Wersja do druku

Udostępnij

Napisałem kiedyś scenariusz spektaklu tanecznego dla dzieci o słoniu, który bardzo chciał tańczyć[1]. Na początku przedstawienia główny bohater którego imię Ngoma oznacza w języku suahili taniec i rytm pyta dzieci o to, czym jest pasja. Spektakl był interaktywny, więc dzieci udzielały różnych odpowiedzi, ale konkluzja sformułowana przez tańczącego słonia była taka, że pasja to coś, co bardzo chcemy robić i co sprawia nam przyjemność. Myślę o tej definicji, prowadząc zajęcia baletowe dla dorosłych, którzy nie są zawodowymi tancerzami, czyli dla amatorów, których pasją jest taniec w szczególnej formie, jaką jest balet klasyczny.

Słowo amator nie ma w języku polskim dobrych konotacji, choć wywodzi się od łacińskiego amare (kochać), które prowadzi nas dosłowa amator,czyli przyjaciel, kochanek. Amatorem jest więc ktoś, kto robi coś z miłości, bez oglądania się na profity czy zysk, co nie znaczy, że w tańczeniu ich nie ma. Wystarczy wskazać na korzyści zdrowotne, duchowe, społeczne, ale także poznawcze i estetyczne, bo inaczej patrzy na spektakl baletowy ktoś potrafiący wgłębić się w strukturę choreografii i wiedzący z własnego doświadczenia, ile kosztuje tancerzy wykonanie poszczególnych pas.Jednak myślę, że nie są one główną motywacją. Jest nią przyjemność wynikająca z możliwości robienia tego, co się lubi oraz realizowania pasji zgodnie z definicją sformułowaną przez wymyślonego przez mnie słonia. By było to możliwe, trzeba mieć w sobie pasję w dużo głębszym znaczeniu. Spróbuję wyjaśnić, co mam na myśli.

Często zastanawiam się, co sprawia, że są ludzie, wybierający spośród tylu różnorodnych stylów i technik taniec klasyczny, który jest niezwykle wymagający i, nie daje  poczucia szybkiego robienia postępów, ani możliwości przekroczenia pewnego, w gruncie rzeczy bardzo podstawowego poziomu umiejętności. Nie znam odpowiedzi. Po latach pracy w zawodzie wiem tylko, dlaczego ja sam dawno temu wybrałem balet, ale to temat na inny felieton.

Nie zadaję pytania o motywację osobom, które przychodzą na moje zajęcia, ale doświadczenie w prowadzeniu lekcji sprawia, że mam pewne intuicje. Wśród uczestników zajęć z są kobiety i mężczyźni, osoby starsze i młodsze, mniej lub bardziej sprawne fizycznie. Cieszę się, że wybrali balet i że mogę towarzyszyć im w jego poznawaniu. Bardzo często prowadzę zajęcia od samych podstaw dla ludzi, którzy nigdy wcześniej nie spotkali się z baletem, nie znają nazw ćwiczeń, nie stali nigdy wcześniej przy drążku, nie wiedzą, czym jest en dehor,a czym port de bras. Lubię taką sytuację i uważam, że ma dużo zalet.

Nauka najprostszych pozycji rąk i nóg, a następnie wprowadzanie coraz bardziej złożonych ćwiczeń, pozwala pokazać logikę tańca klasycznego, w której każde ćwiczenie prowadzi ku następnemu, a w tych najbardziej skomplikowanych ciągle widać ślady i wpływ tych najprostszych. Końcowe port de bras pozwala wrócić do wyjściowej pierwszej pozycji, otwierającej zajęcia. Jest w tej logice niezwykłe piękno, dostrzegalne nawet na poziomie podstaw baletu. Z czasem osoby przychodzące na zajęcia  także uczą się je zauważać w powiązaniach, czasem bardzo subtelnych, pomiędzy pracą nóg, pozycjami rąk, ustawieniem głowy w poszczególnych ćwiczeniach, w strukturze budowy poszczególnych kombinacji i kolejności, w jakiej po sobie następują.

