Łukasz Rudziński: Jak wygląda Gdańsk z waszej perspektywy?

 

Annie Vigier i Franck Apertet: Gdańsk to dla nas nie tylko centrum, w którym koncentruje się turystyka, ale także na przykład Nowy Port (jedna z najbiedniejszych dzielnic miasta – przyp. Ł.R.). Chcieliśmy dotknąć różnych aspektów tego miasta. Nie Dużo bardziej niż zabytki interesuje nas ich zaplecze, to, co znajduje się za tymi pięknymi kamieniczkami i fasadami. Dlatego Gdańsk ma dla nas dwie twarze. Dostrzegamy tu wyraźny podział na to, co ma być piękne i dobrze się prezentować przed turystami, z rozbudowanym centrum handlowo-usługowym oraz na część mniej atrakcyjną, raczej skrywaną przed przyjezdnymi. Chcieliśmy przekonać się, jak tu się żyje. Dowiedzieć się czegoś o mieszkańcach tego miasta.

Wersja do druku

Udostępnij

Łukasz Rudziński: Jak wygląda Gdańsk z waszej perspektywy?

 

Annie Vigier i Franck Apertet: Gdańsk to dla nas nie tylko centrum, w którym koncentruje się turystyka, ale także na przykład Nowy Port (jedna z najbiedniejszych dzielnic miasta – przyp. Ł.R.). Chcieliśmy dotknąć różnych aspektów tego miasta. Nie powtarzamy oglądu zwyczajnego turysty, znanego z widokówek. Poznajemy specyfikę miasta, w którym się znajdujemy, przez kontakt z jego mieszkańcami i ich reakcje. Dużo bardziej niż zabytki interesuje nas ich zaplecze, to, co znajduje się za tymi pięknymi kamieniczkami i fasadami. Dlatego Gdańsk ma dla nas dwie twarze. Dostrzegamy tu wyraźny podział na to, co ma być piękne i dobrze się prezentować przed turystami, z rozbudowanym centrum handlowo-usługowym oraz na część mniej atrakcyjną, raczej skrywaną przed przyjezdnymi. Chcieliśmy przekonać się, jak tu się żyje. Dowiedzieć się czegoś o mieszkańcach tego miasta.

 

Nasi tancerze chodząc po Gdańsku, pokonują kolejne przeszkody i przekonują się jak tu faktycznie jest. Doświadczają tego miasta, poznają kontekst, w jakim funkcjonują jego mieszkańcy, zaglądają w różne zakamarki. Dzięki temu dzień po dniu Gdańsk staje się dla nas bardziej przystępny.

 

O co właściwie chodzi w waszym projekcie?

 

W pewnym sensie jest to nawiązanie do spojrzenia dziecka, które chce iść prosto i nie rozumie dlaczego musi zbaczać z drogi, by dojść do celu i czemu w ogóle poruszanie się jest takie skomplikowane i pełne niezrozumiałych reguł. Zdajemy sobie sprawę, że w codziennym życiu funkcjonuje coś w rodzaju społecznej choreografii – ludzie poruszają się wciąż po tych samych trasach. Codziennie odprowadzają dzieci do szkoły, udają się do pracy, a później, wracając z niej, odbierają dzieci, idą na zakupy, by wreszcie wrócić do domu. Te drogi są  bardzo do siebie podobne każdego dnia.

 

Co może was spotkać na trasie?

 

W momencie, gdy decydujemy się realizować projekt w przestrzeni publicznej, musimy być przygotowani na wszystko, co się wydarzy. Opuszczamy teatralną scenę i spotykamy się z wieloma różnych sytuacjami. Ludzie potrafią zareagować w dziwny, niespodziewany sposób – nasi tancerze wywołują u niektórych zaskoczenie, radość czy strach,. To jest część naszego projektu. Ze wszystkimi reakcjami na nasz performans, także agresją, musimy się zmierzyć i zaakceptować fakt, że mogą się wydarzyć.

 

Jak powstawały trasy, którymi tancerze poruszają się po Gdańsku?

 

Układ graficzny naszych tras jest zawsze taki sam. Myślimy jednak nad tym, co da się zrobić, by uwzględnić kontekst miasta, w którym się znajdujemy. Gdańsk jest dla nas pod tym względem dość trudnym miejscem, ponieważ jest tu rzeka (Motława – przyp. Ł.R.) i kanały, a nie ma zbyt wielu mostów. Układ według którego działamy w danym mieście może być większy lub mniejszy. Przyjmujemy go jako podstawowe założenie – to nasza choreografia. Zawsze staramy się włączyć w nią coś ciekawego, co nasi tancerze mogą spotkać po drodze.

 

Dlaczego powtarzacie wciąż ten sam układ? Może dla projektu byłoby lepiej, gdybyście dostosowywali się warunków miasta?

Chcieliśmy graficznie przedstawić choreografię i pokazać, że to, co tancerz może wykonać na scenie, grupa tancerzy może zrealizować w przestrzeni publicznej. Chcieliśmy dać artystom możliwość stworzenia czegoś swojego, ale na naszych warunkach. Zawsze na ich drodze pojawiają się przeszkody, z którymi muszą się zmierzyć. W ten sposób zaproszone przez nas do projektu osoby współdecydują o jego kształcie. Chociaż układ jest wciąż taki sam, trasa po prostu musi ulegać zmianie.

 

Ten model działania jest ważny, bo przecież nasze życie społeczne składa się ról, jakie odgrywamy i modeli życia społecznego. Chcieliśmy stworzyć taki układ, który daje trochę wolności i pozostawia tancerzom miejsce na twórczość i kreatywność. W związku z tym szukaliśmy modelu, który nie kontroluje człowieka całkowicie i dotyczy to zarówno naszych tancerzy, jak i osób spotkanych na trasie.

