W marcu 2017 dziewiąte warsztaty choreograficzne z cyklu Kreacje Polskiego Baletu Narodowego. Przez tyle lat warszawska publiczność przyzwyczaiła się już, że co roku może zobaczyć nowe próby choreograficzne członków zespołu i… że co roku musi przygotować się na serię niespodzianek. Efekt ten  dlatego, że młodzi twórcy, często debiutanci, wykazują się zaskakującą odwagą twórczą, i dlatego, że uczestnicy biorący udział w warsztatach po raz kolejny chętnie korzystają z możliwości eksperymentowania. Nawet jeśli efekt budzi pewne zastrzeżenia, to w warunkach warsztatowych najważniejsze jest zdobyte przez twórców doświadczenie, podjęcie artystycznej próby, zmierzenie się z własną wizją. Nie mniej ważna jest też na pierwszy rzut oka mniej widoczna funkcja Kreacji, czyli stworzenie tancerzom możliwości, by spróbowali swoich sił także w innych zawodach związanych z przygotowaniem widowiska teatralnego.

Wersja do druku

Udostępnij

W marcu 2017 dziewiąte warsztaty choreograficzne z cyklu Kreacje Polskiego Baletu Narodowego. Przez tyle lat warszawska publiczność przyzwyczaiła się już, że co roku może zobaczyć nowe próby choreograficzne członków zespołu i… że co roku musi przygotować się na serię niespodzianek. Efekt ten  dlatego, że młodzi twórcy, często debiutanci, wykazują się zaskakującą odwagą twórczą, i dlatego, że uczestnicy biorący udział w warsztatach po raz kolejny chętnie korzystają z możliwości eksperymentowania. Nawet jeśli efekt budzi pewne zastrzeżenia, to w warunkach warsztatowych najważniejsze jest zdobyte przez twórców doświadczenie, podjęcie artystycznej próby, zmierzenie się z własną wizją.  Nie mniej ważna jest też na pierwszy rzut oka mniej widoczna funkcja Kreacji, czyli stworzenie tancerzom możliwości, by spróbowali swoich sił także w innych zawodach związanych z przygotowaniem widowiska teatralnego. Oprócz choreografów podczas warsztatów przygotowują się do nowej roli być może przyszli inspicjenci, oświetleniowcy, autorzy programów teatralnych, menadżerowie projektu czy projektanci kostiumów. Ile kosztuje artystów baletu ten dodatkowy wysiłek, niech pozostanie ich tajemnicą, ale z zewnątrz wszystko wygląda tak profesjonalnie, że widz jest przekonany, że to efekt pracy fachowców.

 

Tegoroczna edycja Kreacji znów zaskoczyła, tym razem najbardziej chyba różnorodnością zaproponowanych technik tańca i inspiracji oraz tym, że w warsztatach coraz chętniej i śmielej biorą udział tancerze bardzo młodzi, na początku nie tylko drogi twórczej, ale i wykonawczej. I są to próby bardzo ciekawe i udane. Przykładem podobnej pracy była choreografia They Say Emotions Are Overrated (Mówią, że emocje są przereklamowane) Dana Ozeriego. Izraelski tancerz zaproponował solo we własnym wykonaniu, złożone z serii wykreowanych jedynie ruchem i światłem obrazów, w których bohater przeżywa różnorodne uczucia w stosunku do innych ludzi. Intensywność ruchowa tej miniatury była porażająca – może nawet Dan Ozeri zachwycał bardziej jako wykonawca niż jako twórca, ze swoją siłą wyrazu i plastyką ciała. Szczególną uwagę zwracały  jego trzepoczące, fruwające dłonie podkreślające nie tylko „opowiadane” emocje, ale też czysty ruch. Solista potrafił wypełnić sobą i swoją energią całą przestrzeń sceny Sali Kameralnej. Nietuzinkowa, równie intensywna reżyseria świateł dzieliła całość na poszczególne obrazy i podkreślała stan duchowy bohatera, który widz miał odczytać. Pozornie proste solo było w szczegółach tak inne od wszystkiego, co do tej pory widzieliśmy na Kreacjach, że z wielką ciekawością będę czekać na dalsze próby choreograficzne izraelskiego artysty.

