Dzieci i ich opiekunowie to ważna, chociaż nieoczywista grupa odbiorców sztuki tańca. Spektakle im dedykowane muszą być tworzone z dbałością i zrozumieniem odbiorców, ich potrzeb i chęci. Zapraszamy do lektury drugiego tekstu z cyklu o tańcu i teatrze tańca dedykowanym dzieciom i rodzinom, w którym Hanna Bylka-Kanecka, choreografka i artystka tańca, opowie o procesie i narzędziach tworzenia spektaklu dla dzieci przedszkolnych.
Zaproszenie portalu taniecPOLSKA.pl do napisania jednego z tekstów w serii o choreografii dla młodej widowni przyjęłam z ogromnym przejęciem. Oto bowiem spełnia się marzenie, które noszę w sobie od wielu lat i któremu dedykuję sporą część swojej pracy[1], dotyczące tego, żeby choreografia dla młodej widowni i rodzin stawała się polem widocznym, obecnym w dyskusjach i poważnie traktowanym. Element krytycznego namysłu stanowi w moim przekonaniu ogromnie istotny wektor rozwoju tego obszaru, mający potencjał, dzięki dialogowi osób piszących i czytających teksty, do wzajemnego poszerzania horyzontów myślowych i twórczych. Uważam, że obecność i popularyzacja tej tematyki jest ważna, oraz mam nadzieję że powstające po polsku teksty będą miały szansę zostać także przetłumaczone, aby mogły stać się częścią nie tylko polskiego, ale także międzynarodowego dyskursu. W odpowiedzi na wyartykułowaną przez redakcję prośbę o tekst, który mógłby być swojego rodzaju subiektywnym narzędziownikiem pracy, pokazującym jednocześnie specyfikę konkretnych przedsięwzięć, dzielę się z osobami czytającymi częścią refleksji na temat swojego ubiegłorocznego projektu Somatulki, który realizowałam w przedszkolach. Skupiam się tu głównie na wątkach praktyczno-organizacyjnych i odsłaniam niektóre ze swoich artystycznych punktów wyjścia. Mam nadzieję, że tekst będzie pomocny dla innych osób planujących dedykować swoją pracę tej grupie odbiorczej.
Relacje – rytmy – przestrzenie
Moja potrzeba podjęcia tematu prac choreograficznych realizowanych z przedszkolach wynikła z obserwacji braku eksperymentalnej[2] oferty tańca w tym kontekście. Jako mama chłopca w wieku przedszkolnym, nie mogłam znaleźć oferty choreograficznej dla przedszkoli, która dotykałaby tematu świadomości ciała i rozwija potencjał praktyk somatycznych w pracy z tą grupa odbiorczą. Pierwszy impuls był więc bardzo prywatny, związany z osobistą relacją opiekuńczą i przekonaniem o tym, że taniec i choreografia mogłyby wesprzeć i poszerzyć środowisko, w którym przebywa osoba, o którą się troszczę. Zaraz potem pojawiła się ciekawość twórcza. W projekcie chciałam bowiem skorzystać z dotychczasowego doświadczenia pracy z dziećmi i rodzinami, ale przenieść je na nowy grunt, gdzie mogłabym sprawdzić i rozwinąć swoją praktykę twórczą, uwzględniając charakterystykę rzeczywistości przedszkolnej.
Gdy w 2016 roku zaczynałam pracę nad pierwszą swoją koncepcją spektaklu dla dzieci, najważniejszym aspektem myślenia o odbiorczyniach i odbiorcach wydarzenia była dla mnie relacja dorosłych i dzieci oraz polityczny aspekt opieki. Stąd też dotychczasowe prace, które powstały w ramach kolektywu Holobiont, również zawsze tematyzowały szeroko rozumianą rodzinę i starały się krytycznie tematyzować hierarchię wydarzenia performatywnego dla dzieci, w której najwyżej postawione są osoby artystyczne (jako osoby eksperckie i będące niejako gospodyniami i gospodarzami miejsca), potem dorosłe osoby opiekuńcze (jako osoby posiadające wiedzę o konwencji wydarzenia performatywnego, organizujące udział dziecka w wydarzeniu i będące dla dziecka znaną ramą w nieznanym środowisku spektaklu, ale też prawnie odpowiedzialne za dobrostan swoich podopiecznych) i dzieci (jako najczęściej głównej grupy odbiorczej wydarzenia, a więc centralnej dla działań twórczych, która jednak z tego samego powodu poddawana jest nieustannie, różnego rodzaju „wychowywaniu” przez osoby dorosłe).
