Wrześniowa odsłona Sceny Tańca Studio 2017 była jedną z trzech  odbywających się pod opieką kuratorską Adama Kamińskiego i Anny Królicy, połączonych wspólnym hasłem: Róbmy miłość, a nie wojnę!. Zostało ono doprecyzowane podtytułem Zakochanie, który niekoniecznie należy rozumieć dosłownie. Tylko jedna z prac zaprezentowanych w dniach 2-4 września odnosiła się wprost do tematu miłosnej relacji; pozostałe poruszały się w różnych obszarach tematycznych, za wspólny mianownik mając takie kwestie, samotność, szukanie porozumienia, rozdarcie wewnętrzne czy napięcie między potrzebą akceptacji przez innych a potrzebą życia w zgodzie ze sobą.

Wersja do druku

Udostępnij

Wrześniowa odsłona Sceny Tańca Studio 2017 była jedną z trzech  odbywających się pod opieką kuratorską Adama Kamińskiego i Anny Królicy, połączonych wspólnym hasłem: Róbmy miłość, a nie wojnę!. Zostało ono doprecyzowane podtytułem Zakochanie, który niekoniecznie należy rozumieć dosłownie. W materiałach prasowych kuratorzy przywołują takie cechy człowieka zakochanego, jak jego niestabilność, wybuchowość, oderwanie od rzeczywistości, zaburzone postrzeganie świata wokół, w wyniku czego uwypukla się znaczenie obiektu uczuć, a wszystko inne zanika. Zgodnie z taką perspektywą, tylko jedna z prac zaprezentowanych w dniach 2-4 września odnosiła się wprost do tematu miłosnej relacji; pozostałe poruszały się w różnych obszarach tematycznych, za wspólny mianownik mając takie kwestie, samotność, szukanie porozumienia, rozdarcie wewnętrzne czy napięcie między potrzebą akceptacji przez innych a potrzebą życia w zgodzie ze sobą.

 

Spektaklem najmocniej podporządkowanym dyskursowi stricte miłosnemu było Only love is real – liquid act Pawła Dudusia i Laury Evy Meuris w wykonaniu samych twórców. Jest to czwarta (najnowsza) część trwającego już prawie dwa lata badania poświęconego tematyce miłości. Jego rezultatem jest kreacja kolejnych spektakli. Wcześniej powstały: Akt 1: Studia nad dotykiem, Akt 2: Studia nad uzdrawianiem poprzez dźwięk, Akt 3: Akt poddania się. Każda z części może funkcjonować jako oddzielny spektakl i tak właśnie zaprezentowano Akt 4: Wodny akt w Teatrze Studio. Na potrzeby tego wieczoru Scena Malarnia uległa diametralnym zmianom. Zrezygnowano ze standardowego ustawienia widowni, w wyniku której przestrzeń jest zdominowana przez linie proste. Za pomocą rozmieszczonych w półokręgach podestów i rozrzuconych na podłodze poduszek, jak również licznych płacht zawieszonych pod sufitem, salę zamieniono w pieczarę. Jest ciemno. Jedyne źródła światła to ekran laptopa technicznego i latarki-czołówki, rozdawane widzom przez obsługę widowni. Słychać cieknącą wodę i szepty publiczności. Gdy osób – a więc i latarek, przypominających unoszące się w mroku świetliki – przybywa, zaczynamy widzieć scenę i leżącą na niej nagą osobę; dostrzegamy też źródło dźwięku: płyn (później będzie można dostrzec, że to nie woda, a oliwka) cieknie ze sklepienia pieczary. W warstwę dźwiękową włącza się „plumkanie” pianina, szepty milkną. Nadzy kobieta i mężczyzna trzymają się blisko podłogi, ślizgając się po niej w różnych kierunkach, a ich skóra coraz bardziej pokrywa się oliwką. Nasuwają się skojarzenia ze śluzem pojawiającym się w najbardziej intymnych sytuacjach, takich jak seks albo poród. Połyskująca substancja przywołuje namiętność, jednak nastrój poszczególnych scen pozostaje chłodny, nie budzi emocji.  Być może w ten sposób twórcy przypominają widowni, że Only love is real jest przedsięwzięciem badawczym, w którym trzeba zachować analityczną przenikliwość i nie powinno się niepokoić umysłu organiczno-emocjonalnymi uniesieniami. Stąd regularny rytm spektaklu, który nie przybiera na sile ani nie opada – jedne działania płynnie przechodzą w drugie. Performerzy będą przeglądać się w „wodzie”, poruszać się w niej synchronicznie, przesuwać się nawzajem, eksperymentować z możliwościami dynamicznego ślizgania się. Wyobraźnia widowni często dopowiada jednak interpretacje, zwłaszcza w przestrzeni tak uruchamiającej twórcze myślenie. Gdy w końcu dojdzie do splecenia się ciał w pełnym kontakcie, a performerzy skupią się na eksplorowaniu możliwości leżenia na sobie, dopasowywania kształtów, ześlizgiwania się z siebie – trudno będzie uciec od narzucających się skojarzeń z intymnością, głębokim porozumieniem i wszelkimi implikacjami przynoszonymi przez dotyk. Only love is real – liquid act mimo swojego chłodu zanurza publiczność w swoistym bezczasie,  odcinając ją  od rzeczywistości zewnętrznej i  zamykając w jaskini – laboratorium myśli.