 

Inna przedstawicielką najmłodszego pokolenia twórców Kreacji 2017 jest Stella Walasiak. Jej Ad Extremum do muzycznego kolażu było nieco onirycznym mini-spektaklem o miłości, nieporozumieniach i żalu za utraconym uczuciem. Jednocześnie opowieść była na tyle nieoczywista,  że każdy widz mógł zinterpretować ją nieco inaczej: może to wspomnienie któregoś z pary bohaterów, retrospekcja lub marzenie senne? Najmocniejszym punktem kilkunastominutowej choreografii był duet na tle Piosenki starych kochanków w wykonaniu Romana Kołakowskiego – wyrazisty, ale nie przerysowany, interpretujący i muzykę, i tekst podany po polsku (co w przypadku Kreacji wciąż rzadkie – młodzi choreografowie chętnie korzystają z polskiej muzyki współczesnej, ale w warstwie tekstowej preferują angielski). Stella Walasiak wykorzystała w swojej etiudzie technikę tańca na pointach, co zawsze dodaje choreografii poetyczności, nawet gdy przedstawiana miłość należy do trudnych czy niespełnionych. Ponadto młoda choreografka ma wyczucie przestrzeni i doskonale operuje duetem, nie stroniąc od wirtuozowskich partnerowań  i podnoszeń. Osoby, które oprócz emocji i przeżyć estetycznych oczekują od tańca elementu popisu, mogły być usatysfakcjonowane. 

 

Reflections in Black (Odbicia w czerni) Lorenza Albertiego należą do tego typu afabularnych baletów, które zachwycają prostotą, czystością formy, minimalizmem,  pod warunkiem idealnego zgrania i wykonania. Wszystkie wymienione warunki zostały tu spełnione. Wykonana przez sześć tancerek wywierała  ogromne wrażenie, również dzięki wyrazistemu krojowi prostych czarnych kostiumów o głębokich, wyciętych w szpic, dekoltach. Niemal geometryczne wzory, jakie tworzyły na białym tle tak ubrane tancerki ,dały znakomity efekt. Wprawdzie w programie choreografii towarzyszy motto: W myślach, w oczach, w ubraniu…Czerń to idealne schronienie – ale na scenie wszystko temu przeczyło. Tancerki zdawały się symbolem kobieciej siły i siostrzanego wsparcia, a nawet pewnej „komuny”, gdy tak tańczyły w parach w swoim własnym, żeńskim towarzystwie. Bardzo udana próba również młodziutkiego tancerza i choreografa, który wybrał do niej fragmenty koncertu skrzypcowego nr 2 Philipa Glassa.

 

Bartosz Zyśk lubi zaskakiwać: w tym roku postawił na czysty eksperyment, zatytułowany równie enigmatycznie 3/10, i nie przejmował się tym,  by pokazać dzieło przyjemne w odbiorze. Paradoksalnie kompozycja fortepianowa Kazimierza Serockiego, którą choreograf wybrał jako inspirację dla swojej pracy nosi tytuł A piacere. W powszechnym odczuciu nie jest jednak ani przyjemna, ani łatwa. Pojedyncze dźwięki wydobywające się z fortepianu ustawionego w orkiestronie (pianistka: Paulina Nosek) stawały się mocnymi impulsami, które poruszały trójkę tancerzy ustawionych w centrum sceny. Czasem ich ruch odbywał się w kontrapunkcie do muzyki, innym razem –z opóźnieniem, jakby ciała tancerzy brały udział w pewnej fizykalnej grze z muzyką. W drugiej części choreografii – ciekawszej – ciała te zaczęły wchodzić w kontakt ze sobą nawzajem i stymulować wzajemny ruch, co wzbogaciło choreografię. Warto też wspomnieć o zabawnych i pomysłowych efektach świetlnych przywodzących na myśl wodę, wodospad, a może prysznic, które spięły klamrą 3/10 i odnosiły się chyba do nagich, przyodzianych jedynie w czarne „kąpielówki” ciał trzech mężczyzn.

 

Za równie enigmatyczną w treści, lecz bardzo profesjonalną w formie należy uznać choreografię Transference (Przeistoczenie) Pauliny Jurkowskiej i Pawła Koncewoja do energetycznej muzyki Mateusza Krautwursta. Trzy tancerki i solista tworzyli w przestrzeni czyste formy na tle powiększającego się czarnego prostokąta. Dzięki grze kolorów  widocznej w kostiumach (ostra jasna zieleń i czerń) i tła (fiolet) całość odzwierciedlała nastrój muzyki i dostarczała doznań estetycznych, ale nie pobudzała do głębszej refleksji. Nie jest to jednak zarzut, bo kompozycja choreografii w przestrzeni i niektóre sekwencje ruchowe były bardzo ciekawe, czerpiące trochę z akrobatyki, trochę z tańca współczesnego, z widocznym piętnem rozpoznawalnego języka tanecznego Krzysztofa Pastora.