Choć moje myślenie na temat sposobu, w który można tę hierarchię artystycznie tematyzować ewoluuje, to nadal polityczność relacji dorosłych i dzieci traktuję jako bazę myślową każdego spektaklu. Podobnie, gdy planowałam projekt stypendialny w przedszkolach, zależało mi na możliwie szerokim uchwyceniu w myśleniu i działaniu całego systemu dziecięco-dorosłego. System ten funkcjonuje zupełnie inaczej, gdy rodzina przychodzi na spektakl do instytucji kultury i inaczej, gdy spektakl przychodzi do przedszkola. W obu kontekstach dzieci funkcjonują w relacjach z dorosłymi. W układzie spektakli rodzinnych odpowiedzialność za opiekę spoczywa najbardziej na rodzicach, jako opiekunach prawnych i częściowo na osobach artystycznych i instytucji/ miejscu hostującym spektakl. W przedszkolach natomiast ta odpowiedzialność spoczywa na kadrze. Nauczycielki i nauczyciele przedszkolni zastępują w sensie prawnym i emocjonalnym rodziców na czas powierzenia opieki nad dziećmi placówce. Rola rodziców w układzie przedszkolnym jest oczywiście również znacząca, jest również dodatkowa szansą na popularyzację tańca również wśród tej grupy, ale w mojej ocenie nie jest kluczowa i dlatego działania stypendialne postanowiłam skupić na dzieciach i kadrze.
Bardzo ważne było dla mnie pozostawanie w stałym kontakcie z grupą odbiorczą projektu i podążanie za intencją budowania spektaklu w dialogu z grupą. Na pierwszą połowę roku zaplanowałam zatem serię warsztatów dla dzieci i kadr. Stanowiły one integralny element projektu i pozwoliły na bliższe zapoznanie się z obiema tymi grupami. Dzięki temu gdy wróciłam w semestrze jesiennym do placówek, miałam już tam zbudowany podstawowy grunt zrozumienia dla praktyki choreograficznej, szans rozwojowych i kreatywnych jakie ona otwiera oraz dla podstawowych wzorców neurokomórkowych[3], na których oparłam cały projekt.
Solowy spektakl, który stworzyłam zaplanowany był w dość klasycznej dramaturgii dwóch części – do oglądania i do wspólnego działania. Z tą decyzją wiązała się potrzeba wygospodarowania „scenicznego” miejsca w sali przedszkolnej. Przedszkola bywają oczywiście różne, ale średnia wielkość przestrzeni do ruchu w grupie, którą udało mi się ustalić, to około 4,5 x 6 metrów jako „scena” dla części przeznaczonej do oglądania oraz około 4,5 x 8 m dla części w której dzieci są zaproszone do wspólnego ruchowego działania. Ta nieduża przestrzeń rewidowała wielokrotnie moje pomysły i była pretekstem do kreatywnego szukania rozwiązań mieszczących się w tej ramie. Polecam więc próby od razu w przestrzeni zbliżonej do wymiarów sali przedszkolnej.
Kolejnym aspektem, który warto wziąć pod uwagę planując spektakle taneczne w przedszkolach jest dostępna tam podłoga. W obu przedszkolach, w których realizowałam pokazy, w najbardziej przestrzennej części sali położony był dywan, pod którym znajdowały się panele. Kadra z chęcią pomagała mi zwijać dywan. To, co okazało się wyzwaniem, którego nie przewidziałam przy premierowym graniu, to fakt, iż pod dywanami przedszkolnymi (nawet bardzo czystymi, ale takimi, które leżały długo w jednym miejscu) jest zawsze piasek i jeśli się go odpowiednio dokładnie nie posprząta, to bardzo łatwo się na nim poślizgnąć. Premierowe granie spektaklu, a w szczególności wykonanie pierwszej sceny (która oparta jest na ruchu po kole, a więc wymaga dobrej przyczepności stóp do podłoża) modyfikowałam na bieżąco, próbując się po prostu nie wywrócić. Przy kolejnych graniach udało mi się już zarówno zadbać o dokładniejsze sprzątanie paneli, co umożliwiło mi wykonanie choreografii według wcześniejszego planu. Z mojej perspektywy warto więc zaplanować czas na dokładniejsze przygotowanie podłogi.
