Podczas kolejnych dwóch dni Festiwalu poprowadzono publiczność poza świadomość, tam, gdzie w tzw. gadzim mózgu u podstawy czaszki mieszkają pierwotne instynkty pozornie okiełznane moralnością, etyką i innymi pochodnymi cywilizacji; następnie skręcono w kierunku sprawdzenia, jak dalece rzeczona cywilizacja jest uczciwa wobec siebie i na ile tzw. normy moralne sprawdzają się w sytuacjach leżących poza granicami normy. Później pokierowano widzów ku psychologicznej analizie uczuciowej drogi pewnej konkretnej pary, aby ostatecznie zaproponować im przyjrzenie się kwestii uniwersalnej – zagadnieniu ciała jako źródła i ograniczenia tańca, a także po prostu radości czerpanej z mocy bycia-w-ciele.

Wersja do druku

Udostępnij

Niemal całkowitą ciemność rozświetla snop światła z małej ręcznej latarki. W jasny krąg mężczyzna schwytał wilka, który osłania oczy, wycofuje się, w oszołomieniu umyka od źródła jasności. Tancerz-wilk niepokoi widoczną siłą i sprawnością, zwierzę jest bezradne tylko przez chwilę. Oto znika w ciemności, a człowiek przemierza przyrodę wśród chrzęstu suchych liści trzaskających pod stopami, nasłuchując, kiedy okaże się, że nie jest sam. W miarę upływu spektaklu role wykonawców Lupi ewoluują, zanika jasny dotąd między nimi podział – celowo zaciera się granica między ludzkim a nieludzkim, ruch oscyluje między wypracowaną zwinnością tancerza a instynktowną zwrotnością drapieżnika w jego naturalnym środowisku. Zbliżanie się i oddalanie postaci od siebie, nagłe zwarcia, zatrzymywanie i przyspieszanie ruchu, palce zagłębiające się w ciało partnera – to wszystko budzi niepokój, niepewność, napięcie na scenie  udziela się widowni. Strumień emocji przyspiesza jeszcze bardziej, gdy bohaterowie stają przodem do publiczności i uważnie przyglądają się jej; wielokrotnie podchodząc do linii rampy i cofając się w głąb sceny, kreują nowych performerów – swoje cienie, które rosną i maleją, tworząc atmosferę nadciągającego zagrożenia. Ukryta w mrocznych kątach groźba uruchamia pierwotne poczucie zagrożenia z czasów jeszcze przedwerbalnych, z tego etapu rozwoju ludzkości, gdy od czułości ucha na szelest źdźbeł trawy i od szybkości reakcji zależało fizyczne przetrwanie.

 

Spektakl jest nasycony organiczną zmysłowością, gra świateł i cieni nakazuje wyostrzyć wzrok, wilcze wycie wyczula słuch, zapach rozsypanej na scenie ziemi przypomina, że słowo człowiek z biologicznego punktu widzenia oznacza po prostu jeden z gatunków zwierząt, a jego przewaga nad pozostałymi wynika wyłącznie z posiadania broni dalekiego zasięgu. Innym kierunkiem, w jakim płynąć mogą skojarzenia widzów, jest symbol wilka wraz z czasem przypisywanymi mu negatywnymi cechami. Jak bardzo ludzie są wobec siebie lojalni? Na ile można zaufać wyciągniętej dłoni? Ile wilka każdy nosi w sobie? Spektakl jest równie prosty jak jego tytuł (Lupi), a stwierdzenie to nie jest zarzutem prostactwa, a pochwałą prostoty. Sugestywne operowanie światłem, fizyczny taniec dwóch półnagich mężczyzn, niepokojące otoczenie dźwiękowe – to wystarczy, żeby uwieść publiczność i sprawnie poprowadzić ją przez konsekwentny ciąg obrazów i odczuć.

 

Drugi spektakl wieczoru, Pre-Testo 1 – Naufragio con spettatotre, znajduje się na przeciwnym biegunie emocjonalnego zaangażowania widowni. Tancerzy ogląda się jak przez szybę – czystą, ukazującą wyraźnie przebieg wydarzeń, ale twardą i nieprzeniknioną dla żadnej ze stron. Dwóch tancerzy przemieszcza się po pokrywającej prawie całą scenę niebieskiej ośmiolinii zbudowanej z prostych ciągów kropek ułożonych diagonalnie na białej podłodze. Beztroska przepychanka i kolorowe codzienne kostiumy – spodnie i koszulki nasycone czerwienią, pomarańczą, błękitem – mogą przywodzić na myśl wakacyjną beztroską zabawę na plaży. Jednak widać, że stało się coś dziwnego, przestrzeń dostępna tancerzom gwałtownie zmalała i osaczyła ich, a dostępny obszar ośmiolinii skurczył się; od tej pory akcja skupi się w lewej części sceny.

