Wersja do druku

Udostępnij

W oryginale tytuł autobiografii Allegry Kent (ur. 1937) brzmi Once a dancer i jest częścią angielskiego idiomu Once a dancer, always a dancer, który przetłumaczyć można jako Raz tancerka, zawsze tancerka, co oznacza dosłownie, że jeżeli ktoś raz zostanie tancerzem, będzie nim przez całe życie. Wyrażenie to bardzo dobrze określa jej karierę w zespole New York City Ballet, trwającą ponad trzydzieści lat, lecz przerywaną systematycznie przez osobiste problemy baleriny, o których obszernie pisze w swojej książce. Jednak mimo najróżniejszych przeciwności losu,  jej życie, jak sama pisze, było i wciąż jest kształtowane i wypełnione [] oddaniem tańcowi sztuce i zawodowi[1]. Drugą, równie ważną miłością w życiu Kent były jej dzieci, a miała ich co nieczęsto spotykane w zawodzie tancerek, które rzadko decydują się na potomstwo aż troje. To właśnie im: Triście, Susannie oraz Bretowi, a także swoim dwóm wnuczkom i nieżyjącym rodzicom, zadedykowała swoją autobiografię, opublikowaną w 1997 roku. Książka podzielona jest na dziewięć części, obejmujących życie Kent od jej narodzin do 1996 roku, kiedy zakończyła spisywanie swoich wspomnień.

 

Od Iris do Allegry

 

Allegra Kent tak naprawdę nazywała się Iris Cohen. Imię nadane przez rodziców, bardzo dobrze oddawało jej wrodzoną miłość do kwiatów, którymi lubiła otaczać się przez całe życie. Równocześnie odnosiło się do greckiej bogini Iris, która była posłanką bogów i uosabiała tęczę, co z kolei znalazło odzwierciedlenie w pogodnej naturze dziewczynki, ciekawej świata i zawsze będącej w ruchu. Jej rodzice, Harry Herschel Cohen i Shirley Weissman, nie tworzyli szczęśliwego małżeństwa. Jeszcze długo przed tym, zanim oficjalnie się rozwiedli, Harry praktycznie z nimi nie mieszkał, a Shirley nie potrafiła nigdzie zadomowić się na dłużej, co skutkowało nieustającymi przeprowadzkami. W czasie jednej z nich, matka Iris, wstydząca się swoich żydowskich korzeni (i tego, że pochodziła z Polski ze wsi Wisznice w województwie lubelskim) zmieniła nazwisko swoje i swoich dzieci (Iris miała jeszcze starszą siostrę Barbarę i brata Garyego) na Kent. Brak stałego miejsca zamieszkania i pracy skutkował złą sytuacją finansową rodziny. Rodzice Iris nie mieli skrupułów, by wysłać kilkuletnie dziecko wbrew jego woli na casting do filmu, licząc na to, że podreperuje to ich budżet. Dziewczynka pomyślnie przeszła przesłuchania, lecz na planie filmowym była tak przestraszona i markotna, że nadzieje na uczynienie z niej żywicielki rodziny spełzły na niczym. Iris wróciła do domu z poczuciem porażki, a po latach podsumowała tę historię refleksją, że już od samego początku w jej rodzinie występował konflikt interesów pomiędzy tym, czego rodzice chcieli dla niej, a tym, czego ona chciała dla siebie.

 

