Grudniowa Scena Tańca Studio zakończyła projekt kuratorski Anny Królicy i Adama Kamińskiego „Róbmy miłość, a nie wojnę!”. Ukazała, w jak wielu kierunkach rozwija się polski taniec współczesny, i że wbrew nasileniu trendu „solo” w ostatnich paru latach, inne formy jego wystawiania wciąż mają się dobrze. Świadczy o tym choćby fakt, że po formułę teatru tańca sięgnęli ludzie młodzi (grupa Liwii Bargieł) i „opracowali” ją całkiem po swojemu. Drugi spektakl z obszaru teatru tańca, pokazany podczas tej odsłony STS (Jungle Pink Mama Theater) to już imponująca, „pełnometrażowa” praca, ale trzeba też mieć na względzie zupełnie inne środki produkcyjne, którymi dysponuje zespół. Warto również zauważyć, że cykliczna formuła prezentacji najnowszego tańca pozwala śledzić artystyczny rozwój poszczególnych wykonawców. Mam tu na myśli Wojciecha Grudzińskiego, którego PAX suplement był drugim spektaklem pokazywanym w ramach STS, oraz Pawła Sakowicza, prezentującego w Teatrze Studio  swoją trzecią pracę.

Wersja do druku

Udostępnij

Grudniowa Scena Tańca Studio  zakończyła projekt kuratorski Anny Królicy i Adama Kamińskiego „Róbmy miłość, a nie wojnę!”. W ramach ostatniej odsłony projektu  publiczność zobaczyła pięć spektakli pod wspólnym hasłem „Rozstanie”. Anna Królica i Adam Kamiński w swoim programie tak tłumaczyli wybór tematu: „Rozstanie jest naturalnym etapem relacji miłosnych. (…) Temat szeroko rozumianego rozstania przewija się również w zaproszonych przez nas przedstawieniach, bywa rozumiany jako odejście od pewnego dyskursu, czy sposobu bycia/życia”, jednocześnie zapowiadając spektakle niezależnych artystów młodego pokolenia, przede wszystkim wyraziste, małe formy solowe, ale także dwie większe prace zespołowe. Gdyby nie te ostatnie, byłaby to bardzo męska edycja, tym bardziej, że jej ramy wyznaczyły  dwa bardzo charakterystyczne, mocne – choć różne pod względem estetycznym – spektakle: otwierający tę odsłonę STS Jumpcore Pawła Sakowicza i zamykający ją Pharmakon (it radiates) Przemka Kamińskiego. W środku programu umieszczona została kolejna solowa męska choreografia – PAX suplement Wojciecha Grudzińskiego. Przy wszystkich trzech prezentacjach nad stroną dramaturgiczną pracował Mateusz Szymanówka.

 

Jumpcore, choreografia otwierająca grudniowy przegląd w Teatrze Studio, to trzecia  praca solowa Pawła Sakowicza[1]. W tytule artysta zapowiada rzecz z dziedziny skoków (jump) i drastyczności (hardcore) lub skok (jump) jako trzon, podstawę (core) nadającą przedstawieniu ton. Faktycznie, na choreograficznej figurze  skoku opiera się cały spektakl. Takie założenie może wydawać się radykalne Ogołocenie choreografii z innych możliwości i pełna koncentracja na wybranym elemencie to duże wyzwanie, ale także zobowiązanie. Efekt jest zdecydowanie interesujący, ponieważ Sakowicz przeprowadza w swojej pracy szeroko zakrojone studium przypadku,  budując zwarty, wciągający spektakl z zaskakująco zróżnicowanego materiału. Artysta pokazuje na scenie skok w wielu odmianach, których kryterium doboru jest raczej arbitralne, choć trafne. Właśnie z  gry intensywnością, tempem, spowolnieniem  gatunkowym zróżnicowaniem skoków rodzi się sceniczne napięcie. Mamy więc wprawki do piruetu, baletowe sautés, pobieżne nawiązania do Niżyńskiego, ale także podskoki boksera rozgrzewającego się przed walką, radosną cha-chę (?), a przede wszystkim skok, na który wszyscy czekają – skok z piątego piętra na bruk Cornelia Street w Nowym Jorku.

