Międzynarodowy konkurs krótkometrażowych filmów tańca Dances with Camera ma już swoją kilkuletnią tradycję i perspektywy na kolejne lata ciekawych edycji. Filmy tańca to właściwie osobna, bardzo niejednoznaczna forma ekspresji artystycznej. Obejrzenie chociaż jednego bloku takich krótkometrażówek – (wyselekcjonowanych do udziału w konkursie  przez jego kuratorkę Reginę Lissowską-Postaremczak) – uświadamia, że film tańca to coś zupełnie inne doświadczenie niż oglądanie choreografii na żywo. W obu mediach, zarówno w tańcu, jak i w filmie, wspólnym i konstytutywnym elementem jest ruch. Jednak o ile w przypadku tańca chodzi głównie o ruch fizyczny, przemieszczanie się, ekspresję cielesną, o tyle w filmie dynamika ruchu osiągana jest nie poprzez proste nagranie ruchomego obiektu, ale  za pomocą  montażu.

Wersja do druku

Udostępnij

Międzynarodowy konkurs krótkometrażowych filmów tańca Dances with Camera ma już swoją kilkuletnią tradycję i perspektywy na kolejne lata ciekawych edycji. Filmy tańca to właściwie osobna, bardzo niejednoznaczna forma ekspresji artystycznej. Obejrzenie chociaż jednego bloku takich krótkometrażówek – (wyselekcjonowanych do udziału w konkursie  przez jego kuratorkę Reginę Lissowską-Postaremczak) – uświadamia, że film tańca to coś zupełnie inne doświadczenie niż oglądanie choreografii na żywo.

 

W obu mediach, zarówno w tańcu, jak i w filmie, wspólnym i konstytutywnym elementem jest ruch. Jednak o ile w przypadku tańca chodzi głównie o ruch fizyczny, przemieszczanie się, ekspresję cielesną, o tyle w filmie dynamika ruchu osiągana jest nie poprzez proste nagranie ruchomego obiektu, ale  za pomocą  montażu. Dzięki temu filmy tańca często zbliżają się formą do teledysków, w których  zarówno ruch ciała, jak i montaż są podporządkowane muzyce. Tak jest w przypadku nagrodzonej przez publiczność i wyróżnionej przez międzynarodowe jury (Kerstin Hamburg, Krzysztof Stasiak, Gitta Wigro) Bhairavie wyreżyserowanej przez Marlene Millar i Philippa Szporera. W takt indyjskiej muzyki (instrumentaliści są widoczni na ekranie), pośród malowniczych ruin i pustynnych równin ubrana w odświętny hinduski strój tańczy Shantala Shivalingappa, mistrzyni Kuchipudi, tradycyjnego tańca indyjskiego opartego głównie na pracy stóp i gestach dłoni. Shivalingappa była także odpowiedzialna za choreografię, co widać – jej taniec jest filmowany bardzo świadomie, jakby tancerka podpowiadała pozostałym twórcom filmu, na co w danym momencie należy zwrócić uwagę widza. Perfekcyjne zgranie montażu, muzyki i tańca było naprawdę imponujące: tancerka reagowała na każde uderzenie bębna, jej ciało było doskonale podporządkowane muzyce, a jednocześnie sposób oświetlenia, ustawienia kamery, wybór pleneru i technika montażu zmieniały film w małe arcydzieło. Udało się także uniknąć nadmiernego orientalizowania, kiczu i banału  – głównie za sprawą podporządkowania wszystkiego rytmowi muzyki i stonowaniu środowiska dookoła tancerki: żadnego bollywoodzkiego przepychu, żadnych zbędnych ujęć, żadnego zbędnego ruchu. Oczywiście, „europejskie” spojrzenie na ten film jest w jakiś sposób niepełne. Zapewne więcej kontekstów i znaczeń ujawnia się, gdy widz bardziej zna taniec indyjski, jego specyficzną gestykę, związki z mitami i obrzędowością. Dla tych pozbawionych fachowej wiedzy pozostaje jedynie zachwyt nad niemal matematyczną precyzją i niezwykłą świadomością ciała tancerki.

