Wersja do druku

Udostępnij

Tiki i inne zabawy to nowa produkcja Wrocławskiego Teatru Pantomimy w reżyserii i choreografii Dominiki Knapik, działającej w duecie z dramaturżką Patrycją Kowańską. Z powodu pandemii premiera została przesunięta i odbyła się na zakończenie sezonu teatralnego. To spektakl podkreślający świetną kondycję obu zaangażowanych artystek. To ich czwarta wspólna praca, w której powraca współczesny motyw terapii. W jednej z poprzednich, Agonie, pojawiła się postać Pytii, terapeutki, a narracja ogniskowała się wokół przyszłych wydarzeń: dorosłego syna choreografki korzystającego z dobrodziejstw terapii[i]. W Tikach terapia zbiorowa pojawia na większą skalę w samej materii spektaklu, stanowiąc jego oś dramaturgiczną. Intrygujące jest również prowadzenie międzypokoleniowego dialogu z tradycją teatralną i dramaturgiczną. Patrycja Kowańska przepisuje poniekąd twórczość Antona Czechowa, odnajdując dla jego nieszczęśliwych bohaterów antidotum w terapii zbiorowej, która odbywa się na oczach widzów, a także prowadząc flirt z tradycją literacką. Wszystkie postacie są anonsowane na ekranie, na którym pojawia się krótki opis, ekstrakt z wybranej sztuki Czechowa, będący swoistą prezentacją bohaterów. Przypomina on kartę medyczną: mamy sugestię diagnozy, problemu generującego ich zaburzenia.

Trudno się nie zgodzić, że bohaterów Czechowa łączy brak wizji i wiary w przyszłość, niechęć do działania, zanurzenie w przeszłości i rozpamiętywaniu tego, co minione. Wydaje się nawet, że sam Czechow nie wróżył współczesności zbyt dobrze, i jednak z większą troską odnosił się do bohaterów ceniących stary porządek społeczny, stąd postać Raniewskiej, zmuszonej do sprzedania wiśniowego sadu ze względów finansowych, jest przejmująca, a jego nabywca odmalowany zostaje z kolei jako prostak bez smaku i wyczucia. Moment samego karczowania wiśniowego sadu staje się natomiast symbolem odchodzenia dawnej epoki. Można się zastanawiać, dlaczego postaci Czechowa nie mogą działać, zamknięte w swoich przeżyciach, straconym losie. Żyją wspomnieniami, resentymentem, i zgodnie z tą wykładnią, pozwalają swojemu życiu przeminąć bez spełnienia największych marzeń. Ten stan rzeczy chce zmienić duet Knapik Kowańska, wysyłając ich na terapię, której celem jest zmiana perspektywy, dostrzeżenie możliwości i szansy tam, gdzie wcześniej się ich nie widziało. W ten współczesny pomysł gładko wchodzą aktorzy Wrocławskiego Teatru Pantomimy, jest też trochę przesunięć względem oryginałów Czechowowskich dramatów, ale przecież nie mogło być inaczej. Trzy siostry (Agnieszka Dziewa, Sandra Kromer-Gorzelewska, Monika Rostecka) są niemal trojaczkami, zawsze razem, podobnie ubrane i uczesane, tworzą jakby postać zbiorową. Czy po terapii wyjadą do Moskwy Czy poczują się kochane Potrzebne Spełnione

Olga, Masza i Irina z Trzech sióstr, Nina z Mewy, Raniewska i Charlotta z Wiśniowego Sadu, Iwanow, Płatonow i inne postacie przywołane z dramatów Czechowa bywają trudnymi pacjentami, świadomymi swoich traum i chorób (albo tylko ról powtarzanych od dwustu lat na scenie). Nie zostawiają wiele miejsce dla duetu terapeutycznego, najchętniej sami stawiają sobie diagnozy. Powtarzają frazesy, motta, nie chcą się zwierzać i grają swoją od dawna napisaną rolę. Duet terapeutów rozbija jednak ten schemat, zapraszając ich do terapii poprzez liczne działania powiązane ze sztuką i tu zaczynają się gry z publicznością. Rzekome prace pacjentów powstałe podczas ćwiczenia terapeutycznego polegającego na malowaniu obrazów w oparciu o własną intuicję i swobodę twórczą, do złudzenia przypominają wielkie arcydzieła malarskie tworzące historię sztuki. Mimo to służą do stawiania diagnozy o kondycji psychicznej i osobowości postaci. Tych niuansów pojawia się wiele, jest też oko świadomie puszczane do widza z lekkością i swadą. Zapewne publiczność najbardziej doceniła szczególny moment zastosowania nowej metody, ujawniający także słabości dwójki terapeutów i ich zaburzeń. Dzięki temu powstała zabawna scena, w której dominująca terapeutka przeobraża się w łasicę z zalotnym, puszystym, rudym ogonem i uwodzi, swojego partnera zawodowego, dając upust niespełnieniu seksualnemu i chcąc tym samym potwierdzić teorie Freuda, że rządzi nami popęd.

