Zanim uczestnikom tegorocznego XI Studenckiego Ogólnopolskiego Festiwalu Teatralnego „Kontestacje” pozwolono rzucić się w wir oglądania spektakli, podarowano im lekcję historii. Jak przyznają organizatorki tegorocznej edycji, Barbara Żarinow, Joanna Belzyt i Urszula Motyka, ich generacja wyrasta z tradycji teatru studenckiego, kultury alternatywnej, którym już od lat 70. patronował ośrodek [Akademickie Centrum Kultury „Chatka Żaka”]. Tegoroczna publiczność mogła obejrzeć dziewięć spektakli i dziewięć różnych tożsamości: tożsamość ukraińską, młodego pokolenia, indywidualisty (którą nieustannie modyfikują doświadczenia), tożsamość kobiety, dziecka, młodego, poszukującego artysty. Ponadto można było uczestniczyć w nocnych warsztatach tańca (prowadzonych przez Tomasza Bazana, Przemysława Buksińskiego, Dominika Gąsowskiego, Justynę Kalbarczyk) oraz w panelach dyskusyjnych z udziałem twórców spektakli.

Wersja do druku

Udostępnij

Zanim uczestnikom tegorocznego XI Studenckiego Ogólnopolskiego Festiwalu Teatralnego „Kontestacje” pozwolono rzucić się w wir oglądania spektakli, podarowano im lekcję historii. Jak przyznają organizatorki tegorocznej edycji, Barbara Żarinow, Joanna Belzyt i Urszula Motyka, ich generacja wyrasta z tradycji teatru studenckiego, kultury alternatywnej, którym już od lat 70. patronował ośrodek [Akademickie Centrum Kultury „Chatka Żaka”].

 

Dlatego pierwszym posunięciem kuratorskim było zaproszenia na panel dyskusyjny świadków różnych okresów świetności i upadku „Chatki”: Romana Kruczkowskiego, Franciszka Piątkowskiego, Mirosława Haponiuka i Daniela Adamczyka. Dyskusję prowadził dr Jarosław Cymerman  z Katedry Teatru i Dramatu na UMCS-ie.

 

„Chatka Żaka” została określona przez Adama Michnika jako „Ateny teatralne”. Działalność tego miejsca w latach 70. uwieczniła to miejsce na kartach historii polskiej kultury. Z całą pewnością sytuacja polityczna kraju motywowała młodych i butnych do stawania w szranki z przeciwnikiem wolności słowa i demokracji. Teatr studencki przepełniało poczucie solidarności, słusznej walki w imię wolności.

 

Tegoroczna publiczność mogła obejrzeć dziewięć spektakli i dziewięć różnych tożsamości: tożsamość ukraińską, młodego pokolenia, indywidualisty (którą nieustannie modyfikują doświadczenia), tożsamość kobiety, dziecka, młodego, poszukującego artysty. Ponadto można było uczestniczyć w nocnych warsztatach tańca (prowadzonych przez Tomasza Bazana, Przemysława Buksińskiego, Dominika Gąsowskiego, Justynę Kalbarczyk) oraz w panelach dyskusyjnych z udziałem twórców spektakli.

 

Pierwszego dnia na widownię czekały dwa wydarzenia: czytanie performatywne Kłamczuch z Placu Litewskiego Olgi Maciupy i spektakl Jetz/Teraz niemiecko-polskiego kolektywu Little: interference.  Zestawienie tych dwóch spektakli okazało się kolejnym trafnym gestem kuratorskim, ponieważ ukazało różnicę między zainteresowaniami tematycznymi sąsiadów tworzących na Zachodzie a ukraińskimi mieszkańcami wschodnich części naszego kraju. Każdy z nich zgłębiał problematykę tożsamości w odmiennym kontekście, zarówno politycznym, jak i egzystencjalnym. 

