Wersja do druku

Udostępnij

Po raz trzeci zawitał do Polski światowej sławy brytyjski zespół tańca współczesnego, znany do niedawna jako Ballet Rambert od nazwiska jego założycielki, urodzonej w Warszawie, Marii Rambert.  Rambert Dance Company jest pierwszym i najdłużej istniejącym zespołem baletowym Wielkiej Brytanii – w  zeszłym roku świętował 75-lecie. Wielokrotnie zmieniał swój profil: od wielkiej klasyki baletowej wystawianej we wczesnym okresie działalności (Giselle, Don Kichot, Coppelia), poprzez prace wychowanych przez Marię Rambert wielkich „klasyków” brytyjskich: Fredericka Ashtona, Antony Tudora, Normana Morrice’a,  aż po dzieła współczesnych choreografów determinujące obecny profil zespołu.

Pobieżne choćby zaznajomienie czytelników z niezwykłym życiorysem i fascynującą osobowością Marii Rambert (Cywii Rambam  1888 – 1982) przekracza ramy recenzji, zainteresowanych odsyłam do arcyciekawej autobiografii artystki Żywe Srebro. Życiorys własny (Warszawa, Czytelnik, 1978).

Brytyjski zespół zaprezentował się w warszawskim Teatrze Dramatycznym i w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie z repertuarem, na który złożyły się trzy utwory współczesnych choreografów brytyjskich.  Już pierwszy Cheese w choreografii Jeremy Jamesa do muzyki Petera Morrisa, mimo nieco statycznego początku, zafascynował pomysłowością i oryginalnością choreograficznych wizji oraz ich perfekcyjnym wykonaniem, szczególnie przez żeńską część zespołu.  Skomponowane na piątkę tancerzy, wysoce abstrakcyjne dzieło, zapowiadało niezwykle obiecującą współpracę choreografa z zespołem Rambert, przerwaną niestety przedwczesną, tragiczną śmiercią artysty.

Kunszt taneczny zespołu Rambert objawił się jednak najpełniej w pokazanym na zakończenie wieczoru dziele Wayne’a Mc Gregora zatytułowanym detritus.  Zadziwiająca zawrotnym tempem i innowacyjną techniką baletową choreografia, sprawia wrażenie celowo stworzonej dla zademonstrowania maksimum fizycznych możliwości człowieka uprawiającego zawód tancerza.  Wisząca nad sceną metalowa, mechaniczna kończyna kontrastuje z pięknem tańczącego ludzkiego ciała, wprowadzając niepokój i zakłócając harmonię ruchów trzynastki tancerzy „zmagających” się na przemian z materią tańca klasycznego (wspaniałe popisy tancerek na pointach) i tańca modern.  Właśnie ów swoisty dialog stojących na przeciwległych biegunach technik tanecznych jest tematem tego mistrzowskiego dzieła.

Związany z zespołem od 1963 roku Christopher Bruce  jest uznany za ostatniego z wielkich choreografów wykształconych przez Marię Rambert (wcześniej ukończył prowadzoną przez nią przy zespole szkołę baletową) i ma opinię jednego z najwybitniejszych współczesnych choreografów.  Pokazane w środkowej części wieczoru jego legendarne już Tańce duchów (1981) – do porywającej muzyki andyjskiej w wykonaniu słynnego zespołu INTI-ILLIMANI – podziwialiśmy podczas poprzedniej wizyty zespołu w Polsce w 1985 roku uświetniającej obchody 200-lecia polskiego baletu.  Niezwykłe dzieło: wstrząsające swym pacyfistycznym przesłaniem i potężne w swej prostocie, zaliczane jest do arcydzieł współczesnej sztuki baletowej.  „Poświęcam ten balet niewinnym ludziom z Ameryki Południowej, którzy od chwili hiszpańskiego podboju niszczeni byli nieustannie przez ucisk polityczny” – mówi o swej choreografii Christopher Bruce.  Nie scenie nie ma jednak walki, agresji, ani polityki, co sugerowałyby słowa artysty.  Są – wywołani z grobów przez indiańskie duchy – zwykli ludzie w tanecznym rytuale codzienności: miłości, smutku, radości.  Posępna skalna sceneria i rozpoczynający dzieło, wykonywany w przejmującej ciszy, upiorny taniec-pantomima trzech szokujących męskich postaci z czaszkami zamiast twarzy – kontrastują z pogodnym, chwilami radosnym a chwilami pełnym rezygnacji, tańcem łagodnych ludzi, pragnących cieszyć się po prostu swą codziennością.  Jednak ubezwłasnowolnionym przez tradycje, historię, wreszcie gwałt i opresję nawet ona jest im odebrana. Tańce duchów są hołdem artysty – Europejczyka oddanym jednej z najbardziej fascynujących kultur świata bezpowrotnie zniszczonej przez „cywilizującą” Europę.  Sugestywny, pacyfistyczny protest przeciw agresji i zniewoleniu.  Największym atutem tego baletu – obok niesamowitej atmosfery – pozostaje jedność dwóch, zdawałoby się przeciwstawnych technik tanecznych: (neo)klasycznej i modern.  Stąd utwór ten  znajduje uznanie wśród zwolenników różnych form tańca.

Na tym właśnie polega fenomen zespołu Rambert – zaskakującego od początku istnienia różnorodnością form i technik tanecznych, bogactwem stylów.  Zaprezentowany przez brytyjskich tancerzy wieczór baletowy, perfekcyjnie łączący tradycję ze współczesnością, potwierdził, że duch tańca stworzonego przez Marię Rambert pozostaje ciągle silną inspiracją dla kontynuatorów jej dzieła.

Scena - mała (oryginał)

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close