 

Luźną inspiracją, jak przyznali w pospektaklowej rozmowie Sakowicz i Szymanówka, a właściwie punktem wyjścia przy tworzeniu Jumpcore była postać Freda Herko, nowojorskiego muzyka i tancerza, wybitnego wrażliwca, awangardowej legendy lat 60.. Herko jest dziś pamiętany zarówno ze względu na swoją twórczość (był współtwórcą Judson Dance Theater, gdzie wystawił sześć własnych prac, a także tańczył w spektaklach innych autorów, i jedną z gwiazd Andy’ego Warhola), jak i swoją (samobójczą?) śmierć. 27 października 1964 roku 28-letni Herko wyskoczył z okna mieszkania swojego przyjaciela. Nie jest pewne, czy chciał się zabić, czy może było to nieplanowane, desperackie zakończenie choreografii, którą wykonywał tuż przed skokiem. Johnny Dodd, który ugościł bezdomnego wówczas tancerza, wspomina, że Fred po kąpieli tańczył nago w jego lofcie do dźwięków Mszy Koronacyjnej Mozarta, a gdy wybrzmiały kulminacyjne dźwięki, wziął rozbieg i skoczył. Sakowicz zaczyna od Herko i Mozarta, ale po pierwszej, kilkuminutowej scenie, z odwołań do nowojorczyka zostaje jedynie strój, w którym Sakowicz wykona pozostałe skoki – bielizna i szlafrok w „gryzące się” plamy brązu, czerni i szarości.

 

Drugiego wieczoru dla odmiany zobaczyliśmy dwa pełnoobsadowe spektakle teatru tańca  -– polską premierę Jungle rezydującego w Szwajcarii Pink Mama Theatre i Szron/Frost w choreografii Liwii Bargieł. Zwłaszcza ta druga pozycja, umieszczona w samym środku grudniowego programu, dobrze wpisała się w kuratorskie założenia „odejścia od pewnego dyskursu”. Wszyscy pozostali artyści tej odsłony są lepiej lub gorzej znani warszawskiej publiczności. Bargieł, mimo iż nie jest debiutantką, po raz pierwszy pokazała swoją pracę w ramach cyklu w Teatrze Studio. Była to praca estetycznie odmienna od tego, co zazwyczaj pojawia się na tych deskach podczas Sceny Tańca Studio, kuratorzy postanowili bowiem dać głos nowym twórcom i zaproponować publiczności dobrze przecież znaną, choć nieczęsto w tym cyklu oglądaną formułę teatru tańca.

 

Szron/Frost to spektakl utrzymany w konwencji kolażu, taneczna baśń, swobodnie krążąca wokół fabuły Królowej Śniegu Hansa Christiana Andersena, jak również samej osoby autora klasycznej zimowej opowieści. Na scenie trójka tancerzy – Albert Ciastek, Tomasz Ciesielski oraz sama Liwia Bargieł –  odtwarza coś w rodzaju wewnętrznego monologu baśniopisarza ze stworzonymi przez niego postaciami, Kajem i Gerdą. Powtarzanej kilkakrotnie ruchowej sekwencji, którą tworzy cała trójka, towarzyszy mówiony przez narratora tekst (autorstwa Pauliny Ozgi). Wątki „baśniowe” przeplatają się z wątkami z zupełnie innego porządku, na przykład dowcipami o tajemniczym stworzeniu, które bardzo lubi twaróg czy fragmentami do złudzenia przypominającymi scenę przesłuchania w słynnym filmie Nagi instynkt. Tak ma być, przeplatanie się scen ma sprawiać wrażenie, jakbyśmy byli świadkami czyjegoś marzenia sennego: twórców, a może nawet samego Andersena. Autorzy chcą stworzyć miejsce nieoczywiste, konsekwentnie budując na scenie pozaracjonalny świat zawieszony gdzieś na granicy snu, absurdu i wyobraźni, w którym ruch zajmuje równorzędne miejsce ze scenografią, muzyką i narracją. To świat skrzący się szronem, układający się w rytm (nie zawsze logicznej) opowieści.

