Współczesny taniec i towarzyszące mu praktyki choreograficzne są w tej chwili jedną z najbardziej fascynujących i najszybciej rozwijających się dziedzin sztuki. Tymczasem polski teatr repertuarowy w znakomitej większości zdaje się pozostawać doskonale impregnowanym na te zjawiska. Problemu nie rozwiązuje coraz bardziej powszechne zatrudnianie choreografów do opracowania tzw. „ruchu scenicznego” w spektaklach. To, co wydaje się dzisiaj najciekawszym wyzwaniem, to otwarcie instytucji teatru w sposób, który umożliwiałby próby zrównania języków teatralnych i choreograficznych.

Wersja do druku

Udostępnij

Współczesny taniec i towarzyszące mu praktyki choreograficzne są w tej chwili jedną z najbardziej fascynujących i najszybciej rozwijających się dziedzin sztuki. Tymczasem polski teatr repertuarowy w znakomitej większości zdaje się pozostawać doskonale impregnowanym na te zjawiska. Problemu nie rozwiązuje coraz bardziej powszechne zatrudnianie choreografów do opracowania tzw. „ruchu scenicznego” w spektaklach. To, co wydaje się dzisiaj najciekawszym wyzwaniem, to otwarcie instytucji teatru w sposób, który umożliwiałby próby zrównania języków teatralnych i choreograficznych, a także narzędzi właściwych sztukom wizualnym i muzyce – dzięki czemu możliwe byłoby nie tylko negowanie dotychczasowych granic gatunkowych, ale i podjęcie próby stworzenia nowego języka artystycznego.

W moim przekonaniu uczciwa postawa krytyczna w teatrze nie jest możliwa bez wyraźnej redefinicji modelu produkcji sztuki, w tym przypadku – zasad, warunków i sposobów teatralnej pracy. Stąd decyzja o zaproszeniu do współpracy Any Vujanović, jednej z najważniejszych badaczek oraz praktyczek tańca i sztuk performatywnych w Europie, która od lat zajmuje się politycznością teatru i tańca oraz wzajemnym przenikaniem się polityki i sztuki w kontekście współczesnego społeczeństwa neoliberalnego. Vujanović zaproponowała dość radykalne podważenie struktury pracy w teatrze. Pierwszą jej decyzją była rezygnacja z pozycji reżyserki czy choreografki. Artystka rozpoczęła pracę nad Take it or make it od przedstawienia bardzo konkretnej i precyzyjnie przygotowanej propozycji artystycznej, ustanawiającej ramy wspólnej pracy i wyznaczającej zarówno obszar, jak i metodę naszych działań. Własną funkcję określiła jako rukovodilac – akuszerki procesu artystycznego, która nie tyle reżyseruje, ile stwarza warunki do wspólnych działań, nadzoruje i wspiera ich przebieg, nadaje im konkretny kierunek oraz bierze zań odpowiedzialność. Jednocześnie aktorzy i performerzy uczestniczący w projekcie stali się współtwórcami wydarzenia. Tym samym stematyzowana i zakwestionowana została tak częsta w teatrze hierarchia, wedle której aktorzy wykonują instrukcje reżysera. Nie oznacza to jednak, że w trakcie przygotowań do spektaklu stworzyliśmy radosną i bezkonfliktową wspólnotę – przeciwnie: proces pracy zasadzał się na nieustannych negocjacjach, na ciągłej konieczności redefiniowania swoich wyjściowych założeń i indywidualnych wyborów, niejednokrotnie stojących w sprzeczności z decyzjami i potrzebami pozostałych członków zespołu.

Struktura Take it or make it zbudowana jest wokół pytania o proces podejmowania decyzji i brania za nie odpowiedzialności. Przyglądamy się temu, w jaki sposób są one podejmowane w rozmaitych modelach demokratycznych: poprzez głosowanie, negocjacje, debaty, consensus, kompromis, dominację, naciski rozmaitych i często sprzecznych grup interesów, wreszcie – przemoc. Stawiamy pytanie, czy większość ma prawo narzucać mniejszości swój punkt widzenia, czy też podstawową zasadą demokracji jest chronienie praw mniejszości przez większość? Jak umożliwić wszystkim swobodne działanie, nie rezygnując z własnych podstawowych założeń? Jednocześnie zastanawialiśmy się, jak można mówić o polityczności w teatrze, niekoniecznie werbalizując ją na scenie. Jak pokazać demokrację bez konieczności jej opowiadania?

Demokracja jest dzisiaj jednym z najbardziej pożądanych, a zarazem najczęściej wypaczanym oraz niezwykle trudnym do uchwycenia porządkiem politycznym i społecznym. Czy demokracja przedstawicielska, w której wybierani przez nas politycy mają za zadanie reprezentować nasze interesy, jest jedyną możliwą? Trudno przecież mówić o zachowaniu podstawowych zasad demokracji w sytuacji, kiedy społeczeństwo nie ma żadnego realnego wpływu na decyzje rządzących – w końcu bezpośrednio tego społeczeństwa dotyczących. Badacze doliczyli się ponad dwustu modeli demokracji – w jakim zatem obecnie funkcjonujemy i kto o tym decyduje?

Wydawca

Materiały Teatru Polskiego w Bydgoszczy

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close