Dlaczego warto pisać o „Rozdrożu”? Po pierwsze, to jedyny festiwal o tak ściśle określonej formule. Za „Rozdrożem” kryje się też spora część historii życia tanecznego w Polsce – nie wszystkim znana.

Wersja do druku

Udostępnij

Dlaczego warto pisać o „Rozdrożu”? Co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze jest to jeden z najstarszych w Polsce i najstarszy w Warszawie festiwal, włączający taniec współczesny, a zarazem jedyny o tak ściśle określonej i od lat przestrzeganej formule. Koncepcja jest prosta: pokazać spektakle artystów działających na styku różnych dziedzin – przede wszystkim tańca i plastyki, ale również tańca i teatru czy tańca i muzyki. Drugi powód jest taki, że podczas festiwalu zawsze prezentowane są wybitne przedstawienia artystów z najwyższej światowej półki, których poza tą imprezą polski widz raczej nie miałby szansy zobaczyć. Jest jeszcze trzeci powód, bezpośrednio wynikający z dwóch pierwszych (a być może od nich istotniejszy) – za „Rozdrożem” kryje się spora część historii życia tanecznego w Polsce. Jest to historia ważna i ciekawa, aczkolwiek sporej części pokolenia dzisiejszych dwudziesto i dwudziestoparolatków prawdopodobnie nieznana.  

 

Pomysł festiwalu zrodził się w 1993 roku, kiedy jego kurator – Janusz Marek – rozpoczął pracę w CSW Zamku Ujazdowskim i wspólnie z ówczesnym dyrektorem Centrum – Wojciechem Krukowskim – ustalili jego główne założenia i formułę. Potrzeba było roku, aby przygotować pierwszą edycję „Rozdroża. I Międzynarodowych Spotkań Sztuki Akcji”, jak do dziś brzmi jego pełna nazwa. Głównym punktem programu w 1994 roku był spektakl tańca butō  pt. Suiren (Water Lilies) w wykonaniu osiemdziesięcioośmioletniego wówczas Kazuo Ohno, uważanego za jednego z twórców butō[i]. Jak twierdzi Janusz Marek, publiczność jeszcze wtedy nie przeżyła szoku estetycznego. Zbyt śmiały pod względem myślenia o ruchu okazał się natomiast prezentowany rok później spektakl Rosas danst Rosas w choreografii Anny Teresy de Keersmaeker. Struktura tego spektaklu została oparta o zasadę kontrastu pomiędzy niemal niedostrzegalnym ruchem na początku a bardzo intensywnym ruchem w dalszej części występu. Z tą choreografią wiążą się chyba najbarwniejsze historie z dziejów „Rozdroża”, ponieważ część publiczności opuściła salę w trakcie przedstawienia, zniechęcona i nieprzyzwyczajona do tego typu ekspresji. Kurator wybiegł za nimi do foyer i próbował przekonać do powrotu. Ci, którzy dali się namówić, byli oczywiście bardzo zadowoleni z decyzji. Natomiast niezadowoleni okazali się dziennikarze i krytycy obecni na widowni. Umowy patronackie między festiwalem a poszczególnymi dziennikami zakładały bowiem druk recenzji ze spektaklu. Tyle, że recenzje, które się ukazały były tak niepochlebne i rozmijające się z jego wartością, że Marek zapytany o nie przez Keersmaeker skłamał, że gazety nie wydrukowały żadnej wzmianki na temat jej zespołu.

 

