W ramach programu Zamówienia choreograficzne Narodowego Instytutu Muzyki i Tańca w Warszawie oraz we współpracy Galerii Sztuki Współczesnej i Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu powstał spektakl taneczny Kaleidoscope, którego twórcami są: Natalia Iwaniec (choreografia i kreacja), Anna Dziedzic i Magda Wolnicka (kreacja), Zofia Jakubiec (kostiumy) oraz Mikołaj Kałużny (światła – debiut reżyserski). Spektakl odbył się w Modelatorni w dniach 24 i 25 czerwca 2023 roku[1].

Wersja do druku

Udostępnij

Kaleidoscope to kolejne wydarzenie taneczne w repertuarze sceny eksperymentalnej opolskiego teatru, stworzonej do realizacji projektów odważnych, nieoczywistych, łączących ze sobą różne dziedziny sztuki i estetyki. To miejsce dla twórców poszukujących nowych języków, form i sposobów nawiązania dialogu z publicznością. Jednym z najważniejszych mott, jakim kieruje się TJK, to: „teatr wielu głosów i różnych spojrzeń”. Premiera Kaleidoscope stanowi świadectwo tego, że w Opolu jest miejsce do powołania profesjonalnej sceny tańca współczesnego.

Jak w kalejdoskopie

Tytuł spektaklu wyraźnie wskazuje na źródła inspiracji. Jest to kalejdoskop, jako rzecz, urządzenie, ale również wszelkie skojarzenia z nim związane. Czym jest kalejdoskop? To popularna zabawka w kształcie tuby, służąca do obserwowania zmieniających się symetrycznych obrazów, powstających dzięki wielokrotnym odbiciom kolorowych szkiełek w odpowiednio ustawionych zwierciadłach. Co ciekawe, za każdym razem wzory są zupełnie inne i często trudno za nimi nadążyć.

Istnieje wiele powiedzeń związanych z kalejdoskopem. Ich wspólnym mianownikiem są szybkie, czasami niespodziewane zmiany. Mówi się, że coś zmienia się jak w kalejdoskopie, czyli szybko, niespodziewanie, choć według praw i zasad z góry ustalonych. „W życiu jak w kalejdoskopie” – to trafny opis, ponieważ przecież w naszym życiu wszystko ulega nieustannym zmianom, nawet jeżeli tego wyraźnie nie odczuwamy. Ludzkie życie składa się z wyuczonych postaw, zachowań, reakcji, przyzwyczajeń, ale to, co się nieustannie zmienia, to wzajemne relacje. Tak jak w kalejdoskopie, gdzie każdy obraz jest inny, chociaż składa się z tych samych elementów.

Nasze życie, my sami, tak jak w kalejdoskopie, podlegamy ciągłym zmianom, które nie zawsze są przyjemne, ale nie powinniśmy się ich bać, tylko je zaakceptować. Tylko wtedy możemy się bowiem poczuć dobrze sami ze sobą. Ludzkie życie można porównać więc do kręcenia tubą zaczarowanego kalejdoskopu, ponieważ każdy nowy dzień jest w nim inny i nieprzewidywalny.

Punktem wyjścia do tworzenia materiału choreograficznego było znalezienie odpowiedzi na pytania: czym kalejdoskop jest dla każdej z tancerek, jakie zmiany zaszły w ich życiu, jakimi one są teraz osobami, jakie mają doświadczenia i co mają do zaoferowania. Korzystając z bagażu własnych doświadczeń i przeżyć, performerki ukazują różne przemiany zachodzące w ciele na przestrzeni życia. Odwołując się do konstrukcji i destrukcji/dekonstrukcji – sił bezustannie współdziałających w kalejdoskopie – budują kolejne układy choreograficzne, które następnie na oczach publiczności poddają dekonstrukcji.

Mechanizm kalejdoskopu nie tylko mocno opiera się na zmianach, ale także na zabawie, która stała się drugim punktem wyjścia do budowania choreografii. Wyraźnie jest to widoczne w ostatniej scenie spektaklu, gdzie tancerki pozwalają sobie na niczym nieskrępowany ruch. Biegają, skaczą, są pełne radości i lekkości; można wyczuć atmosferę zabawy, zaproszenia publiczności do tańca.

Nie bez znaczenia jest też strona wizualna spektaklu. O jej atrakcyjności zdecydowało ukazanie pięknych form i obrazów. „Kalejdoskop” to z greckiego ‘piękny widok’. Kalejdoskop barw, wrażeń, fantastycznych obrazów.