 

Drugim wyróżnieniem został odznaczony Kâbus w reżyserii Alice Fargier, najbardziej polityczny z filmów tej sekcji. Po planszy z napisem „Istambuł 2016” następuje najazd kamery na ciało mężczyzny w garniturze (Erdem Gündüz), śpiącego na katafalku. Sferę dźwiękową tworzą odgłosy protestów, manifestacji, rewolty i wojny. Mężczyzna z zamkniętymi oczami zaczyna się nerwowo poruszać, spada na ziemię, dygoce i drży, pełza po podłodze,  czołgając się przez kolejne sale budynku. Ten somnabuliczny floor work odbywa się przy narastającym dźwięku wojny toczącej się na ulicach. Ciało tancerza staje się jednocześnie medium tego, co słychać za oknami, jak i dosłowną rekonstrukcją ciał walczących na ulicach. Spazmatyczne ruchy i ekspresyjne gesty w połączeniu z wojenną fonią przywodzą na myśl ciała żołnierzy i jeńców z różnych frontów wojennych, dzięki czemu film nabiera uniwersalnego wymiaru. W finale następuje niezwykła klamra – bohater wraca na katafalk, dźwięki cichną. Nie wiadomo, czy mężczyzna zasnął, czy zginął.

 

Trzecią nagrodę zdobył film Six solos w reżyserii Simona Fildesa (który można w całości zobaczyć tutaj: https://vimeo.com/181191871). Szóstka tancerzy – trzy kobiety i trzech mężczyzn – tańczy przez sześć minut własne solo. Przez większość czasu tylko jeden tancerz znajduje się w kadrze, jednak poprzez montaż uzyskuje się wrażenie płynności przejść – efekt ten zachodzi mimo tego, że każdy tańczy coś innego, a koniec ruchu jednego tancerza niekoniecznie znajduje prostą kontynuację w ruchu drugiego. Jak podczas rozmowy po projekcji wyznał sam reżyser: najpierw powstawały choreografie, które nakręcono, a dopiero później, na bazie zebranego materiału, dokonano montażu. Taniec w Six solos jest czysty, wyabstrahowany z kontekstów (przestrzeń jest pusta, stroje neutralne, tancerze powściągają mimikę). Co istotne, choć pod względem  choreograficznym  wszystkie partie są bardzo podobne, to jednak każdy z wykonawców tańczy sam i widać pomiędzy ich ruchami subtelne różnice. Dopiero w finale filmu, gdy wszyscy tańczą razem, powstają chwilowe duety, które szybko się kończą.

 

Podobnym montażowym majstersztykiem było Cargo Jasmine Ellis, zdobywca drugiej nagrody. Nakręcony techniką jednego ujęcia film zaczyna się w windzie towarowej, w której stoi dwóch mężczyzn. Spoglądają na siebie, a pomiędzy nimi wyczuwalne jest intensywne napięcie erotyczne, które zaczyna kumulować się w tańcu. Kamera odjeżdża od nich, zmienia kąt patrzenia i nagle okazuje się, że w ciasnej przestrzeni jadącej windy znajdują się jeszcze inne osoby. W efekcie w filmie występuje pięcioro tancerzy, wykonujących prostą choreografię opartą na gestach dłoni i ruchach korpusu. Przestrzeń jest klaustrofobiczna, a jednocześnie poprzez sprytne przejścia między kolejnymi sekwencjami tanecznymi, zdaje się nieskończona. Kamera także znajduje się w nieustannym ruchu, tak jakby była jednym z tancerzy – płynnie zmienia plany, operuje zbliżeniami. Cargo kończy się wraz z przyjazdem windy na właściwe piętro – wtedy ruch ustaje.