 

Drugi duet tej odsłony STS jest surowy, wręcz ascetyczny, tak w warstwie plastycznej, jak dramaturgicznej. A…B w choreografii Anny Konjetzky, w wykonaniu Karoliny Garbacik i Eryka Makohona, rozgrywa się na pustej scenie, której głębię wypełnia miękka ciemność. Na jej tle stoi dwójka tancerzy – ustawieni są bokiem do widowni, twarzami w jednym kierunku. Performerka widzi więc partnera, ale on jej nie. Wyjściowe rozmieszczenie będzie się później zmieniać: czasem – rzadko i krótko – oboje będą stać przodem do siebie, a więc widzieć się nawzajem, częściej – tancerka będzie patrzeć w przestrzeń, a tancerz na nią. Na początku jednak tylko ona widzi jego, więc można powiedzieć, że w ruchowym dialogu, jaki zaraz rozegra się między nimi, została uprzywilejowana. Tancerz, nie widzący partnerki, może tylko domyślać się, co ona robi – w A…B dostaje jednak do dyspozycji dodatkowe narzędzie. W prostych kostiumach performerów (spodnie i marynarka u niego, a kurtka u niej) ukryte są mikrofony podłączone do bezprzewodowych nadajników, dzięki którym ruch staje się słyszalny. Przez ciała synchronicznie przepływa wielokrotnie powtarzana fala ruchu płynącego od ramion do stóp, a mikrofony rejestrują dźwięk wynikający z przesuwania się materiału ubrania. Kolejne części ciała uruchamiają się i zatrzymują. Na twarzach widoczne jest silne napięcie. Słuch osoby, która w danym momencie nie może śledzić wzrokiem partnera/rki, zapewne wyostrza się, próbując wyodrębnić „jej” lub „jego” szumy i trzaski spomiędzy towarzyszącej im rozedrganej muzyki i spośród tych, których sama jest źródłem.

 

A…B przypomina, że choć wzrok to główny zmysł, którym odbiera się taniec, nie jest jedyny. Ruch jest tu nie tylko oglądany, ale też słuchany, co wpływa na postrzeganie działania scenicznego. Jeśli poszukiwać w A…B narracji i postaci, otrzyma się metaforę komunikacji międzyludzkiej. Partnerzy, uwięzieni w niewygodnej sytuacji komunikacyjnej, badają jej potencjał. Starają się porozumieć i osiągnąć zamierzony efekt – zestrojenie w ruchu – przy użyciu różnych kanałów wymiany informacji: wzroku i dźwięku, przy czym początkowo wzrok dostępny jest tylko jednej stronie tego dialogu. Kiedy później znajdą się przodem do siebie, wymiana ruchowa w tym systemie naczyń połączonych przekształci się z naśladowania ruchu jednej osoby przez drugą w obustronny system akcja-reakcja, gdzie jedno „wypowiada się” poprzez ruch , a drugie w tym czasie stoi, stwarzając partnerowi przestrzeń do wypowiedzi i czekając na jej wybrzmienie. Kiedy w finale oboje zamkną oczy, zdadzą się tylko na słuch, ten mniej wygodny i zużyty sposób percepcji ruchu. Słuchanie tańca staje się metaforą skupienia na pozawerbalnych aspektach komunikacji międzyludzkiej w miejsce zwracania uwagi wyłącznie na słowa – z pozoru oczywiste nośniki informacji, często jednak mylące swoją niejednoznacznością.