Ważną inspiracją przy tworzeniu spektaklu była również symbolika cyfry 3: występują tu trzy tancerki, trzy układy solowe, trio, trzy części dzieła, trójkąt, trzy plamy barwne na kostiumie, trzy lustra w kalejdoskopie. Trójka w numerologii oznacza pełną harmonię, doskonałą współpracę, wzajemną troskę oraz potężną siłę. Symbolizuje także rozwój, doskonalenie i oświecenie. W każdej symbolice podkreśla jedność we wspólnocie oraz moc sprawczą. Oznacza koegzystencję, jedność trzech elementów – ciała, duszy oraz umysłu. Postrzegana bywa jako uosobienie doskonałości oraz jedności człowieka z naturą i wszechświatem.

Synteza ruchu, muzyki i tańca

Ascetyczny i minimalistyczny Kaleidoscope rozgrywa się w niedookreślonej, ale zarazem klarownej białej przestrzeni. Wyraźnie można wyodrębnić w nim trzy części: część pierwsza to trzy układy solowe następujące po sobie, do tej samej muzyki o wyraźnie pulsacyjnym rytmie. Jako pierwsza, na tle niebieskich i różowych świateł, pojawia się – bardzo płynna i elastyczna w ruchu – Natalia Iwaniec. Krąży wokół własnego ciała, zataczając coraz większe kręgi. Ruch rąk jest płynny i łagodny. Kiedy ręce wznosi nad głowę i opuszcza bokiem, ruch zamienia się w krótki, ostry, staccato. Siada, kreśli znaki na ziemi, jakby wykreślała okręgi wokół siebie, wytyczające jej przestrzeń. Wprowadza ciało w ruch obrotowy, wykonuje rękami ruch wahadłowy, wprawiając ciało w pulsację. Światło gaśnie. Na pustą scenę oświetloną różowymi i zielonymi światłami wchodzi – silna i bardzo fizyczna w działaniu – Anna Dziedzic. Ustawia się tyłem do widzów i zastyga w pozie z rozłożonymi do boku rękami. Contraction, table top z wyrzuconymi do przodu rękami. Ruch wahadłowy, balansowanie miednicą i tułowiem. Gwałtowne zataczanie rękami kół i zastygnięcie w pozie. Znów wygaszenie świateł. Trzecia na scenie zjawia się Magda Wolnicka. Jej ruch jest minimalistyczny. Performerka, bardzo skupiona na sobie, bada własne ciało, wsłuchuje się w rytm bicia swojego serca. Każde jego uderzenie pobudza jej ciało. Palce dłoni układa na kształt okularów, przez które ogląda własne ciało i wnętrze, ale i otaczającą ją przestrzeń. Jakby tego było mało, z rąk tworzy koło, które ustawia przed i nad sobą, jak oko kalejdoskopu.

Druga część, w czerwonej poświacie, rozpoczyna się od tria. Trzy białe punktowe światła wyznaczają pole działania każdej z tancerek. Zastygają one w pozach lub wyrzucają ręce jak strzały. Ruch spowolniony lub punktowy. Następuje repetycja ruchów, gestów i póz. To muzyka dyktuje ruch wolny lub szybki. Tancerki nawiązują dialog ruchowy między sobą. Zbliżając się do siebie, chwytają się za ręce i tworzą okrąg, po którym się poruszają. Utrzymują cały czas ze sobą kontakt wzrokowy, poszerzają okrąg, trzymając ręce uniesione do boku. Nagle opuszczają ręce i energicznym krokiem idą po kole. Każda tancerka zatacza okręgi wokół siebie samej, dołączając do tego ruchy rąk.

Kolejna scena to synchroniczne trio, jedyny taniec, do którego została ułożona choreografia. Tancerki siedzą w siadzie skrzyżnym, z rękami opartymi o biodra. Dwie z nich są z przodu, jedna z tyłu pomiędzy nimi, wszystkie tworzą trójkąt. Wśród wszystkich scen to właśnie ta najbardziej przykuła moją uwagę. Bardzo minimalistyczne trio w warstwie ruchowej (praca głowy, barków, oczu), jednocześnie silnie korespondujące z muzyką, z wyraźnie zaznaczonymi akcentami. Czujne, skupione, uważne na akcenty w muzyce, które realizowane są poprzez gwałtowny ruch głowy lub gałek ocznych. Perfekcyjny synchron, każdy ruch podporządkowany wizji choreografa i muzyki. Kreacja jedności w wielości.

