
Na zdjęciu: Elwira Piorun, fot. Katarzyna Chmura-Cegiełkowska
Choreostorie to zainicjowany w tym roku cykl portalu taniecPOLSKA.pl, w którym ludzie tańca w krótkim wywiadzie dzielą się swoimi artystycznymi i osobistymi historiami. W kolejnym odcinku na pytania redakcji odpowiada Elwira Piorun – nasza majowa Postać miesiąca.
Życie.
Dawniej w telewizji nie było tysiąca kanałów, był za to jeden, na którym pomiędzy programami były puszczane takie przerywniki taneczne, w których tańczył na przykład Stanisław Szymański z Barbarą Olkusznik, albo inni soliści Teatru Wielkiego. Bardzo mi się to podobało, jako młoda dziewczyna byłam tym zafascynowana.
Tańczę praktycznie od dziecka. Jestem tancerką klasyczną, skończyłam szkołę baletową, zawodowo tańczę w zasadzie od dziewiątego roku życia. Chodziłam też na taniec ludowy do Domu Kultury w Bolesławcu, gdzie się urodziłam.
Odbył się w szkole baletowej.
Jest bardzo dużo postaci ze świata tańca, które mnie inspirują i inspirowały. Na pewno mogę tu wymienić: Jiřiego Kyliána, Wima Vandekeybusa, Daniela Abreu i wielu innych.
Mam tysiące takich spektakli. Teraz powstaje bardzo dużo ciekawych propozycji, czy to operowych, czy z pogranicza sztuk performatywnych, czy tańca współczesnego. Gdybym miała wybrać jeden z ostatnich, to na pewno Peer Gynt w choreografii Edwarda Cluga w Teatrze Wielkim.
Inspirację można czerpać w zasadzie ze wszystkiego, w zależności od tematu. Dla mnie najbardziej inspirujące są książki, to dla mnie najlepiej poszerzające temat źródło inspiracji. Ale czerpię ją także z życia i natury.
Wszystko zależy od projektu, nad którym aktualnie pracuję. Raz przetwarzam choreografię, innym razem czerpię dużo z samych tancerzy. Jest to jednak zawsze przede wszystkim współpraca.
Obejrzenie spektaklu Piny Bausch w czasach, gdy pracowałam w Dortmundzie. To było fascynujące doświadczenie.
Chyba nie uważam, żebym miała jakieś wielkie osiągnięcia. Nie robię tego dla kariery, bo jej nie potrzebuję. Cieszę się, że w Zawirowaniach mamy możliwość współpracy międzynarodowej i zapraszania zagranicznych spektakli do nas. Po prostu robię to, co lubię, i to jest ideą mojego życia.
Cały czas niezmiennie tańczę i tworzę choreografie.
Wciąż występuję na scenie i nie czuję żadnej presji. Mogę śmiało powiedzieć, że czuję się spełniona jako tancerka, choreografka, performerka.