 

Naufragio con spectatotre – „katastrofa z widzem” lub „wrak statku z widzem”. Widzem jest kobieta pojawiająca się na początku spektaklu na krawędzi sceny po prawej stronie i stojąca bez słowa w niewielkim kole przyćmionego światła. Nie widać jej twarzy, nie wiadomo, co myśli, nieznane są jej uczucia. Ciemno ubrana, niepozorna, pozbawiona ruchu jako środka wyrazu wydaje się obojętna i odległa od bohaterów, widzi ich jednak, sama pozostając niezauważalną. Bezludna wyspa, której rozbitkowie nic nie widzą we mgle i nie mogą do niej przybić w poszukiwaniu schronienia? Skała, o którą rozbił się statek? Europa beznamiętnie przyglądająca się śmierci migrantów na Morzu Śródziemnym? Efekt obcości zostaje wzmocniony przez obecność fortepianu (wraz z akompaniatorem),  zajmującego prawy tylny róg sceny; fortepian nie jest tu wyłącznie instrumentem, niesie także znaczenia: skojarzenia z eleganckim wnętrzem, wydarzeniem towarzyskim, może bankietem teatralnym, z salonem. Nieruchoma plama czerni stanowi kontrast dla żywych poruszeń tancerzy, którzy nie spoczywają w biernej bezsilności, ale w naprzemiennym dynamicznym podnoszeniu się do pionu i opadaniu na ziemię poszukują możliwości wyjścia z sytuacji. Mimo że od początku było dla nich jasne, że nie mają wpływu na przebieg wydarzeń, co i rusz na nowo przyglądają się przerwaniu więzi ze światem zewnętrznym, który znienacka stał się dla nich nieosiągalny. Relacja między bohaterami zmienia się, rozwija, narasta w nich świadomość, że w obliczu zagrożenia życia instynkt przetrwania jest silniejszy od norm moralnych. Wychodząc poza dosłowność proponowaną przez tytuł przedstawienia, można zapytać, do jak ekstremalnej granicy człowiek posunie się w poszukiwaniu powrotu na stały ląd, gdy jest się rozbitkiem na morzu życia.

 

Kolejny dzień Festiwalu rozpoczął się również od duetu, wyraźnie pochodzącego ze świata obserwatorów dramatycznych wydarzeń, ze świata, w którym „walka” o fizyczne przetrwanie ogranicza się do wyboru między dwiema ulubionymi potrawami, muzyką codzienności są dźwięki fortepianu, a serce nie jest mięśniem tłoczącym niezbędną do przeżycia krew, lecz symbolem uczuć i pragnień. Mit Afekt to niespiesznie wytańczona, silnie introspekcyjna historia pary zanurzonej w mgle miłości i samotności zarazem. Ten związek trwa już od dawna i partnerzy zdążyli odsunąć się od siebie, każde wycofało się do swojego wewnętrznego świata. Ona zapadła się w sobie głębiej niż On; On próbuje za nią podążać, nie zostaje jednak dopuszczony do Jej wewnętrznej podróży. Bohaterowie przeprowadzają publiczność przez kolejne fazy swoich emocji, niekoniecznie chronologiczne – czasem w tańczonych wspomnieniach przywracają to, co z biegiem lat wyblakło. Nie są jednak sobą znudzeni ani nie znienawidzili się. Czułość, bliskość i troska o partnera emanują z każdego ich ruchu, On i Ona znają na pamięć mapy swoich ciał i krajobrazy emocji. Co jakiś czas powraca też namiętność, która kiedyś ich połączyła, spełnieniem pożądanie na chwilę łączy ich na nowo. To jednak tylko przebłyski, momenty, których nie ma już na co dzień. Upływ czasu i przeobrażenia relacji zaznaczone są nakładaniem kolejnych warstw ubrań, transformacja osobowości następuje w sposób płynny i trudno zauważalny. Odsuwanie się od siebie było tak stopniowe, że nie zostało zarejestrowane, dopóki nie okazało się, że śpi się oddzielnie, a przytulenie drugiego ciała jest już jedynie nawykiem.