 

Michał Chróścielewski jest jedynym wśród twórców Kreacji, który w swoich kolejnych pracach silnie odwołuje się do techniki tańca klasycznego. To bardzo cenne, jednak wydaje się, że tym razem artysta sam dał się zwieść nieco na manowce, chcąc zderzyć w swojej choreografii dwie estetyki, dwie techniki – tytułowe Dwa światy. Świat poetyczny, znajdujący odzwierciedlenie w tańcu  c klasycznym w wykonaniu Anny Czeszejko i partnerującego jej Maksima Woitiula, wypadł odpowiednio romantycznie, zwiewnie, z pewną nutą nostalgii. Można się domyślać, że to miłość czysta, świat idealny, kobieta idealna. W części środkowej do kontrastowej muzyki choreograf starał się stworzyć obraz świata mu obcego, nie darzonego przez niego estymą, pustego i powierzchownego. Niestety, zawiodło tu zarówno wyczucie estetyczne, jak i talent choreograficzny. Scena była nieprzekonująca i nieco naiwna, mimo niewątpliwie silnej osobowości scenicznej i tańca Anety Zbrzeźniak, a bohater tańczony przez Woitiula – dziwnie nie na miejscu. Szkoda, że zawiódł pomysł i konstrukcja baletu rozpadająca się na poszczególne kawałki. Wierzę, że w estetyce klasycznej choreograf ma więcej do powiedzenia i jej powinien się trzymać.

 

Nic za to nie można zarzucić, pod względem konstrukcji, zamysłu i wykonania, Joannie Drabik i jej Momentum. Pomysłowe połączenie muzycznych i plastycznych elementów przywodzących na myśl wiosnę i wiosenne przebudzenie odnalazło odzwierciedlenie także w elementach ruchowych. Świetnie została do nich dobrana muzyka Joby’ego Talbota i Maxa Richtera! Cały balet zasadzał się na kontakcie i impulsie przekazywanym z ciała do ciała, z tancerza na tancerza, a gra świateł i cieliste kostiumy dodawały mu subtelności. I tu także pojawiło się parę świeżych pomysłów choreograficznych, których odległą inspirację w dziełach innych światowych choreografów można odgadywać, ale równie dobrze może to być własny pomysł choreografki. Zresztą Joanna Drabik to już profesjonalistka, która miała okazję zaprezentować bardzo udane dzieła i podczas Kreacji, i podczas projektu edukacyjnego dla młodzieży organizowanego przez Operę Narodową i Operę w Oslo.

 

Z kolei Łukasz Tużnik wziął udział w Kreacjach dopiero drugi raz, a odniósł chyba największy sukces, na pewno jeśli mierzyć go intensywnością oklasków publiczności. Artysta znów wszedł na ścieżkę inspiracji tańcem ludowym, ale głęboko przetworzonym, przełamanym, odkrytym na nowo, tak jak muzyka ludowa została przetworzona w Orawie Wojciecha Kilara. Podziwiać należy odwagę Tużnika, że wziął na warsztat tak popularne i tak często wykorzystywane przez balet dzieło muzyczne, w dodatku sporych rozmiarów – w Kreacjach obowiązuje ograniczenie czasu trwania choreografii warsztatowych i artyści rzadko porywają się na tak długie utwory. Trzeba było sprostać jego rytmiczności i powtarzalności, powracającym motywom, no i oczywiście „góralszczyźnie”, która słuchaczowi, zwłaszcza polskiemu, narzuca się od pierwszej nuty. Choreograf wywiązał się tych wszystkich zadań doskonale i pomysłowo, a jednocześnie z pełnym szacunkiem dla dzieła Kilara. Mamy niewielką grupę mężczyzn i  kobiet, którzy początkowo zgodnie z rytmem muzyki podążają tytułową Drogą. Zarówno w krokach, jak i w kostiumie otrzymujemy delikatną tylko, ale czytelną stylizację ludową, w której nie zapomniano zaplecionych warkoczach  u dziewcząt. W kolejnych przetworzeniach, przegrupowaniach i nagłych rozpadach tańczącej grupy pojawiają się mini-epizody burzące porządek „marszu”, a jednocześnie pozwalające na odejście od rytmu i jednostajnego tempa. Tużnik doskonale kontrapunktuje muzykę ruchem, buduje różnorodne grupy, wyłącza z całości solistę lub solistkę, tworzy chwilowy duet. Może w dwóch-trzech momentach dał się ponieść pewnej hipnotyczności Orawy, tworząc  zbyt długie sekwencje jednostajnych, prostych  kroków (końcówka przed finałem), ale nie rzutuje to na jakość całości. Drogę ogląda się z ogromnym zainteresowaniem, uwaga jest cały czas napięta, przestrzeń wykorzystana, a widz może stworzyć sobie własną interpretację choreografii, podążając od punktu do punktu. Szczególną uwagę zwrócić należy na znakomite wykorzystanie elementów tańców ludowych – to cenne, gdy na większości współczesnych scen królują podobne do siebie choreografie w, mimo wszelkich różnic stylistycznych, podobnej technice opartej na szeroko pojętym tańcu współczesnym.