Lekcja tańca klasycznego może dostarczać przyjemności na poziomie intelektualnym, jednak przed wszystkim tej wynikającej ze świadomości panowania nad własnym ciałem: każde ćwiczenie, nawet to najprostsze, wykonywane prawidłowo, angażuje cały aparat ruchowy, uświadamia ćwiczącemu, że jego ciało jest dynamiczną strukturą, w której pracują wszystkie mięśnie, tworząc nieustannie system odniesień płynących z i ku centrum ciała tancerza. Ono z kolei rozpięte jest dynamicznie w przestrzeni wyznaczanej przez umowne punkty sali baletowej. I tego też z czasem uczą się ludzie przychodzący na zajęcia baletowe zaczynają rozumieć, że nie ma ćwiczeń łatwych, bo nawet te najprostsze wymagają wysiłku całego ciała i uwagi. A to one stają się źródłem przyjemności. Myślę, że satysfakcję podczas zajęć przynosi też możliwość skoncentrowania się na sobie z jednoczesnym poczuciem niezmąconej elementem rywalizacji wspólnoty z innymi uczestnikami.

I teraz chcę wrócić do początkowej tezy aby wszystko, o czym pisałem powyżej, stało się możliwe, konieczna jest pasja w głębokim sensie tego słowa. Jego znaczenie nie jest jednoznaczne, składają się na nie bowiem trzy warstwy. Pierwsza z nich to passione jako namiętność, nieodparty pociąg ku jakiemuś obiektowi, tak silny, że wymyka się kontroli intelektu. Druga warstwa związana jest ze słowem passio, oznaczającym mękę, cierpienie, które możemy rozumieć również jako wysiłek włożony w realizację jakiegoś celu. Ma ono związek również ze słowem patire,czyli cierpieć, mogącym również oznaczać odczuwanie rzeczywistości tak głęboko, że aż boleśnie. Czy nie doświadczamy często takiego stanu w kontakcie ze sztuką I wreszcie trzecia wywodząca się od łacińskiego patienta, a mająca dużo wspólnego z francuskim patience, od którego pochodzi nazwa gry wymagającej cierpliwości, czyli pasjans.

Kiedy obserwuję ludzi przychodzących na zajęcia tańca klasycznego, dostrzegam w ich postawie wszystkie trzy warstwy. Namiętność silniejszą niż późna godzina zajęć i problemy z dojazdem, czy ograniczenia spowodowane pandemią, skazujące na formę prowadzenia zajęć on-line. Zajęcia w sieci mają inną specyfikę wymagają wyodrębnienia w codziennym domowym bałaganie przestrzeni, pełniącej rolę sali baletowej, w której drążkami stają się krzesła, stoły lub blaty kuchenne, a domowe zwierzęta pełnią rolę bohaterów drugiego planu. Szczególne jest też poczucie wspólnoty w tej wirtualnej meta-sali baletowej, które jednak istnieje, o czym świadczą gorące reakcje uczestników po zakończeniu zajęć.

Widzę wysiłek wkładany w zrozumienie, na czym polega każde z ćwiczeń, w zapamiętanie jego struktury, w jak najlepsze wykonanie każdego elementu, w dążenie do poprawienia choćby odrobinę jego jakości, w pokonanie własnych słabości i ograniczeń za cenę potu i zmęczenia. I widzę cierpliwość manifestującą się w powtarzaniu ćwiczeń, w dopytywaniu się o szczegóły, ale przede wszystkim w regularnym uczestnictwie w zajęciach. Wiem z opowieści innych pedagogów, że są ludzie przychodzący na zajęcia tańca klasycznego od wielu lat. Jednak przede wszystkim widzę radość. Prowadząc zajęcia z pasjonatami tańca, czuję radość w sobie. Radość odkrywania na nowo piękna tańca klasycznego, radość dzielenia się wiedzą i pasją, i radość bycia we wspólnocie ludzi, dla których taniec jest ważną częścią życia.

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

powiązane

Bibliografia

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close