 

Najbardziej nieoczywistym filmem okazał się zdobywca głównej nagrody, czyli Skuggdjur w reżyserii Jerry’ego Carlssona. Ta bardzo „filmowa” krótkometrażówka,, wykorzystująca tricki czerpiące z konwencji horroru czy thrillera, używała tańca nie jako głównego bohatera lub tematu opowiadanej historii, lecz jako integralnego składnika świata przedstawionego.

 

Gdzieś na szwedzkiej prowincji, w lesie, stoi dom, w którym odbywa się przyjęcie. Mała, pulchna dziewczynka ubrana w bury sweterek i rajstopy, przybywa razem ze swoimi rodzicami (a jest to para mężczyzn) do tej tajemniczej rezydencji na przyjęcie. Od momentu wyjścia z samochodu dziewczynka zaczyna widzieć poruszające się po  ścianach niepokojące cienie, które zbliżają się do drzwi. Bohaterka jest przerażona i zaciekawiona, ale może spokojnie obserwować wszystko, ponieważ impreza jest dla dorosłych i mało kto zwraca na nią uwagę. Z pozoru wszystko jest zwyczajne, jednak niepokój wzbudza właśnie choreografia. W tym dziwnym świecie zamiast prostego uścisku dłoni na powitanie wykonuje się skomplikowany, nieco oślizgły gest pocierania rękami. Gdy zaczynają się tańce, nie przypominają one swobodnych ruchów – goście tworzą  dość upiorny korowód, w którym rytmicznie drobią nogami o ziemię i przy wyprostowanej postawie mechanicznie obracają głowy. Zachowanie gości, potęgowane przez sposób operowania kamerą, podkreśla paranoiczny i opresyjny charakter całego wieczoru. Dziewczynka, która nie rozumie tych tajemniczych społecznych mechanizmów, zaczyna się bać. Jej jedyna sojuszniczka – kobieta, która także nie odnajduje się w skomplikowanych rytuałach towarzyskich – w pewnym momencie znika, być może zostaje zamordowana przez gospodarzy. Ten gęsty, nieoczywisty film zawiesza proste podziały między jawą a snem, rzeczywistością a wyobrażeniem, jednak co najciekawsze – także między tym, co wydaje się „naturalne”  a co „kulturowe”. Dziwna, absolutnie „nienaturalna” choreografia, którą wykonują bohaterowie filmu buduje w widzu potężny efekt obcości, a jednocześnie uświadamia dwie sprawy. Po pierwsze, że wszystkie codzienne rytuały i czynności tworzą  określony układ taneczny, który często wykonujemy nieświadomie. Po drugie, że większość z nich jest przede wszystkim wytworem kulturowym i społecznym. Tak przenikliwa diagnoza, na tle wielu filmów, w których często taniec był traktowany jako wyraz indywidualnej, emocjonalnej ekspresji była bardzo mocna i sprawiła, że Skuggdjur słusznie zdobyło w przeglądzie pierwszą nagrodę.

 

Warto wspomnieć o kilku tytułach nienagrodzonych, a ciekawie ujmujących taniec. Takim filmem był The Leaning and the Blind Sary Pathirane. Nieruchoma kamera obserwowała turystów pozujących do zdjęć z Krzyżową Wieżą w Pizie. Sposób ustawienia kamery uniemożliwiał zobaczenie samej wieży – odnosiło się wrażenie, że  fotografujący i modele przyjmują dziwaczne pozy i próbują złapać równowagę jedynie na tle jasnego nieba. Ten skromny i pomysłowy film po pewnym czasie zaczynał jednak nużyć, głównie przez brak jakiejkolwiek dynamiki: kamera była nieruchoma, zakres pozycji „tancerzy” ograniczony, ich ruch raczej spokojny, a koncept po pierwszych kilku ujęciach tracił dowcip. A szkoda, bo humoru w tańcu (nie tylko na ekranie) zazwyczaj pojawia się niewiele.

