Zawód tancerza, a szczególnie tancerza klasycznego, wymaga szeregu umiejętności, kompetencji i zdolności, zarówno wrodzonych, jak i wypracowywanych latami. Oprócz predyspozycji fizycznych potrzebna jest m.in. koordynacja ruchowa, wrażliwość muzyczna, inteligencja, całkowite oddanie oraz codzienna, ciężka praca. Wszystkie te przymioty posiadała Toni Bentley (ur. 1958) australijsko-amerykańska tancerka, która oprócz tego miała jeszcze jeden, szczególny dla tancerzy talent – umiejętność nie tylko przekuwania myśli i emocji w ruchy ciała, lecz również przelewania ich na papier. Przez dziesięć lat była tancerką New York City Ballet, gdzie miała szczęście pracować z George’em Balanchine’em, genialnym choreografem, współtwórcą amerykańskiego baletu, reprezentantem stylu neoklasycznego w tańcu. Bentley jest autorką pięciu książek, z których każda została mianowana Książką Roku Godną Uwagi (Notable Book of the Year) w rankingu „The New York Times’a”. Karierę pisarską rozpoczęła od autobiografii, którą nazwała Winter Season. A Dancer’s Journal, po raz pierwszy wydanej w 1982 roku i zadedykowanej jej rodzicom.

Wersja do druku

Udostępnij

Zawód tancerza, a szczególnie tancerza klasycznego, wymaga szeregu umiejętności, kompetencji i zdolności, zarówno wrodzonych, jak i wypracowywanych latami. Oprócz predyspozycji fizycznych potrzebna jest m.in. koordynacja ruchowa, wrażliwość muzyczna, inteligencja, całkowite oddanie oraz codzienna, ciężka praca. Wszystkie te przymioty posiadała Toni Bentley (ur. 1958) australijsko-amerykańska tancerka, która oprócz tego miała jeszcze jeden, szczególny dla tancerzy talent – umiejętność nie tylko przekuwania myśli i emocji w ruchy ciała, lecz również przelewania ich na papier. Przez dziesięć lat była tancerką New York City Ballet, gdzie miała szczęście pracować z George’em Balanchine’em, genialnym choreografem, współtwórcą amerykańskiego baletu, reprezentantem stylu neoklasycznego w tańcu. Bentley jest autorką pięciu książek, z których każda została mianowana Książką Roku Godną Uwagi (Notable Book of the Year) w rankingu „The New York Times’a”. Karierę pisarską rozpoczęła od autobiografii, którą nazwała Winter Season. A Dancer’s Journal, po raz pierwszy wydanej w 1982 roku[1] i zadedykowanej jej rodzicom. Składa się z trzech głównych części: prologu, części głównej, czyli dziennika, oraz posłowia. Najnowsze wydanie, pochodzące z 2003 roku, opatrzone jest również wstępem samej autorki, w którym zwierza się ona czytelnikowi z początków swojej pisarskiej drogi. Bentley wyznaje, że miała bardzo wiele rozterek odnoszących się do publikacji swojej biografii, ponieważ, jak sama pisze: „Tancerze nie piszą, chyba że są gwiazdami – tylko wtedy mają historie warte opowiedzenia, historie sukcesu”[2]. W jej przypadku było inaczej – nie była gwiazdą, solistką, lecz „jedynie” tancerką zespołową jednego z najlepszych zespołów baletowych na świecie. Sezon zimowy nie jest zatem rejestracją błyskotliwej, spektakularnej kariery tanecznej, lecz pasjonującym opisem dążenia do niej. Jest zapisem codziennego trudu, poświęcenia oraz małych zwycięstw i prywatnych sukcesów. Pierwszym recenzentem jej autobiografii był sam Balanchine, który cieszył się wśród tancerzy New York City Ballet niezwykłym autorytetem. W swoim dzienniku Bentley napisała o nim często cytowane słowa: „Większość kobiet ma dwóch ważnych mężczyzn w swoim życiu – ojca i ukochanego. My mamy trzech. Balanchine jest naszym przywódcą, naszym dyrektorem, naszą matką, naszym ojcem, naszym przyjacielem, naszym przewodnikiem, naszym mentorem, naszym przeznaczeniem”[3]. Nic więc dziwnego, że wizytę w jego biurze Bentley porównuje z audiencją u papieża w Watykanie. Bentley poprosiła go wówczas o lekturę swojej książki i o zgodę na publikację. Balanchine zadał jej jedno krótkie pytanie: „Czy to książka o mnie, skarbie?”[4]. Tancerka energicznie zaprzeczyła, tłumacząc, że książka jest o niej, co spotkało się z ironicznym rozbawieniem choreografa. Balanchine, zawsze kulturalny, o nienagannych manierach, po lekturze pracy artystki zawyrokował: „Pewnego dnia będzie dobrą pisarką”[5]. Słowa te okazały się prorocze, a Bentley znana jest dziś zarówno z kariery w New York City Ballet, jak i ze swoich książek, cieszących się dużą poczytnością nie tylko w środowisku tanecznym.