 

Jaką część trasy pokonują artyści każdego dnia?

 

O tej samej godzinie piątka tancerzy wyrusza na trasę. Za każdym razem wychodzą oni z tego samego punktu, pokonują tę samą trasę, która kończy w punkcie zbiórki po przejściu całego układu (w Gdańsku punkt ten zlokalizowany był przy ul. Mariackiej – przyp. Ł.R.). Cała trasa w Gdańsku zajmuje im około godziny i czterdziestu minut. Spotykają się na przecięciach poszczególnych linii naszego układu, więc mają ściśle wytyczony czas na realizację zadań. Muszą być uważni, bo nie mają jak zmierzyć czasu i te spotkania na trasie to ich jedyny punkt odniesienia.

 

Warto zaznaczyć, że nie jest to typowo taneczna choreografia, bo nasz taniec jest dużo bliższy codziennemu życiu i doświadczeniu każdego człowieka. Nie rozpoznamy też artystów do razu na ulicy. Spotykani po drodze ludzie widzą tylko fragmenty układu. Nikt nie ogląda całego performansu i nie towarzyszy artystom w ich drodze.

 

Pod koniec każdego dnia o określonej godzinie spotykacie się w umówionym miejscu. Co się wtedy dzieje?

 

Staramy się angażować do projektu Topologie osoby z danego kraju (choć niekoniecznie z tego miasta) ponieważ znają kulturę danego miejsca i orientują się, na jakie działania mogą sobie pozwolić. To oni proponują, co będą robić na trasie. Każdy z dziesięciu dni trwania projektu jest odrębnym krokiem. Spotykamy się wieczorami i mówimy im, co chcemy osiągnąć jako efekt końcowy projektu. Tancerze w dużej mierze pracują przecież sami. To jest właściwie ich projekt. Rozmawiamy o tym, kogo napotkali na swojej drodze, z jakimi reakcjami się spotkali. Oni z każdym dniem lepiej poznają specyfikę miejsca, w którym się znajdują. Dostrzegają też zmiany nastawienia w stosunku do nich. Rozmawiamy o tym, co czują i jak te zmiany wpływają na ich działanie. Z każdym dniem pojawia się coraz więcej pytań. W ten sposób nasz projekt się rozwija.

 

Gdzie w tym wszystkim znajduje się przestrzeń wolności tancerzy?

 

Trasa i cel są artystom narzucone. Bardzo ważna jest też precyzja –  nasi tancerze muszą dokładnie wiedzieć, co i gdzie robią. Muszą odnaleźć się w kontekście miejsca, gdzie się znajdują i jakoś na nie zareagować. W ten sposób formułują swoją odpowiedź na dane miejsce, czyli własną wypowiedź artystyczną. Niekiedy spotykają się z przemocą. Później opowiadają na, dlaczego tak a nie inaczej postąpili i co wtedy czuli. Wyjaśnienie, że taka reakcja wydała się fajna czy adekwatna nie jest dla nas wystarczającą odpowiedzią. Muszą znaleźć powód dla swoich reakcji. Ciekawi nas, co ich zainteresowało, jak interpretują otoczenie, w jakim się znaleźli podczas swojej trasy. Ich wolność manifestuje się w podejmowanych decyzjach – czy coś podniosą, czy się schylą, czy będą z kimś rozmawiać. To ich wybór i nie wpływamy na to. Chcemy by te reakcje były połączeniem ich odczuć w powiązaniu z kontekstem miejsca. Unikamy teatralności, poetyki i psychologizowania, ma pozostać samo działanie. Nad tym pracujemy.

 

Ważne w tym projekcie jest również to, że muszą konfrontować się wobec zasadom, którym podlegają.  W pewnym momencie kwestionują swoją artystyczną edukację i wtedy mogą poczuć się naprawdę wolni. Bo przecież wszystkie bariery, które napotykamy w życiu, stawiamy sobie sami.

 

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

 

 

***

 

 

Więcej o projekcie

 

Projekt powstał we współpracy z Instytutem Francuskim w Warszawie, Instytutem Francuskim w Paryżu, Austriackim Forum Kultury, Galerią Zewnętrzną Miasta Gdańska, Radiem Toksyna.

 

Projekt otrzymał wsparcie: Ile-de-France Regional Cultural Affairs Office, Ministerstwa Kultury i Promocji – Wsparcie zespołu choreograficznego 2013-2014 / Region Ile-de-France oraz Paryża, porozumienie dla trwałych działań z zakresu kultury i sztuki / Region Ile-de-France i Paryża – Wsparcie zatrudnienia. Rezydencja artystyczna Les gens d’Uterpan (Anne Vigier i Franck Apertet) w CAC Bretigny od stycznia 2009 dzięki wsparciu Département de l’Essonne oraz CAC Brétigny, Wspólnoty Val d’Orge www.cacbretigny.com. Rezydencja w Micadanses (Paryż) od września 2014 do lipca 2015.

 

Projekt realizowany w ramach GALERII ZEWNĘTRZNEJ MIASTA GDAŃSKA www.outdoorgallery.pl Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

 

Więcej o poprzedniej realizacji projektu w Polsce (Łódź):

Performans jako lustro. Rozmowa z Franckiem Apertetem / les gens d’Uterpan

Joanna Szymajda: Protochoreografie i heterotopie

 

 

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

Fot. Adam Bogdan.
Fot. Adam Bogdan.
Fot. Adam Bogdan.
Fot. Adam Bogdan.
Fot. Adam Bogdan.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close