Inną legendą był drugi w Polsce[ii] występ Tanztheater Piny Bausch w 1998 roku. Tym razem zarówno krytycy, jak i publiczność byli do przedsięwzięcia nastawieni entuzjastycznie, natomiast wyjątkowym problemem okazała się jego organizacja. Pina Bausch bardzo chciała przyjechać do Warszawy, udało się również ustalić datę występu, co nie było łatwe biorąc pod uwagę wypełniony po brzegi kalendarz bardzo wówczas znanego zespołu oraz zgrać ją z możliwościami Teatru Wielkiego, który udostępnił salę. Główną przeszkodą okazała się cena słynnego spektaklu Nelken (pol. Goździki), który miał być pokazany podczas tamtego „Rozdroża”. Warto zaznaczyć, że występ przypadał na czas, kiedy nie istniał w Polsce rozwinięty system sponsorski, a Zamek Ujazdowski nie posiadał jeszcze działu fundraisingu, natomiast środki zapewnione przez Urząd Miasta i Ministerstwo Kultury były absolutnie niewystarczające. Z pomocą przyszedł ówczesny dyrektor warszawskiego Goethe Institut – Peter C. Seel, który zmobilizował wielkie niemieckie firmy i instytucje (w tym własną) do wsparcia tego projektu.

 

Drugą gwiazdą V Międzynarodowych Spotkań Sztuki Akcji Rozdroże ’98 była Helena Waldmann – znana niemiecka reżyserka teatralna i taneczna. Waldmann pokazała wtedy w Warszawie dość znany spektakl Vodka Konkav oparty na motywach książki W. Jerofiejewa pt. Moskwa – Pietuszki. Reżyserka zbudowała w nim „czwartą ścianę”, przez której jedyną szczelinę widzowie oglądali wydarzenia sceniczne oparte na tańcu i projekcjach video. Przyjechała także dr Claudia Jeschke – historyk tańca i autorka książek m.in. Nijynski’s Faun Restored czy Tanz als Bewengungstext – która poprowadziła seminarium poświęcone niemieckiemu teatrowi tańca[iii]. Wtedy też festiwal na dobre przyswoił zapoczątkowaną w 1996 roku formułę prezentacji spektakli i artystów z wybranego obszaru geograficznego, najczęściej z konkretnego kraju. Dotychczas dwukrotnie pokazany został taniec z Czech, Niemiec, Francji, Włoch, Nowego Jorku i Japonii, natomiast pojedyncze edycje „Rozdroża” były poświęcone sztuce tańca z Brukseli, Hiszpanii, Holandii, Skandynawii, Europy Środkowej, Słowacji oraz prezentacji prac Jana Fabre’a. Z czasem dołączyli do nich także tancerze warszawscy, dobierani do każdej edycji w ten sposób, aby ich spektakle korespondowały z pracami gości z zagranicy pod względem formy bądź treści. Widzowie kolejnych edycji „Rozdroża” mogli zatem oglądać prace Akademii Ruchu, Studium Teatralnego, Komuny Otwock, Teatru Academia, grupy Made Inc., Teatru Tańca NTF, Grupy Trava, Kai Kołodziejczyk, Teatru Bretoncaffe, Ilony Trybuły, Renaty Piotrowskiej, Mufmi Teatr Tańca.

 

Warto poświęcić chwilę uwagi zwłaszcza dwóm nowojorskim edycjom festiwalu „Rozdroże”. Nazwiska Trishy Brown, Steve’a Reicha czy Molissy Fenley są warszawskiej publiczności na pewno znane, aczkolwiek prawdopodobnie zaledwie niewielki jej procent miał okazję zetknąć się na żywo z pracami tych artystów w Polsce. Podobnie jak w przypadku zaproszenia Piny Bausch, największą przeszkodą sprowadzenia do kraju twórców tej rangi (i z takiej odległości) były koszty. W 1997 i 2000 roku, kiedy „Rozdroże” gościło Amerykanów, dużego wsparcia przedsięwzięciu udzielił fundusz TRUST for Mutual Understanding oraz amerykańskie fundusze rządowe. Dzięki temu w skład IV „Rozdroża” ’97 wszedł koncert Steve’a Reicha (zorganizowany wspólnie z Festiwalem Muzyki Współczesnej „Warszawska Jesień”) oraz spotkanie z kompozytorem, projekcja filmów o twórczości Trishy Brown, wieczór tańca współczesnego w wykonaniu i choreografii Molissy Fenley oraz spotkanie z członkami The Wooster Group połączone z projekcją filmów o działalności teatru. Z kolei w 2000 roku, podczas VII „Rozdroża” można było na żywo obejrzeć występ Trishy Brown, członkini legendarnej grupy Judson Church Dance Theater  w Teatrze Wielkim w Warszawie. Oprócz niej pokazane zostały również spektakle Douga Elkinsa oraz The SITI Company, a także warszawskich teatrów: Academia i Akademia Ruchu.

