbiedniejsi, ignorowani oraz znienawidzeni przez społeczność, dla której pokrywanie ścian budynków charakterystycznymi znakami jest niezrozumiałe i odbierane jako akt wandalizmu. Scenografia spektaklu jest przeniesieniem jeden do jednego całkowicie otagowanego pixo brazylijskiego megapolis. Charakterystyczne kolumny surowej przestrzeni Komuny//Warszawa pokryte są tajemniczym „alfabetem”, a Jakub Gliński – artysta odpowiadający za scenografię – w trakcie trwania spektaklu na żywo zapełnia nim kolejne przestrzenie sceniczne.

 

Estetyka getta

 

Ziółek czerpie z brazylijskiej kultury ulicznej, ponieważ jej przypadek nie jest odosobniony. Konstruowanie odrębnego języka, a często nawet całego stylu, było i jest praktyką uprawianą przez mniejszości kulturowe spotykające się z różną formą opresji (jazz, rap czy vouging). Nie bez powodu też pixadorzy (tj. osoby uprawiające pixo), wypowiadający się w dokumencie o kulturze pixo nakręconym przez João Wainer i Roberto T. Oliveira, określają przestrzeń społeczną, w jakiej funkcjonują jako getto[2]. Bunt i gniew – narastający w tej społeczności – stają się motorami napędzającymi pragnienie bycia usłyszanym, i zauważonym oraz dążenia do zmiany zastanego porządku społeczno-politycznego. Getto w São Paulo jest ucieleśnieniem stosunków neokolonialnych – zamieszkuje je społeczność o ograniczonej możliwości awansu społecznego, a nadmierna eksploatacja pracy przez neoliberalny kapitalizm na nowo czyni z człowieka towar. Jednostka jest całkowicie poddana ekonomicznym i kulturowym normom ustanawianym przez kapitał – przywilej ściera się z wykluczeniem, generując napięcia i represyjne doświadczenia, dla których pixo jest drogą ujścia.

 

Spektakl Ziółek rozpoczyna się śpiewem Marii Magdaleny Kozłowskiej kojarzącym się z transowym uniesieniem. Ta scena otwierająca cały performans jest oficjalnym zaproszeniem widzów do śledzenia rozpoczynającej się ceremonii. Na środku sceny siedzą dwie splecione ze sobą osoby (Paweł Sakowicz, i Katarzyna Sikora), które za powoli  odsłaniają się przed publicznością. Mimo tego, że na pierwszy rzut oka w pierwszej scenie powierzchowny podział na płcie jest widoczny, to tak naprawdę wykreowana w całym spektaklu rzeczywistość jest bliższa postgenderowej emancypacji. Wrażenie to wzmacniają kostiumy, które poprzez demontaż form zdają się unieważniać kulturowy podział na płcie, co najbardziej widoczne jest w przypadku kostiumu Pawła Sakowicza, ubranego w buty na wysokim obcasie oraz przepaskę będącą połączeniem spódniczki i spodenek. Ekspresja podziemia nie osiągnęłaby pełni bez muzyki klubowej kojarzącej się z undergroundowymi imprezami, takimi jak zapoczątkowane w Nowym Jorku GHE20GOTH1K, które poprzez trudność przyporządkowania jej do jakiegokolwiek gatunku, została określona jako muzyka postklubowa. Cechuje je agresywne tempo i głośne brzmienia oraz polityczne postulaty tworzenia emancypacyjnej przestrzeni, w której każdy może wyrażać swoją tożsamość i czuć się bezpiecznie. W tak spójnie wykreowanej przestrzeni mamy do czynienia z ruchem performerów i performerek, którzy zapraszają nas do śledzenia ciągłej transformacji ich ciał. Struktura choreografii zbudowana jest wokół gniewu, będącego jej najważniejszym zagadnieniem[3]. Dynamiczność tancerek i tancerzy potrafi roznieść zbudowaną przez nich rzeczywistość – odbijając się od otagowanych kolumn swoją ekspresją przypominają punkowe protesty. Nawiązaniem do subkultur oporu, często związanych ze środowiskiem undergroundowym, są wybrzmiewające podczas choreografii utwory Nirvana. Grunge’owy rock, początkowo wychodzący od złości i frustracji, by potem przeistoczyć się w popkulturowy bunt, przeplata się z szarpanymi brzmieniami klubowej elektroniki. Świat performerów i performerek nieustannie rozpada się tu i transformuje. Sprawnie udaje im się włączyć w ten proces widownię, która wydaje się dociekliwie podążać za transowym uniesieniem grupy oraz ciągłymi przekształceniami ich ciał.