 

Bohaterowie A…B rozmawiają ze sobą, natomiast  bohaterki spektaklu Poruszenie – strefa przeciw przemocy autorstwa Zofii Noworól prowadzą rozmowę z widownią, kierując ku niej gorzkie słowa będące wyrazem życiowych doświadczeń performerek. Poruszenie… jest pochodną projektu społecznego, w ramach którego kobiety o różnym stopniu sprawności pracowały z ruchem i tematyką przemocy, jakiej doświadczyły. Spektakl zaczyna się na widowni. Siedzące pomiędzy widzami, ubrane na czarno kobiety wykrzykują okrutne słowa, jakie słyszały pod swoim adresem oraz słowa, które same kierują teraz do swoich prześladowców – nie wyzwiska, a ostrzeżenia. Głośno i dobitnie wyznaczają swoje granice, jasno wyrażają świadomość swojego prawa do bycia bezpiecznymi. W ich głosach słychać siłę i pewność siebie. Po pewnym czasie milkną i spomiędzy publiczności kierują się ku scenie. Przemieszczają się, opierając się na rękach i ciągnąc za sobą bezwładne nogi. Przychodzi tu na myśl finałowa scena z  The Cost of Living – filmowej wersji spektaklu Lloyda Newsona z grupą DV8 pod tym samym tytułem, gdzie David Toole, beznogi tancerz, inicjuje ruch wynikający z jego alternatywnej motoryki, a zespół kilkorga pełnosprawnych tancerzy powtarza go, nadając swoim nogom bezwładność. W przypadku The Cost of Lving imitacja jest jasna, w przypadku Poruszenia – nie wiemy, która z performerek naprawdę nie może chodzić, a która jedynie z tego rezygnuje, by wesprzeć koleżankę przez reprezentację jej doświadczenia. Scena ta trwa dość długo i stawia widownię w niewygodnej sytuacji, zmuszając ją do przemyślenia swojego stosunku do osób niepełnosprawnych. Niechęć? Współczucie? Empatia? Łatwe wzruszenie[i], które wbrew szlachetnym intencjom uprzedmiotawia osoby, do których jest kierowane?

 

Oprócz doświadczenia przemocy i walki o prawo do bycia bezpieczną, głównym tematem spektaklu jest stosunek do własnego ciała. Performerki przyglądają się mu z ciekawością, afirmacją, niechęcią, dystansem, nienawiścią. Uczą się z nim obchodzić. W kolejnych scenach za pomocą ruchu, słowa i intensywnej obecności scenicznej pytają o wpajaną kobietom w procesie socjalizacji „konieczność” bycia dla każdego miłą i ładną, atrakcyjną, uwodzicielską… Pytają o konsekwencje takiej postawy, domagają się oddania im podmiotowości, prawa do bycia sobą, także tą zniecierpliwioną, rozzłoszczoną, kształtującą swoją ekspresję i wygląd pod kątem własnych potrzeb, a nie społecznych oczekiwań. Zwracają uwagę na rzeczywistą konieczność szacunku zarówno dla swojego, jak i cudzego ciała. Ich granice były wielokrotnie przekraczane przez innych. One same, wchodząc w interakcje z publicznością, za każdym razem, zanim kogoś dotkną, pytają „mogę?” – co w niektórych budzi zdziwienie, a przecież powinno być normą. Bohaterki Poruszenia… tworzą silną kobiecą wspólnotę, która jednym, silnym głosem mówi o potrzebie wielogłosowości.