Ostatnia, trzecia część, na tle niebieskiego światła rozpoczyna się od duetu Anny Dziedzic i Magdy Wolnickiej. Tancerki przyglądają się sobie, jedna inicjuje ruch drugiej. Dialogują ze sobą, jakby uczyły się nawzajem swojego sposobu poruszania się. Ruch jest bardzo powolny, a jednocześnie płynny. Praca z ciężarem, improwizacja kontaktowa, sceny partnerowania.

Pomarańczowe punkty świetlne. Na scenie pojawia się trzecia tancerka, Natalia Iwaniec. Dwie pozostałe przyglądają się jej z poziomu podłogi. Solistka przechodzi – czy raczej lawiruje pomiędzy punktami świetlnymi – przetacza się po scenie. Nagle światło odpowiada ruchem na jej taniec, dochodzi do dialogu pomiędzy nimi. Mikołaj Kałużny (znakomity debiut reżyserski) jednym światłem prowadzi tancerkę po scenie. Pozycje światła dowolnie się zmieniają. Tancerka nie wie, gdzie ją zaprowadzą… element improwizacji i zaskoczenia.

Ostatnia scena mocno kontrastuje z nastrojem całego spektaklu. Wibruje witalnością, jest czystą radością z bycia tu, teraz i razem. Białe punktowe światła, w tle dynamiczna, pełna energii piosenka. Performerki wychodzą na scenę i wolnym krokiem idą w stronę publiczności. Nagle zrywają się, skaczą, biegną w różnych kierunkach, a światło podąża za każdą z nich. Gonitwa, zabawa, radość z ruchu, więcej lekkości i przyjemności z bycia razem. Ich ruch jest niezwykle swobodny, łudząco beztroski i niewymuszony, a zarazem rytmiczny, mocno osadzony w muzyce. Jego lekkość i siła płyną z trenowanych przez lata technik tanecznych oraz z relacji z muzyką. Tancerki po raz pierwszy się uśmiechają. Powoli się wycofują. Pozostawienie pustej, jasno oświetlonej sceny z muzyką w tle jest wyraźnym komunikatem, a jednocześnie zaproszeniem publiczności do wspólnej zabawy. Jednak czy ktoś się odważy?

W spektaklu brak dosłownych odniesień do kalejdoskopu. Ruch, jakim operują performerki, doskonale współgra z atmosferą przedstawienia. Sposób, w jaki się poruszają, zachwyca i hipnotyzuje, tworząc klimat jak ze snów. Ich ciała są plastyczne, pchane, napędzane jakimiś wewnętrznymi nakazami ruchu. Nieznaczne odchylenia ciała od pionu, precyzyjne ruchy rąk, chodzenie, wirowanie, skręcanie się, pochylanie i prostowanie w pulsacyjnym rytmie wymaga uważności na siebie i drugą osobę, wrażliwości na tempo i zmiany.

Pracę nad spektaklem można by określić mianem kreacji zbiorowej. Owa forma  twórczości zrodziła się w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku jako wyraz zafascynowania  twórców możliwościami improwizacji, wykorzystaniem pozawerbalnych środków komunikacji oraz swobodą w posługiwaniu się różnymi technikami ruchu i gestu. Mimo iż każda z tancerek porusza się w specyficzny dla siebie sposób, ma inne doświadczenia oraz zainteresowania estetyczne odnoszące się do ruchu, wspólna praca, współtworzenie (współkreacja) świadczą nie tylko o elastyczności i ich zdolności do porozumiewania się ze sobą. Dowodzą również wszechstronności, wzajemnego zaufania i artystycznej odwagi artystek.

Głównym narzędziem pracy przy tworzeniu materiału ruchowego była improwizacja, która pozwoliła performerkom na czerpanie z bogactwa różnych technik tanecznych. W kwestii jakości ruchu inspirowały się językiem GaGa, który w dużej mierze bazuje na wyobraźni, pracy z obrazami mentalnymi, przełamywaniu ruchowych schematów i powtarzalności oraz poszukiwaniu nieoczekiwanych połączeń. Kładzie nacisk na jakościową precyzję ruchu, a przy tym uczy różnych jakości ruchowych. Jednocześnie wymusza czujność i gotowość na zmiany. Daje poczucie wolności, swobody ruchu, ale wymaga również osadzenia w formie. Synchronizuje umysł i ciało, które uzyskuje większą giętkość, elastyczność i siłę. W konsekwencji tancerz czerpie ogromną przyjemność z wykonywania tańca, ale i sprawia nim radość widzowi.