 

Chronologicznie pierwsza tego wieczoru Jungle w choreografii Sławka Bendrata i dramaturgii Dominika Krawieckiego to przedstawienie o zupełnie innej dynamice. Autorzy za temat obrali sobie rozziew między cywilizacją zachodnią i światem kolonizowanym i pod wieloma względami produkcja ta była równie imponująca, co jej hasła przewodnie. Bogaty dramaturgicznie spektakl to niemal półtorej godziny tańca, który służy artystom do opowiedzenia tej wielowątkowej historii. Na scenie czworo tancerzy – Charlotte Mclean jako wyzwolona Brytyjka Vicky, Tomek Pomersbach jako Carmen – dziewczyna z biednych południowoamerykańskich przedmieść, Izabela Orzełowska jako misjonarka Teresa i Valentin Markus Oppermann jako amerykański żołnierz Billy. Podzieleni zostali według płci, ale też koloru strojów (ubrani na czarno: żołnierz i misjonarka, a na żółto: Carmen i Vicky), przynależności narodowej, zawodowej, a przede wszystkim przynależności do świata cywilizowanego (Vicky i Billy) i świata kolonizowanego (Carmen i Teresa). Nie przeszkadza to w tworzeniu się między nimi relacji miłości, pożądania, ale i pogardy czy nienawiści. Dramaturgia jest tu równie dynamiczna co taniec, ale mimo złożonej, słodko-gorzkiej narracji jest to bardzo fizyczny spektakl.

 

PAX suplement, otwierający trzeci i ostatni wieczór grudniowej STS to choreografia Wojciecha Grudzińskiego, poświęcona zagadnieniu seryjności i multiplikacji. PAX był wcześniej pokazywany w Warszawie, jednak w Teatrze Studio został zaprezentowany w zmienionej wersji (jako PAX suplement), bez zapowiadanego specjalnego udziału Nannie Na i Katarzyny Szugajew. Na scenie jest więc sam Grudziński, który odtwarza choreografię „konsumenta dla produktu”, wywiedzioną ze sposobu użytkowania przez różnych ludzi identycznych, seryjnie produkowanych, mebli.. W centrum artystycznego zainteresowania Grudziński umieścił dobrze znany, sprzedawany w sieci IKEA system szaf, półek, szuflad i regałów PAX, które można łączyć i składać według własnego uznania. Na środku sceny niczym figurkę bożka ustawił prosty stolik (o dziwo z serii LACK, a nie PAX), który najpierw na oczach widzów starannie skręcił, a później wykorzystywał jako punkt odniesienia w swojej choreografii. Stolik był dla Grudzińskiego centrum zabawy, obiektem modlitwy (?) i obserwatorem upadku, słowem – istotą codziennego życia. W drugiej połowie spektaklu stolik został jednak porzucony, a Grudziński wprowadził na scenę wielką niebieską płachtę  – wykonaną z tego samego materiału co słynne ikeowskie torby, – w którą się cały zawinął, lub –(w zależności od interpretacji)która pochłonęła go niczym plastikowy żywioł. Finał spektaklu jest nieoczywisty, do pewnego stopnia nawet zabawny, ale  jego opisanie mogłoby popsuć niespodziankę widzom, którzy dopiero planują zobaczyć PAX.

