Tygodnie mijają, poczucie rzeczywistości rozkłada się między Dniem Świstaka a Mad Maxem, ciążąc coraz bardziej ku temu drugiemu. Kultura w sieci zaczyna się zjadać od ogona, klęska nadproduktywności, nadmiar, który szkodzi równie mocno jak brak. Włącza się potrzeba selekcji żeby nie nakarmić się tym, co donikąd nie prowadzi. Przypomnieć sobie, że tańca nikt nie wynalazł, że tkwi on głęboko w każdej kulturze, od zarania dziejów, że wszelkie rankingi i podziały w obliczu jego istoty nie mają żadnej racji bytu. By uświadomić studentom rangę tańca, zdarza mi się używać dość heretyckiej parafrazy, głoszę bowiem, że „na początku był taniec”. Wielu antropologów jest skłonnych twierdzić, że taniec jest inicjalną dziedziną sztuki. Taniec jest pulsem ludzkości. Podlegając nieustannemu procesowi rozwoju, nie tylko dopełnia ewolucję człowieka, ale nade wszystko ją stymuluje we wszystkich niemal obszarach ludzkiej aktywności.
Tygodnie mijają, poczucie rzeczywistości rozkłada się między Dniem Świstaka a Mad Maxem, ciążąc coraz bardziej ku temu drugiemu. Kultura w sieci zaczyna się zjadać od ogona, klęska nadproduktywności, nadmiar, który szkodzi równie mocno jak brak. Włącza się potrzeba selekcji, żeby nie nakarmić się tym, co donikąd nie prowadzi. Przestać zawijać sreberka, zrewidować co nieco i znaleźć w sobie potrzebę wyjścia poza sferę komfortu. Przypomnieć sobie, że tańca nikt nie wynalazł, że tkwi on głęboko w każdej kulturze, od zarania dziejów, że wszelkie rankingi i podziały w obliczu jego istoty nie mają żadnej racji bytu. By uświadomić studentom rangę tańca, zdarza mi się używać dość heretyckiej parafrazy, głoszę bowiem, że „na początku był taniec”. Wielu antropologów jest skłonnych twierdzić, że taniec jest inicjalną dziedziną sztuki. Specyficzne „myślenie ruchem” było ich zdaniem pierwszym krokiem człowieka w kierunku samowyrażania się, na drodze do życia duchowego i twórczości. Ten element tańca był według wszelkiego prawdopodobieństwa poprzednikiem myślenia symbolami słownymi. Rodzimy się jako istoty cielesne, wyposażone w ciało-instrument. Taniec jest pulsem ludzkości. Podlegając nieustannemu procesowi rozwoju, nie tylko dopełnia ewolucję człowieka, ale nade wszystko ją stymuluje we wszystkich niemal obszarach ludzkiej aktywności.
Związany przez długi czas z London Contemporary Dance School Sir Ken Robinson, ekspert w dziedzinie edukacji, w jednym ze swoich wykładów postawił tezę, iż taniec w procesie rozwoju jest tak samo ważny jak matematyka. Jego wszechstronność sprawia, że może służyć każdemu celowi społecznemu. Istotę tej myśli dopełnia w tegorocznym orędziu na Międzynarodowy Dzień Tańca Gregory Vuyani Maqoma z Republiki Południowej Afryki: „Niedawno udzielałem wywiadu, który sprowokował mnie do głębszego zastanowienia, czym jest dla mnie taniec. By odpowiedzieć na to pytanie, musiałem się przyjrzeć swojej tanecznej ścieżce i zdałem sobie sprawę, że taniec wiąże się dla mnie przede wszystkim z celowością i sensem”. Ta deklaracja twórcy z XXI wieku spina klamrą historię i współczesność, przypominając pozornie tylko oczywistą prawdę, że taniec jest sztuką filozoficzną, a ruch – aktem myśli. Zjawiska, których jesteśmy twórcami i świadkami w ostatnich dekadach przedefiniowują taniec, i na nowo ustalają jego pozycję, ale przecież to wciąż ten stary dobry znajomy, który bez względu na konwencję estetyczną, strukturę formalną czy techniczną dotyka najistotniejszych sfer życia człowieka, nigdy nie ograniczając się do pięknoduchowskich funkcji, jakie próbuje mu się przypisać. To dziś szczególnie ważne, bo za zamkniętymi drzwiami naszych domów toczy się bój o przetrwanie, o być albo nie być tancerzy, choreografów, pedagogów, instruktorów, praktyków i teoretyków, tych w instytucjach i tych poza nimi. Jak w dance macabre wszyscy stają do apelu, i zadają sobie pytanie, kim będziemy po pandemii, co uda nam się ocalić? Czy ja i mój taniec jeszcze będą kogoś obchodzić?
Dynamika przemian tańca XX i XXI wieku spolaryzowała praktykę i myśl teoretyczną, ale dała też narzędzia, by przedstawiać go na nowo, jako zjawisko kreacyjne, z powodzeniem wchodzące w różne przestrzenie społeczne, terapeutyczne, edukacyjne. Taniec pomaga obserwować, ale i zmieniać świat, uwalniać go od naszych nawyków i lęków. Ukształtowany z wątpliwości i potrzeby szukania, jest przecież osadzony w tym, co odwieczne i uniwersalne, w Starym Testamencie znajdziemy na jego określenie aż 12 różnych słów. Bez tańca świat nie wyjdzie z wirusowego kryzysu, bo to on pomaga odzyskać radość i równowagę w życiowych trudnościach i zawirowaniach, łagodzi napięcia w sytuacjach przemocowych, wspiera procesy radzenia sobie z lękiem i poczuciem straty.
Jak podkreśla Sir Ken Robinson, taniec przynosi także korzyści ekonomiczne. Oprócz kwestii, podstawowej dotyczącej przestrzeni zatrudnienia dla tych, którzy mają szczególny talent i determinację, jakich wymaga ta forma sztuki, sprzyja również rozwijaniu wielu cech osobowości i wrażliwości, które pracodawcy uważają za niezbędne u swojej kadry, by ta umiała współpracować i przystosowywać się do zmian. Konieczne jest byśmy dostrzegli w szerszej perspektywie potencjał tkwiący w tańcu, zarówno ten, który skłonił anonimowego twórcę do uwiecznienia praktyk tanecznych w jaskiniowych rysunkach naskalnych w Cogul, jak i ten, który sięga po nowe technologie i identyfikację kognitywną. We wszystkich bowiem postaciach objawia się pramoc tańca, który tak jak 80 tysięcy lat p.n.e. , tak i dziś ma społeczny charakter i wzmacnia poczucie wspólnoty. Niech wyspy łączą się w archipelagi. Niech będzie taniec.
Wydawca
taniecPOLSKA.pl