Spektakle dla przedszkoli potrzebują szybkiego montażu i demontażu. Szybkiego, to chyba za mało powiedziane – ekspresowego, bo zajmującego około 10-15 minut. Większość przedszkoli nie posiada bowiem osobnych sal na tego typu wydarzenia. Z mojej perspektywy warto od razu zaplanować odpowiednią ilość czasu na rozmowę z kadrą placówki o tym, jak wspólnie wesprzeć przygotowanie sali do spektaklu tanecznego – niektóre aspekty przygotowań mogą być dla kadry zaskakujące. Dla kadry ważne było, aby działania zmieścić się w jednym z okien grafiku, który wyznacza rytm przedszkolnego dnia. Godziny proponowane mi przez partnerskie przedszkola zawsze były przedpołudniowe, między godziną 9.15 a 11.00. Potem dzieci zazwyczaj jedzą już drugie śniadanie i wychodzą na dwór, po powrocie z którego jest obiad i czas na wyciszenie. Godziny popołudniowe (po wypoczynku, po 14.00) w obu placówkach były mi odradzane ze względu na duże zmęczenie dzieci o tej porze dnia i odbieranie części z nich przez rodziców około godziny 14.00. Mając na uwadze rytm dnia w przedszkolu, zaplanowałam, żeby całe wydarzenie, wraz z montażem i demontażem, trwało nie dłużej niż siedemdziesiąt pięć minut. W intencji zadbania o sprawne przygotowanie, zrezygnowałam z zaplanowanego pierwotnie podwieszania obiektu. Poprosiłam także o pomoc – kadry, przed moim przyjściem, w przygotowaniu podłogi (zwinięciu dywanu i umyciu paneli), oraz dzieci – w pozbieraniu i zapakowaniu obiektów scenograficznych po spektaklu. Mając na uwadze przedszkolne ramy, montaż Somatulków starałam się ograniczyć wyłącznie do niezbędnych czynności, z których ostatecznie do wykonania zostały:
- przykrycie możliwie dużej ilości zabawek i mebli jasnymi tkaninami (ze względu na decyzję o wizualnym uspokojeniu przestrzeni),
- rozłożenie scenografii na podłodze (zrezygnowałam z jej początkowo planowanego podwieszania) oraz spryskanie jej wcześniej przygotowaną naturalną mieszanką zapachową odstraszającą wszy (które są w przedszkolach bardzo powszechnym problemem)
- podłączenie muzyki (przychodziłam z własnym głośnikiem bezprzewodowym, podłączonym do telefonu, żeby móc pominąć próbę dźwiękową)
Aby tak szybki montaż był możliwy, potrzebne były wcześniejsze działania:
- wizja lokalna w przedszkolu w celu spokojnego przyjrzenia się sali i podjęcia decyzji o najlepszym w przypadku konkretnej sali przedszkolnej, kierunku grania
- ustalenie z kadrą jak wcześniej poprzestawiać meble przedszkolne
- ustalenie, że dywan jest zwinięty, a podłoga umyta już przed moim przyjściem
- przyjeżdżanie w miejsce spektaklu już w kostiumie i po rozgrzewce, co jest wyjątkowo ważne. (w budowaniu choreografii uwzględniłam więc fakt braku czasu na dłuższą rozgrzewkę zaraz przed spektaklem, a pierwsza jego część rozwija się tak, żeby mogła służyć częściowo właśnie jako przygotowanie ciała do intensywniejszego ruchu).
O drobnych ziarnach piasku prowadzących do szerszej zmiany.
Gdy w drugim półroczu wróciłam do przedszkoli z gotowym spektaklem, zastanawiałam się, czy dzieci, które uczestniczyły w zajęciach będą mnie jeszcze pamiętać i czy będzie to miało wpływ na ich odbiór spektaklu. Część dzieci rzeczywiście pamiętała zajęcia i ich tematykę, co pomogło w budowaniu ich zaangażowania. Niektóre dzieci z grupy głośno komentowały pojawiające się obrazy, rozpoznając intuicyjnie tematykę spektaklu. Sporo emocji wywoływała też początkowa piosenka (która była zmodyfikowaną wersją zwyczajowej przedszkolnej piosenki powitalnej). Jeden chłopiec głośno oburzył się na zmianę jej tekstu, z ust paru dzieci usłyszałam zdziwiony komentarz: „ona to zna!”. Spektakl w obecnej formie w mojej ocenie działa najlepiej dla grupy dzieci w wieku 5-6 lat. Granie dla grupy wiekowo mieszanej (3-7 lat) pokazało mi, że nie znalazłam w Somatulkach jeszcze sposobu na zaangażowanie trzy i czterolatków, szczególnie w części interaktywnej i przy układzie całej grupy przedszkolnej działającej ruchowo w tym samym czasie i przestrzeni. Możliwe, że dla nich spektakl był też po prostu za długi. Na pewno będę chciała eksperymentować dalej i spróbować grań dla grup wyłącznie trzylatków i wyłącznie czterolatków, żeby sprawdzić jak mógłby być on zmodyfikowany pod ich potrzeby odbiorcze.