 

Innym spektaklem poruszającym tematykę wspólnoty było Lighting – druga praca Anny Konjetzky pokazana podczas tej odsłony STS – w wykonaniu dziewięcioosobowej grupy tancerzy. Początkowo gromada jest bardzo słabo widoczna – w półmroku majaczą niewyraźne sylwetki, co jakiś czas na pół sekundy oświetlane nagłym błyskiem przypominającym błyskawicę. Słychać tupanie. Stopniowo pojawia się mętne światło. Grupa idzie w miejscu, jakby zmierzała do wspólnego celu.  Słychać dźwięk ulicznego szumu, urywki rozmów i okrzyków. Performerów widać coraz wyraźniej, ale ich twarze do końca pozostaną ocienione. Taki zabieg częściowo zaciera indywidualność tancerzy/rek i pozwala postrzegać pojedyncze jednostki jako reprezentantów/tki większej zbiorowości. Rozważania na temat relacji między wymiarem indywidualnym a społecznym wzmacnia fakt, że czasem grupa porusza się synchronicznie, a kiedy indziej poszczególne osoby działają niezależnie od pozostałych. Jednak nawet wtedy wyczuwalna jest wspólna dla wszystkich tożsamość, widać, że coś łączy jednostki, że nawet w indywidualnym ruchu odnajdują wspólnotę – myśli, doświadczeń, przekonań? Kiedy ujednolicenie się wzmaga, a na tle mocnej muzyki słyszalne stają się okrzyki i skandowanie, nieodparcie nasuwają się skojarzenia z manifestacją polityczną.

 

Wyrzucane w górę ręce, gwałtowne skoki, bieg w przód i w tył, atak w kierunku rampy i wycofywanie się, zbijanie się w ciasną grupę i rozpraszanie po całej dostępnej przestrzeni kojarzą się ze zbiorową choreografią marszy protestacyjnych. Każdy, kto choć raz uczestniczył w manifestacji – czy w blokowaniu faszystowskich marszów w Święto Niepodległości, czy to w pluszowej rewolucji ostatnich dwóch lat w Polsce – z łatwością rozpoznaje widoczne w ciałach tancerzy napięcie łączące się euforią. To pierwsze uczucie wynika z gniewu towarzyszącego protestowi, to drugie płynie z poczucia zjednoczenia we wspólnym krzyku. Lighting nie jest jednak tak prostym spektaklem. Nie chodzi tu wyłącznie o ukazanie mechanizmów funkcjonowania zbiorowości i rozniecającego się płomienia protestu. W pewnym momencie, gdy działania tancerzy zaczynają przypominać ciskanie kamieniami, okazuje się, że rzucają nimi w nas, w widownię. Oglądamy demonstrację z pozycji tych, przeciwko którym skierowane są jej hasła. Dzięki tej strategii tym mocniej można odczuć, jaką siłę ma wyjście na ulicę i mówienie wspólnym głosem. Spontaniczna, zjednoczona – nawet na chwilę – wspólnota to siła, którą zignorować jest bardzo trudno.

 

Hasło Róbmy miłość, a nie wojnę!, nawiązujące do hippisowskiego wezwania z lat 60. make love, not war, wybrzmiewa nieco inaczej z każdą odsłoną STS Kamińskiego i Królicy. W sierpniowej Warszawie może uruchamiać kontekst Powstania Warszawskiego, we wrześniu zaś przywoływać wkroczenie do Polski armii radzieckiej. Da się też szukać skojarzeń nie w sferze polityki, a obyczajowości. Latem, na rozgrzanym słońcem Placu Defilad, między Café Kulturalną a baremStudio, łatwo nawiązuje się znajomości i prowadzi flirty. Wczesną jesienią, kiedy nadciąga melancholia, bardziej interesująca staje się możliwość utrzymania stałego płomienia niż rozpalania co wieczór nowej, krótkotrwałej iskry. W przededniu listopadowej odsłony nie sposób jednak szukać skojarzeń ze sferą indywidualnych emocji. 19 października 2017 na Placu Defilad doszło do samobójstwa na tle politycznym. W drodze na spektakle będziemy przechodzić obok miejsca, w którym doszło do wstrząsająco radykalnego gestu oporu. W świetle tego wydarzenia nie będzie się dało nie myśleć o uwikłaniu codzienności w politykę i miłości w wojnę,  nawet jeśli nie będzie to zgodne z zamysłem kuratorskim.

 

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

 

Paweł Duduś i Laura Eva Meuris

Only love is real – liquid act

Wykonawcy: Paweł Duduś i Laura Eva Meuris

Reżyserka dźwięku, kompozytorka: Luiza Schulz

Spektakl prezentowany 3 września w Teatrze Studio (Scena Malarnia) w ramach Sceny Tańca Studio 2017.

