Bromance porusza ważny temat społecznego tabu wokół relacji między mężczyznami. Upomina się o prawa do cech i uczuć marginalizowanych przez normatywne kategorie męskości – o przyzwolenie na wrażliwość, sentymentalność, delikatność, które zostały niejako wymazane z wizerunku „prawdziwego mężczyzny”. W tym sensie spektakl Więcka i Przybyły ma potencjał emancypacyjny – walczy o poszerzenie definicji i wyzwolenie spod presji stereotypowych ról.

Wersja do druku

Udostępnij

Definicja tego, co jest postrzegane, zależy od tego, kto patrzy. Czy może raczej to – postrzeganie definiuje nas?

 

W nieprzeniknionej ciemności słyszymy ciężkie, stopniowo przyspieszające oddechy; odgłos wilgotnej skóry trącej o skórę; dźwięk przywołujący coraz gwałtowniejszą szamotaninę ciał na podłodze – crescendo pasji, punktowane uderzeniami otwartej dłoni. W intymnej przestrzeni poznańskiej Sceny Roboczej, wśród widowni blisko okalającej scenę, wyczuwalnie narasta napięcie. Wreszcie, wraz z nagłym rozbłyskiem światła, zażenowanie ustępuje uldze, gdy oczom widzów ukazuje się zapaśniczy sparing: Michał Przybyła i Dominik Więcek trenują w całym sportowym anturażu obcisłych trykotów i kasków, przetaczając się po materacu gimnastycznym. Atmosfera w sali zmienia się diametralnie, bo przecież bliskość usprawiedliwiona tak niezaprzeczalnie „męską” formą fizycznego kontaktu nie może już budzić dyskomfortu. W zamian jednak nasuwa się niewygodne pytanie: dlaczego w ogóle bliskość trzeba jakoś usprawiedliwiać?

 

Rozdźwięk między sugestią, zręcznie zaprojektowaną antycypacją widza, a rzeczywistym rozwojem akcji scenicznej przenika cały spektakl. który nieustannie balansuje na granicy dwuznaczności i mylnych skojarzeń. Słowo „bromance” łączy w sobie po części sprzeczne pola semantyczne: „braterstwo” i „romans”. To stosunkowo nowe określenie, oznaczające głęboko emocjonalny związek pomiędzy mężczyznami, pozbawiony charakteru seksualnego, lecz bardziej intymny niż przyjaźń. Choć podobne relacje nie należą do rzadkości, to jednak nie mieszczą się w ramach pojęciowych, które zwykle odnosi się do stosunków męsko-męskich. Twórcy spektaklu z dużą wnikliwością i nie mniejszym poczuciem humoru dekonstruują definicje męskości, przywołując szereg mniej lub bardziej rozpowszechnionych społecznie stereotypów. Czerpią przy tym zarówno z własnych doświadczeń, jak i z popkultury – posiłkując się opiniotwórczym autorytetem „taty Marcina” (znanego z telewizji lat 90. „eksperta” w kwestiach wiedzy życiowej), czy piosenki Kayah Testosteron (której entuzjastyczne wykonanie przez artystów wyzwoliło wśród publiczności salwy śmiechu).

 

Przedłużającym się zapasom na scenie towarzyszy cytowany z offu kodeks męskiej przyjaźni: „Przyjaźń polega na tym, że można prosić o wszystko, a jednocześnie wiadomo, o co prosić się nie powinno”. „Bądź partnerem, a nie przeciwnikiem”. „Ciesz się jego sukcesem, nawet jeśli oznacza twoją porażkę”. „Zawsze i o wszystkim możecie porozmawiać”. „Nie obarczaj przyjaciela swoimi problemami, bo mogą być dla niego przytłaczające”. Te i podobne przykazania rodem z lifestylowych czasopism, nierzadko abstrakcyjne i wzajemnie sprzeczne, wchodzą w przewrotny dialog z przebiegiem treningowego pojedynku, który wyraźnie zmierza w kierunku sprzeczki. Paradoksalnie jednak, kłótnia na scenie zdaje się odsłaniać dużo bardziej realny obraz przyjaźni – zza komicznie nieadekwatnych wyrzutów o błahostki, zadawnionych pretensji („bo ty zawsze…”) i małostkowych docinków na temat odstających uszu przeziera hermetyczny świat wspólnych przeżyć i kodów, właściwych prawdziwie zażyłym więziom między ludźmi.

