Tegoroczna edycja Dances with Camera – międzynarodowego konkursu krótkometrażowych filmów tańca – jak co roku pełna była interesujących projektów. Kuratorka konkursu, Regina Lissowska-Postaremczak zadbała o różnorodność: w programie znalazły się zarówno filmy abstrakcyjne, nielinearne, jak i rozbudowane fabuły, w których liczyła się opowiadana historia. Wszystkie krótkometrażówki łączył różnie interpretowany taniec: czasem jako najogólniej rozumiany ruch, powtarzający się gest, czasem jako ciało działające w konkretnej przestrzeni, wreszcie jako poruszające się oko kamery, które co chwila zmieniało perspektywę. Na różnorodność prezentowanych filmów wpływały nie tylko odrębne tematy, pomysły artystyczne czy techniki realizacyjne.

Wersja do druku

Udostępnij

Tegoroczna edycja Dances with Camera – międzynarodowego konkursu krótkometrażowych filmów tańca – jak co roku pełna była interesujących projektów. Kuratorka konkursu, Regina Lissowska-Postaremczak zadbała o różnorodność: w programie znalazły się zarówno filmy abstrakcyjne, nielinearne, jak i rozbudowane fabuły, w których liczyła się opowiadana historia. Wszystkie krótkometrażówki łączył różnie interpretowany taniec: czasem jako najogólniej rozumiany ruch, powtarzający się gest, czasem jako ciało działające w konkretnej przestrzeni, wreszcie jako poruszające się oko kamery, które co chwila zmieniało perspektywę. Na różnorodność prezentowanych filmów wpływały nie tylko odrębne tematy, pomysły artystyczne czy techniki realizacyjne. Ponieważ konkurs ma charakter międzynarodowy, większość z prezentowanych filmów zanurzona była (świadomie lub nie) w lokalnej, kulturowej tradycji, czasem trudnej do zdekodowania przez polskich widzów. I tak na przykład hiszpańska Bailaora w reżyserii Rubina Steina, nakręcona w czerni i bieli, opowiadała o wojnie i tańcu, uciekając się do działających afektywnie, choć nie do końca zrozumiałych symboli rodem z filmów Buñuela. Centralną częścią filmu jest scena, w której grupa żołnierzy patrzy na tańczącą flamenco dziewczynkę owiniętą w bandaże. Bohaterka, nasuwająca na myśl leżące na ulicach zwłoki, wydaje się sennym majakiem – nie wiadomo czy jest żywa, czy martwa. Niejasne związki z kulturą flamenco, wojną domową w Hiszpanii, pulsujący pod powierzchnią filmowej narracji niepokojący erotyzm (sygnalizowany przez obecność grupy mężczyzn patrzących na tańczącą dziewczynkę) – wszystko to przypominało surrealistyczny sen, w którym zawieszona zostaje granica między tym, co rzeczywiste, a tym, co wyobrażone.

 

Z kolei włoski film Una Danza Dentro autorstwa Omara Soffici opowiadał o trójkącie miłosnym w celowo naiwnej konwencji. Młody chłopak kocha dziewczynę. Ona jest tancerką i ma już partnera-choreografa, który więzi ją w domu. Chłopak wystaje pod jej oknem dniem i nocą, by wreszcie – z pomocą przyjaciół – śpiewem zwabić do siebie ukochaną Ona opuszcza swojego partnera, schodzi na dół do chłopca, on gra i śpiewa, ona tańczy, następuje happy end. Ta sentymentalna historia zręcznie wykorzystywała wiele typowych schematów narracyjnych zachodnioeuropejskich opowieści o miłości: uwięziona i uprzedmiotowiona dziewczyna; chłopak, który musi ją zdobyć (i tym samym znowu uprzedmiotowić); muzyka jako przynęta. Szkoda jednak, że nie podjęto próby rozbicia lub zdekonstruowania tych konwencji przedstawieniowych, a zostały one jedynie powielone.