 

Zaskoczeniem było dla mnie, jak niejednoznacznie tegoroczne Kreacje zostały odebrane przez publiczność. Jedni widzowie najbardziej zachwycali się tymi próbami choreograficznymi, które inni najbardziej ganili. Niektórzy chwalili tę edycję jako najciekawszą, inni uznali, że Kreacje obniżają loty. Prawda pewnie leży gdzieś po środku i oznacza tyle, że warsztaty z udziałem młodych, ciągle nowych twórców, którzy podczas nich dopiero szukają swojej drogi i języka choreograficznego wciąż potrafią zaskakiwać i że nie można ich oceniać jak gotowego spektaklu.

 

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

 

 

Kreacje 9

IX Warsztat Choreograficzny

Nowe prace młodych choreografów

Polski Balet Narodowy

Premiera: 11 marca 2017, Teatr Wielki – Opera Narodowa, Warszawa

 

Lorenzo Alberti: Reflections in Black

Michał Chróścielewski: Dwa Światy

Joanna Drabik: Momentum

Paulina Jurkowska i Paweł Koncewoj: Transference

Dan Ozeri: They Say Emotions Are Overrated

Łukasz Tużnik: Droga

Stella Walasik: Ad Extremum

Bartosz Zyśk: 3/10

 

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

Dan Ozeri: „They Say Emotions Are Overrated”. Fot. Ewa Krasucka
Dan Ozeri: „They Say Emotions Are Overrated”. Fot. Ewa Krasucka
Dan Ozeri: „They Say Emotions Are Overrated”. Fot. Ewa Krasucka
Stella Walasik: „Ad Extremum”. Fot. Ewa Krasucka.
Stella Walasik: „Ad Extremum”. Fot. Ewa Krasucka
Stella Walasik: „Ad Extremum”. Fot. Ewa Krasucka
Stella Walasik: „Ad Extremum”. Fot. Ewa Krasucka
Lorenzo Alberti: „Reflections in Black”. Fot. Ewa Krasucka
Lorenzo Alberti: „Reflections in Black”. Fot. Ewa Krasucka
Lorenzo Alberti: „Reflections in Black”. Fot. Ewa Krasucka
Lorenzo Alberti: „Reflections in Black”. Fot. Ewa Krasucka
Bartosz Zyśk: „3/10”. Fot. Ewa Krasucka
Bartosz Zyśk: „3/10”. Fot. Ewa Krasucka
Bartosz Zyśk: „3/10”. Fot. Ewa Krasucka
Paulina Jurkowska i Paweł Koncewoj: „Transference”. Fot. Ewa Krasucka.
Michał Chróścielewski: „Dwa Światy”. Fot. Ewa Krasucka.
Michał Chróścielewski: „Dwa Światy”. Fot. Ewa Krasucka.
Michał Chróścielewski: „Dwa Światy”. Fot. Ewa Krasucka.
Michał Chróścielewski: „Dwa Światy”. Fot. Ewa Krasucka.
Joanna Drabik: „Momentum”. Fot. Ewa Krasucka
Joanna Drabik: „Momentum”. Fot. Ewa Krasucka
Joanna Drabik: „Momentum”. Fot. Ewa Krasucka
Joanna Drabik: „Momentum”. Fot. Ewa Krasucka
Łukasz Tużnik: „Droga”. Fot. Ewa Krasucka
Łukasz Tużnik: „Droga”. Fot. Ewa Krasucka.
Łukasz Tużnik: „Droga”. Fot. Ewa Krasucka
Łukasz Tużnik: „Droga”. Fot. Ewa Krasucka
Łukasz Tużnik: „Droga”. Fot. Ewa Krasucka

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close