Wersja do druku

Udostępnij

Sytuacja artystów tańca współczesnego w Krakowie jest bliska absurdu. W mieście mieszkają i próbują działać twórcy o niezwykłym potencjale, uznawani i rozpoznawani w całym kraju, a nierzadko także – na świecie. Dlaczego w takim razie w opinii środowiska tanecznego Kraków jest białą plamą na tanecznej mapie Polski? Powodów jest tyle, że trudno je zliczyć, jednak najbardziej uderza fakt, że rozmowy prowadzone z władzami miasta o ewentualnych imprezach tanecznych zostały przerywane – a znaczenie tańca jako autonomicznej sztuki jest minimalizowane. Brakuje w Krakowie przestrzeni dostosowanej do potrzeb tańca i systematycznie go prezentującej. Potencjał artystów w żaden sposób nie przekłada się na infrastrukturę i opiekę władz miejskich nad tą dziedziną sztuki. Tętniący od lat podziemnym rytmem ruch niezależnych, ale także powiązanych z instytucjami, tancerzy, choreografów, pedagogów, grup – nie ma odpowiedniego wsparcia.

Organizatorzy odbywającego się w najbliższych dniach Międzynarodowego Dnia Tańca i Nocy Tańca w Krakowie, Eryk Makohon i Katarzyna Skawińska, komentują: „Planowane przez nas obchody nie uzyskały środków na realizację z Urzędu Miasta Krakowa. W tej sytuacji zmuszeni jesteśmy zrezygnować z organizacji imprezy w zaplanowanej formie. Pozostaje nam działanie we własnym, ograniczonym, zakresie z jednoczesną rezygnacją z bezpłatnego wstępu jak to ma miejsce przy okazji Nocy Teatrów czy Nocy Muzeów w Krakowie […] Jednocześnie pragniemy zwrócić uwagę, iż kolejny raz inicjatywa związana z promowaniem kultury tańca w Krakowie, nie znajduje uznania i zainteresowania u władz miasta. Obserwując ilość wydarzeń tanecznych w Krakowie (zwłaszcza tych finansowanych z środków publicznych) można odnieść wrażenie, że obecne władze nie zapewniają demokratycznej reprezentatywności współmiernej do wielkości środowiska twórców i odbiorców tej sztuki.”

Polityka kulturalna Krakowa w zakresie tańca pozostawia wiele do życzenia – świadczy o tym nie tylko powyższy frustrujący przykład. Noc Tańca biletowana? Analogiczne imprezy jak Noc Muzeów czy Noc Teatrów zostały dofinansowane w stopniu pozwalającym na wstęp wolny. Taniec, jest najsłabiej rozpoznawany w społeczeństwie, dlatego powinien zostać otoczona szczególnym mecenatem kulturalnym, a nie pozostawiany samemu sobie. Jak inaczej ma szansę „dogonić” bardziej zakorzenione w świadomości społecznej sztuki?

Możliwe że artyści tańca będą zmuszeni opuścić Kraków, aby nadal móc pracować w swojej branży. Przyjrzyjmy się tej sytuacji dokładnie.

Paradoksy życia krakowskich twórców

To właśnie w Krakowie powstała specjalizacja aktor teatru tańca na PWST im. Ludwika Solskiego z inicjatywy Jacka Łumińskiego, lidera Śląskiego Teatru Tańca, obecnie przeniesiona do Bytomia i powiększona do rozmiarów zamiejscowego Wydziału Teatru Tańca. Również tutaj, w Krakowie, pracują specjaliści tacy jak Iwona Olszowska, Marta Pietruszka czy Przemysław Śliwa, z których „szkół” wyszli tancerze pracujący w całej Polsce. Tutaj w ramach studiów wiedzy o teatrze na Uniwersytecie Jagiellońskim studenci mogą od kilku lat uczęszczać na zajęcia poświęcone teorii i historii tańca współczesnego. Nie mogą jednak obcować z żywą sztuką – pozostają im nagrania i papierowe opracowania. W programie studiów pojawił się przedmiot: “Teatry niedramatyczne – teatr tańca” oraz zajęcia takie jak: “Dramaturgia ciała”, “Współczesne formy zachodniego tańca teatralnego”; również tutaj młodzi badacze pracują nad zagadnieniem tańca butoh, bardzo ostatnio w Polsce popularnej formy.