 

Nowy rytualizm

 

Przyglądając się pracy Ziółek, można zauważyć, że PIXO jest rozwinięciem problematyki zapoczątkowanej przez artystkę w Pameli, pokazywanej w galeryjnej przestrzeni Zachęty i Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie. Wybrane osoby wcielające się w role tricksterów – tu: przewodników uroczystości – prowadziły publiczność pomiędzy salami, aby na samym końcu dotrzeć do pomieszczenia z ogromnym gongiem i położyć wszystkich uczestników na podłodze. Ostatnia scena wydaje się wyjęta rodem z ceremonii plemiennych – widzowie stają się tu wspólnotą przeżywającą zbiorową inicjację i doświadczenie estetyczne. Wszystko to utrzymane było w  przedziwnym klimacie magii i mitu, jednak u Ziółek kategorie te przestają być rozumiane w tradycyjny sposób i ulegają redefinicji – wywodzą się z wirtualnych przestrzeni współczesności,  gdzie realność przeplata się z iluzją, zwielokrotniając naszą rzeczywistość. Transowe upojenie odzwierciedlające nowe rytuały i uroczystości ponowoczesności, prowadzone przez figury przewodników to elementy widoczne w PIXO. Trickster (Robert Wasiewicz) w najnowszym spektaklu artystki jest trochę komiczny – ulepiony z kiczu charakterystycznego dla konwencji niskobudżetowych horrorów – ale również niepokojący, ponieważ swoją postacią wyraża wszystkie hamowane popędy i represjonowane pragnienia społeczeństwa. Jako jedyny spośród innych postaci na scenie wyróżnia się swoim kostiumem, na który składają się spodnie ogrodniczki i  surrelistyczna maska . Ponadto porusza się on na scenie w odosobnieniu – wchodząc w interakcje z poszczególnymi performerami lub/i performerkami – co powoduje, że jego działania stają się nieprzewidywalne i przerysowane.

 

Do You Own Your Future?

Całokształt kompozycji jest spójny, jednak od strony dramaturgicznej magiczna bańka spektaklu pęka po pierwszej połowie – ze względu na monotonną formę spektaklu, trans zaczyna ulegać wypaleniu. Dalsze śledzenie transowych przemian ciał tancerzy i tancerek na scenie staje się więc utrudnione i wymaga sporej uważności.

 

W PIXO nie zobaczymy wygładzonej estetyki z tumblera, prędzej skonfrontujemy się z energiczną i agresywną ekspresją podziemia. Ziółek wydobywa z niego gniew, przedstawiając go jako emancypacyjną siłę, która może doprowadzić do zmiany układu sił społecznych, co jest widoczne w dynamicznych ruchach osób na scenie, ich ciałach stających się narzędziami oporu. Reżyserka schodzi do podziemia, ponieważ to tam działa się wbrew ustalonemu porządkowi i buduje pozytywną utopię opartą na aktywnym działaniu. Czy to oznacza, że przyszłość jest w naszych rękach, a underground staje się przestrzenią kiełkującej siły oporu w stosunku do opresyjnej rzeczywistości?

 

Copyright taniecPOLSKA.pl (oryginał)

 

PIXO

 

Choreografia i koncepcja: Marta Ziółek

Kreacja i performans: Maria Magdalena Kozłowska, Agnieszka Kryst, Ramona Nagabczyńska, Paweł Sakowicz, Katarzyna Sikora, Robert Wasiewicz

Dramaturgia: Mateusz Szymanówka, Anka Herbut

Muzyka: Lutto Lento

Kostiumy: DOOM3K

Wideo: Jakub Gliński

Foto: Karolina Zajączkowska, Witek Orski

Premiera: 27 października 2017, Komuna//Warszawa



[1] Więcej informacji na temat estetyki pichação oraz złożonego kontekstu społeczno-ekonomicznego, jaki stoi za tymi praktykami, znajduje się w filmie dokumentalnym Pixo nakręconym przez João Wainer i Roberto T. Oliveira. Film jest dostępny online pod tym adresem: https://vimeo.com/14760104 oraz w artykule Marcio Siwi dla Guardiana https://www.theguardian.com/cities/2016/jan/06/pixacao-the-story-behind-sao-paulos-angry-alternative-to-graffiti.

[2] Zachodniocentryczne rozumienie tego terminu jest ukształtowane przez doświadczenia wojenne. Getto kojarzy się z wyizolowaną przestrzenią miejską, zamieszkiwaną przez konkretną społeczność religijną czy kulturową, która ma ograniczoną mobilność fizyczną czyli np. nie może opuszczać wydzielonego terenu. Natomiast termin ten we współczesnym rozumieniu można odnieść do krajów Ameryki Południowej i Północnej, gdzie jego materialność przenika się ze skomplikowanymi zależnościami o wymiarze symbolicznym.

[3] W zeszłorocznym Szumie (2017 nr 17)  znajdziemy felieton napisany przez Martę Ziółek o gniewie jako emancypacyjnej sile politycznej, ze szczególnym naciskiem na gniew kobiecy. Ponadto w wywiadzie udzielonym „Gazecie Wyborczej”, artystka wspomina o poczuciu niesprawiedliwości, które formuje własny, rebeliancki głos, mogący przeistoczyć się w aktywne działanie. Wywiad jest dostępny online: http://wyborcza.pl/osiemdziewiec/7,159012,22546579,marta-ziolek-dzis-strach-jest-wpisany-w-funkcjonowanie-ale.html. [dostęp: 16.03. 2018]

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

Fot. Karolina Zajączkowska.
Fot. Karolina Zajączkowska.
Fot. Karolina Zajączkowska.
Fot. Pat Mic.
Fot. Pat Mic.
Fot. Pat Mic.
Fot. Pat Mic.
Fot. Pat Mic.
Fot. Pat Mic.
Fot. Pat Mic.
Fot. Pat Mic.
Fot. Pat Mic.
Fot. Pat Mic.
Fot. Pat Mic.
Fot. Pat Mic.
Fot. Pat Mic.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close