 

Znakomitym pomysłem było zamknięcie ostatniej odsłony Sceny Tańca Studio 2017 pracą Przemka Kamińskiego Pharmakon (it radiates). Jego spektakl był najmocniejszym, a zarazem najbardziej poetyckim akcentem tego programu kuratorskiego. Powstał on w ramach Solo Projekt Plus 2017[2], w związku z czym nosi pewne cechy charakterystyczne dla tego programu: zwartość, działanie wokół klarownej koncepcji, prostotę i nowoczesność. Praca jest oparta na bardzo klarownym, choć kunsztownym pomyśle, aby stworzyć choreografię z wykorzystaniem postprodukcyjnej techniki filmowej blue screen, która pozwala na manipulację obrazem. Artysta w intensywnie niebieskiej bluzie, legginsach i spodenkach porusza się na jednolitym niebieskim tle, a obraz powstały w ten sposób można przenieść i nałożyć na inną scenerię. Barwa jest szalenie istotną składową spektaklu. Kamiński odnosi się do koloru niebieskiego, reinterpretując go w oparciu  o starogrecki koncept pharmakonu, substancji, która zarazem leczy i truje, a z trzeciej strony oznacza coś, co musi zostać złożone w ofierze, poświęcone, a w dalszym sensie, przez co powstanie coś nowego. Zaskakująca jest jakość, która wyłania się z tej „ofiary”, z w gruncie rzeczy surowych, wydestylowanych środków –  koloru, ruchu i dźwięku rodzi się bardzo malownicza i plastyczna wizja. 

 

Za pomocą swojego ruchu tancerz tworzy obraz, który wciąż rezonuje. Ruch jest jednocześnie miękki i szarpany, skoncentrowany i dynamiczny, ale dzięki optycznemu zabiegowi, wszystko: począwszy od podłogi, na świetle skończywszy jest niebieskie, trudno uchwytny. Ma się wrażenie, że w tej aurze ruch rozchodzi się falą i faktycznie promieniuje. Ten efekt potęguje „metaliczny” dźwięk użyty w spektaklu (wykorzystano tu utwory wenezuelskiego DJ-a i producenta muzyki elektronicznej Arki) i sprowadzona do minimum scenografia. Na scenie został tylko długi pas niebieskiego tła (ekranu), światło i tancerz.

 

Pharmakon to jeden z tych spektakli, które otwierają jakieś nieznane, nieuchwytne przestrzenie, znajdujące się całkowicie poza kategorią słów, z których istnienia widz nie zdawał sobie sprawy; przestrzenie niemożliwe do wyrażenia w żaden inny sposób, lecz przynoszące tak wyczekiwane w teatrze katharsis. To dobry koniec dla dość różnorodnego przeglądu tańca współczesnego, po którym widzowie mogli wyjść z teatru z przekonaniem, że jest po co wracać.

 

„Rozstanie” pokazało, w jak wielu kierunkach rozwija się polski taniec współczesny, i że wbrew nasileniu trendu „solo” w ostatnich paru latach, inne formy jego wystawiania wciąż mają się dobrze. Świadczy o tym choćby fakt, że po formułę teatru tańca sięgnęli ludzie młodzi (grupa Liwii Bargieł) i „opracowali” ją całkiem po swojemu. Drugi spektakl z obszaru teatru tańca, pokazany podczas tej odsłony STS (Jungle Pink Mama Theater) to już imponująca, „pełnometrażowa” praca, ale trzeba też mieć na względzie zupełnie inne środki produkcyjne, którymi dysponuje zespół. Warto również zauważyć, że cykliczna formuła prezentacji najnowszego tańca pozwala śledzić artystyczny rozwój poszczególnych wykonawców. Mam tu na myśli Wojciecha Grudzińskiego, którego PAX suplement był drugim spektaklem pokazywanym w ramach STS, oraz Pawła Sakowicza, prezentującego w Teatrze Studio  swoją trzecią pracę. 