 

Tancerze posługują się tu wystylizowanym, pełnym wdzięku i lekkości ruchem zbudowanym na mocnych i dalekich wyciągnięciach kończyn i na figurze koła wyznaczanej w różnych płaszczyznach – przez starannie zakreślane czubkami palców u stóp rond de jambe en l’air czy ronds de jambe par terre, przez wyznaczający szerokie pełne okręgi ruch rąk w różnych płaszczyznach, przez skulenia linii kręgosłupa. Koła te przywołują metaforę cyklu, naturalną kolej rzeczy i zgodę na nią. Bohaterowie nie rozpaczają po wypłowiałych już, a dawniej tak intensywnych kolorach, nie przywołują na głos tego, co minęło, w melancholijnej akceptacji lunatycznie przemykają pośród codziennych nastrojów, co jakiś czas natykając się na przebłysk intensywności sprzed lat.

 

Całkowitym kontrastem do nastrojowego duetu był fajerwerk energetyczny, jakim okazał się Instrument 1 – Odkryć niewidzialne Compagnia Zappalà Danza. We wnętrzu głębokiej białej sceny wśród oświetlonego liliowo dymu pojawia się kilka postaci w granatowych tunikach i o twarzach zasłoniętych czarnymi woalkami. Wdowy? Dewotki? Płaczki żałobne? Pozory powagi opadają, coraz bardziej groteskowe ruchy budzą śmiech, aż w nagłej zmianie światła i muzyki postaci odrzucają kostiumy, żeby bez żadnej wątpliwości udowodnić, że sceną włada pięciu mężczyzn o doskonale wypracowanej sprawności, sile i technice. Nagość zostaje okryta kolejnym kostiumem, beżowe sukienki damskiego kroju zaskakująco dobrze leżą na umięśnionych ciałach. Performerzy mocno operują ciężarem, poruszają się szybko, w każdej sekundzie kontrolując przepływ ruchu; są bardzo skoczni i zagarniają przestrzeń pełnią swojej scenicznej obecności. Nawet gdy pozornie zatrzymują się, nie pojawia się rozluźnienie; ciągła gotowość do natychmiastowego podjęcia akcji emanuje z każdego performera oddzielnie i z całej bardzo dobrze skoordynowanej grupy. Technologia ruchu oddaje budowę i sposób działania marranzano – instrumentu, na którym muzyk – na wpół widoczny za białym horyzontem – akompaniuje tancerzom. Naprężenie, zamieranie, oddawanie wibracji, przekazywanie ruchu innym – zabawie nie ma końca.

 

Przedstawienie w dużej mierze oparte jest na efektowności ruchu imponująco sprawnych tancerzy, nie oznacza to jednak, że spektakl ma charakter wyłącznie abstrakcyjny, służący  prezentacji czysto estetycznej, skupionej na urodzie performerów i realizowanych przez nich sekwencji ruchowych. Żeński kostium uruchamia kontekst płci kulturowej, sycylijska tradycja, z której wywodzi się marranzano, otwiera przestrzeń interpretacji politycznej, wreszcie zwodniczy tytuł i podany po hiszpańsku tekst dotykają tematu ciała tancerza jako jego instrumentu. W wyeksponowanych ciałach wykonawców zapisana jest droga ich treningu, pracy nad techniką i wyrazem artystycznym. Efektowna prezentacja tematu ludzkiego aparatu ruchowego jako źródła tańca przedstawiona na scenie wziętej w posiadanie przez Zappalà Danza może nie wniosła wiele do analizy tematu ciała jako narzędzia performatywnego, na pewno jednak była bardzo atrakcyjną formą widowiska somatycznego.

 

Podczas kolejnych dwóch dni Festiwalu poprowadzono publiczność poza świadomość, tam, gdzie w tzw. gadzim mózgu u podstawy czaszki mieszkają pierwotne instynkty pozornie okiełznane moralnością, etyką i innymi pochodnymi cywilizacji; następnie skręcono w kierunku sprawdzenia, jak dalece rzeczona cywilizacja jest uczciwa wobec siebie i na ile tzw. normy moralne sprawdzają się w sytuacjach leżących poza granicami normy. Później pokierowano widzów ku psychologicznej analizie uczuciowej drogi pewnej konkretnej pary, aby ostatecznie zaproponować im przyjrzenie się kwestii uniwersalnej – zagadnieniu ciała jako źródła i ograniczenia tańca, a także po prostu radości czerpanej z mocy bycia-w-ciele. Różnorodność formalna i tematyczna pozwoliła poświęcić każdemu spektaklowi równie intensywną uwagę i przeżyć w ciągu kilku godzin najróżniejsze rejestry emocjonalne. Kiedy zawodzą cywilizacja i kultura, uratować nas może zejście pod powierzchnię pozorów i przyjrzenie się temu, czego na co dzień nie chcemy o sobie wiedzieć.

