Wersja do druku

Udostępnij

Hieronim Bosch wiele obrazów malował na zlecenie sekty Braci i Sióstr Wolnego Ducha. Sekta ta czciła Adama jako człowieka bez grzechu. To on miałby przywrócić ludzkości stan utraconej czystości. Celem sekty było przeżywanie raju na ziemi. Johann Kresnik i Sasha Waltz idąc w ślady sekty Braci i Sióstr Wolnego Ducha oraz nawiązując do najsławniejszego obrazu Hieronima Boscha Ogród rozkoszy przedstawili na scenie swoje wyobrażenie raju.

1.
“Wspólność, Identyczność, Stabilność” – tak brzmiało hasło Republiki Świata w Nowym wspaniałym świecie Aldousa Huxleya. Z powieści Huxleya Kresnik wybrał tylko trzy figury. Kobietę/Ewę  – Leninę Braun – bardziej obserwatora niż uczestnika zdarzeń, Mężczyznę/Adama – Sigmunda Marxa – którego spotyka i pożąda Ewa, oraz Obcego – Dzikusa – pochodzącego z jakiegoś indiańskiego plemienia. Lenina Braun i Sigmund Marx (oboje posiadają swoich sobowtórów) to dwie postacie, które należą do rzędu istot wyższych, tak zwanych Alf. To oni rządzą światem. W Obcego również wciela się kilku tancerzy, a w istoty należące do świata istot najniższych – tak zwane Epsilony – cały zespół tancerzy. Kresnik wybrał do programu również kilka cytatów z Nowego wspaniałego świata Aldousa Huxleya, ale kiedy ogląda się kolejne sceny spektaklu Garten der Lüste. BSM (Ogród rozkoszy. BSM) trudno znaleźć uzasadnienie wyboru fragmentów powieści. Nowy wspaniały świat Huxleya wydaje się dość odległym źródłem inspiracji. Owszem, na scenie oglądamy kolejne odsłony z życia nowych, wspaniałych, czyli chorych na BSM ludzi, a w każdym “ogrodzie rozkoszy” zakodowany jest pierwiastek rozkładu – dodaje Kresnik. Ale tym razem twórcy teatru politycznego zabrakło zdecydowania w wyborze tematów. Spektakl to przegląd wczorajszych “Wiadomości”, albo programu “Siedem dni – świat”.

Sala sterylnie czysta. Surowość ścian, z których łatwo zmyć krew, kał i inne nieczystości. Światło – lodowate, martwe, upiorne – sączące się z jarzeniówek nadaje chory, trupi blask postaciom i zdarzeniom. Chłód. Nowy wspaniały świat jest światem spełnionej szczęśliwości. “Ludzie są szczęśliwi, otrzymują to, czego pożądają, i nie pożądają niczego, czego by nie mogli otrzymać” – komentuje Kresnik. Społeczeństwo spełnione musi przybrać formę zbiorowego szaleństwa. Już nie tylko krowy cierpią na BSM, choroba opanowała całe społeczeństwo. Kresnik postanowił nam pokazać jak wygląda “nowy wspaniały świat’, czyli ogród rozkoszy tu na ziemi. Na scenie tym razem znalazła się obora dla krów, ruchome klatki z chórem aktorów, którzy niejednokrotnie wcielają się w szalone zwierzęta albo szalonych ludzi. Co jakiś czas klatki wędrują prawie na środek sceny, aktorom wystają z nich tylko głowy, innym razem wykonawcy przyczepiają do ciała urządzenia przypominające dojarki do mleka.

Z boków sceny, na żelaznej kurtynie tancerze piszą fragmenty kodu genetycznego. GATT GTA GTTCTT w końcu jedno ze słów brzmi GENOTYP. Ale pośród tych słów pojawia się również normalne zdanie zapisywane w różnych językach świata: “Ich will auf meine eigene Art sterben” – chciałbym umrzeć po swojemu. Przypominają się słowa modlitwy z wiersza Rilkego, “każdemu daj śmierć jego własną Panie, daj umieranie, co wynika z życia”. Śmierć wynika z życia – jeśli życie staje się nijakie, także i śmierć jest pusta. W tym początku zawarty jest również koniec spektaklu. W raju nie ma miejsca na szczęście. W Ogród rozkoszy Hieronima Boscha już było wpisane piekło. Ludzie-potwory, przerażające owady, stwory pożerające ludzi. Wszystko to pomieścił Bosch w tym tryptyku. Ogród rozkoszy to nie tylko raj, to również piekło.

