Lutowe spektakle w Domu Kultury Kadr udowadniają, że program pokazów Centrum Sztuki Tańca przeznaczony jest dla różnych widzów – odnajdujących przyjemność w odmiennych estetykach, zainteresowanych mniej lub bardziej angażującymi formami tanecznej ekspresji.  Zaprezentowane w lutym przedstawienia różniły się między sobą w sposób zasadniczy – nie tylko ze względu na podjętą problematykę i wybrane środki wyrazu, ale przede wszystkim z powodu wykorzystanej estetyki. Podczas gdy spektakl Bożek jest projektem z założenia otwartym (zmieniającym się i angażującym widza), przepracowującym osobiste i pokoleniowe doświadczenia, Black Out stanowi raczej zamkniętą choreografię, operującą silnymi środkami i mającą wywoływać w widzach określone emocje.

Wersja do druku

Udostępnij

Pod koniec lutego w Domu Kultury Kadr odbyły się pokazy spektakli w ramach projektu prezentacji Centrum Sztuki Tańca w Warszawie. Przedstawienia zostały wyłonione przez komisję opiniującą w ramach dwóch naborów – do  program prezentacji oraz koprodukcji CST.  Podczas  jednego wieczoru pokazane zostały dwie diametralnie różne produkcje: Dzień, w którym V. dała mi do myślenia albo jak pozbyłam się prokrastynacji Aleksandry Bożek-Muszyńskiej oraz Black Out w choreografii Bartka Woszczyńskiego, zrealizowany we współpracy z Teatrem Tańca Zawirowania. Pierwszy spektakl zaprezentowany został w sali kameralnej Marzyciel, drugi – na głównej scenie widowiskowej centrum (Sala Broadway). Z perspektywy czasu różnicę w przestrzeni ekspozycji można uznać za swego rodzaju metaforę daleko idących różnic między pokazanymi projektami.

 

One woman show

 

Ciało performerki ginie w gigantycznym, cekinowym kombinezonie. Srebrno-turkusowy materiał mieni się w błysku reflektorów, na stopach Bożek ma buty bokserskie, a na głowie perukę: czarno-białego, krótko ściętego boba. Na scenę wchodzi z czerwonym dywanem pod pachą, który następnie sama przed sobą rozwija. Staje przed mikrofonem i rozpoczyna parodystyczną, rymowaną opowieść, która w charakterze  wiele wspólnego ma z rzadko spotykaną w Polsce formułą stand-up’u. Mówi po polsku i po angielsku – ale mimo wspólnej treści, obie wersje nieco się od siebie różnią się i w inny sposób rymują. Spektakl Bożek-Muszyńskiej został zrealizowany w ramach XVI edycji Festiwalu Ciało/Umysł i miał swoją premierę w październiku ubiegłego roku. Tematem przewodnim edycji 2017 był czas, dlatego punktem wyjścia dla Dzień, w którym… stało się właśnie zagadnienie czasu – w tym przypadku tego, który nadejdzie. Z jednej strony Bożek potraktowała temat osobiście: zadała sobie pytanie, na co jeszcze znajdzie lub chciałaby znaleźć czas w swoim życiu. Z drugiej strony postanowiła zadać powyższe pytanie także innym kobietom i tym sposobem pracę choreograficzną nad spektaklem poprzedził research: Bożek przeprowadziła rozmowy z kobietami z pokolenia 30+ i 50+. Bezpośrednią – choć potraktowaną raczej luźno – inspiracją dla spektaklu stał się szlagier diwy polskiej muzyki popularnej Violetty Villas Przyjdzie na to czas. Wykorzystując swój niezwykły potencjał komiczny, Bożek parodiuje ikonę diwy i oscylując na granicy kampu, całkiem szczerze opowiada o aspiracjach, marzeniach i planach – własnych i cudzych. Tłem muzycznym spektaklu stają się polskie i zagraniczne hity muzyki popularnej (m.in. The Time is Now Moloko czy Filandia Świetlików), które odegrały istotną rolę w życiu performerki-bohaterki. Pod koniec spektaklu Bożek zaprasza widzów do indywidualnych spotkań. Każdy ma okazję zapisać na kartce swoje osobiste oczekiwania – co chciałbym/chciałabym jeszcze zrobić w swoim życiu? Artystka przenosi się do windy, gdzie podczas jednego przejazdu odśpiewuje wybranej osobie zapisane na kartce pragnienia. Podczas lutowego pokazu w Domu Kultury Kadr kolejka do windy ustawiła się tak długa, że w końcu nie wytrzymała technologia: zaciął się dźwig.

