Na początku jest gęsta mgła, przez którą widzowie przedzierają się, zajmując miejsca na rozległej widowni. We mgle uwidaczniają się elementy scenografii: drewniane bloki, dźwiękoszczelne pomieszczenie i płaskie rynny wypełnione wodą. Następnie dwunastu wykonawców, którzy obsiedli parami lub w trójkach scenę, a także kwartet smyczkowy. Mgła, która daje początek spektaklowi i w której ujawniają się kolejne elementy i ciała, każe traktować przestrzeń Schuberta. Romantycznej kompozycji na dwunastu wykonawców i kwartet smyczkowy w reżyserii Magdy Szpecht jako przestrzeń dosłownie osobną, zgęstniałą i o właściwej sobie atmosferze, na wskroś melancholijnej. Ale to tylko otoczka.
Na początku jest gęsta mgła, przez którą widzowie przedzierają się, zajmując miejsca na rozległej widowni. We mgle uwidaczniają się elementy scenografii: drewniane bloki, dźwiękoszczelne pomieszczenie i płaskie rynny wypełnione wodą. Następnie dwunastu wykonawców, którzy obsiedli parami lub w trójkach scenę, a także kwartet smyczkowy. Mgła, która daje początek spektaklowi i w której ujawniają się kolejne elementy i ciała, każe traktować przestrzeń Schuberta. Romantycznej kompozycji na dwunastu wykonawców i kwartet smyczkowy w reżyserii Magdy Szpecht jako przestrzeń dosłownie osobną, zgęstniałą i o właściwej sobie atmosferze, na wskroś melancholijnej. Ale to tylko otoczka.
Obok, ach obok/ Przejdź, szkielecie dziki!/ Jestem jeszcze młoda […] idź/ I nie dotykaj mnie – ten wyświetlony na ekranie nad sceną fragment tłumaczenia pieśni Śmierć i dziewczyna zestawiony jest z zapisem dziennika Schuberta, mówiącym o odrzuceniu przez ukochaną. Na samej scenie zostaje on uzupełniony przez taniec młodej aktorki z seniorem w kostiumie ze specjalnymi szelkami, co daje efekt ciała-szkieletu, przynosząc obraz nierozłącznej relacji Erosa z Tanatosem. To, co zaskakujące w tej „kompozycji”, związane jest z rozpiętością odczuć, jakie są udziałem widza. Od zachwytu nad muzyką przez rozbawienie sytuacją samotnego i udręczonego kompozytora, po zdumienie wywołane kanciastym tańcem aktorki i tańcem-karykaturą starszego mężczyzny. Chociaż sam spektakl jest powolny i zwalnia, gęstniejąc w miarę zbliżania się do końca (metaforycznie ukazanej przedwczesnej śmierci samego Schuberta), to jednak wszystkie wymienione elementy współgrają ze sobą niezwykle dynamicznie i w sposób nieoczywisty. Ogromna w tym zasługa Pawła Sakowicza, którego choreografia oparta jest na empatii ruchowej, wychodzącej z założenia, że słuchanie muzyki jest przede wszystkim cielesnym doświadczeniem, które podlega najpierw emocjom wyzwalanym w ciele przez muzykę, a dopiero później obróbce intelektualnej. Empatia Sakowicza pozwala z jednej strony zachować jednostkowość wykonawców, a zarazem wprzęgnąć ich emocjonalność w kompozycję spektaklu. Z drugiej strony – potrafi on wczuć się w gęstą atmosferę, którą tworzy Schubert w swoim kwartecie.
Młode tancerki raz próbują swoich sił w tańcu klasycznym, innym razem tańczą jakby w malignie, w dyskotekowym rozleniwieniu. Seniorki trochę onieśmielone, poruszają lekko biodrami i rękoma. Starsi panowie z werwą pełnią rolę niezgrabnych, zawsze już spóźnionych cieni dziewcząt. Jaki to więc taniec? Profanujący powagę interpretacji, podporządkowany rzeczywistości ciała i w tym sensie „pozaintelektualny”. Niepoważnie niedoskonały.
Profanacja, czyli nowe użycie tematu/przedmiotu, jakim jest Schubert, wyprowadzenie go w nieznane dotąd dziedziny, sprawdzenie jego ukrytych możliwości, postawienie na procesualność, spiętrzenie różnorodnych reinterpretacji (od wokalnych, przez muzyczne, po ruchowe) przybliża spektakl Magdy Szpecht do instalacji performatywnej. Wystarczy przypomnieć fragment, w którym rewelacyjna, przyciągająca wzrok Sara Celler-Jezierska „wypróbowuje” kolejno różne rodzaje samobójstwa, przy okazji wyśmiewając teatralność i romantyczny entourage samego gestu: podcięcie żył smyczkiem, utopienie się w rynnie, zawiśnięcie na kablu, włożenie poślinionych palców do kontaktu itd. Ta na wskroś dziecinna zabawa sprawdza rzeczywistość teatralną, poddaje ją próbie, żeby na koniec uznać ją za przesadnie udramatycznioną i wykoncypowaną, zwyczajnie śmieszną. Podobnie w brawurowo odegranej przez Michała Kosela inscenizacji utworu Pstrąg, gdzie poszczególne elementy tekstu wiersza Christiana Schubarta (Strumyka fala szybka/ wśród jasnych bieży łąk) lokowane są w przestrzeni sceny wirtualnie, niezobowiązująco i pospiesznie, zresztą jako rodzaj rozmowy telepatycznej między aktorami.
