
Recenzja spektaklu Rekonstrukcja Joanny Leśnierowskiej
W „Rekonstrukcji” trójka wykonawców tańczy na czarnej podłodze – wśród leżących wokół świateł i głośników. Ruchy dwóch tancerek i tancerza są minimalistyczne i spokojne. Pulsacyjnie powracają krótkie sekwencje, pętle. Ich dynamizm narasta bardzo powoli, ale konsekwentnie przez całą pierwszą część spektaklu. Podobnie intensywności i tempa nabiera muzyka – początkowo nienachalne ambientowe dźwięki, w których powraca odgłos skrzypiących drzwi. W miejsce dotychczasowego formalizmu i ironii mamy tu subiektywną, dość liryczną abstrakcję. Samo hasło „rekonstrukcja” mogłoby kojarzyć się z takimi zagadnieniami, jak dialektyka powtarzalności/jednorazowości performansu, odtwarzanie historii tańca przez powracanie do dawnych choreografii czy ograniczenia związane z gestem ich rekonstruowania. Pasowałoby to też do dotychczasowego, nieraz autotematycznego profilu programu Stary Browar Nowy Taniec. Tak jednak nie jest.
Na scenie, obok autorki choreografii, tańczą Janusz Orlik i Aleksandra Borys. Oboje wielokrotnie gościli na scenie Starego Browaru, Orlik inaugurował swoim występem jej działalność. Świadomość, że biografie obecnych na scenie łączy jakaś wspólna historia, zwiększa i tak silne wrażenie intymności „Rekonstrukcji”. I choć zarówno Orlik, jak i Borys są po polskich szkołach baletowych i zachodnich uczelniach tanecznych, choć tworzą świetne kreacje, to jednak dla Leśnierowskiej stanowią tu w pewnym sensie tylko zabezpieczenie przed nadmierną – mimo wszystko – subiektywizacją przekazu, z którą mogłaby wiązać się decyzja o nadaniu „Rekonstrukcji” solowego charakteru. Troje tancerzy nie tańczy unisono, ale nie wykonuje też zupełnie odrębnych partii. To trochę jak wariacje na jeden temat, trochę – jak koncert jazzowy. Zarys wykonywanych ruchów jest z grubsza ten sam – jednak tancerze pozwalają, by ich indywidualna motoryka i cielesność w dużym stopniu wpływała na jego kształt. Najmocniej zaakcentowana jest kreacja Leśnierowskiej – jako tancerka wyróżnia się ekspresją i dynamiką, jest najbliższa ziemi, jej ruchy – najmniej okiełznane techniką i formą.
Całość tekstu – „Dwutygodnik. Strona kultury”, nr 65/2011