 

Doktorantka UMCS-u Olga Maciupa wraz ze studentami pochodzenia ukraińskiego zorganizowała czytanie performatywne dramatu napisanego w latach 90. przez Ołeksandra Irwańca. Akcja toczy się w wielokulturowym Lublinie, w którym „słowiańskość” przeplata się z „europejskością” we wszelakim tego słowa znaczeniu: mentalnym, geograficznym, demograficznym, politycznym. Oprócz postaci, głównymi bohaterami sztuki są języki: ukraiński, polski, ukraińsko-polski, ukraińsko-rosyjski, rosyjski, ale też tłumaczenie przygotowane dla widza polskiego. Dramat bowiem  nie został przetłumaczony na język polski, porzucił jedynie cyrylicę na rzecz alfabetu łacińskiego.  Co ciekawe, widz słysząc ukraiński i czytając słowa napisane w surżyku rozumiał ich sens i podążał za nieskomplikowaną akcją spektaklu.  Pozornie obcy język pomógł jednak publiczności otworzyć się na magię słowiańskości. Wspólne korzenie lingwistyczne przypominają o naszej bliskości, wspólnocie, którą niegdyś tworzyliśmy. Z drugiej strony, akcja podkreśla obcość bohaterów względem siebie.  Relacje Ukrainiec a Ukrainiec, Polak a Ukrainiec, Rosjanin a Polak i Ukrainiec, jak i polski widz a ukraiński język podkreślają aktualność potrzeby toczenia się polsko-ukraińskiego dialogu, zwłaszcza w kontekście wojny ukraińsko-rosyjskiej i kryzysu samej Unii Europejskiej.

 

Jetz/Teraz kolektywu Little: interference powstał na kanwie dramatu Samuela Becketta Czekając na Godota. Tematem spektaklu są relacje międzyludzkie, często toksyczne, jednak głównym wątkiem jest tu czekanie i związane z nim zniecierpliwienie, sfrustrowanie i marazm. Fizyczna obecność czasu jest męcząca nie tylko dla aktora, ale i dla widza, który jest poddawany jego trwaniu. Grupa  kreuje komunikat sceniczny przy pomocy ruchu, często nawiązując do fizycznego teatru tańca. Upadanie, uderzanie siebie czy partnera, wszystkie te gesty   uwydatniają psychiczne problemy postaci.

 

Drugi dzień festiwalu należał do solistów: Tomasza Foltyna (World is), Joanny Belzyt (My – Persony. Przestrzenie kobiety), Dominika Gąsowskiego (Dziecko – Dorosły – Dzieci).

 

Foltyn w swoim performansie zarysowuje wariacyjność świata, jego cudowność i niepojętność. Na scenie opowiada o podróży trzech mężczyzn różnej narodowości, którzy na drodze natknęli się na martwe zwierzę. Pochylając się nad jego ciałem, nie mogli oderwać się od piękna martwej istotny, jego masy, wciąż ciepłego ciała. Drogi człowieka i zwierzęcia skrzyżowały się. Śmierć napotkana na drodze była kolejnym doświadczeniem wypełniającym jaźń wędrowców. Na scenie pojawiają się  znaki sceniczne, jak zieleń – kolor odwołujący się do organiczności, natury i buty na wysokich obcasach, które przemieniły męskie ciało Foltyna w ciało transwestyty, bez zahamowań percypującego rzeczywistość.

 

Joanna Belzyt w My – Persony. Przestrzenie kobiety nawiązuje do filmu Ingmara Bergmana. Stanowi on jednak niewielką część inspiracji, ponieważ najistotniejszym impulsem stworzenia performansu była sama autorka. Belzyt śpiewa przede wszystkim pieśni własnego autorstwa, często sięga po repertuar ludowy. Wokalowi akompaniuje dwóch muzyków. Dźwięk gitary i uderzenia trójkąta wyzwalają ruch artystki. Improwizowany taniec performerki zespala się z muzyką, ale też z minimalistycznymi wizualizacjami, które przewijają się na tylnej ścianie sceny. Wszytko to tworzy intymny nastrój, który hipnotyzuje widzów. Spektakl stał się manifestem kobiecego indywidualizmu, którego nie warto analizować w kontekście polityki. Autorka uczyniła siebie częścią uniwersum – cyklu życia i śmierci – ale też miłości.

