Wersja do druku

Udostępnij

Dlaczego wzięłaś na warsztat Małego Księcia?

Baśnie pociągały mnie od zawsze, a przenoszenie baśni do świata dorosłych, interpretowanie ich w dojrzały sposób, jest bardzo osobistą przygodą. Mały Książę przez swoją trudność, tajemniczość i niejednoznaczność jest dla mnie jako dla artystki bardzo kuszący. To także opowieść, która jest niezwykle inspirująca dla budowania świata wizualnego, a to w tańcu bardzo istotne.

Co jest dla Ciebie najważniejsze w tej książce?

To książka przede wszystkim o samotności – częściowo chcianej, częściowo niechcianej – wobec siebie i wobec innych ludzi. Od początku wiedziałam, że to właśnie będzie osią opowieści, którą przekładam na taniec.

Czy samotność może być pociągająca?

Tak, bo choć jest to stan, którego się boimy, to może stać się punktem wyjścia dla ekscytującego spotkania ze samym sobą, a co za tym idzie – dla budowania relacji z innymi.

Mały Książę jest samotny i nieszczęśliwy…

To prawda, ale to on sam porzuca kolejne napotkane osoby. Z drugiej strony – jest w nim rozpaczliwa potrzeba przyjaźni, niemożliwa do zrealizowania w sytuacji, w której nie jest on w stanie wyjść z tego zaklętego kręgu ciągłych ucieczek. Oczywiście, napotkani przez niego bohaterowie nie są łatwi do oswojenia, pokochania – mają swoje kompulsje, obsesje, które są ich schronieniem przed światem. Mały Książę jest jeszcze chłopcem, zbyt niedojrzałym, żeby zrozumieć genezę tych zachowań… Także jego miłość do Róży jest infantylna – przecież, kiedy próbuje zapamiętać słowa „Jestem odpowiedzialny za moją Różę”, obnaża tym samym brak tej odpowiedzialności. Przecież to nie jest kwestia pamięci – odpowiedzialnym się jest lub nie jest.

Kim jest drugi Mały Książę?

Dwaj Mali Książęta i Pilot to właściwie ta sama osoba. Pilot rozbija swój samolot na pustyni, jest upał, brakuje wody – w takiej sytuacji łatwo wejść w szczególny rodzaj odczuwania, nawet w stan na pograniczu jawy i snu, w którym konfrontujemy się z tym, co w nas głęboko ukryte, z naszą podświadomością . Mały Książę I Mały Książe II to niedojrzałość i dojrzałość Pilota. Nie buduję tych postaci w opozycji białe-czarne, dobre-złe, one po prostu symbolizują kolejne etapy życia.

A jednak ta opowieść demitologizuje dzieciństwo jako „czas beztroski i radości” – taka wizja jest Ci bliska?

Tak… Dzieciństwo to przecież też zniewolenie – dzieci marzą, żeby wreszcie dorosnąć i móc decydować o sobie. Dorośli chcą zagwarantować dzieciom bezpieczeństwo, chronią je nieraz bardzo opresyjnie, zamykają pod kloszem. Tymczasem dorosłość niesie wiele niebezpiecznych relacji, nie wystawiając się na to niebezpieczeństwo, nie zbudujemy niczego wartościowego.

Która z napotkanych postaci jest szczególnie ważna w Twoim spektaklu?

Żmija – jest najdojrzalsza ze wszystkich. Wie, że wszystko ma swoje miejsce i czas, że każdy cykl życia musi się wypełnić, żebyśmy mogli iść dalej. To niezwykle piękna bohaterka, która ma duży szacunek do innych – pamiętajmy, że Małemu Księciu daje wybór, czy chce dalej podróżować, czy chce wrócić na swoją planetę. To wybór między dojrzałością i niedojrzałością, akceptacją rzeczywistości taką, jaka jest i budowaniem iluzji świata idealnego.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close