Prolog

Swoje wspomnienia Bentley rozpoczyna od wydarzenia, które zaważyło na całym jej życiu – od opisu pewnego październikowego dnia 1969 roku, kiedy to odbywał się egzamin wstępny do School of American Ballet, prestiżowej placówki kształcącej zawodowych tancerzy. W tym rozdziale swojej książki autorka posługuje się narracją trzecioosobową, opisując pierwsze spotkanie z piękną, lecz rządzącą się swoimi prawami sztuką tańca. Bentley udało się pomyślnie przejść egzaminy wstępne i pokonać inne dziewczęta. Uczucie szczęścia mieszało się w niej ze świadomością, że „jej sukces był nieodłącznie związany z porażką innych”[6]. Radość Bentley nie trwała długo – już pięć miesięcy po rozpoczęciu nauki do jej rodziców zadzwoniła nauczycielka ich córki, informując, że szkoła nie jest do końca przekonana o talencie i predyspozycjach Toni, ponieważ dziewczynka ma słabe stopy, które źle rokują[7]. Wywołało to w Bentley duży ból i złość. Uczucia te stały się impulsem do zawziętości i ciężkiej pracy, która przyniosła rezultaty – w ciągu siedmiu lat spędzonych w American Ballet School z najsłabszej uczennicy w klasie stała się najlepszą, a zarazem jedyną, która nie zrezygnowała albo nie została usunięta i przetrwała cały intensywny cykl edukacji. W czasie ostatniego, decydującego roku nauki doznała pierwszej kontuzji stopy, ale i tym razem się nie poddała. Nagrodą był angaż do zespołu New York City Ballet, zaproponowany jej przez Balanchine’a. Bentley myślała wówczas, że był to najszczęśliwszy dzień w jej życiu, w którym spełniło się jej najgorętsze marzenie. Z perspektywy lat pisze jednak, że moment rozpoczęcia kariery zawodowej tancerki był końcem marzeń, a początkiem rzeczywistości.