Jednym z głównych środków kompozycji jest repetycja ruchu. Powtarzając gesty i ruchy, rytmizując je, twórczynie docierają do naszej podświadomości.

Warstwa dźwiękowa to połączenie różnych utworów muzyki elektronicznej o jednostajnej, monotonnej, płynnej melodii oraz pulsującym, wyrazistym rytmie, z licznymi silnymi akcentami. Muzyka bardzo silnie wyznacza strukturę dzieła; nie jest tylko tłem, ale generuje ruch i wzbudza konkretne emocje, stan napięcia lub rozluźnienia, skupienia lub zabawy. Choreografia/kreacja jednostajnie odzwierciedla struktury muzyczne, zazwyczaj mocno podkreślając w nich akcenty i napięcia, bardzo rzadko stanowi jednak kontrapunkt i w zasadzie nigdy nie uwalnia się od dominacji partytury. Istnieje tu ścisły, formalny związek partytury ruchowej z muzyczną. Tancerki zanurzone w muzyce zgłębiają ją gestem/ruchem.

Światło jest mocnym punktem tego spektaklu. Można odnieść wrażenie, że jest scenicznym partnerem tancerek. Wydobywa dla nas znaczenia ukryte w przedstawieniu. Świetnie współpracuje z kostiumami, to wzmacniając, to zaś rozmywając ich kolorystykę. Precyzyjnie oddziela od siebie strefy jasne i ciemne, tworząc miejsca zaciemnione dla tego, co powinno pozostać w ukryciu i świetlne plamy, okręgi dla tego, co ma zostać uwidocznione, zobaczone. Odzwierciedla zarówno zmienność, jak i płynność.

Dopełnieniem trzech komponentów spektaklu jest kostium autorstwa Zofii Jakubiec. To tunika w kształcie trapezu i bez rękawów oraz krótkie spodenki, które dają tancerkom ogromną swobodę poruszania się. Nie uwidaczniając piękna kobiecego ciała, pozwala przenieść uwagę na ruch. Każda z tancerek ma inne jakości ruchowe, inaczej pracuje z ciałem. Poprzez ten kostium stało się to bardziej widoczne. Kostium w żaden sposób nie ma bezpośrednich skojarzeń z kalejdoskopem, geometrią, fluorescencją czy mocnymi kolorami. W kolorystyce kostium w pewnym sensie inspiruje się jednak barwami szkiełek z kalejdoskopu, choć kolory zostały tu mocno rozpastelizowane. Każda z tancerek ma na swoim kostiumie trzy plamy barwne – zieleń, pudrowy róż i biel –  w różnych konfiguracjach rozdzielone falistą linią. Przy odpowiednim oświetleniu i ruchu czasami odnosi się wrażenie przenikania barw, ich rozmycia lub podkreślenia.

Kaleidoscope spełnia postulat widowiska jako syntezy sztuk, gdzie taniec/ruch, muzyka, światło i kostium składają się na pełną wypowiedź artystyczną. Estetyka ruchu tancerek zdominowana zostaje przez znakomicie przemyślane sceny solowe i zbiorowe, których kunszt i kalejdoskopową zmienność podkreśla doskonała reżyseria światła. Nastrój oscyluje pomiędzy egzystencjalnym smutkiem a odczuwaniem przyjemności, lekkości i beztroski. W pamięć widzów zapadają pojedyncze obrazy, moc wspólnego działania tancerek oraz ekspresja i precyzja ich ruchów. Większość możliwych znaczeń pozostaje w sferze domysłów, ponieważ w tym spektaklu ważniejsze od jednoznacznych sensów są wrażenia.

 

Dzieło w ruchu

Kaleidoscope, jako dzieło powstałe na bazie improwizacji i podlegające w swej strukturze losowym zmianom, idealnie wpisuje się w model dzieła otwartego. Pojęcie „dzieło otwarte” pojawiło się w 1962 roku w tytule książki Umberto Eco Dzieło otwarte. Forma i nieskończoność w poetykach współczesnych[2], mimo iż samo zjawisko – jak i próby jego uchwycenia – istniało dużo wcześniej.