 

Wprost politycznym i najbardziej zaangażowanym filmem tegorocznego DwC było Waiting for color w reżyserii Kosty Karakashyana. We wnętrzu szarego, betonowego pustostanu tańczy chłopak ubrany w wyblakłą bluzę i ciemne spodnie. Jego ruchy są gwałtowne i ostre, z kolejnymi minutami filmu tancerz coraz częściej porusza się na podłodze, kuląc się i spazmatycznie dygocąc. Z offu słychać głosy, które opowiadają o prześladowaniach, dręczeniu, zdradach. Głosy są przekształcone cyfrowo, pełne trzasków i szeptów, wypowiedzi zaczynają się i nagle urywają, tak jakby ktoś w ostatniej chwili, przed śmiercią albo w panicznej ucieczce próbował nagrać się na sekretarkę telefoniczną. Te wypowiedzi to prawdziwe świadectwa ofiar prześladowanych w czeczeńskim regionie Rosji z powodu swojej nienormatywnej orientacji seksualnej. W filmie wypowiadają je aktorzy, jednak siła tych wyznań jest wstrząsająca. Tortury, bicia, morderstwa, szantaże – to wszystko, o czym wiadomo z serwisów informacyjnych, tutaj nabiera bardzo fizycznego konkretu. Najbardziej uderzające są historie finałowe, w których można usłyszeć o tym, jak osoby LGBTQ+ były denuncjowane przez własne rodziny lub jak najbliżsi się ich wyrzekli i wygnali (pod groźbą śmierci). Taniec chłopaka jest czymś w rodzaju artystycznej rekonstrukcji, cielesnego przetworzenia tortur i przemocy, której doznawali (i wciąż doznają) homoseksualiści w Czeczenii. Dynamikę obrazu wzmacnia ruch kamery, która krąży dookoła bohatera i operuje nagłymi zbliżeniami. Dojmująca szarość i ciemność obrazu przełamywana jest krótkimi ujęciami tego samego tańca w innym miejscu – na rozświetlonej ulicy. To jednak ulotne momenty – w finale głosy cichną i znów wraca mrok. Tytułowe „czekanie na kolor” będzie jeszcze musiało potrwać, przynajmniej tak długo, dopóki ludzie nadal będą torturowani i zabijani ze względu na swoją odmienność.

 

Politycznego wymiaru, zwłaszcza w kontekście ostatnich dyskusji o pedofilii w Kościele i dokumentu Leaving Neverland, nabrał także film Sisters nakręcony przez Daphne Lucker. To dyplomowa praca młodej reżyserki, która na poznańskim festiwalu zdobyła pierwszą nagrodę, a także nagrodę publiczności. Trzy młode siostry mieszkają wspólnie w zapuszczonym domu. Scenografia jest wyjątkowo malarska: ściany domu mają kolor głęboko nasyconej morskiej zieleni, drewniana podłoga odznacza się ciemnym brązem, światło jest przygaszone. Dziewczynki chodzą boso, wspólnie się bawią i przytulają, choć czuć w ich ruchach pewną nerwowość, potęgowaną jeszcze przez muzykę, momentami zbyt pompatyczną. Nagle zza okien błyska światło – przyjechał samochód. Dziewczynki chowają się pod łóżkiem. Widzimy tylko ubłocone, męskie buty i dłonie, które zabierają ze sobą najstarszą z sióstr. Dziewczyna po kilku chwilach wraca, wyraźnie zmaltretowana. Siostry zaczynają wspólnie tańczyć, jakby próbowały odegnać zło, które czai się w pokoju obok. Siłą Sisters – poza perfekcją montażu i dopracowaniem realizacyjnym na wszystkich poziomach – jest oparcie wszystkiego (działań aktorek, ujęć, montażu) na dynamicznym ruchu. Siostry przez cały czas się poruszają, wykonując określone gesty. Sugestywna gra młodych aktorek, a jednocześnie duża umiejętność prowadzenia narracji sprawia, że film Lucker jest czytelny, ale jednocześnie nie epatuje dosłownością. Mimo tak mocnego i wymagającego tematu jak molestowanie w rodzinie reżyserce udało się ukazać perspektywę ofiar bez eksponowania aktów przemocy. Wszystkie relacje między bohaterkami ujawniają się w tańcu.