 

Michała Przybyłę i Dominika Więcka połączyła ponad dwa lata temu praca w zespole Polskiego Teatru Tańca. Bromance jest ich pierwszym wspólnym autorskim spektaklem, który zrealizowali w Centrum Rezydencji Teatralnej Scena Robocza jako zwycięzcy konkursu dla młodych twórców „Nowa Generacja”.

 

Michał i Dominik występują w spektaklu pod swoimi własnymi imionami , nie kryjąc się za scenicznymi postaciami. W formie swobodnego dialogu przywołują osobiste doświadczenia, które na różnych etapach życia kształtowały ich wyobrażenia o męskości. Po części sobie nawzajem, a po części zwracając się do widzów, opowiadają historie chwilami lekkie i zabawne, a chwilami głęboko poruszające. Mówią o swoich słabościach i lękach, lecz poważny nastrój przeplata się w ich  wypowiedziach z tonem żartobliwym i często autoironicznym. Autentyczność i szczerość, którą udaje się twórcom zachować w kreowanych na scenie sytuacjach, jest największym atutem spektaklu. Dzięki przyjęciu konwencji konfesyjnej nawet pozorne niedociągnięcie – niepewny i nieco drżący głos – znalazł w ich opowieściach swoje uzasadnienie. Ponadto dobrze zbalansowana dramaturgia (w której opracowaniu wspierała twórców Anna Królica) pozwala artystom utrzymać zaangażowanie odbiorców aż do ostatniej minuty.

 

W autobiograficznych nawiązaniach twórców do dzieciństwa i dojrzewania kluczową rolę odgrywają postaci ojców – pierwszych wzorców męskości. Te wspomnienia zdają się nie wyczerpywać w słowach, lecz są głęboko zakodowane w ich cielesnej pamięci.  

Dominik powraca do swoich wspomnień poprzez ruch. Po omacku błądzi po obrzeżach sali i podestach na widowni. Z zamkniętymi oczami bada dłońmi powierzchnie, przedmioty i ciała widzów, a każdy napotkany element zdaje się uruchamiać mentalne obrazy ojca, które odtworzone zostają w ruchu czy pozie. Przypomina to grę w kalambury, prowadzoną przez Dominika po części z Michałem, po części z samym sobą – można z niej odgadnąć fragmentaryczne wspomnienia wspólnych zabaw i wycieczek, chwil spędzonych z tatą, który był dla syna przewodnikiem w zdobywaniu życiowych umiejętności.

 

Taniec Michała niesie zgoła odmienne doświadczenia. Jego solo odzwierciedla wewnętrzną walkę – zbudowane zostało na pełnych kontrastów sekwencjach ruchów, przeciwstawnych impulsach przypominających na przemian bokserskie ciosy i przyjmowanie uderzeń. To nieustanne negocjowanie swojej postawy, balansującej pomiędzy słabością a demonstracją siły. To również podejmowane raz za razem próby wyzwolenia się z powtarzanych, zakodowanych w ciele schematów. Co pewien czas tancerz zastyga w pozach nawiązujących do ikonicznych dzieł sztuki: Stworzenia świata Michała Anioła, Dyskobola Myrona, postaci Dawida, Atlasa, Herkulesa, czy Syzyfa – ponadczasowych męskich wizerunków, które symbolicznie ilustrują kolejne etapy jego inicjacji w dorosłość.

 

Figura ojca, nieprzystępnego i despotycznego, zdaje się powracać mimowolnie także w rozkazującym geście Michała, gdy prosi on Dominika o napisanie listu w swoim imieniu.  Jego treść – jak się z czasem okazuje – jest zarazem coming outem i pełnym goryczy pożegnaniem. Słowami „Pamiętam cię jako wyrzut sumienia. Nie przygotowałeś mnie do życia, sam musiałem stać się mężczyzną” zdaje się symbolicznie zamykać swój wewnętrzny rozrachunek z ojcem za lata naznaczone rozczarowaniami.