Umberto Eco rozumie dzieło otwarte jako „propozycję możliwości interpretacyjnych, układ bodźców, których zasadniczą cechą jest ich nieokreśloność, sprawiająca, że odbiorca zmuszony jest do całej serii nieustannie zmieniających się odczytań”[3]. Innymi słowy dzieło jako forma/struktura zakłada wieloznaczność interpretacyjną przekazu i udział widza w „dopełnianiu” go. Dzieło takie zdaje się niewyczerpalne i wieloznaczne dzięki rozmaitym interpretacjom z różnych punktów widzenia odbiorcy. „Otworzyć dzieło” znaczy – według włoskiego estetyka – świadomie określić granice, w których osiągnie się maksymalną wieloznaczność przy aktywnym, intelektualnym i emocjonalnym, zaangażowaniu odbiorcy. Mechanizm generowania wielu możliwości interpretacyjnych opiera się na fizycznej dynamice elementów składowych dzieła. W ramach tej samej struktury dzieło przekształca się, wzbogacając się o nowe jakości i elementy. Ułożenie poszczególnych składników dzieła wobec siebie oraz przypadkowość relacji, w jakie ze sobą wejdą, nie są z góry przewidziane. Liczba kombinacji elementów, a tym samym liczba upostaciowień takiego dzieła sztuki, jest w pewnych przypadkach do określenia. W przypadku dzieła w ruchu/w procesie otwartość pojawia się nie w relacji dzieło–odbiorca, ale w relacji dzieło–twórca, ponieważ oparte są one na strukturze, która otwiera je na możliwość dodawania nowych elementów lub przestawiania kolejności już istniejących. Niektóre dzieła w ruchu obdarzone są taką wewnętrzną mobilnością, że mogą przekształcać się w obecności odbiorcy jak w kalejdoskopie.

Spójrzmy, jak wygląda owa otwartość dzieła w spektaklu Kaleidoscope: jest w nim kilka miejsc generujących nowe odczytanie dzieła w relacji dzieło–twórca, gdzie to autor w obrębie dzieła dokonuje zmian we wzajemnym ułożeniu wybranych elementów. Pierwsze miejsce to trzy solówki w pierwszym akcie. Dzięki ustawieniom poszczególnych solówek w różnych konfiguracjach możemy otrzymać sześć różnych odsłon tej samej sceny. To samo dotyczy duetów w części trzeciej: w tym przypadku performerki mogą stworzyć aż trzy kombinacje[4] czy solo Natalii Iwaniec z ostatniej części, w której artystka podąża za prowadzącym ją światłem.

Z kolei ostatnia scena, w której tancerki wyraźnie zapraszają widzów do tańca, daje możliwości interpretacyjne dla widza, ponieważ w takiej formie dzieło pozbawione jest koniecznego i możliwego do przewidzenia zakończenia. Jednocześnie stwarza możliwości wielu indywidualnych interwencji ukierunkowanych, w których to autor pozostawia odbiorcy dzieło do dokończenia, a dokładnie zaprasza go do tworzenia dzieła wspólnie z nim.

W spektaklu niektóre sceny rozgrywają się symultanicznie na kilku planach. Tancerki tańczą równolegle. Widz dokonuje więc wyboru, „podąża” (albo nie) za daną osobą. Układa własna wersję zdarzeń, a ich montaż odbywa się w jego głowie. Spektakl nie przynosi gotowych rozwiązań/odpowiedzi.

Możemy więc mówić – w zgodzie z zaproponowanym przez Umberto Eco pojęciem – o tzw. dziele w ruchu, które ulega nieustannym zmianom, stanowiąc nieprzewidywalną, mobilną kompozycję, będącą odmianą dzieła otwartego.