 

W programie sekcji Dances with Camera znalazł się także inny film, który wyróżniał się dowcipną lekkością: Cold Storage Thomasa Freundlicha (https://vimeo.com/215704819), który z powodzeniem mógłby być emitowany w telewizji jako zabawna reklama piwa. Oto bowiem na dalekim krańcu Arktyki żyje sobie postawny, brodaty rybak, który dzień spędza łowiąc w przeręblu i popijając piwo z puszki. Pewnego dnia odkrywa pod lodem zamarznięte zwłoki mężczyzny, bardzo do niego podobnego. Wyławia trupa, ciągnie go saniami do swojego namiotu i stawia obok ogniska, żeby odtajał. W pewnym momencie bohater sięga po piwo i dopiero na charakterystyczny dźwięk otwieranej puszki i syk uwalnianego gazu mrożony denat otwiera oczy. Następuje całonocna impreza – chłopaki wspólnie bawią się, piją i tańczą: wycinają hołubce, podskakują, wyrzucają nogi do przodu w przysiadzie. Nad ranem w namiocie wala się sterta pustych puszek, a rybak budzi się z lekkim kacem. Jego odmrożonego towarzysza nigdzie nie ma. Rybak wychodzi przed namiot rozejrzeć się po białym pustkowiu. W niedalekiej odległości stoi ogromny mamut – nie wiadomo, czy po prostu akurat tu przyszedł, czy to reinkarnacja kolegi czy po prostu zwidy na kacu. Ten film, operujący humorem i absurdalnym dowcipem, chyba jako jedyny w całym konkursie, pokazał, że taniec to także dobra zabawa.

 

Z kolei Roswitha Chesher w Porcelain upomniała się o emocje. Bohaterem jej filmu jest prawdziwa para w podeszłym wieku. Kobieta, chora na raka mózgu, nie może poruszać nogami, a jej partner się nią opiekuje. W filmie, ubrani w eleganckie stroje, delikatnie tańczą – ona siedzi na krześle i wznosi ręce, wykonując gesty dłońmi, on staje się partnerem, ale także pomocnikiem w jej tańcu. Ujęcia z ich wspólnej, intymnej choreografii przeplatają się z ujęciami dłoni na stole, które obracają porcelanowe filiżanki o różnych kształtach, rozmiarach i dekoracjach. Kruchość i piękno filiżanek, zderzona z delikatnym ludzkim ciałem sprawia, że film, choć wzruszający i balansujący na granicy sentymentalizmu, nie jest kiczowaty.

 

Większość z krótkometrażówek pokazywanych na Dances with Camera była interesująca, szczególnie wtedy, gdy taniec sam w sobie nie był głównym i/lub jedynym tematem filmów, lecz gdy objawiał się w nieoczekiwanych kontekstach, stając  się medium do opowiedzenia historii na jakiś temat lub wyrazicielem pewnej idei bądź ideologii. Poszukiwania tańca tam, gdzie pozornie go nie ma, odkrywanie ruchu poza sceną, na ulicy lub w domach wydaje się ciekawsze niż destylowanie tańca w formie artystycznej. Choć, jak pokazał konkurs, i takie dzieła mogą zachwycać swoją precyzją i świadomością użytych środków.

 

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

 

Przeczystaj werdykt Dances with Camera 2018:

http://www.taniecpolska.pl/aktualnosci/show/6338

 

Dances with Camera to międzynarodowy konkurs filmów krótkometrażowych, których wspólnym językiem jest ruch i taniec. W ramach pokazów prezentowane są filmy tańca z całego świata, odsłaniające przez widzami nieograniczone możliwości fizycznej ekspresji i filmowego obrazowania. Dances with Camera jest częścią Short Waves Festival już od 5 lat, a pokazy konkursowe niezmiennie cieszą się popularnością zarówno wśród miłośników tańca, jak i filmu.

 

Program i opis I części pokazów konkursowych 2018

Programi opis II częsci pokazów konkursowych 2018

 

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

Kadr z filmu „SIX SOLOS”. Fot. materiały organizatorów.
Kadr z filmu „The Leaning and the Blind”. Fot. materiały organizatorów.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close