Wersja do druku

Udostępnij

Recenzja spektaklu Just say it Michaela Schumachera i zespołu Towarzystwo Prze-Twórcze

Just say it zagrano trzy razy, na trzech odmiennych scenach, w różnych miastach. Premiera odbyła się podczas festiwalu „Ciało/Umysł” w Warszawie, później pokazywano go w Gdańsku i Poznaniu. Wszędzie był to inny spektakl. Wynikało to nie tyle z istoty teatru, w przypadku którego każdy pokaz ma niepowtarzalny i jednorazowy charakter, ile z zapisanej w strukturze przedstawienia jego otwartej formy, bazującej na improwizacji.

Wybór improwizacji jako metody pracy twórczej nie dziwi, kiedy pomysłodawcą spektaklu i jego choreografem jest Michael Schumacher, autorytet w tej dziedzinie na skalę światową. W 2007 roku występował on wraz z polskimi muzykami podczas wieczorów improwizacji zwanych „Randkami w ciemno”, odbywających się w ramach programu „Stary Browar – Nowy Taniec” na „Malcie”. Wcześniej uczył tam tancerzy, jak rozwinąć „świadomą obecność” podczas improwizacji. „Randki w ciemno” okazały się owocne, skoro nie tylko prasa uznała je za jedno z najważniejszych wydarzeń tanecznych na festiwalu, ale również Schumacher dwa lata później powrócił do idei współpracy z naszymi tancerzami.

Do udziału w swoim projekcie zaprosił Renatę Piotrowską, Iwonę Olszowską i Igora Podsiadłego, który był jego uczniem podczas amsterdamskich zajęć, a dużo wcześniej wychowankiem Witolda Jurewicza, z którym pracował w Teatrze Tańca Alter. Improwizację w wykonaniu duetu Piotrowska/Olszowska widzowie mieli szansę zobaczyć już w Unlyiown Towarzystwa Prze-Twórczego. W Just say it biorą więc udział cztery osoby, bowiem Schumacher sam również tańczy. Tancerze działają w rozproszeniu na pustej scenie, nieoznaczonej żadnymi rekwizytami. Nierzadko są symetrycznie rozstawieni w czterech jej kątach, równie często spotykają się w dwójkowych konstelacjach. W ustawieniu panuje duża swoboda, gdyż pozwala na to luźna konstrukcja spektaklu. Liczy się przede wszystkim obecność wykonawców.

Podczas wspólnej, dwuipółtygodniowej pracy powstało ponad dziesięć sekwencji materiału ruchowego i rodzajowego zarazem, którymi teraz tancerze żonglują. Narrację, czyli kolejność tych sekwencji, prowadzą dźwięk i światło, każdorazowo ustanawiając ją na nowo, dlatego sceny w Just say it mogą się pojawiać w różnych konfiguracjach. Jak nietrudno się domyślić, spektakl nie może więc mieć ściśle rozwijającej się akcji, nie ma też stałych punktów kulminacyjnych. Jego budowa przypomina puzzle, które -jakby ich nie rozsypać, żeby później poskładać – zawsze ostatecznie ułożą się w czytelną wypowiedź. Tym razem na temat komunikacji międzyludzkiej. Schumacher podejmuje ten temat, nie stawiając żadnych tez ani nie usiłując odpowiedzieć na dręczące od wieków pytanie o samotność, o brak porozumienia, o nieprzystawalność kodów językowych. Just say it jest bowiem ustrukturyzowaną refleksją, a nie komentarzem do niej. Można to potraktować zarówno jako zarzut, jak i zaletę.

Nawet kiedy sceny podszyte są tragizmem sytuacji, których dotyczą, ich celem nie jest chwytanie za gardło. Pomyłki i nieporozumienia komunikacyjne raczej bawią, niż smucą, a oderwane od kontekstu – nie dają widzom szansy na zaangażowanie emocjonalne. Brak ciągłości historii i „przeskakiwanie” od sceny do sceny, które prowadzą do nagromadzenia paradoksalnych stwierdzeń, prowokują przede wszystkim do śmiechu. Nastrój spektaklu bliższy jest więc raczej komedii niż tragedii.