 

Drugą nagrodę zdobył film tancerki i choreografki Dagmar Dachauer Competing for Sunlight: Ash, drugi odcinek cyklu Competing for Sunlight, poświęconego drzewom. „Ash” to po angielsku jednocześnie popiół i jesion. Reżyserka gra podwójnym znaczeniem tego słowa: kilka pierwszych ujęć to płonące źdźbła trawy, a potem kupka popiołu rozcierana w dłoni. W dalszej części film przedstawia tancerza i tancerkę ubranych w szare koszule i szare spódnice, którzy tańczą boso na leśnej polanie, pod jesionem, w rytm piosenki Toma Waitsa Green grass. Ich taniec jest mechaniczny, a jednocześnie dostojny. Kontekst całego projektu nadaje ruchom tancerzy elegijnego charakteru –jesion europejski masowo wymiera bowiem z powodu grzyba, który atakuje większość okazów już w bardzo młodym wieku. Choroba, która trawi gatunek trwa od lat 90. i obecnie coraz trudniej spotkać zdrowe drzewa. Reżyserka, jak napisano w opisie filmu, łączy historię wymierania jesionów z prywatną historią, związaną ze stratą bliskiej osoby – jednak w swoim filmie unika tego rodzaju dosłowności. Prawdę powiedziawszy, gdyby nie opis i ujawniona w nim rama kontekstowa Ash mógłby przejść przez konkurs zupełnie niezauważony, jako kolejny nagrany na taśmę duet. Jednak to właśnie kontekst narzuca tutaj odbiór treści zawartej w filmie i sprawia, że to co pozornie wydaje się proste, tak naprawdę jest rodzajem medytacji o odchodzeniu i śmierci.

 

Warto także wspomnieć o filmie dużo bardziej pogodnym, powstałym w hołdzie dla Josepha V. Melillo, przez lata producenta wykonawczego, a dzisiaj emerytowanego pracownika Brooklyn Academy of Music Na film Mitchella Rose’a And So Say All of Us składają się zmontowane fragmenty wspólnej choreografii, które w wielu miejscach na świecie wykonują różni tancerze i choreografowie. W filmie pojawiają się twórcy, w których życiu artystycznym Melillo odegrał ważną rolę. Są wśród nich między innymi tak słynne postacie, jak William Forsythe, Sasha Waltz, Ohad Naharin, czy Benjamin Millepied. Tam, gdzie jeden z tancerzy kończy ruch, drugi go zaczyna, jakby przejmując ruch od poprzednika. Na tle wielu festiwalowych filmów, dążących do perfekcyjnej iluzji lub popisujących się skomplikowanymi układami choreograficznymi nakręconymi w jednym ujęciu, ten film zaskakiwał swoją bezpretensjonalnością i „składkowym” charakterem. „Składkowym” nie tylko z powodu imponującej liczby występujących tancerzy, którzy „złożyli” się na ten wspólny prezent dla swojego przyjaciela, lecz także z racji samej techniki bardzo wyraźnego montażu poszczególnych fragmentów choreografii.

 