Spektakl Kresnika oparty jest na dysonansie, na niesmaku, na czymś co wydaje się niemożliwe do połączenia. Jak tancerze mogą opowiadać o krowach z BSM, o HIV, o szale konsumpcji, dzieciach z probówki, klonowaniu czy w końcu o konflikcie izraelsko-palestyńskim. Tym razem przy wyborze tematów Kresnik zapomniał o selekcji. Chociaż wszystko to można  nazwać historią szaleństwa świata, w którym nawet istoty niższe, czyli zwierzęta, są szalone, trudno pogodzić się ze zbyt prostym wytłumaczeniem i uznać zasadę przypadkowych skojarzeń “gorących” wiadomości za powód wystarczający do opowiadania o nich na scenie. I chociaż w “nowym wspaniałym świecie” również pojawiają się watki odwieczne: narodziny, miłość i zdrada, w natłoku efektów znika ich znaczenie. W przezroczyste plastikowe worki zapakowano lalki-niemowlęta, jedną z nich aktorka wkłada sobie pod obcisły kostium na brzuchu. Pozostali tancerze kładą ją siłą na stole i oblewają czekoladą. W końcu zawijają jak martwą w prześcieradło. Ale tancerka z brzuchem nie urodzi dziecka, zostanie wepchnięta do ciasnej skrzyni, której wieko zostanie zabite gwoździami.

Chór (czyli podludzie w spektaklu Kresnika) tańczy ze swoimi portretami, za którymi każda z postaci może się ukryć. W końcu podpalają obrazy wypowiadając swoje nazwiska. Ta scena kojarzy się nie tylko z ofiarami obozów koncentracyjnych, ale również stosami palonych zwierząt, których próbuje pozbyć się współczesny świat. Kresnik nigdy nie dbał zbytnio o estetyczne walory spektaklu. Ale sceny drastyczne zazwyczaj były skontrastowane z tańcami solo, podczas których widzowie na moment zapominali o opowiadanej historii i skupiali się na tańcu. W Garten der Lüste.BSM kruche ciała tancerzy służą Kresnikowi wyłącznie jako mięso, jako pożywka spektaklu. Nigdy jeszcze taniec nie był u niego tak mało ważny, prawie o nim zapominamy oglądając Ogród rozkoszy. BSM. Chociaż Kresnik zawsze uważał, że teatr tańca nie polega na sekwencjach pięknych i perfekcyjne wykonanych figur, zawsze jednak pozostawiał margines, w którym – chociażby dla kontrastu – to co banalne, wzięte z codziennego życia  zestawiał z oryginalnym układem baletowym.

Kresnik lubi budować obrazy-symbole. Pełno u niego ludzi-zwierząt, czyli Epsilonów karmionych przez Alfy dziećmi zapakowanymi w plastikowe worki. Spermy ściąganej przez wielki wąż z narządów mężczyzny i oblewającej twarz kobiety. Taniec z żywym baranem na ramionach, którym następnie zostaje złożony w ofierze. Uczta w strugach krwi. Dwóch mężczyzn i ich szczepione ciała, czyli zmutowani Izraelczyk i Palestyńczyk, w jednej bluzie, jednych spodniach i jednej parze butów. Taniec po wojnie przypominający szalone podrygi chorych na pląsawicę. Klonowanie, pod gumowym szlafrokiem podwójni ludzie. “Obiecano nam nowego człowieka, ale może powinniśmy pozostać tacy, jacy jesteśmy, aby przeszkodzić, by nie pojawił się jeszcze gorszy człowiek w porównaniu do tego, jakiego mamy teraz.” Spektakl kończy wejście na scenę Anioła śmierci. Wypełnia filiżanki czarną krwią, aby wznieść toast za zdrowie niewidomej pary, Sigmunda Marxa i Leniny Braun, Adama i Ewy – ci, którzy chcą  naprawdę żyć i cierpieć, muszą pozostać ślepi. Taplanie w błocie-krwi. W tle wisi wypatroszone ciało. Ostatnia scena nosi tytuł, który główni bohaterowi mogliby powtarzać jako motto historii: “Pozwól nam nie mieć oczu w tym ślepym świecie! Nowy wspaniały świat!”.