Sezon zimowy

Właściwy dziennik Bentley rozpoczynają słowa: „Jestem tancerką New York City Ballet. Napisałam poniższe strony w czasie jednego sezonu baletowego”[8]. Swój pamiętnik rozpoczyna zapisem z 21 listopada 1980 roku, kończy zaś 15 lutego 1981 roku. Miała wtedy dwadzieścia dwa lata i tańczyła w zespole Balanchine’a już piąty rok. Był to wystarczająco długi czas na poznanie blasków i cieni obranego przez siebie zawodu i na zmierzenie się z gorzką prawdą, iż przez ten czas nie awansowała. Bentley musiała więc zweryfikować swoje marzenia i cel, jakim był awans na stanowisko solistki. W swoim dzienniku pisze: „Pewnego dnia moja ambicja przeszła na dietę, podobnie jak reszta mnie”[9]. Pierwszym zapisem w jej pamiętniku jest wspomnienie nieudanego występu w Wariacjach Goldbergowskich Jeromego Robbinsa. Tancerka pisze o tym, że nie udało jej się porozumieć z widownią, ani nic przekazać, miała wrażenie, że jej ciało wykonuje puste ruchy, nie komunikując żadnej treści. Było to wynikiem przepracowania i poczucia wewnętrznej pustki, jaką odczuwała, ponieważ – mimo swoich poświęceń i ciężkiej pracy – wciąż czuła się pomijana, niedoceniona, a przez to smutna. Bentley przyznaje, że było to wynikiem tego, że: „zdecydowanie za wiele myślała o tańcu”[10], brakowało jej spontaniczności i wykorzystywania tego, co tu i teraz. Balanchine nazywał taniec sztuką czasu teraźniejszego, często mówił do swoich tancerzy: „Teraz, teraz – na co czekasz?”[11] (podkr. Toni Bentley), albo: „Nie martw się, po prostu rób” lub też „Nie myśl, tylko rób”[12]. Autorka Sezonu zimowego przedstawia codzienną pracę tancerzy, której muszą podporządkować całe swoje życie, oraz specyfikę tego zawodu. Pisze: „Żyjemy tylko po to, aby tańczyć”[13], „Nie jemy jedzenia, jemy muzykę”[14]. Z powodu ogromnego wysiłku fizycznego wpisanego w tę profesję i w wyniku przeciążeń związanych z codziennymi, wielogodzinnymi próbami i występami, pierwszą myślą tancerza po przebudzeniu jest to, czy jest w stanie zrobić dzisiaj plié[15]. Z uwagi na całodzienne treningi również plan posiłków rozkłada się u tancerzy inaczej niż u ludzi nietańczących – często solidniejszy posiłek, obiad, są w stanie zjeść dopiero późnym wieczorem, kiedy zakończy się spektakl. Bentley zwraca również uwagę na swoistą ekskluzywność zawodu tancerza, która powoduje trudności z integracją z ludźmi spoza baletowego świata. Pisze także o wysoce rozwiniętym poczuciu estetyki u artystów baletu – do tego stopnia, iż pierwszą rzeczą, na którą zwracają uwagę przy zawieraniu nowych znajomości, jest wygląd drugiej osoby. Na kartach swojego dziennika sama zastanawia się, czy byłaby w stanie pokochać mężczyznę, który ma płaskostopie… Los spłatał jej jednak figla, gdyż okazało się, że tak właśnie raz się stało, ale Bentley skrupulatnie wyjaśnia, że najpierw się zakochała, a potem odkryła ów defekt stóp i wtedy było już za późno na to, aby się odkochać…