 

Dominik Gąsowski w Dziecko – Dorosły – Dzieci dzieli się z widzem własnymi spostrzeżeniami na temat dzieciństwa, przypomina  jak ważnym okresem jest w życiu człowieka. Przy pomocy odpowiednio dobranej scenografii wprowadza publiczność do przedwojennego Londynu, na którego ulicach widok zaniedbanych dzieci nie był wyjątkiem. Spektakl oparty został na historii małej Anny, która po ucieczce z domu odnalazła bezpieczeństwo w domu narratora. Choć dziewczynka umarła na skutek wypadku, jej przyjaciel nigdy nie mógł zapomnieć życiowych mądrości dziecka. Ostałowski historię dziewczynki przełamuje wypowiedziami nauczycieli, rodziców, którzy zostali przez niego nagrani podczas udzielonego mu wywiadu na temat  dzieciństwa.

          

 

How similar I am to your grandma Justyny Kalbarczyk to performans-manifest,  którego myślą przewodnią jest  zwolnienie widzów z obowiązku oklaskiwania tych spektakli, które na aplauz nie zasłużyły. Dlatego artystka na samym początku performansu prosi widownię o szczerą ocenę jej kilkuminutowego show. Tancerka zauracza i rozśmiesza jednak publiczność swoim niezdarnym wykonaniem klasycznej już piosenki Whitney Houston I will always love you.

 

How similar I am to your grandma wzbudził wiele kontrowersji podczas wieczornej debaty. Głównym zarzutem było oskarżenie artystki o bezsensowność stworzenia „złego” spektaklu. Kalbarczyk tłumaczyła, że jej celem było zaktywizowanie widza i przypomnienie mu o prawie do oceny teatralnej twórczości. Widz nie musi być niewolnikiem konwencji, a tym samym przybierać konformistycznej  postawy.

 

 

Ostatniego dnia widzowie mieli okazję zobaczyć trzy spektakle, tj.: Panakeia grupy Teatru Nowego, Homo religiosus  Karola Miękiny i Twarze Medei Anny Kosiorowskiej.

 

Dwójka artystów z Teatru Nowego zabrała widzów w pełną humoru podróż po rzeczywistości, w której funkcjonujemy. Na scenie dominuje tekst o groteskowych rysach tak lubianych przez Dorotę Masłowską.  Zdruzgotany młody mężczyzna pracujący w  supermarkecie „na kasie”, w obliczu zbliżającej się wojny atomowej postanawia uratować świat. Jednak, aby tego dokonać postanawia złożyć wizytę  Wyroczni. Ta wspomaga go nie tylko  dobrą radą, ale i tajemniczym eliksirem. Choć panaceum na wszelkie czyhające zło okazuje się dobra polska wódka, bohater nie poddaje się. Z motyką na słońce i Wyrocznią pod pachą wyrusza w podróż pełną przygód, która ma go uczynić wybawcą świata, bądź po prostu szczęściarzem. Nietuzinkowa para zakochuje się i rozpoczyna wspólne życie w znalezionym przez przypadek schronie, w którym przetrwają atomowy atak. Finał spektaklu kończy song, z refrenem: „Na chuj ci dom, kup se schron”.

 

Tytuł spektaklu Karola Miękiny to pojęcie ukute przez Mircea Eliade, które oznacza   człowieka jako istotę religijną. Tematem Homo religiosus jest egzystencjalna droga człowieka poszukującego różnych form transcendencji. Tancerze poprzez ruch i układy choreograficzne przywołują mity, rytuały i symbole, które od wieków manifestowały się w dziejach religii: ofiara, oczyszczenie, trud, droga, momenty przejścia. Symboliczność wypowiedzi artystycznej, jak i użyte metafory – dźwiganie przez każdego z tancerzy wiader z wodą – ukazują piękno trudu człowieka, który uginając się pod ciężarem doświadczeń  pogłębia swoją duchowość i człowieczeństwo.

 

Twarze Medei Kosiorowskiej nawiązują do znanego  mitu greckiego. Bohaterka historii miała wiele twarzy, była czarodziejką, córką, matką, żoną, kobietą zdradzoną, morderczynią własnych dzieci. Przede wszystkim była kobietą, której inność nastręczała wiele trudności i bolesnych doświadczeń, i ten właśnie wątek zostaje rozwinięty w spektaklu. Publiczność ogląda dylematy kilku Medei, których fikcyjne historie przeplatają się z dokumentalnymi wypowiedziami Romki mieszkającej w Polsce. W tym spektaklu po raz kolejny gości wątek wielokulturowości. Choć na skrzyżowaniu wielu kultur mogą zrodzić się bezcenne humanistyczne jakości, nasilające się nastroje nacjonalistyczne i widoczność tego rodzaju postaw sprawiają, że podobna wizja świata staje się utopią. Bohaterki spektaklu, na co dzień spotykane na ulicach, często mają jedną twarz –  cudzoziemki, imigrantki, której głos zostaje zepchnięty  na margines dyskursu społecznego.