Spektakl Knapik/Kowańskiej jest też intrygujący pod względem formy, co dobrze się łączy z momentem jego realizacji, bowiem Wrocławski Teatr Pantomimy chwilę przed ogłoszeniem pandemii przejął nowy duet dyrektorski Olga Nowakowska (dyrektor naczelna ) i Leszek Bzdyl (dyrektor artystyczny). Postać Leszka Bzdyla, będącego niegdyś aktorem w tym samym zespole za czasów Henryka Tomaszewskiego i jego znaczące doświadczenia choreograficzne, rodziły pytania (a może nadzieje), czy również Wrocławski Teatr Pantomimy odnajdzie w sobie taneczny, choreograficzny rytm I może właśnie w zaproszeniu choreografki-reżyserki do realizacji spektaklu, znajdzie się odpowiedź. Współpraca ta otwiera możliwość wykorzystania potencjału ruchowego aktorów WTP w inny sposób. Forma, w jakiej Knapik wprowadza taneczną nutę do pantomimy jest znacząca, ale niedominująca. Wszystkie działania są tu ucieleśnione, mają swój początek w ciele. Nie jest to jednak pure dance i stricte techniczny taniec oparty na wielkich pozach i skokach. To przemycone gesty, plastyczność ciał aktorów w tym, co tworzą na scenie. Wszystko jest jednak kontrolowane choć wychodzi od aktora, podlega obróbce. Już pierwsza scena może zawładnąć widzem. Przestrzeń jest niezwykle zaaranżowana widzimy surowe, rozległe wnętrze z gdzieniegdzie zaakcentowanym fragmentem zieleni. Przestrzeń pełni różne funkcje, świetnie koresponduje z głównym motywem spektaklu, kojarząc się z salą do terapii: na scenie jest miejsce na ustawienie w kręgu krzeseł dla wszystkich jej uczestników. Autorem scenografii jest Bartholomäus Kleppek, któremu udaje się uchwycić nastrój z dramatów Czechowa, jakąś niespieszność życia w pojedynczych, ale znaczących elementach scenografii. Są też momenty, kiedy króluje współczesność, a ta powolność życia zostaje przełamana. Jednak w pierwszej scenie wszyscy artyści siedzą w jednej linii, ustawieni frontalnie do widza. Wykonują małą choreografię opartą na wyabstrahowaniu drobnego ruchu siła pojedynczych gestów sprawia tu kolosalne wrażenie.

W spektaklu spotykają się wszystkie strategie aktorskie, słowo splata się z gestem, ruchem, działaniem aktorskim, a nawet śpiewem. Jest miejsce i na psychologizację, i na dystansującą dekonstrukcję. Dawnych wielbicieli Wrocławskiego Teatru Pantomimy trochę zaniepokoiła obecność słowa, pełniącego tu istotne miejsce. Takie głosy powracały wśród opinii części widzów tuż po premierze spektaklu oraz w niektórych recenzjach, których autorzy wdali się w rozważania, na ile pantomima może/ powinna posługiwać się słowem. Czy było ono potrzebne Z pewnością tekst Patrycji Kowańskiej pozwalał solidniej wejść widzom w świat bohaterów niż z pomocą jedynie niewerbalnej komunikacji opartej na ruchu. Było sporo niuansów narracyjnych (już choćby skomplikowane losy postaci), które wypadało przypomnieć i wyjaśnić widzom. Słowo ułatwiało prowadzenie dialog z publicznością. Przepisanie dramatów Czechowa przez duet artystek odznaczało się ich świetną znajomością wykorzystywanego oryginału, a samej grze prowadzonej z tradycją Czechowowską towarzyszyła lekkość i swoboda. Słowa w dramatach Czechowa mają też specyficzną funkcje, właściwie w niewielkim stopniu prowadzą akcję. Często jego bohaterowie wydają się tak mocno osadzeni w swoich światach, że raczej dialogują z własnymi myślami niż z drugi człowiekiem. W dialogach można uchwycić moment, gdy padają stwierdzenia niepasujące do toku narracji lub odpowiedzi na niezadane pytania. Rodzi to pustkę i poczucie niezrozumienia, osamotnienia. Słowo więc pełni inną niż zazwyczaj funkcję, zarówno w spektaklu Knapik Kowańskiej, jak i w sztukach Czechowa. Przedstawienie Knapik oddaje także muzyczność, zawartą w dramatach Czechowa, pojawia się nawet śpiew. Sztuki teatralne rosyjskiego dramatopisarza, realisty, mają przecież w sobie ogromne podłoże symbolizmu, co uwidacznia się w ich nastrojowości i muzykalności. Ta nastrojowość wynika też z rozemocjonowania postaci i ich wrażliwości na różne bodźcie z otaczającego je świata. W sztukach Czechowa pojawia się mnóstwo sensualnych opisów audiosfery, dźwięków słyszanych za oknem (śpiew żołnierzy, odgłosy przyrody itd.