Ogród rozkoszy. BSM Kresnika to na pewno opowieść o piekle, choć żyjącym w nim istotom wydaje się, że mieszkają w raju. Krowy czy ludzie – to nie jest takie istotne. BSM to tylko jeden z powodów, aby pokazać, że spustoszenie jakiego dokonuje “nowy wspaniały świat” – coraz bardziej wygodny, coraz mniej wymagający – może prowadzić tylko do jednego: do zmiękczenia mózgu, do szaleństwa. Konsumpcja to jedyne wyzwanie jakie stawia sobie współczesny człowiek. Największych emocji ludzie doznają w supermarkecie i na bazarze. Mieć, mieć i mieć. W Volksbühne po raz pierwszy tak mocno od czasów Piscatora przemówił teatr agitacyjny, ulica i jej tematy wkroczyły na scenę. Ale rewolucjoniści to zwykle ludzie młodzi i jednym z zarzutów coraz częściej stawianych Kresnikowi, jest ten, że w pewnym wieku nie wypada już robić, pewnych rzeczy.

2.
W spektaklu S Sashy Waltz nie ma historii, konkretnych obrazów. To kolejny krok ku zmianie, ku wyzwoleniu się z teatru, z jakim zaczęliśmy ją kojarzyć. Do tej pory opowiadała o życiu w Niemczech Wschodnich albo w Rosji. Zawsze był to konkretny fragment historii. W S  jest powrót do fizyczności, absolutne wycofanie się do nagiego ciała. I chociaż już poprzednie przedstawienie Sashy Waltz nosiło tytuł Körper (Ciała) i opowiadało historię naszych – uwikłanych w historię, reklamę, medycynę – ciał, w S Waltz próbuje dopowiedzieć tamten spektakl. W Körper ciała traktowane były jak towar, obiekt, reklama: mierzone, rejestrowane, wycenione. W ostatnim przedstawieniu Waltz odkrywa ciało w sytuacjach intymnych: w gestach, w dotyku, w pieszczotach i rozpoznawaniu swojego i obcych ciał. W najdelikatniejszy sposób zbliża się do erotyki i zmysłowości.

Scena jest zupełnie pusta. Z tyłu ograniczona prospektem, na którym co jakiś czas pojawia się obraz morza, raz spokojnego, innym razem mocno wzburzonego. Podobny prostokątny prospekt wbudowano w podłogę. Dokoła niego znajduje się szczelina, z której wyłaniają się i znikają tancerze. Z boku scena ograniczona jest krzesłami ustawionymi w jednym rzędzie. Gdy tancerze nie uczestniczą w akcji siadają na nich i zastygają w bezruchu.

Cisza zupełna. Ktoś nagi, zgięty w pół leży na ziemi. Nagi mężczyzna, napięte mięśnie. Śpiący? Martwy? Kilka minut później podchodzi do niego naga kobieta. Głaszcze go po plecach, po głowie, biodrach, nogach. Delikatnie, niewinnie, powoli, bez pośpiechu. Mężczyzna odwraca się na drugi bok, jakby inna część ciała również domagała się pieszczot. Pojawia się następna kobieta, dotyka głowy mężczyzny i rytuał pieszczot powtarza się. Do nich dołącza mężczyzna. Tancerka trzymana przez innych, dotyka rozpuszczonymi włosami ciała nagiego mężczyzny. Później jej ciało zostaje złożone na jego ciele. Ponieważ – nagość według wyznawców sekty Braci i Sióstr Wolnego Ducha -miała być doskonałym wyrazem adamowej niewinności, Waltz najważniejsze sceny rozgrywa pomiędzy nagimi tancerzami. Na ziemi leży Adam, Bóg-Człowiek, Ciało – czyste trwanie. W którejś z kolejnych scen tancerka rozbiera się z kolejnych spódnic, butów. Wreszcie nagie ciało styka się z ciałem leżącego na ziemi mężczyzny. Ewa spotkała się z Adamem. Odwieczna kobiecość spotkała się z odwieczną męskością.