Swoje pierwsze przygotowania do zawodu tancerki wzmacnianie i uelastycznianie stóp, zaczęła zupełnie bezwiednie i przypadkowo. Kiedy miała osiem lat, stwierdzono bowiem u niej płaskostopie. Lekarz doradził  noszenie specjalistycznych wkładek do butów, co sprawiało jej ból, ale przyczyniło się do zarysowania się u niej wysokiego podbicia, którego posiadanie jest wymagane w zawodzie tancerki baletowej. Niedługo później matka zapisała ją również na zajęcia taneczne, ale od razu do grupy średniozaawansowanej, toteż dziewczynka miała duże problemy ze zrozumieniem, w jaki sposób i w którym kierunku powinna wykręcać stopy. Stykając się z tańcem klasycznym po raz pierwszy, nie posiadając żadnych postaw, uważała, że lekcje te są nie tylko nudne i monotonne, lecz również pozbawione sensu. Wkrótce z nich zrezygnowała. Zmieniła zdanie w wieku dziesięciu lat, kiedy w czasie lekcji z tańca ludowego odkryła, że kocha tę aktywność fizyczną były w niej wszystkie najlepsze rzeczy w życiu podskoki, bieg, skakanie połączone z muzyką i żywym rytmem[2]. Taniec dawał jej poczucie wolności, toteż podjęła wtedy decyzję, że zostanie baleriną. Szczęśliwie się złożyło, że w tym samym czasie jej matka planowała przeprowadzkę do Nowego Jorku, by zamieszkać wraz z najstarszą córką Barbarą, która próbowała swoich sił jako aktorka. Barbara, lubiąca grać nie tylko na scenie, lecz również teatralizować swoje życie, bardzo lubiła zmieniać sobie imię. Miała specjalną kartkę, na której wypisane były najlepsze, jej zdaniem, imiona. W spisie tym znajdowała się również Allegra, która zaczerpnięta została z wiersza amerykańskiego poety Henryego Wadswortha Longfellowa Childrens hour. Ponieważ Barbara ostatecznie zdecydowała się na imię Wendy, jedenastoletnia Iris, idąc w ślady siostry, wybrała dla siebie Allegrę. To właśnie jako Allegra Kent przeszła do historii tańca.

 

Od uczennicy do tancerki

 

Zanim Kent została uczennicą najbardziej renomowanej szkoły baletowej w Ameryce School of American Ballet, trafiła do studia Bronisławy Niżyńskiej w Los Angeles (kolejna przeprowadzka w jej życiu) i miała szczęście wziąć kilka lekcji bezpośrednio u niej. Kent pisze, że słynna tancerka i choreografka była nazywana przez wszystkich Madame, w czasie zajęć posługiwała się językiem rosyjskim (na angielski jej słowa tłumaczył symultanicznie mąż Niżyńskiej) i cieszyła się ogromnym autorytetem wśród swoich uczniów, którym często powtarzała, że ramiona tancerki nie mogą być jak spaghetti[3]. Apodyktyczna, wymagająca i całkowicie oddana swojej pracy, po lekcji każdemu wychowankowi  okazywała serdeczność i zainteresowanie. Drugą ważną nauczycielką w życiu młodziutkiej Allegry była Carmelita Maracci, amerykańska tancerka i choreografka, obdarzona również dużym talentem pedagogicznym. Pomogła ona Kent nadrobić zaległości i nauczyła podstaw techniki tańca, których tak bardzo jej brakowało. To właśnie ona napisała list polecający do School of American Ballet, rekomendując talent taneczny Allegry. Po lekcji sprawdzającej jej predyspozycje, Kent została przyjęta do klasy o zaawansowanym poziomie i otrzymała stypendium, umożliwiające jej profesjonalną naukę tańca. Trafiła pod skrzydła znakomitych pedagogów (uczyła ją m.in. Felia Dubrowska rosyjska tancerka i nauczycielka tańca klasycznego, związana m.in. z Baletami Rosyjskimi Siergieja Diagilewa), toteż wkrótce za przyzwoleniem Georgea Balanchinea, któremu nie umknął nieprzeciętny talent Allegry była gotowa do scenicznych występów. Jej pierwszy występ w szeregach corps de ballet New York City Ballet miał miejsce w balecie Symfonia C-dur w 1952 roku. Kent miała wtedy zaledwie piętnaście lat  i została najmłodszą członkinią zespołu.