 

Praca Bożek na pierwszy plan wysuwa to, co zazwyczaj ukryte: duże i małe pragnienia kobiet, które ze względu na wiek nie zawsze mają przestrzeń i czas, by je realizować. Inscenizując podjęty temat, artystka sięga po jak najbardziej adekwatne środki: Dzień, w którym… do pewnego stopnia wpisuje się w kategorię tzw. sztuki słabej, wypracowanej w feministycznych, mniejszościowych badaniach nad sztuką współczesną. To projekt pozbawiony wielkich roszczeń, zbudowany prostymi środkami, niestawiający wielkich, podniosłych tez, niedążący do wirtuozerii czy doskonałości – ale o sporej stawce: podejmujący tematykę osobistą, wręcz intymną, pragnący podzielić się z widzem przepracowanym w materii sztuki autentycznym doświadczeniem. Bożek nie boi się kompromitacji – podejmuje wysiłki świadomie nieudane (jak próba śpiewu operowego), ale pozorna porażka staje się ostatecznie szansą wypowiedzenia prostego przesłania: mamy prawo marzyć i swoje marzenia realizować, o ile tylko mamy na to ochotę. Wraz z bohaterką cofamy się do kilku punktów jej życia prywatnego, razem słuchamy ważnych dla niej szlagierów a nawet wspólnie krzyczymy. To, co w sztuce zbywane bywa często jako błahe, tutaj zostaje postawione w centrum uwagi, jako konstytutywny komponent naszej codzienności. Spektakl Bożek przede wszystkim podnosi na duchu, ale równocześnie skłania do refleksji nad własnym życiem i tym, na co jeszcze znajdziemy w nim czas.

 

Mroczna monotonia myśli

 

Drugim spektaklem wieczoru był premierowy Black Out w choreografii Bartka Woszczyńskiego. Podstawą spektaklu stał się szkicowy scenariusz kryminalny, w którym trzech znajomych zostaje podejrzanych o przestępstwo. Mężczyźni spotykają się po fakcie i dochodzi między nimi do konfrontacji: kto jest winny dokonania zbrodni? Oczywiście, odpowiedź na postawione pytanie nie zostaje wyartykułowana w bezpośredni sposób – to do widza należy rozwiązanie scenicznego konfliktu. Według deklaracji twórców inspiracją dla spektaklu Black Out stała się dynamika pracy śledczych: konieczność podejmowania krytycznych decyzji, odtwarzania przebiegu zdarzeń z urywkowych informacji, stan niepewności, poczucie odpowiedzialności i ryzyka. Ta ramowo zarysowana historia stanowi jednak wyłącznie bazowe tło spektaklu i może być wręcz niedostrzegalna z punktu widzenia widza. Black Out to dość klasyczny spektakl tańca współczesnego, wykorzystujący typowe dla tej formy ekspresji środki: konstrukcja opiera się na partnerowaniach, a także solowych i grupowych partiach choreograficznych. Estetyka przedstawienia jest niezwykle ekspresywna, co ściśle wiąże się z sensacyjną dramaturgią spektaklu – obok choreografii ruchowej pojawiają się elementy gry aktorskiej, tancerze wykorzystują nie tylko ciało, ale także głos (krzyczą). Jak zauważa Woszczyński, jakości ruchowe wykorzystane w spektaklu zostały wypracowane przez tancerzy w toku prób. Trzej wykonawcy – Artur Grabarczyk, Szymon Osiński i Bartek Woszczyński – starali się zachować własne style ruchowe, równocześnie wzajemnie się inspirując i wypracowując wspólny język ruchu, który oddałby intensywny, pełen napięcia klimat sali przesłuchań. Efektem takiego podejścia jest choreografia niezwykle fizyczna i dynamiczna, w której ciała osadzone są blisko ziemi, poruszają się gwałtownie, ciężko i szybko. Tancerze mają okazję wykazać się sprawnością i warsztatem: przez cały spektakl są obecni na scenie, wykonując wymagającą, szybką choreografię. 

 

Jak można przeczytać w programie, Black Out to spektakl, który obnaża skomplikowane mechanizmy zachodzące w naszej głowie podczas podejmowania niezwykle trudnych decyzji. Nie jestem przekonana, czy za pomocą domkniętej, w pełni wyreżyserowanej choreografii można adekwatnie oddać zmienne stany ludzkiego umysłu. Nie sądzę zresztą, by było warto. Z mojej perspektywy Black Out okazuje się spektaklem-popisem, w którym trójka dobrze wyszkolonych tancerzy przez godzinę wykonuje dość monotonną choreografię. Wykonawcy są nadekspresywni i jednoznaczni w swoich scenicznych wcieleniach, co częściowo odbiera wiarygodność ich postaciom.. Tancerze wykorzystują rekwizyty wprost z sali przesłuchań: kręcące się stołki biurowe bez oparć, mocne lampy jarzeniowe; operują mimetycznymi gestami (przekazywanie sobie rekwizytu-bluzy jako przerzucanie na siebie nawzajem winy, świecenie latarką w twarz – rzucanie oskarżeń, wirowanie na krzesłach – zawrót głowy), posługują się uproszczoną grą aktorską i jednoznaczną estetyką sceniczną (półmrok, głośna muzyka, szarpany, gwałtowny ruch). Trudno nie ulec wrażeniu, że Black Out to spektakl męczący wizualnie, który równocześnie nie staje się źródłem pogłębionej refleksji (co w opisie sugerują sami twórcy). W rozmowie po spektaklu artyści przyznali, że projekt jest jeszcze stosunkowo świeży i prawdopodobnie będzie ulegał zmianom. Można żywić nadzieję, że stanie się nieco mniej monotonny, nabierze nieco dystansu i wykorzysta umiejętności twórców w bardziej zniuansowany sposób.