 

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

 

 

 

Paweł Sakowicz

Jumpcore

choreografia i taniec: Paweł Sakowicz

dramaturgia: Mateusz Szymanówka                                                                                                                 

muzyka: INDECORUM

kostium: Doom 3k

światło: Jędrzej Jęcikowski

produkcja: Maat Festival

przy wsparciu: Scena Tańca Studio, Zachęta Narodowa Galeria Sztuki

 

Liwia Bargieł

Szron/Frost

choreografia: Liwia Bargieł

wsparcie artystyczne: Máté Mészáros

wykonanie: Liwia Bargieł, Albert Ciastek, Tomasz Ciesielski

muzyka i wizualizacje: Kamil Gorgoń

scenografia: Katarzyna Dębska

tekst: Paulina Ozga

idea, reżyseria, scenografia i kostiumy: Sławek Bendrat i Dominik Krawiecki

 

Pink Mama Theatre

Jungle

choreografia: Sławek Bendrat

dramaturgia: Dominik Krawiecki

produkcja muzyczna i koncept: Valentin Markus Oppermann

obsada: Charlotte Mclean, Valentin Markus Oppermann, Izabela Orzełowska, Tomek Pomersbach

fotosy: Monika Chmielarz

wideo i projekcje: Patrycja Płanik

kierownictwo produkcji: Angelika Rohrer

 

Wojciech Grudziński

PAX suplement

koncepcja i choreografia: Wojciech Grudziński

występują: Wojciech Grudziński

ze specjalnym udziałem: Nannie Na, Katarzyny Szugajew

współpraca dramaturgiczna: Mateusz Szymanówka

zdjęcia i wideo: Bartosz Zalewski

grafika: Maciej Bychowski

 

 

Przemek Kamiński

Pharmakon (it radiates)

choreografia i wykonanie: Przemek Kamiński

współpraca dramaturgiczna: Mateusz Szymanówka

opieka artystyczna: Guy Cools

muzyka: Arca

reżyseria światła: Aleksandr Prowaliński

realizacja techniczna: Łukasz Kędzierski

produkcja: Art Stations Foundation by Grażyna Kulczyk w ramach Solo Projekt Plus 2017

 

 



[1] Pozostałe dwie, Bernhard  i TOTAL, także były prezentowane w ramach STS.

[2] Prowadzonego przez Art Stations Foundation w ramach programu Stary Browar Nowy Taniec.

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

Paweł Sakowicz „Jumpcore”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Paweł Sakowicz „Jumpcore”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Paweł Sakowicz „Jumpcore”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Paweł Sakowicz „Jumpcore”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Paweł Sakowicz „Jumpcore”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Liwia Bargieł „Szron/Frost”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Liwia Bargieł „Szron/Frost”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Liwia Bargieł „Szron/Frost”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Liwia Bargieł „Szron/Frost”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Liwia Bargieł „Szron/Frost”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Liwia Bargieł „Szron/Frost”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Liwia Bargieł „Szron/Frost”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Liwia Bargieł „Szron/Frost”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Liwia Bargieł „Szron/Frost”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Pink Mama Theatre „Jungle”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Pink Mama Theatre „Jungle”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Pink Mama Theatre „Jungle”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Pink Mama Theatre „Jungle”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Pink Mama Theatre „Jungle”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Pink Mama Theatre „Jungle”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Pink Mama Theatre „Jungle”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Pink Mama Theatre „Jungle”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Pink Mama Theatre „Jungle”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Wojciech Grudziński „PAX suplement”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Wojciech Grudziński „PAX suplement”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Wojciech Grudziński „PAX suplement”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Wojciech Grudziński „PAX suplement”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Wojciech Grudziński „PAX suplement”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Wojciech Grudziński „PAX suplement”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Wojciech Grudziński „PAX suplement”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Wojciech Grudziński „PAX suplement”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Przemek Kamiński „Pharmakon (it radiates)”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Przemek Kamiński „Pharmakon (it radiates)”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Przemek Kamiński „Pharmakon (it radiates)”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Przemek Kamiński „Pharmakon (it radiates)”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Przemek Kamiński „Pharmakon (it radiates)”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Przemek Kamiński „Pharmakon (it radiates)”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.
Przemek Kamiński „Pharmakon (it radiates)”. Fot. Marta Ankiersztejn/© Instytut Muzyki i Tańca.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close