 

Muza Balanchinea

 

 

Podobnie jak większość tancerek New York City Ballet, również i Kent była pod ogromnym wpływem twórcy, dyrektora i zarazem głównego choreografa zespołu Balanchinea. W swojej autobiografii pisze o ogromnym szacunku, podziwie i fascynacji, jakie w niej wzbudzał. Gdy wykonała zadaną frazę taneczną, zgodnie z życzeniem choreografa, największą nagrodą i najcenniejszym komplementem był dla niej uśmiech Balanchinea i aprobata w jego oczach. Nigdy, nawet będąc bardzo zmęczoną, nie potrafiła odmówić jego prośbie o nagłe zastępstwo, czy dodatkowy występ. Balanchinie, z natury bardzo kochliwy, przeżywał również etap fascynacji osobą Kent, mimo że był wtedy w związku małżeńskim z Tanaquil Le Clercq, inną zdolną baleriną, której błyskotliwa kariera została przerwana tragicznie w 1956 roku na skutek nagłej choroby polio. Dowodem miłości Balanchinea były balety, jakie tworzył dla swoich muz. Dla Kent wykreował role w spektaklach: Ivesiana (1954), Siedem grzechów głównych (1958), oraz Bugaku (1963). W czasie pracy nad pierwszym z nich Kent miała zaledwie siedemnaście lat. W tym samym roku otrzymała również niespodziewany dla niej awans na stanowisko primabaleriny NYCB (Principal Dancer). Ten niezwykle pomyślny czas niestety nie trwał długo. Kent, jak sama przyznaje, była pod ogromnym wpływem matki i podporządkowywała swoje marzenia jej planom i decyzjom. W 1955 roku matka Allegry wymogła na córce operację plastyczną twarzy, która się nie powiodła. Odbiło się to na zdrowiu psychicznym Kent, wywołało wiele kompleksów i odebrało pewność siebie. Co więcej, matka widząc wpływ  Balanchinea na Allegrę i wiedząc o jego skłonnościach do wiązania się z młodziutkimi tancerkami, postanowiła, że powinna ona porzucić pracę w NYCB i rozpocząć studia daleko od Nowego Jorku. Kent, wbrew sobie i prośbom Blanchinea, posłuchała matki. Była to pierwsza z wielu przerw w jej karierze, której jednak nie chciała i nie mogła porzucić na zawsze. Za każdym razem Balanchine przyjmował ją z powrotem i choć nie wyrażał swojej radości werbalnie otwarte okazywanie uczuć nie było w jego stylu jego zadowolenie z tego, że zdecydowała się wrócić, znajdowało odzwierciedlenie w obsadzaniu jej w solowych rolach w bieżącym repertuarze. Był jej również ogromnie wdzięczny za to, że w czasie niezwykle intensywnego, dwumiesięcznego tournée NYCB po Związku Radzieckim w 1962 roku, nie tylko go nie zawiodła, lecz również podejmowała się wielu zastępstw za kontuzjowane koleżanki z zespołu (bez dodatkowego wynagrodzenia). Sympatia Balanchinea wobec niej przejawiała się w tym, że do końca swojego życia zapewniał jej miejsce w zespole i płacił comiesięczną pensję, bez względu na to, w ilu spektaklach wystąpiła[4]. Dla Kent samotnej matki z trojgiem dzieci, nieustannie borykającej się z problemami finansowymi stanowiło to bardzo ważne wsparcie i było dowodem ujmującej lojalności wielkiego choreografa wobec niej.

 

Życie prywatne

 

