28.10.2013 Agata Maszkiewicz
SUPERAMASI nie są mi obojętni
Po raz pierwszy spotkałam się z nazwą SUPERAMAS na wydziale tanecznym Uniwersytetu Antona Brucknera w Linz. Był to mój pierwszy rok studiów i co poniedziałek na tablicy z planem tygodnia widniały informacje na temat warsztatów na najbliższe dni i nazwiska ich uczestników. Podczas tych kilku dni wydział huczał od plotek i opowieści na temat kontrowersyjnych metod pracy jednego z SUPARAMASów. Co chwila ktoś wylatywał z hukiem z zajęć bądź nie miał ochoty na nie wracać. A sława kolektywu jako grupy podrywaczy dodawała całej sprawie pikanterii. Gdy nadeszła moja kolej na zmierzenie się z metodami pracy Philipa, byłam mocno zdystansowana i...