 

 

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

Art.Garage Lupi

Reżyseria i choreografia: Emma Cianchi

Współpraca choreograficzna: Antonelo Tudisco

Obsada: Luca Cacciapuoti, Emanuele Esposito

Spektakl zaprezentowano 22.06.2015 w Starej Prochowni w Warszawie w ramach XI Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Tańca Zawirowania.

 

Compagnia Zappalà Danza, Pre-Testo 1 – Naufragio con spettatotre

Reżyseria i choreografia: Roberto Zappalà

Muzyka: J. S. Bach, C. Gounod

Dramaturgia: Nello Calabrò, Roberto Zappalà

Obsada: Roberto Provenzano, Fernando Roldan Ferrer

Pianista: Luca Ballerini

Reżyseria światła: Roberto Zappalà

Kostiumy: Debora Privitera

Technika: Sammy Torrisi

Spektakl zaprezentowano 22.06.2015 w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie w ramach XI Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Tańca Zawirowania.

 

Versilia Danza, Mit Afekt

Choreografia: Angela Torriani Evangelisti

Obsada: Angela Torriani Evangelisti, Leonardo Diana

Spektakl zaprezentowano 23.06.2015 w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie w ramach XI Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Tańca Zawirowania.

 

Compagnia Zappalà Danza, Instrument 1 –Odkryć niewidzialne

Choreografia: Roberto Zappalà

Muzyka na żywo: I Lautari

Tekst: Nello Calabrò

Scenografia, oświetlenie, kostiumy: Roberto Zappalà

Obsada: Adriano Coletta, Alain El Sakhavi, Roberto Provenzano, Fernando Roldan Ferrer, Salvatore Romania, Antine Roux-Briffaud, Alessandro Vacca

 

Spektakl zaprezentowano 23.06.2015 w Teatrze Wielkim –Operze Narodowej (Sala Kameralna) w Warszawie w ramach XI Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Tańca Zawirowania.

 

 

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

Art. Garage „Lupi”. Fot. Kasia-Chmura-Cegiełkowska, teatralna.com - fotografia teatralna
Art. Garage „Lupi”. Fot. Kasia-Chmura-Cegiełkowska, teatralna.com - fotografia teatralna
Art. Garage „Lupi”. Fot. Kasia-Chmura-Cegiełkowska, teatralna.com - fotografia teatralna
Compagnia Zappalà Danza „Pre - testo 1 - Naufragio con spectatore”. Fot. Kasia Bąba, teatralna.com - fotografia teatralna.
Compagnia Zappalà Danza „Pre - testo 1 - Naufragio con spectatore”. Fot. Kasia Bąba, teatralna.com - fotografia teatralna.
Compagnia Zappalà Danza „Pre - testo 1 - Naufragio con spectatore”. Fot. Kasia Bąba, teatralna.com - fotografia teatralna.
Versiliadanza „Mit Afekt”. Fot. Kasia Chmura-Cegiełkowska, teatralna.com - fotografia teatralna.
Versiliadanza „Mit Afekt”. Fot. Kasia Chmura-Cegiełkowska, teatralna.com - fotografia teatralna.
Versiliadanza „Mit Afekt”. Fot. Kasia Chmura-Cegiełkowska, teatralna.com - fotografia teatralna.
Versiliadanza „Mit Afekt”. Fot. Kasia Chmura-Cegiełkowska, teatralna.com - fotografia teatralna.
Versiliadanza „Mit Afekt”. Fot. Kasia Chmura-Cegiełkowska, teatralna.com - fotografia teatralna.
Compagnia Zappalà Danza „Instrument I – Odkryć niewidzialne”. Fot. Kasia Chmura-Cegiełkowska, teatralna.com - fotografia teatralna.
Compagnia Zappalà Danza „Instrument I – Odkryć niewidzialne”. Fot. Kasia Chmura-Cegiełkowska, teatralna.com - fotografia teatralna.
Compagnia Zappalà Danza „Instrument I – Odkryć niewidzialne”. Fot. Kasia Chmura-Cegiełkowska, teatralna.com - fotografia teatralna.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close