Przykładem tego jest scena, kiedy w jednej linii, frontalnie do publiczności, stoją równo wszyscy bohaterowie. Ubrani na czarno, mają przyklejony na koszulkach wąską taśmą napis: „just say it”. Ale co mają powiedzieć? Właściwie tylko prezentują lub wypowiadają słowa swojej aprobaty lub zaskoczenia, to ostatnie rozbijając na kilka wariantów: zaskoczenie z odcieniem niezgody („what?”), potem niedowierzania („reallyr”), i po prostu spontaniczne „oh” – brzmiące jak wtedy, gdy zrobi się coś przypadkiem, niespodziewanie. Tancerze posługują się kombinacją tych czterech słów i towarzyszących im czterech gestów, które wzmacniają odpowiednim grymasem twarzy. Pokazują niby-prywatną reakcję na zdarzenie, a jednak wpisującą się w szersze ramy konwencji zachowania. Mamy więc: „yes”, „oh”, „what?”, „really?” – wyrażenia chwilowych emocji, które przedstawione w zautomatyzowanej formie stają się tylko śmieszne. Za pierwszym razem oglądamy wersję kompletną: artykułowane słowo plus drama-tyzacja ciała w wykonaniu każdego tancerza po kolei, wyrażone „po swojemu”, według własnego uznania. Później celowo się to rozbija – na samą ilustrację kodu w ciele, bez udziału słowa, lub na samo słowo, wyizolowane od reakcji ciała. Działania nie są już tak symetryczne i niekoniecznie wszyscy powtarzają to samo, pojawia się większa dowolność.

Cztery osoby, cztery wzorce zachowania, cztery słowa. Ponieważ mamy do czynienia z tak prostym przekazem, jest on właściwie czytelny w każdej z użytych form. Trudno wskazać tą, która miałaby być najbardziej uniwersalna. A o ustalenie prymatu pomiędzy komunikacją werbalną i cielesną też poniekąd tu chodzi. Jednym z zagadnień, wokół którego pracowali tancerze, były pytania: „Czy komunikacja werbalna jest najbardziej skutecznym sposobem w wyrażaniu siebie? Jak efektywnie możemy porozumiewać się tylko za pomocą języka ciała?”.

I choć uważa się, że lepiej przekazujemy swoje intencje mową ciała niż werbalnie, w Just say it zdecydowanie słowa biorą górę. Nawet poszarpane rozmowy, które tancerze prowadzili ze sobą, a które potem cytują we fragmentach, okazują się wyrazistsze niż gesty i dominują nad strukturą ruchową. Słowo cechuje konkret, ale, oczywiście, pozbawione kontekstu, wyabstrahowane z niego, może stać się równie wieloznaczne jak ruch, a nawet niedorzeczne. Mimo to w spektaklu właśnie frazy językowe zapadają w pamięć i stają się punktem orientacyjnym dla widza. Tylko w nielicznych momentach gestyka zdaje się bardziej uniwersalnym kodem. Działania performerów bowiem albo są zupełnie abstrakcyjne, albo są prostym przeniesieniem bardzo konkretnych czynności, takich jak rozmowa przez telefon.

Pojawiające się w spektaklu słowa wypowiadane są nie tylko przez tancerzy, także z offu słychać głos, który cały czas coś peroruje i celowo jest zagłuszany. Co ciekawe, artyści wykorzystują też zapis. Na przykład podłoga okazuje się palimpsestem – spod oderwanej jednej jej warstwy wyłania się napis: „communication at light speed / komunikacja z prędkością światła”, zaś w drugim końcu sceny odkryte zostaje pytanie: „and still no friends? /wciąż brak przyjaciół?”. Staje się to gorzkim podsumowaniem rzeczywistości, w której techniczne udogodnienia pozwalają komunikować się bez ograniczeń, a, paradoksalnie, ani nie wpływa to na wzmocnienie więzi międzyludzkich, ani nie przekłada się na ilość bliskich osób, ani nie daje komfortu bycia zrozumianym.

Just say it ogląda się z przyjemnością. Pod względem formy jest to spektakl przejrzysty i ciekawy choreograficznie, mimo to pozostawia pewien niedosyt. Wiąże się on z poczuciem, że w otwartej koncepcji przedstawienia nie ma miejsca na podsumowanie. Odebrać to można jako ucieczkę od postawienia tezy, od krytyki albo aprobaty ukazanego modelu życia. Kolejne „stacje” tej opowieści, traktujące przecież o nieporozumieniach komunikacyjnych, całkiem wbrew ich charakterowi, widzowie puentują śmiechem. Powoduje to zaskoczenie. Okazuje się, że rzeczywistość przedstawiona na scenie ma charakter labilny. Brak wyraźnego domknięcia tematu nie sprzyja jednak wyjaśnieniom, przez to sposób potraktowania tematu jest niezwykle powierzchowny. Just say it jest zabawą z widzem. Przypomina grę nie tylko przez możliwość zmiany konfiguracji scen, ale także przez lekkość formy… nie licującej chyba z tematem. Zasygnalizowane problemy rozmywają się i tracą swoją wagę. Nagle cały dramat bycia w świecie i uczestniczenia w relacjach zostaje sprowadzony do lapsusów. Trudno natomiast nie zauważyć, że forma spektaklu jest atrakcyjna. Szczególnie w warstwie motoryki – wyróżniają go dopracowany technicznie ruch, miękkie linie ciał i warsztat tancerzy. Co jednak dzieje się z przekazem? Co zmienia się po obejrzeniu Just say it w świecie widza? Trudno znaleźć na te pytania odpowiedź.

powiązane

Bibliografia

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close