W swoim dzienniku Bentley patrzy na taniec wieloaspektowo, poruszając do dziś aktualne kwestie, dotyczące przyszłości artystów baletu i ekonomicznych warunków ich pracy. Tancerka pisze gorzko: „Nie możemy nawet myśleć o przyszłości, ponieważ nie mamy żadnej przyszłości: żadnego zabezpieczenia finansowego, żadnego wykształcenia do wszelkiej innej profesji”. Opisuje skutki braku polityki przekwalifikowania zawodowego tancerzy po odejściu ze sceny – ludzie ci są zupełnie zdezorientowani, nie mają żadnych celów, nie potrafią się odnaleźć w życiu bez teatru, co często kończy się tragicznie (Bentley wspomina m.in. o załamaniu nerwowym i uzależnieniu od narkotyków)[16]. W swojej autobiografii artystka wysuwa postulat, aby w szkołach baletowych uczono dzieci nie tylko przedmiotów zawodowych, lecz również praktycznej wiedzy o otaczającym ich świecie, który przecież nie ogranicza się jedynie do tańca. Zwraca uwagę także na konieczność przyznania tancerzom prawa do wcześniejszych emerytur. Opisuje ogrom fizycznego i emocjonalnego bólu, jakiego doświadcza tancerz, kiedy obserwuje, jak jego ciało obraca się przeciwko niemu i nie jest już w stanie wykonywać tak dobrze jak do tej pory wszystkich baletowych pas. Jednocześnie tancerze będący u końca kariery posiadają bezcenne doświadczenie zawodowe i doskonale sprawny umysł, a często także – niezmienną od lat pasję, energię i chęć kontynuowania swojej pracy. Co więcej, możliwość wykonywania zawodu artysty baletu zostaje tancerzowi zabrana nie z jego winy, chyba że za winę uznać sam wybór takiej, a nie innej kariery… Zdaniem Bentley zawód tancerza jest również najgorzej opłacaną pracą, biorąc pod uwagę fakt, iż jej wykonywaniu poświęcają oni – już od najmłodszych lat – całe swoje życie. Dodatkowo zwraca uwagę, iż tancerze skupieni są na artystycznym wymiarze swojego zawodu, w sprawach finansowych zaś są często zupełnie bezradni i łatwo dają się wyzyskiwać. Opisuje ona również sytuacje stosunkowo rzadkie, ale jednak zdarzające się, a mianowicie strajk artystów baletu, który nie ominął również tancerzy New York City Ballet. Bentley przybliża swoje rozterki z tym związane. Z jednej strony była świadoma swoich niskich zarobków, z drugiej zaś zdawała sobie sprawę, iż tego typu strajk uderza w dyrektora zespołu – Balanchine’a. Tancerka pyta retorycznie: „Kto zrobiłby to naszemu bóstwu?”[17]. Decyzję o rozpoczęciu strajku tłumaczy coraz słabszym oddziaływaniem choreografa na stworzony przez siebie zespół, wynikającym ze stopniowego pogarszania się stanu jego zdrowia. Uniemożliwiało mu to tak aktywne jak do tej pory uczestniczenie w życiu swoich tancerzy. Młodzi artyści baletu, od niedawna związani z zespołem, często nie mieli okazji poznać Balanchine’a bliżej i zapałać do niego tym samym uczuciem, które żywili do niego ci, pracujący z nim dłużej. Bentley jest przekonana, że gdyby mieli większy kontakt z mistrzem, temat strajku nigdy nie zostałby nawet podjęty.

Bentley dzieli się również wieloma pięknymi wspomnieniami ze swojej scenicznej kariery. Jednym z nich był liścik pełen zachwytu i komplementów, jaki otrzymała po występie od jednego z baletomanów. Dało jej to siłę i radość oraz pozwoliło poczuć się zauważoną artystką, a nie jedynie cząstką zespołu, postrzeganego jako jedna całość.

Dziennik Bentley przeplatany jest również fikcją literacką, opowiadaniem o życiu młodej tancerki Isabelle, która dopiero rozpoczyna profesjonalną karierę taneczną. Ta partia książki pozwoliła Bentley na wprowadzenie bardziej intymnych szczegółów związanych z życiem tancerzy, jak wątki łączenia pracy zawodowej z życiem osobistym, i przyjęła formę swoistego opowiadania-romansu.

Posłowie

Na ostatnich stronach Sezonu zimowego coraz częściej padają zdania o odejściu z zespołu i porzuceniu kariery tanecznej, która w pewnym momencie przestała się rozwijać. Bentley pisze o swoim zmęczeniu, zniechęceniu, odrętwieniu i samotności. Tancerka ostatecznie porzuciła scenę w 1983 roku, po ciężkiej kontuzji biodra. Nie wycofała się jednak całkiem ze sceny tańca, publikując swoje książki oraz liczne recenzje i eseje dotyczące ukochanej przez siebie sztuki. Sezon zimowy z pewnością można uznać za dzieło wyjątkowe, chociażby z powodów czysto literackich – różnorodność konstrukcji narracyjnych i barwny, a zarazem rzeczowy styl, w jakim jest napisane, powoduje, że bardzo szybko i dobrze się je czyta. Książka ta posiada nie tylko walory biograficzne, przedstawiając działalność jednego z najsłynniejszych zespołów baletowych świata pod dyrekcją George’a Balanchine’a, lecz może również posłużyć jako przewodnik po świecie sztuki tańca dla osób na co dzień z nią niezwiązanych, na przykład dla rodziców pragnących zapisać swoje dziecko do szkoły baletowej. Bentley w przystępny, ale nie sensacyjny sposób rzetelnie opisuje blaski i cienie tego zawodu, szanse i zagrożenia z nim związane, dzięki czemu jej książkę można polecić każdemu.