 

 

 

Teatr studencki to formuła, która wciąż aktywnie reaguje na zmieniającą się rzeczywistość. Podczas festiwalu na scenie „Chatki Żaka” głos  zabierały generacje dwudziesto- i trzydziestolatków, którzy sięgali po różne formy artystyczne: teatr tańca i ruchu, teatr postdramatyczny, performans, czytanie performatywne.  Każda z prezentacji poruszała istotne dla danego pokolenia treści społecznych, politycznych, duchowych.

    

Świetny zmysł obserwacyjny i głęboka wrażliwość wykonawców dała się znać widzowi w każdym spektaklu. Podobnie jak w latach 70., dzisiejsi artyści są zaangażowani społecznie , mają  świadomość, że są częścią tego samego społeczeństwa, gatunku, czy płci. Tematy podążają w różnych kierunkach, ale każdy widz może w kolejnym dramacie zobaczyć siebie i nawiązać  z artystami dialog.

 

XI  Studencki Ogólnopolski Festiwal Teatralny  „Kontestacje”, 24-26.04.2015, Lublin

 

 

 

 

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

Olgi Maciupa „Kłamczuch z Placu Litewskiego”. Fot. Bartosz Proll i Rafał Wrona.
Olgi Maciupa „Kłamczuch z Placu Litewskiego”. Fot. Bartosz Proll i Rafał Wrona.
Little:Interference „Jetz/Teraz”. Fot. Bartosz Proll i Rafał Wrona.
Little:Interference „Jetz/Teraz”. Fot. Bartosz Proll i Rafał Wrona.
Little:Interference „Jetz/Teraz”. Fot. Bartosz Proll i Rafał Wrona.
Tomasz Foltyn „World is”. Fot. Bartosz Proll, Klaudia Kotłowska i Rafał Wrona.
Tomasz Foltyn „World is”. Fot. Bartosz Proll, Klaudia Kotłowska i Rafał Wrona.
Tomasz Foltyn „World is”. Fot. Bartosz Proll, Klaudia Kotłowska i Rafał Wrona.
Joanna Belzyt „My – Persony. Przestrzenie kobiety”. Fot. Bartosz Proll i Klaudia Kotłowska.
Joanna Belzyt „My – Persony. Przestrzenie kobiety”. Fot. Bartosz Proll i Klaudia Kotłowska.
Żywe wiązania/DominikGąsowski „Dziecko – Dorosły – Dzieci”. Fot. Bartosz Proll i Klaudia Kotłowska.
Żywe wiązania/Dominik Gąsowski „Dziecko – Dorosły – Dzieci”. Fot. Bartosz Proll i Klaudia Kotłowska.
Kotłowska. Teatru Nowego „Panakeia”. Fot. Bartosz Proll i Rafał Wrona.
Kotłowska. Teatru Nowego „Panakeia”. Fot. Bartosz Proll i Rafał Wrona.
Karol Miękina „Homo religiosus”. Fot. Bartosz Proll i Rafał Wrona.
Karol Miękina „Homo religiosus”. Fot. Bartosz Proll i Rafał Wrona.
Karol Miękina „Homo religiosus”. Fot. Bartosz Proll i Rafał Wrona.
Karol Miękina „Homo religiosus”. Fot. Bartosz Proll i Rafał Wrona.
Karol Miękina „Homo religiosus”. Fot. Bartosz Proll i Rafał Wrona.
Karol Miękina „Homo religiosus”. Fot. Bartosz Proll i Rafał Wrona.
Anna Kosiorowska „Twarze Medei”.Fot. Bartosz Proll i Rafał Wrona.
Anna Kosiorowska „Twarze Medei”.Fot. Bartosz Proll i Rafał Wrona.
Anna Kosiorowska „Twarze Medei”. Fot. Bartosz Proll i Rafał Wrona.
Anna Kosiorowska „Twarze Medei”.Fot. Bartosz Proll i Rafał Wrona.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close