Kalejdoskop, będący inspiracją dla artystek, stał się tu tylko przyczynkiem do zakreślenia szerszego dyskursu kulturowego. Głównym przedmiotem poszukiwań dla nich jest bowiem kwestia ciągłych zmian, jakim podlegają nasze ciała i umysły. Piękne obrazy, płynny ruch, pełna ciekawych dźwięków muzyka elektroniczna hipnotyzują widza i z jednej strony dają przestrzeń do stawiania filozoficznych pytań o nieuchronność przemijania ludzkiego życia i zmagania się z niezgodą na nie, z drugiej z kolei wprawiają w stan bliski medytacyjnej pustce, zawieszeniu. Twórcy pragną jednak przekazać jeszcze jedno przesłanie: zmiany w naszym życiu są potrzebne, musimy przechodzić przez różne momenty, te trudne i te łatwiejsze, gdyż one wszystkie przynoszą nam nowe doświadczenia, nawet jeśli tego nie rozumiemy. Nie ma powodu, by się bać tych zmian. Powinniśmy w życiu pozwolić sobie na chwilę zapomnienia, beztroski, dawania sobie i innym chwil przyjemności, zatopienia się w niczym nieskrępowanej zabawie. To, co w życiu jest najważniejsze, to dawanie sobie przyjemności z bycia razem, tu i teraz.

Na zakończenie pozwolę sobie na krótką osobistą dygresję-refleksję. Bardzo cenię poezję naszej noblistki Wisławy Szymborskiej. Jeden z jej wierszy Nic dwa razy idealnie koreluje z wymową spektaklu  Kaleidoscope. Dlatego też jako puentę pozwolę sobie zacytować kilka wersów:

„Nic dwa razy się nie zdarza
i nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny.

(…)

Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

(…)

Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś – a więc musisz minąć.
Miniesz – a więc to jest piękne. (…)”[5].

Przypisy

[1] Recenzja dotyczy spektaklu z 25 czerwca 2023 roku. Jej tytuł zapożyczyłam od tytułu wiersza Nic dwa razy autorstwa Wisławy Szymborskiej zamieszczonego w tomiku poezji Wołanie do Yeti, wydanego po raz pierwszy nakładem Wydawnictwa Literackiego, Kraków 1957.
[2] Umberto Eco, Opera aperta. Forma e indeterminazione nelle poetiche contemporanee, Milano 1962; polskie wydanie: Umberto Eco, Dzieło otwarte. Forma i nieokreśloność w poetykach współczesnych, tł. Jadwiga Gałuszka, Lesław Eustachiewicz, Alina Kreisberg i Michał Oleksiuk, Warszawa 1973.
[3] Op. cit., s. 159.
[4] Performerki, inspirując się kalejdoskopem przy tworzeniu spektaklu, zawęziły sobie pole działania poprzez dookreśloną liczbę elementów i konfiguracji, tak jak to ma miejsce w kalejdoskopie, w którym liczba elementów podlegających zmianie jest dookreślona.
[5] Wisława Szymborska, Nic dwa razy [w:] tejże, Wybór wierszy, Warszawa 1973, s. 35–36.

Kaleidoscope
Premiera: 24 i 25 czerwca 2023 roku, Modelatornia (Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu)

Choreografia: Natalia Iwaniec
Taniec, kreacja: Anna Dziedzic, Natalia Iwaniec, Magda Wolnicka
Kostiumy: Zofia Jakubiec
Światła: Mikołaj Kałużny
Produkcja: Aleksandra Kotapska
Dokumentacja fotograficzna i filmowa: Edyta Dufaj

Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu; partnerstwo: Galeria Sztuki Współczesnej w Opolu

Premiera spektaklu została dofinansowana przez Narodowy Instytut Muzyki i Tańca w ramach programu własnego Zamówienia choreograficzne 2023, finansowanego ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Zdjęcie

Anna Dziedzic, Natalia Iwaniec, Magda Wolnicka „Kaleidoscope” – chor. Natalia Iwaniec. Fot. Michał Grocholski

Zdjęcie

Anna Dziedzic, Natalia Iwaniec, Magda Wolnicka „Kaleidoscope” – chor. Natalia Iwaniec. Fot. Michał Grocholski

Zdjęcie

Anna Dziedzic, Natalia Iwaniec, Magda Wolnicka „Kaleidoscope” – chor. Natalia Iwaniec. Fot. Michał Grocholski

Zdjęcie

Anna Dziedzic, Natalia Iwaniec, Magda Wolnicka „Kaleidoscope” – chor. Natalia Iwaniec. Fot. Michał Grocholski

Zdjęcie

Anna Dziedzic, Natalia Iwaniec, Magda Wolnicka „Kaleidoscope” – chor. Natalia Iwaniec. Fot. Michał Grocholski

Zdjęcie

Anna Dziedzic, Natalia Iwaniec, Magda Wolnicka „Kaleidoscope” – chor. Natalia Iwaniec. Fot. Michał Grocholski

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close