Szpecht daje nam do zrozumienia, że dbałość o scenerię emocji, jakie towarzyszą muzyce Schuberta, jest zbędna, ponieważ i tak powstaje ona poza zmysłami jako konstrukcja intelektualna (podobny zabieg powrotu do źródeł teatru rozumianego jako gra wyobraźni spotkaliśmy przy okazji spektaklu Delfin, który mnie kochał, którego premiera odbyła się w 2015 roku w Teatrze Polskim w Bydgoszczy w ramach Festiwalu Prapremier). Tym samym zwraca naszą uwagę na „wykonawstwo”, czyli na samą czynność odgrywania roli i performowania. Co i jak możemy zrobić z tematem Schuberta? Jak go odegrać? Są to pytania odnoszące się do możliwych interpretacji biografii i muzyki niemieckiego kompozytora; kolektyw tworzący ten spektakl proponuje przełamanie tonacji serio, przywołując zasadę remiksu, co ma znieść dominację wpisanej w to dzieło powagi. Najlepiej ukazuje to ten fragment czteroczęściowego spektaklu, w którym kwartetem smyczkowym kierują kolejno wszyscy wykonawcy. Aktorzy, rozbiegani po scenie, z wyciągniętymi przed siebie dłońmi, jak gdyby w głębokim przerażeniu tym, że nie wiedzą, do czego mogą ich użyć, w pewnym momencie przystają przy muzykach i wprawiają nieruchome, niezdolne do niczego, niepotrzebne dotąd ręce w ruch, dyrygując nagle kwartetem, który odpowiada muzyką na te bezładne, zdawałoby się, poruszenia. Z dźwiękoszczelnego pokoju dwoje aktorów obserwuje z zachwytem i przerażeniem, jak rozpędzony przez Rozalię Mierzicką kwartet odgrywa obłędny pasaż. W tym miejscu zaciera się granica pomiędzy tematem a jego wykonawcą, pomiędzy zrozpaczonym kompozytorem a performującą jego pracę twórczą aktorką.
Schubert. Romantyczna kompozycja na dwunastu wykonawców i kwartet smyczkowy realizowany jest kolektywnie, co oznacza, że dostęp do sztuki i do jej interpretacji, nie jest zarezerwowany wyłącznie dla twórców, którzy zapewniają mu bezpieczeństwo realizacji, ale jest również otwarty na tych, którzy wnoszą to, co naiwne (seniorzy-studenci Sudeckiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku). Cecha ta nie ma w tym przypadku konotacji negatywnych, gdyż poszerza możliwości interpretacji, jest konieczna dla ukazania innej (ukazania inaczej) prawdy o Schubercie, jak również wielkich tematów – samotności, śmierci, opuszczenia, miłości – jakie jego twórczość wywołuje. Spektakl Magdy Szpecht pozostaje skromny i szczery, mimo szerokiego gestu artystycznego łączącego – w myśl Wagnerowskiej Gesamtkunstwerk – taniec, muzykę, literaturę, teatr i performans.
Osobność i siła spektaklu Szpecht przejawia się w dojrzałym i niezwykle świadomym potraktowaniu tematu romantycznej melancholii Schuberta, chorego na syfilis, samotnego i tworzącego kwartet Śmierć i dziewczyna. Ten twórczo zreinterpretowany temat zostaje zarazem wyłączony ze sfery tzw. kultury wysokiej Dlatego autorzy spektaklu zadają kluczowe dla percepcji sztuki pytania: jak powinniśmy ją odbierać? Jakie emocje powinny nam towarzyszyć? Co je warunkuje? Czy na pewno tylko my sami? Magda Szpecht wprowadza jedyne możliwe rozwiązanie: to my – pojedynczo i kolektywnie – decydujemy o odbiorze, o kształcie interpretacji, o odkształceniach, ale przecież i realnej żywotności tego dzieła.
Schubert. Romantyczna kompozycja na dwunastu wykonawców i kwartet smyczkowy
Premiera: 27 lutego 2016 roku (Stara Kopalnia Galeria Nr 5)
Reżyseria: Magda Szpecht
Dramaturgia: Szymon Adamczak
Scenografia i kostiumy: Zuza Golińska, współpraca: Małgosia Golińska
Muzyka: Franz Schubert, Wojciech Blecharz
Choreografia: Paweł Sakowicz
Obada: Sara Celler-Jezierska, Karolina Krawiec, Rozalia Mierzicka, Małgorzata Zielińska, Michał Kosela, Filip Perkowski oraz Janina Mikołajek, Róża Sochan, Elżbieta Sejda, Ryszard Godlewski, Zbigniew Sowiński, Ryszard Wróblewski
Kwartet smyczkowy: Tomasz Kulisiewicz (skrzypce), Włodzimierz Brzeziński (skrzypce), Bożena Papała (wiolonczela), Zofia Kowalczyk (altówka)
Inspicjentka: Iwona Skiba
Wydawca
taniecPOLSKA.pl