W swojej autobiografii Kent poświęca bardzo dużo miejsca opisowi swojego życia prywatnego, niezwiązanego z tańcem. W wieku dwudziestu dwóch lat wyszła za mąż za Berta Sterna, słynnego amerykańskiego fotografa, wykonującego zdjęcia modelkom oraz hollywoodzkim gwiazdom, w tym m.in. Marylin Monroe. Mimo że był ojcem wszystkich jej dzieci, małżeństwo to od samego początku było nieudane. Kent przedstawia Sterna jako mężczyznę nieodpowiedzialnego, humorzastego, egoistycznego, który niejednokrotnie ją poniżał, obrażał i zdradzał. Miał on również skłonności do uzależnień od używek i, co gorsza, przejawiał objawy zaburzeń psychicznych. Nie pomagał Kent również finansowo, przez co ciężar utrzymania rodziny spadł wyłącznie na nią. Pomimo to, tancerka zdecydowała się na rozwód z nim dopiero w 1975 roku. Miłością jej życia był natomiast Aram Avakian, montażysta filmowy i reżyser. Niestety ich związek przerwała nagła śmierć Avakiana w 1987 roku. Wszystkie te czynniki doprowadziły Kent do głębokiej depresji, z którą zmagała się przez wiele lat. W powrocie do zdrowia nie pomagały jej nieustanne trudności finansowe. Od dziecka zajmowała się wyłącznie tańcem nagłe zwolnienie z NYCB po śmierci Balanchinea spowodowało, że została praktycznie bez środków do życia. Podjęła się więc pracy pedagogicznej, udzielając lekcji tańca, ale było to zajęcie, które nie sprawiało jej żadnej przyjemności. Zaczęła również pisać książki o tańcu. W pierwszej z nich opisała swoją autorską metodę ćwiczeń w wodzie i jej wpływ na trening motoryczny tancerza klasycznego: Allegra Kents Water Beauty Book (1976). Kolejne publikacje to The Dancers Body Book (1984, wspólnie z Jamesem i Constance Camner), autobiografia oraz książka dla dzieci Ballerina Swan (2012). Zajęła się również publicystyką, współpracując z takimi czasopismami jak New York Times Magazine, Washington Post, Dance Magazine, czy Vogue. U schyłku lat 80. odważyła się również na powrót na scenę, występując z małym zespołem baletowym, zorganizowanym  przez tancerza i choreografa Johna Clifforda, którego poznała w NYCB. Jej ostatnie spektakle w repertuarze baletowym miały miejsce w 1990 roku, gdy miała pięćdziesiąt trzy lata, co czyni z niej jedną z najdłużej czynnych zawodowo balerin na świecie. Taneczną scenę Kent płynnie zamieniła na plan filmowy, pojawiając się jako aktorka w Rodzinie Addamsów (1991, reż. Barry Sonnenfeld) oraz na występy w musicalach. , Uczyła również tańca w Barnard College w Nowym Jorku na wydziale Tańca.

 

Podsumowanie

 

Autobiografia Kent napisana jest przejrzystym, barwnym stylem, przypominającym powieść podobnie jak jej życie. Zawiera zarówno wiele interesujących spostrzeżeń i wiadomości na temat Georgea Balanchinea, jak również innych znanych w świecie tańca osobistości: Jeromea Robbinsa, czy Michaiła Barysznikowa. Co więcej, jest znakomitym przykładem na to, że nawet tak wymagający zawód profesjonalnej tancerki, da się mimo różnych przeciwności losu połączyć z macierzyństwem i realizować się w obu tych rolach: artystki i matki.

 

 

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

 

***

 

Tekst ukazuje się w cyklu Taneczne autobiografie, którego celem jest prezentacja wspomnień słynnych tancerek i tancerzy baletowych z XX i XXI wieku. Tancerze, przedstawiający na scenie różnorodne historie i narracje, przeważnie nie wypowiadają na niej ani jednego słowa. Autobiografia jest dla nich przestrzenią do zwerbalizowania swoich osobistych historii, zarówno z życia zawodowego, jak i prywatnego, do odsłonięcia baletowych kulis, do przedstawienia różnorodnych anegdot i opowieści, dzięki którym słynne osobistości tanecznego świata ukazane zostają od innej strony niż ta, o której można przeczytać w podręcznikach historii tańca. Na cykl dziesięciu felietonów składają się omówienia wybranych pozycji, nietłumaczonych do tej pory na język polski. Po raz pierwszy bohaterem następnego tekstu będzie mężczyzna Edward Villella, tancerz i solista New York City Ballet, który swoje wspomnienia opublikował w autobiografii pod wymownym tytułem Prodigal Son: Dancing for Balanchine in a World of Pain and Magic.

 

 

 

 



[1] Allegra Kent, Once a Dancer, Gainesville 2009, s. 333.

[2] Ibidem, s. 21.

[3] Ibidem, s. 29.

[4] Począwszy od 1981 roku Kent występowała z New York City Ballet zaledwie raz w roku, co czyniło ją w ten sposób najlepiej opłacaną tancerką w zespole.

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close