Od lat działają niezależne zespoły, niestety najczęściej poupychane po domach kultury; funkcjonuje kilka prywatnych szkół baletowych. Również tu pracują: Krakowski Teatr Tańca, Krakowska Akademia Tańca, Teatr Tańca DF i inni. Z Krakowa pochodzi bardzo silna grupa młodych niezależny tancerzy (Barbara Bujakowska, Małgorzata Haduch, Dominika Knapik, Magdalena Przybysz, Ewa Szubstarska), wytyczająca nowe linie w tańcu współczesnym w Polsce. Rok w rok wygrywają oni kolejne rezydencje prestiżowego Solo Projekt, organizowanego w Poznaniu w ramach programu Stary Browar Nowy Taniec. Są beneficjantami również innych programów, które umożliwiają produkowanie własnych spektakli, czyli zapewniają miejsce do pracy, scenę, promocje i środki na życie, jak na przykład rezydencja w gdańskim klubie Żak – Magdy Przybysz i Ewy Szubstarskiej, zakończona spektaklem …without Lennon (2009). Takich programów nie ma w Krakowie, a bardzo by się przydały .

Kontynuując wyliczanie sukcesów „pokolenia solo”, warto podkreślić, że do drugiej edycji Polskiej Platformy Tańca (2008 r.), promującej najciekawsze polskie inicjatywy twórcze z ostatnich dwóch lat dla branżowej międzynarodowej publiczności, została wytypowana Dominika Knapik i spektakl Jak wam się podobam?. Obecnie Knapik pracuje w kolektywie Harakiri Farmers. Jednak żeby zobaczyć ich najnowszy spektakl We are oh so lucky w reż. Any Brzezińskiej, jeśli komuś nie udało się wcześniej na premierze podczas Wibracji Tanecznych we Wrocławiu lub na scenie poznańskiego Starego Browaru, trzeba udać się do Berlina. Artyści wystąpią podczas Polskiego Expressu w teatrze Hebbel am Ufer obok spektakli takich uznanych artystów jak Jan Klata czy Grzegorz Jarzyna. W Krakowie mieli wystąpić podczas Międzynarodowego Dnia Tańca, ale z powodu nieprzyznania środków na tę imprezę nie będzie to możliwe. Pozostaje Berlin. Podobnie jest z innymi przykładami aktywności ogólnopolskiej i międzynarodowej młodych tancerzy, których echo nie chce dojść do urzędników w krakowskim magistracie.

Nigdy tu już nie powrócę?

W Krakowie nie sposób zobaczyć artystów z „pokolenia solo”, za to organizatorzy festiwali w Lublinie, Warszawie, Poznaniu, Gdańsku, Białymstoku, czy Amsterdamie, Hadze, Berlinie i Nowym Jorku zapraszają ich bardzo chętnie. Jednym z nielicznych przyjaznych im krakowskich instytucji okazała się Cricoteka, gdzie między innymi duet Barbara Bujakowska & Marcin Janus mógł wystawić swoją produkcję 3 D- ANCE (2009), finansowaną nie ze środków miasta czy samorządu, a tylko Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Premierę mogli zatem zorganizować wszędzie, ale chcieli w Krakowie – w swoim mieście. Aktualnie przestrzeń Cricoteki jest tymczasowo niedostępna dla twórców, ponieważ rozpoczęły się już prace zmierzające do wybudowania nowego muzeum Tadeusza Kantora przy ulicy Nadwiślańskiej.

Talentu i bogatego dorobku artystycznego Barbary Bujakowskiej ani Dominiki Knapik, na szczeblu lokalnym nie doceniło także jury konkursu Twórczego Miasta Krakowa w zakresie muzyki i tańca. Choć w regulaminie nie ma podanej określonej liczby laureatów, co oznacza, że może być ona zmienna – w tym roku laureatów było trzech w grupie reprezentującej aż dwie sztuki, połączone w jednej kategorii (muzyki i tańca). Stypendium w dziedzinie tańca otrzymała Paulina Wysocka, tancerka i choreografka aktywnie działająca przy Staromiejskim Centrum Kultury Młodzieży przy ul. Wietora. Trudno się zgodzić, aby osiągnięcia Bujakowskiej i Knapik nie było porównywalne. Dlaczego stypendium nie mogły dostać wszystkie?

Mimo że dla twórczości młodych artystów nie ma miejsca na liście pozytywnie rozpatrzonych wniosków, oni niezmiennie mieszkają tutaj i wbrew wszystkiemu próbują tworzyć, często współpracując z innymi, nieraz bardzo odległymi ośrodkami. Do Krakowa wracają choćby na weekendy. Oby brak przychylności ze strony władz miasta, nie wygnał ich na stałe w inne miejsca, oferujące im odpowiednie warunki do pracy twórczej. Podobnych przykładów nie trzeba daleko szukać w historii, wystarczy przypomnieć postać Tadeusza Kantora i jego znaczący wyjazd z Krakowa do Florencji.

Artykuł ukazał się w wortalu NowyTaniec.PL 26 kwietnia 2010

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close