Pamięć doświadczeń tanecznych zebranych podczas zajęć nie pozostała jednak wyłącznie w dzieciach, ale również w członkiniach kadr., Najbardziej wyrazista i wzruszająca dla mnie była inicjatywa jednego z przedszkoli, które zainspirowane wniesieniem tematu tańca, postanowiło właśnie jemu poświęcić jeden ze swoich cyklów projektowych. Pokazuje to, że warto podejmować się nawet małych, ugruntowanych merytorycznie działań, ponieważ są one naprawdę przez przedszkola doceniane i mają realny potencjał popularyzacji tańca w tej grupie.
Doświadczenie stypendialne pokazało mi jak duży potencjał ma praca choreograficzna i edukacyjna w przedszkolach. Przedszkole jest strukturą, w której taniec eksperymentalny może realnie zaistnieć. Wchodząc w tę strukturę warto starać się poznać bliżej kadry i próbować znajdować jakieś porozumienie między zasadami, które panują w przedszkolu i tymi panującymi na zajęciach. Niektóre placówki, w zależności od struktury finansowania, doświadczenia, filozofii budującej ich program, będą miały zasoby (czasowe, kadrowe, metodologiczne) do szerszego wsparcia projektu. Inne będą miały tych zasobów mniej. We wszystkie te struktury warto wchodzić z uważnością i ciekawością. Dzieci w wielu przedszkolach nadal bardzo często są dyscyplinowane pod względem cielesnej ekspresji – tego jak mają siedzieć, chodzić, ubierać się, wypowiadać, bawić, w jakiej pozycji i tempie jeść, w jakiej pozycji oglądać spektakl, jaka jest dostępność do swobodnej zabawy ruchowej w stymulującym ruch środowisku itp. Obecnie w Polsce, w publicznych przedszkolach, grupy liczą prawie 30 dzieci, którymi opiekują się 1-2 osoby. W takich okolicznościach, patrząc na względy bezpieczeństwa i odpowiedzialność nauczycielek za grupę, potrafię wyobrazić sobie, że nadmierne dyscyplinowanie bywa po prostu nieuniknione. Jednocześnie uważam, że zmiany systemowe są absolutnie konieczne, o czym też mówiły mi nauczycielki przedszkolne pracujące w przedszkolach publicznych. Ostatnią sugestią dla osób, planujących pracę choreograficzną w przedszkolach, będzie więc ta o szacunku wobec struktury, w którą wchodzi się jako osoba artystyczna, nawet jeśli ta struktura jest trudna. Zachęcam do budowania dialogu i sytuacji wzajemnej nauki wszystkich zaangażowanych podmiotów, bo możemy jako osoby artystyczne ogromnie dużo nauczyć się od kadr przedszkolnych. Jednocześnie niezmiennie i utopijnie uważam, że taniec i choreografia mogą pełnić ważną funkcję rozszczelniania zbyt sztywnych struktur i budowania wobec nich krytycznego oporu i szansą na twórczy dialog, uwzględniający prawa dzieci. W ramach różnych systemów – rodzinnych, społecznych, instytucjonalnych. Pozwalają głośniej mówić o politycznym aspekcie cielesności zarówno dzieci jak i osób opiekuńczych. Może jeśli grupowo i świadomie zaczniemy wspierać przedszkolne ciała (dorosłe i dziecięce) w „rozmrażaniu”, to będą one miały więcej sprawczej mocy do bycia zmianą?
[1] Więce informacji na ten temat: https://www.hannabylkakanecka.com/pisanie/.
[2] Choreografię eksperymentalną rozumiem jako tę otwartą na performatywne zaistnienie różnego typu cielesności (codziennej, dziecięcej, nienormatywnej, nieludzkiej, itd.) i otwartą na swobodne mieszanie gatunków scenicznych, podpartą krytycznym namysłem i researchem, świadomie korzystającą z narzędzi praktyk somatycznych i improwizacji ruchowej.
[3] Projekt stypendialny oparty był na książce Basic Neurocellular Patterns: Exploring Developmental Movement, autorstwa twórczyni metody Body-Mind Centering®, Bonnie Bainbridge Cohen.
Wydawca
taniecPOLSKA.pl