Widz wkracza w postapokaliptyczną pustkę spowitą mgłą. W półmroku, w którym można się zgubić, ale też ukryć, odnajduje postaci tancerek – samotnych w zbierającym się tłumie. Odbijają się one w innych, niczym w lustrze – poszukują i odnajdują w ten sposób siebie. Ich zakryte usta nie pozostawiają wyboru i każą krzyczeć ciału.

Wersja do druku

Udostępnij

Tancerki-posągi dają widowni czas na przyjrzenie się im z bliska – są nieruchome, ale czujne. Ze swobodnej interakcji przechodzą do rytualnego, wojowniczego tańca. Za nimi powiewają delikatne, otulone ciepłym światłem zasłony. Te dwie przestrzenie, choć wyraźnie rozdzielone, stanowią całość.

Muzyka tworzy atmosferę niepewności. Robi się gęsto, lepko, mokro i zimno. Dźwięki brzmią, jakby ktoś uciekał i szukał schronienia. Dach lub poddasze mogą stać się azylem – miejscem samotności, ale też poczucia gotowości do zbliżenia. Zagubienie pozwala odnaleźć siebie w relacji z innymi, we wspólnocie przeżyć i emocji.

Tancerki-wojowniczki wykonują swój pełen dynamizmu, niemal ekstatyczny taniec. Chóralna muzyka o skojarzeniach sakralnych nie pozwala wyzbyć się uczucia niepokoju. Bardziej to apokaliptyczna wizja aniżeli niebiańska. Bardziej to dziki taniec na zgliszczach aniżeli ku chwale Boga. A jeśli już ku chwale, to raczej kobiecości. Tancerki nieustannie przenikają się w ruchu, falują, łączą i rozdzielają – walczą i modlą się. Stanowią jedność ze światem i z kosmosem, ale nie jest to stałe połączenie, to raczej swobodny przepływ energii. Jedna względem drugiej, nawołują się i napierają na siebie. Coś ciągnie je ku sobie, każe się poruszać – iść w swoim kierunku i wracać. Nawet upadki nie powstrzymują ich energii.

Z pokrytej ciemnością pustki wyłaniają się kolejne tancerki – krążą i suną niczym duchy. Odrealnione, zdają się kompulsywnie przyciągać do siebie i ożywają. Coś się z nich wyłania, wyrywa, niczym niekontrolowany krzyk, którego nie można zdusić – jakiś wewnętrzny dajmonion.

Od czasu do czasu któraś z nich odłącza się, przystaje i przygląda się pozostałym. Za jej przykładem z ruchowej interakcji próbują wyrwać się kolejne tancerki, miotane niewiadomą siłą. Ciągła zmiana konfiguracji doprowadza do momentów synchronicznego tańca. Chór tancerek, wojowniczek, upadłych aniołów tworzy swój modlitewny taniec na zgliszczach. Z na wpół zakrytymi twarzami, stłumionym oddechem i energicznym ruchem rąk, czarne sylwetki, spowite czerwienią, wykonują dynamiczne, koliste ruchy bioder w rytualnym tańcu kobiecości. Każda taka sama, a jednak inna – wyłaniająca się z ciemności, silna i niezależna, podmiotowa i przeciwstawna zniewoleniu.

Kiedy walka ustaje, przychodzi czas odrodzenia. Oto sens przedstawionego świata – dualizm natury i człowieka: zło i dobro, ciemność i światło, dynamika i spokój. Przeciwstawność w jedności.

Strefa cienia zamiera, gdy pojawia się biała, nieruchoma niczym kamień postać – zwiastun zmiany. Energia nadal płynie, choć czuć ją bardziej jako wewnętrzną siłę, która przepływa przez delikatne, spokojne teraz ciała tancerek. Biel postaci zwiastuje nowy poziom świadomości, a rozproszone światło – wtajemniczenie. Nastaje nowe, przychodzi ukojenie. Przenosimy się w inną porę dnia, w inny świat, a może w inną czasoprzestrzeń.

Nie ma tu prostej opowieści czy linearnej historii. Każda tancerka ma swoją własną, którą tworzy poprzez ruch. Każdy odbiorca wypełnia to, co niedopowiedziane. Znajdujemy się – zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie – w miejscu otwartym na wspólne bycie i odczuwanie. Wciąga nas audiowizualny świat współtworzony przez tancerki, światła, muzykę i scenografię, którego widz – mniej lub bardziej – może stać się częścią.

Najważniejsze staje się spotkanie z samym sobą, odkrywanie swoich potrzeb, pragnień i granic – swoiste tu i teraz. W chaosie scenicznych zdarzeń napotykamy innych ludzi, przeglądamy się w nich i szukamy tego, co nas łączy, by ostatecznie porzucić wspólnotę i wrócić do siebie. Ból i osamotnienie w tym przeżyciu pozwalają na dotarcie do prawdy o sobie. To zdaje się wcale nie być czymś odkrywczym, a jedynie czymś, co wreszcie może zostać zauważone.

Kiedy w końcu poznamy siebie, nasze życie się rozjaśni. Przeżycia, choć te same, smakować będą inaczej, a samotność nie będzie aż tak doskwierać, bo rozpłynie się gdzieś pośród tłumu. Niczym ze snu, pełnego lęku i niepewności, obudzimy się i ujrzymy światło dzienne, a jakaś siła ogrzeje nas i pozwoli trwać w przekonaniu, że jesteśmy we właściwym miejscu.

***

The Roof
Choreografia, reżyseria świateł: Paweł Urbanowicz
Muzyka/udźwiękowienie: Wydma & Mount Terror
Kostiumy i scenografia: Magdalena Wolak
Zdjęcia: Aleksandra Staszczyk & Jerzy Staszczyk
Taniec i kreacja ruchu: Eliza Bilska, Julia Bodziony, Nadine Gregor, Paulina Michalska, Aleksandra Płużyczka, Agata Skucińska, Michelle Stolarek

Premiera 21 czerwca 2025 w Teatrze Rozbark w Bytomiu.

Teatr ROZBARK „The Roof” chor. Paweł Urbanowicz, fot. Aleksandry Staszczyk

Teatr ROZBARK „The Roof” chor. Paweł Urbanowicz, fot. Aleksandry Staszczyk

Teatr ROZBARK „The Roof” chor. Paweł Urbanowicz, fot. Aleksandry Staszczyk

Teatr ROZBARK „The Roof” chor. Paweł Urbanowicz, fot. Aleksandry Staszczyk

Teatr ROZBARK „The Roof” chor. Paweł Urbanowicz, fot. Aleksandry Staszczyk

Teatr ROZBARK „The Roof” chor. Paweł Urbanowicz, fot. Aleksandry Staszczyk

Teatr ROZBARK „The Roof” chor. Paweł Urbanowicz, fot. Aleksandry Staszczyk

Teatr ROZBARK „The Roof” chor. Paweł Urbanowicz, fot. Aleksandry Staszczyk

Teatr ROZBARK „The Roof” chor. Paweł Urbanowicz, fot. Aleksandry Staszczyk

Teatr ROZBARK „The Roof” chor. Paweł Urbanowicz, fot. Aleksandry Staszczyk

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close