***

Tekst ukazuje się w cyklu Taneczne autobiografie, którego celem jest ukazanie wspomnień słynnych tancerek i tancerzy baletowych z XX i XXI wieku. Tancerze, przedstawiający na scenie różnorodne historie i narracje, przeważnie nie wypowiadają na niej ani jednego słowa. Autobiografia jest dla nich przestrzenią do zwerbalizowania swoich osobistych historii, zarówno z życia zawodowego, jak i prywatnego, do odsłonięcia baletowych kulis, do przedstawienia różnorodnych anegdot i opowieści, dzięki którym słynne osobistości tanecznego świata ukazane zostają od innej strony niż ta, o której można przeczytać w podręcznikach historii tańca. Na cykl dziesięciu felietonów składają się omówienia wybranych pozycji, nietłumaczonych do tej pory na język polski. Bohaterką kolejnego tekstu będzie Suzanne Farrell, jedna z muz George’a Balanchine’a, będąca dla niego ucieleśnieniem idealnej tancerki baletowej. Swoje wspomnienia spisała z pomocą Toni Bentley w książce Holding on to the air.

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)


[1] W swoim artykule korzystam z wydania z 2003 roku. Pozostałe jej książki to: Holding On to the Air (1990), Costumes by Karinska (1995), Sisters of Salome (2002) oraz The Surrender, An Erotic Memoir (2004), będąca również zapisem wspomnień Bentley, która wywołał sporą sensację z racji na poruszony w niej temat rozwiązłości seksualnej.

[2] Toni Bentley, Winter Season. A Dancer’s Journal, Gainesville 2003, s. VII. Jeśli nie podano inaczej, wszystkie tłumaczenia są mojego autorstwa.

[3] Ibidem, s. 58-59.

[4] Ibidem, s. VIII.

[5] Ibidem, s. X.

[6] Ibidem, s. 7.

[7] Jedną z predyspozycji do wykonywania zawodu tancerza klasycznego są odpowiednio wysklepione, elastyczne stopy, posiadające tzw. wysokie podbicie.

[8] Ibidem, s. 9.

[9] Ibidem, s. 11.

[10] Ibidem, s. 15.

[11] Ibidem.

[12] Ibidem, s. 16.

[13] Ibidem.

[14] Ibidem.

[15] Jedno z podstawowych ćwiczeń w technice tańca klasycznego, polegające na równomiernym zginaniu i prostowaniu nóg przy jednoczesnym maksymalnym wykręcaniu ich w stawie biodrowym w kierunku na zewnątrz.

[16] Obecnie sytuacja przekwalifikowania zawodowego tancerzy ma się lepiej niż za czasów opisywanych przez Bentley. Artystów wspiera w tym procesie specjalnie powołana do tych celów organizacja Actorsfund, która oferuje wieloaspektową pomoc. Przyznaje ona nie tylko stypendia pomagające artystom scenicznym w przekwalifikowaniu zawodowym i pomaga znaleźć pracę, lecz również oferuje wsparcie materialne w wypadku kontuzji i innych problemów zdrowotnych. Prowadzi również działalność edukacyjną, zachęcając młodych do świadomego i odpowiedzialnego planowania kariery artystycznej. Oferuje kompleksową pomoc socjalną również w przypadku zdarzeń tego typu, co trwająca obecnie i dotykająca dotkliwie artystów pandemia COVID-19.Więcej informacji na stronie: https://actorsfund.org/

[17] Ibidem, s. 34.

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close