 

Historia „Rozdroża” składa się w dużej mierze z nazwisk wielkich lub, co najmniej, bardzo interesujących artystów. To podczas tego festiwalu po raz pierwszy zostały zaprezentowane polskiej widowni prace Jana Fabre’a, Meredith Monk, Kazuo Ohno, Susanne Linke, czy wspomnianych już Trishy Brown i Steve’a Reicha. Zarzuca się Januszowi Markowi – kuratorowi festiwalu – że liczba prezentowanych artystów maleje z roku na rok, a ostatnie edycje Rozdroża są zbyt małe, zwłaszcza w porównaniu z dowolnym polskim festiwalem tańca współczesnego. Marek wychodzi jednak z założenia, że festiwal „Rozdroże” jest rodzajem uprawianej przez niego krytyki i historii sztuki, dlatego przy planowaniu każdej kolejnej edycji kładzie nacisk przede wszystkim na jej wewnętrznie spójną koncepcję i artystyczną jakość prezentowanych prac. Stąd wziął się pomysł dedykowania kolejnych odsłon festiwalu sztuce tańca wyłącznie z jednego, wybranego kraju. Wiąże się to często z bezkompromisowymi wyborami artystycznymi, które z kolei pociągają za sobą konsekwencje natury finansowej. W tym momencie pojawia się drugi zarzut pod adresem kuratora – o brak jasnej zasady, według której prezentowane są poszczególne kraje. Dlaczego nie było jeszcze edycji brytyjskiej, izraelskiej czy portugalskiej, natomiast niektóre, np. włoska lub japońska odbyły się dwukrotnie? Linia obrony Janusza Marka pozostaje niezmienna: ponieważ od lat pełni on funkcję kuratora festiwalu, zaprasza tylko tych artystów, którzy jego subiektywnym zdaniem warci są uwagi i których prace, jego zdaniem, osiągają najwyższy artystyczny poziom. Właśnie z powodu osobistej oceny Marka nie została zaproszona na „Rozdroże” np. Sasha Waltz, ciesząca się przecież bardzo dobrą opinią wśród polskiej publiczności. Ta zasada osobistego wyboru i ścisłego przestrzegania spójności koncepcji kosztem liczby spektakli (według której organizowane jest „Rozdroże”) czyni je wyjątkowym na tle innych polskich festiwali, prezentujących nieraz dość chaotyczną selekcję prac.

 

Z drugiej strony warto wiedzieć jak wyglądają kulisy festiwalu, który gościł Pinę Bausch i Trishę Brown. Są one zadziwiająco skromne. Na zaplecze techniczne składa się wyposażenie niewielkiego pokoju dzielonego z innym kuratorem CSW. W ciągu osiemnastu lat Janusz Marek miał trójkę asystentów, jednak ponad połowę edycji „Rozdroża” zorganizował samodzielnie. Każdego roku przy festiwalu pracuje kilkanaścioro wolontariuszy oraz pracownicy kilku działów CSW, m.in. działu promocji i technicznego, informatyk, grafik, ale cała odpowiedzialność spoczywa na kuratorze. Wybór spektakli i dopinanie szczegółów technicznych to tylko część jego pracy, ta przyjemniejsza. Bowiem największa trudność przy organizacji każdego festiwalu polega na zdobyciu pieniędzy, a potem ich prawidłowym rozliczeniu. Kiedy zaproszoną gwiazdą jest np. zespół Piny Bausch lub, tradycyjnie drogie zespoły obszaru francuskojęzycznego: Mathilde Monnier (2008), Christian Rizzo (2008), Compagnie Mossoux Bonte (2007) czy Compagnie Michele Noiret (2007), wiadomo, że środki zapewnione przez Zamek Ujazdowski, Urząd Miasta i Ministerstwo Kultury, nie wystarczą[iv]. Przekłamaniem jest oczywiście sformułowanie „środki zapewnione”, bowiem co roku o środki te trzeba występować do odpowiednich urzędów. Innym źródłem pieniędzy są komercyjni sponsorzy, jednak ci chętniej wspomagają imprezy prezentujące bardziej popularnych artystów niż festiwal z założenia poświęcony sztuce wysokiej.