Spektakl Tiki i inne zabawy jest tworzony z dużą starannością, wszystko jest w nim idealnie dopasowane i przemyślane. Jest uważność na detale, kostiumy są niebanalne. Przedstawienie pozwala wykorzystać aktorom całe instrumentarium swoich możliwości. Przyciąga uwagę cicha obecność Iwanowa. W jego skórę wciela się w Tikach. Izabela Cześniewicz i zastanawiam się, czy to kolejna gra z widzem i historią inscenizacji Czechowowskich. Bowiem kilka lat wcześniej w Starym Teatrze w Krakowie odbyła się głośna inscenizacja Płatonowa autorstwa Konstantina Bogomołowa (a przecież sporą część życia w Krakowie spędziły zarówno Dominika Knapik, jak i Patrycja Kowańska) z zastosowaniem właśnie tej idei odwrócenia ról te męskie grają kobiety i na odwrót. Kreacja Izabeli Cześniewicz jest przez tę zmianę właśnie bardziej tragiczna, mocniej ujawnia się wewnętrzny smutek i spokój postaci Iwanowa. Jej /Jego obecność wprowadza jakiś niepokój. Jakby całe napięcie pulsowało gdzieś głębiej, w jednej tylko scenie emocje i porywczość ujawniają się z całą siłą podczas terapii w kręgu pacjentów. Iwanowa wyraźnie drażni wówczas terapeuta, czemu daje upust poprzez porywcze działanie. Właściwie każda postać funkcjonuje w swojej estetyce, ma swój Gestus zestaw zafiksowanych póz, ruchów, zachowań. Dostrzec tu można ogromny potencjał aktorów Wrocławskiego Teatru Pantomimy: ich ciała naprawdę mówią. Ale zostaje w pamięci również gorzkie (werbalne) wyznanie Niny z Mewy (Agnieszka Charkot), niespełnionej aktorki, goniącej za karierą bezwzględnie, z pominięciem emocji i uczuć, która poniosła fiasko.

Tiki i inne zabawy uchwyciły również obecną w twórczości Czechowa nutę komediową, bliską tragikomedii, i po szelmowsku ją kontynuują. Rzadko spotyka się niebanalny spektakl o tak zdystansowanym i pogodnym charakterze. Nie jest to po prostu komedia, bo został zarysowany ciężar przeżyć i doświadczeń postaci, zablokowanych emocji i niewypowiedzianych słów. Knapik i Kowańska świetnie poradziły sobie i z Czechowem, i z zespołem Wrocławskiego Teatru Pantomimy znakomicie wydobywając jego unikalny charakter i możliwości aktorsko-ruchowe w realizacjach na przecięciu ekspresji fizycznej i współczesnej choreografii. Myślę, że Czechow, znany ze znakomitego poczucia humoru oraz wnikliwego zmysłu obserwacji (a z wykształcenia lekarz), z pewnością doceniłby ten pomysł duetu Knapik Kowańska.

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

 

Wrocławski Teatr Pantomimy Tiki i inne zabawy 

Spektakl na podstawie wybranych fragmentów z dramatów Antona Czechowa: MewaWujaszek WaniaWiśniowy sadTrzy siostryIwanow w tłumaczeniu Agnieszki Lubomiry-Piotrowskiej.

Twórcy:

Reżyseria i choreografia: Dominika Knapik

Scenariusz i dramaturgia: Patrycja Kowańska

Scenografia: Bartholomus M. Kleppek

Muzyka: Łukasz Jędrzejczak

Kostiumy: Karolina Mazur

Reżyseria światła i wideo: Wolfgang Macher

Harfa live: Malwina Lipiec-Rozmysłowicz

Asystenci reżyserki: Blanka Starzycka, Damian Zieleziński

Obsada:

Płatonow: Mateusz Kowalski

Raniewska: Anna Nabiałkowska

Iwanow: Izabela Cześniewicz

Trigorin: Artur Borkowski

Borkin: Mateusz Flis (gościnnie)

Olga: Agnieszka Dziewa

Masza: Monika Rostecka

Irina: Sandra Kromer-Gorzelewska

Nina: Agnieszka Charkot

Szarlotta: Eloy Moreno Gallego

Terapeutka: Paulina Jóźwin

Terapeuta: Jan Kochanowski

Harfistka: Malwina Lipiec-Rozmysłowicz (gościnnie)

Premiera 5 czerwca 2021, Centrum Sztuk Performatywnych we Wrocławiu


[i] Por. Katarzyna Waligóra, Matczyne solo o Agonie Dominiki Knapik, 7 stycznia 2021, https://www.taniecpolska.pl/krytyka/780 przyp. red.

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close