Od zeszłego roku Dances with Camera towarzyszą także specjalne pokazy pozakonkursowe: w 2018 był to Polish Moves, na który złożyły się rodzime filmy tańca. W tym roku w ramach przeglądu Germany Now! odbyła się prezentacja niemieckich filmów tańca. Przegląd został przygotowany we współpracy ze stowarzyszeniem Tanzrauchen z Wuppertalu oraz z międzynarodowym festiwalem filmów tańca POOL z Berlina. Na pierwszą część pokazu składały się filmy z cyklu Letters from Wuppertal, wyreżyserowanego przez Jo Pakers. Każda z tych filmowych pocztówek prezentowała inną przestrzeń Wuppertalu, angażując lokalnych użytkowników danej przestrzeni oraz tancerzy do wspólnego tańca przed kamerą. Odcinki różniły się stylistyką i choreografią: na przykład Wicked Woods poświęcone skejtparkowi w warstwie choreograficznej skupiało się na łapaniu równowagi, a także na skomplikowanych układach gestycznych przy powitaniu lub przybijaniu piątek między skejtami. Z kolei Kaufhaus Michel (nazwa pochodzi od przedwojennego domu towarowego, głównego bohatera filmu) kręcony był w czerni i bieli. Tancerze, ubrani w garnitury i wieczorowe sukienki, poruszali się w takt swingującej muzyki. Ich ruchy i gesty były bardzo teatralne, przez co przypominały nieco musicalowe choreografie Boba Fosse’a. .

 

Druga część Germany Now! była dużo bardziej zróżnicowana tematycznie, jednak szczególne wrażenie wywierał The Wind Johana Planefeldta. Długi (27 minut), minimalistyczny i utrzymany w stonowanych kolorach film opowiadał o grupie uczestniczącej w dziwnych, nieco sekciarskich warsztatach z technik oddechowych i somatycznych, które wywołują w uczestnikach niepokojące reakcje, jak bezdech, drgawki, senne koszmary. Widz obserwuje wszystko oczami głównej bohaterki, wrażliwej dziewczyny, która przygląda się tym praktykom ze zdziwieniem i lękiem. Niejasna struktura i hierarchia panująca na warsztatach potęgowały atmosferę tajemniczości i grozy. W warstwie estetycznej film przypominał nieco rumuński Touch me not Adiny Pintilie: białe ściany, brak mebli, szczątkowe dialogi, przytłumione światło. Jednak o ile pełnometrażowe Touch me not stanowiło bolesną drogę do afirmacji różnego rodzaju cielesności, o tyle The Wind niesie komunikat odwrotny – ciało to nie zabawka, a raczej tajemnicza struktura, która nie poddaje się w pełni ludzkiej woli i kryje własne tajemnice. Przesłanie płynące z tego filmu mogłoby patronować całej tegorocznej edycji Dances with Camera. Filmy tańca zebrane w tej edycji, choć wyjątkowo różne – trudno znaleźć dla nich jeden, estetyczny czy tematyczny, klucz –pokazywały, jak autonomiczne, zróżnicowane i pełne tajemnic są ludzkie ciała w ruchu.

 

 Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

 

 

Bailaora

Hiszpania 2018. 15’. Reżyseria: Rubin Stein.

 

Una Danza Dentro (A Dance Within)

Włochy 2018. 25’. Reżyseria: Omar Soffici.

 

Waiting for Color

Bułgaria, USA 2018. 7’. Reżyseria: Kosta Karakashyan.

 

Sisters

Holandia 2018. 15’. Reżyseria: Daphne Lucker.

 

Competing for Sunlight: Ash

Austria 2017. 4’. Reżyseria: Dagmar Dachauer.

 

And So Say All of Us

USA 2018. 10’. Reżyseria: Mitchell Rose.

 

Wicked Woods
Germany 2017. Dance film. 6’. Reżyser: Jo Parkes

 

Kaufhaus Michel 
Germany 2017. Dance film. 5’. Reżyser: Jo Parkes

 

The Wind
Germany 2016. Dance film. 27’. Reżyser: Johan Planefeldt

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

Kadr z filmu „Una Danza Dentro (A Dance Within)”. Fot. materiały organizatorów.
Kadr z filmu „Waiting for Color”. Fot. materiały organizatorów.
Kadr z filmu „Sisters”. Fot. materiały organizatorów.
Kadr z filmu „Competing for Sunlight: Ash”. Fot. materiały organizatorów.
Kadr z filmu „ And So Say All of Us ”. Fot. materiały organizatorów.
Kadr z filmu „ Wicked Woods”. Fot. materiały organizatorów.
Kadr z filmu „Kaufhaus Michel ”. Fot. materiały organizatorów.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close