 

Przyszłoroczna, dziewiętnasta edycja „Rozdroża” po raz kolejny poświęcona zostanie sztuce tańca z Japonii. Głównym punktem programu będzie spektakl Miroku Saburo Teshigawary, określanego przez Janusza Marka jako artysta XXI wieku. Teshigawara wystąpi solo, jednak jest to występ na tyle skomplikowany technicznie, że sam montaż świateł i urządzeń potrwa trzy dni. Bardziej odległe plany repertuarowe „Rozdroża” sytuują się również w obszarze Azji: Tajwanu, Chin i Korei, a także Australii i Kanady. Rozważane są też zespoły z Ameryki Południowej, jednak, zdaniem kuratora, najbardziej interesujący i nowatorski taniec uprawiany jest w kręgu kultury zachodniej, a więc w Europie, Stanach Zjednoczonych i – wyjątkowo  – właśnie w Japonii.

 

Od pewnego czasu „Rozdroże” jakby traci rozmach. Tegoroczny, bez wątpienia znakomity występ zespołu Compagnia Virgilio Sieni z Florencji mimo wszystko trudno porównać z wydarzeniem, jakim była wizyta w Warszawie Steve’a Reiche’a lub legendarnej Susanne Linke. Festiwal od lat ma swoją oddaną, kameralną publiczność, ma także potencjał, aby to grono się powiększyło. Czego zatem brakuje? W szeroko dziś rozpowszechnionym systemie gwiazdorskim wieloletnia marka festiwalu okazuje się niewystarczającym poręczeniem, aby zaufać gustowi kuratora. Należy zatem pogodzić się z faktem, że być może nigdy nie zobaczymy na „Rozdrożu” Sashy Waltz, ani artystów brytyjskich, warto jednak śledzić ten festiwal i docenić go za to, czym jest: krytycznym, kameralnym spojrzeniem na najbardziej interesujące, choć nie zawsze bardzo znane zjawiska w tańcu współczesnym; możliwością dokładnego zapoznania się z prezentowanymi artystami podczas prelekcji, pokazów nagrań ze spektakli, spotkań z widzami i warsztatów; a także –  poprzez starannie opracowane programy – świadomym, odważnym wyborem kuratora kierującego naszą uwagę na projekty ważne i jej warte, na trudno dostępne spektakle, których prawdopodobnie przez długi czas nie zobaczymy nigdzie indziej.

 

Ada Prochyra – absolwentka socjologii na Uniwersytecie Warszawskim i wiedzy o teatrze na Akademii Teatralnej w Warszawie. W 2011 roku pracowała jako asystentka kuratora przy festiwalu Rozdroże. 



[i] Drugim twórcą jest Tatsumi Hijikata (1928-1986).

[ii] Dokładna data drugiego występu Piny Bausch w Polsce to 14 i 15 listopada 1998, Teatr Wielki – Opera Narodowa.

[iii] Dr Claudia Jeschke była także gościem 17 Międzynarodowej Konferencji Tańca Współczesnego organizowanej przez Śląski Teatr Tańca w Bytomiu.

[iv] XVIII Festiwal Rozdroże. Spotkania artystów z Włoch i Warszawy 2011” był pierwszą edycją zorganizowaną wyłącznie dzięki środkom CSW, Urzędu Miasta, MKiDN Instytutu Włoskiego, bez udziału jakichkolwiek innych organizacji lub sponsorów. 

 

 

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

Compagnie Mossoux-Bonte , Light!. Fot Christophe Loiseau
Michele Noiret , Chambre Blanche. Fot . Sergine Laloux
Christian Rizzo , B.C, Janvier 1545, FONTAINEBLEAU. Fot. Marc Domage.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close