Wzburzone morze. Odgłos wody przemienia się w głuchy dźwięk przypominający szum muszli. Kolejne sceny są jeszcze mniej dookreślone. Ciała tancerzy łączą się w pary, by po chwili zniknąć w rozpadlinach znajdujących się w podłodze sceny. Samotność innych dwóch ciał, bezwiednie wyciągane ręce. Z pomiędzy dwóch ciał wydobywa się – rodzi – trzecie. A wszystko to w skontrastowanych kolorach. Ciemne tło i nienaturalna bladość skóry, połyskującej lekko złotem. Wszystko jest bardzo bezosobowe, widz momentami odnosi wrażenie, jakby oglądał bakterie pod mikroskopem. Osiem nagich ciał przetacza się przez scenę. Po chwili owego robaczego wypełzania i wpełzania ciała tancerzy układają się w literę S. Widać coraz silniejsze oddechy, kopulacja. Kolejni tancerze  wdychają powietrze w usta leżącego obok aktora. Życie. S jawi się jako zmysłowa odpowiedź na współczesny sadyzm, okrucieństwo i zużycie jakiemu podlega ciało.

Na ekranach umieszczonych w tyle sceny oraz w podłodze pojawiają się zwierzęta: słonie, żyrafy, nosorożec, człowiek-ryba. Człowiek z jajkiem, kształty ciał tancerzy z Ogrodu rozkoszy Boscha. Raj. Tancerze na scenie próbują dopasować się do tych cieni. Zatańczyć z duchami.

Zakończenie przedstawienia przynosi najbardziej konkretny, symboliczny obraz. Jeszcze raz w tle wyświetlane są fragmenty Ogrodu rozkoszy  Hieronima Boscha. Z sufitu  zjeżdża stół, na którym stoją rzędy butelek napełnionych białym płynem, a pod nim zawieszone są barokowe peruki. Jeden z tancerzy wylewa z butelek na twarz tancerki płyn przypominający mleko czy spermę. Innej parze wylewa się z ust ta sama biała ciecz. Z ciała jednego z tancerzy wylewa się coraz więcej i więcej mleka. Cała podłoga jest nim zalana. Tancerze próbują wypić to płynące wszędzie mleka. Ale gdzieś w tle są już pierwsi wygnani z raju. Jeden z tancerzy z przyprawionymi do ramion gałęziami drzew przegania innych. Ten ostatni obraz, może zbyt nachalny, kończy wyprawę do raju Sashy Waltz.

Waltz pokazała jakby odwrotną stronę poprzedniego przedstawienia Ciała. W spektaklu S ciało niczemu, ani nikomu nie służy. Ono żyje. I to, co i jak przeżywa, jest najważniejsze. Dotyk stał się głównym tematem ostatniego przedstawienia, dotyk, który uruchamia działanie, prowokuje do ruchu. To w nim ukryta jest namiastka raju. Sasha Waltz nie chce już wykorzystywać ciała, chce, żeby było. Tytułowe S poddawane wielu interpretacjom – sama reżyserka podaje w programie ciąg skojarzeń – dla mnie najbliższe jest “Sein”, czyli właśnie “byciu”, czystemu trwaniu. Waltz pokazuje, co ciało może zrobić dla drugiego ciała, co może zrobić samo dla siebie….

Ogród rozkoszy, Raj, Nowy wspaniały świat – niby jedna historia, ale jak różna. Waltz próbuje w swoim przedstawieniu zbliżyć się do początku życia, do narodzin. Odszukać ów pierwszy impuls, który umożliwia ruch. Powstało przedstawienie-balet niespotykanej piękności. Może nie ma tej siły oddziaływania co Ciała, ale z pewnością jest spektaklem odważniejszym w podejściu do ciała, do nagości, do bycia na scenie. Bo wystarczy niewiele, aby ten świat stoczył się w pustą obsceniczność, w epatowanie nagością. Kresnik stworzył rewers przedstawienia Waltz. Reżyser Ogródu rozkoszy. BSM pokazuje koniec historii człowieka. Pokazuje na scenie natłok szokujących informacji o świecie, który uważamy za najlepszy z możliwych. Jak w tych światach istnieją tancerze? U Waltz są wszystkim, u Kresnika nie znaczą już nic. Waltz daje szansę Adamowi, to on jest pierwszy, od niego zaczyna się życie i ruch. Ostatni Adam u Kresnika, by przetrwać, musi pozostać ślepy.

Didaskalia (miniaturka)

powiązane

Bibliografia

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close