 

Anna Konjetzky

A….B

Choreografia: Anna Konjetzky

Tancerze: Karolina Garbacik, Eryk Makohon

Muzyka: Brigitta Muntendorf

Kuratorka: Anna Królica

Prapremiera: 20 listopada 2016, Maszyna choreograficzna, Cricoteka

Spektakl prezentowany 3 i 4 września w Teatrze Studio (Duża Scena) w ramach Sceny Tańca Studio 2017.

 

Anna Konjetzky 

Lighting

Asystentka choreografa: Quindell Orton

Wykonawcy: Viviana Defazio, Julia Dondziło, Karolina Garbacik, Sahra Huby, Piotr Skalski, Paweł Łyskawa, Eryk Makohon, Michele Meloni, Quindell Orton

Muzyka: Sergej Maingardt

Światła: Robert Irman

Premiera: 20 listopada 2016, Maszyna choreograficzna, Cricoteka

Polska produkcja: Podlaskie Stowarzyszenie Tańca

Koprodukcja: Cricoteka, Stowarzyszenie Krakowski Teatr Tańca, Fundacja Performa, DanceOFFnia partner: Instytut Muzyki i Tańca, Białostocki Teatr Lalek

Kuratorka projektu i koordynatorka polskiej premiery: Anna Królica

Prapremiera: 18 i 19 września 2013, Muffathalle, Monachium

Koprodukcja z Narodową Operą i Baletem Wietnamskim (Vietnam National Opera and Ballet), Instytutem Goethego w Hanoi oraz MuffathalleMünchen.

Spektakl zrealizowany we współpracy z Instytutem Muzyki i Tańca w ramach programu Zamówienia choreograficzne 2016.

Zrealizowano przy wsparciu „NATIONALES PERFORMANCE NETZ – International Guest Performance Fund for Dance”, finansowanego ze środków Federalnego Pełnomocnika Rządu do spraw Kultury i Mediów na mocy decyzji Bundestagu.

Spektakl prezentowany 3 i 4 września w Teatrze Studio (Duża Scena) w ramach Sceny Tańca Studio 2017.

 

Poruszenie

Występują: Aneta Bilnicka, Sabina Drąg, Beata Zelek, Katarzyna Żeglicka, Zofia Noworól

Choreografia: Zofia Noworól

Opieka kuratorska: Anna Królica

Spektakl prezentowany 4 września w Teatrze Studio (Duża Scena) w ramach Sceny Tańca Studio 2017.



[i] Nawiązuję tutaj do wywiadu z Rafałem Urbackim przeprowadzonego przez Witolda Mrozka w 2012 roku: http://www.taniecpolska.pl/krytyka/126 .

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

Laura Eva Meuris, Paweł Duduś „Only love is real – liquid act”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Laura Eva Meuris, Paweł Duduś „Only love is real – liquid act”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Laura Eva Meuris, Paweł Duduś „Only love is real – liquid act”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Anna Konjetzky „A….B”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Anna Konjetzky „A….B”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Anna Konjetzky „A….B”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Anna Konjetzky „A….B”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Projekt społeczny „Poruszenie”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Projekt społeczny „Poruszenie”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Projekt społeczny „Poruszenie”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Projekt społeczny „Poruszenie”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Projekt społeczny „Poruszenie”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Projekt społeczny „Poruszenie”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Projekt społeczny „Poruszenie”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Projekt społeczny „Poruszenie”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Projekt społeczny „Poruszenie”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Anna Konjetzky „Lighting”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Anna Konjetzky „Lighting”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Anna Konjetzky „Lighting”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Anna Konjetzky „Lighting”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Anna Konjetzky „Lighting”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Anna Konjetzky „Lighting”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Anna Konjetzky „Lighting”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Anna Konjetzky „Lighting”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Anna Konjetzky „Lighting”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Anna Konjetzky „Lighting”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Anna Konjetzky „Lighting”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Anna Konjetzky „Lighting”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Anna Konjetzky „Lighting”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Anna Konjetzky „Lighting”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Anna Konjetzky „Lighting”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Anna Konjetzky „Lighting”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close