 

Emocjonalna strona więzi między twórcami spektaklu również najwymowniej oddana została w działaniach fizycznych.. Trudno o bardziej trafne odzwierciedlenie empatycznego wsparcia, niż poruszająca scena wieńcząca wspomniane wyżej solo. Dominik, który początkowo zajęty był pisaniem listu i tylko przyglądał się Michałowi, w końcu powoli do niego podchodzi i stając blisko za plecami przyjaciela, zaczyna naśladować jego ruch. Odtwarza go w swoim ciele – robi to starannie, ale i spokojnie, bez napięcia, które odmalowuje się w postawie i twarzy Michała.

 

Jako kulminację tanecznej ekspresji obojga wykonawców warto przywołać urzekającą scenę tanga, z akompaniamentem Przemka Degórskiego, grającego na akordeonie. Niezależnie od scenicznego kontekstu, zapaśniczych kostiumów i choreograficznej parafrazy, odchodzącej daleko od tradycyjnych kroków, wyrazisty charakter tego tańca nadaje męskiemu duetowi nieodpartą aurę zmysłowości. Jest to zabieg zarówno przewrotny, jak i doskonale uzasadniony – pierwotnie tango było przecież tańcem zarezerwowanym dla mężczyzn. Swego rodzaju preludium do tańca stanowi długi moment milczenia, w którym tancerze, trzymając się za dłonie, intensywne patrzą sobie w oczy. Niespodziewanie, sytuacja przeistacza się w grę w „zbijanego” – wzajemne testowanie refleksu  a w narastającym zaangażowaniu graczy nie sposób rozpoznać – czy ta zabawa jest celem, czy jedynie pretekstem dla ich dotyku? Tango ewoluuje tu z sekwencji wymyślnych zaczepek, które mają rozproszyć uwagę „przeciwnika”, przechodząc w coraz bliższe formy kontaktu – od objęć, w których każdy z partnerów stara się narzucić dominujący chwyt, przez wzajemne wytrącanie z równowagi i balansowanie wspólnym ciężarem, aż do powolnego wyciszenia w spokojnym uścisku. W tym tańcu Przybyła i Więcek zawarli całą skalę emocjonalnych odcieni związku, o którym opowiadają w swoim spektaklu. Ruchem mówią o tym, co słowom się wymyka – to czułość bez namiętności, intymność bez erotyzmu, bliskość bez definicji. 

 

Bromance porusza ważny temat społecznego tabu wokół relacji między mężczyznami. Upomina się o prawa do cech i uczuć marginalizowanych przez normatywne kategorie męskości – o przyzwolenie na wrażliwość, sentymentalność, delikatność, które zostały niejako wymazane z wizerunku „prawdziwego mężczyzny”. W tym sensie spektakl Więcka i Przybyły ma potencjał emancypacyjny – walczy o poszerzenie definicji i wyzwolenie spod presji stereotypowych ról.

 

Ponadto twórcom udało się doskonale wyważyć perspektywę: skłonić do poważnego odbioru bez patosu i poruszyć szerszy problem bez sięgania do uogólnień, czy moralizatorstwa. Bromance to o spektakl, który nie osądza i nie stawia widza przed wyborem; nie tworzy kategorii, lecz otwiera te już istniejące. W sposób rzadko przy podobnych tematach spotykany, stwarza odbiorcom niezobowiązującą przestrzeń dla interpretacji. Poprzez swoją bezpretensjonalną i ujmującą szczerością narrację pozwala przyjrzeć się historiom dwojga ludzi i – być może – w ich indywidualnych doświadczeniach odnaleźć swoje własne.

 

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

 

 

 

Koncepcja, reżyseria, choreografia i wykonanie: Michał Przybyła, Dominik Więcek

Muzyka: Przemek Degórski

Opieka dramaturgiczna: Anna Królica

Premiera: Centrum Rezydencji Teatralnej Scena Robocza w Poznaniu, 5 października 2018.

 

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

Fot. Maciej Zakrzewski.
Fot. Maciej Zakrzewski.
Fot. Maciej Zakrzewski.
Fot. Maciej Zakrzewski.
Fot. Maciej Zakrzewski.
Fot. Maciej Zakrzewski.
Fot. Maciej Zakrzewski.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close