 

***

 

 Lutowe spektakle w Domu Kultury Kadr udowadniają, że program pokazów Centrum Sztuki Tańca przeznaczony jest dla różnych widzów – odnajdujących przyjemność w odmiennych estetykach, zainteresowanych mniej lub bardziej angażującymi formami tanecznej ekspresji.  Zaprezentowane w lutym przedstawienia różniły się między sobą w sposób zasadniczy – nie tylko ze względu na podjętą problematykę i wybrane środki wyrazu, ale przede wszystkim z powodu wykorzystanej estetyki. Podczas gdy spektakl Bożek jest projektem z założenia otwartym (zmieniającym się i angażującym widza), przepracowującym osobiste i pokoleniowe doświadczenia, Black Out stanowi raczej zamkniętą choreografię, operującą silnymi środkami i mającą wywoływać w widzach określone emocje. Uważam, że z punktu widzenia komisji decydującej o naborze spektakli, które współtworzą program Centrum Sztuki Tańca, to jak najbardziej uzasadniony wybór, zwłaszcza biorąc pod uwagę miejsce pokazów – założeniem domu kultury jest ostatecznie otwartość i gotowość zaspokajania różnorodnych potrzeb przychodzących doń widzów. Dodatkowo po obu pokazach odbyły się rozmowy z twórcami, które zawsze otwierają i pogłębiają refleksje nad prezentowanymi spektaklami i dają szansę zapoznania się z niewidocznymi z punktu widzenia widzów intencjami artystów. O ile kolejne pokazy będą realizowane w podobnym zamyśle, mogą dać widzom szansę zapoznania się z różnorodnymi reprezentacjami rodzimej sceny tańca.

 

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

 

Dzień, w którym V. dała mi do myślenia albo jak pozbyłam się prokrastynacji

Koncepcja, choreografia i wykonanie: Aleksandra Bożek-Muszyńska

Muzyka: collage, na żywo Jakub Pałys

Kostium: Aleksandra Bożek-Muszyńska i Anna Czyżykiewicz

Koncepcja kuratorska: Edyta Kozak, Anikó Rácz

Kierownik produkcji: Krzysztof Kwiatkowski

Spektakl powstał w ramach projektu Exchange: Change Time and Dance

Producent: Fundacja Ciało/Umysł

Współorganizatorzy: SÍN Arts and Culture Centre w Budapeszcie, Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski

Partner strategiczny: Węgierski Instytut Kultury w Warszawie

Projekt współfinansowany przez: Miasto st. Warszawa, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Polska), Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Handlu (Węgry)

Premiera: 3 października 2017 Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, Festiwal Ciało/Umysł

 

Black Out

Koncepcja i choreografia: Bartek Woszczyński

Wykonanie: Artur Grabarczyk, Szymon Osiński, Bartek Woszczyński

Muzyka: ATMO (Giulio Donati & Simone Donati)

Koprodukcja: Teatr Tańca Zawirowania/ Fundacja Scena Współczesna/ Centrum Sztuki Tańca w Warszawie

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

Aleksandra Bożek-Muszyńska „Dzień, w którym V. dała mi do myślenia albo jak pozbyłam się prokrastynacji”. Fot. Marta Ankiersztejn.
Aleksandra Bożek-Muszyńska „Dzień, w którym V. dała mi do myślenia albo jak pozbyłam się prokrastynacji”. Fot. Marta Ankiersztejn.
Aleksandra Bożek-Muszyńska „Dzień, w którym V. dała mi do myślenia albo jak pozbyłam się prokrastynacji”. Fot. Marta Ankiersztejn.
Aleksandra Bożek-Muszyńska „Dzień, w którym V. dała mi do myślenia albo jak pozbyłam się prokrastynacji”. Fot. Marta Ankiersztejn.
Aleksandra Bożek-Muszyńska „Dzień, w którym V. dała mi do myślenia albo jak pozbyłam się prokrastynacji”. Fot. Marta Ankiersztejn.
Bartek Woszczyński „Black Out” (współpraca: Teatr Tańca Zawirowania). Fot. Marta Ankiersztejn.
Bartek Woszczyński „Black Out” (współpraca: Teatr Tańca Zawirowania). Fot. Marta Ankiersztejn.
Bartek Woszczyński „Black Out” (współpraca: Teatr Tańca Zawirowania). Fot. Marta Ankiersztejn.
Bartek Woszczyński „Black Out” (współpraca: Teatr Tańca Zawirowania). Fot. Marta Ankiersztejn.
Bartek Woszczyński „Black Out” (współpraca: Teatr Tańca Zawirowania). Fot. Marta Ankiersztejn.
Bartek Woszczyński „Black Out” (współpraca: Teatr Tańca Zawirowania). Fot. Marta Ankiersztejn.
Bartek Woszczyński „Black Out” (współpraca: Teatr Tańca Zawirowania). Fot. Marta Ankiersztejn.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close