Kiedy widzowie wchodzą na spektakl, troje aktorów i dwie tancerki stoją już na scenie. Uwagę zwracają kostiumy tancerek, Magdy Fejdasz i Moniki Szpunar, które są komplementarne w stosunku do siebie: jeden składa się z białej koszuli i biało-różowych spodni, drugi z różowej koszuli i różowo-białych spodni. Na jednym z nich widnieje napis: „sisterchód”. W oczekiwaniu na zajęcie miejsc przez widzów, aktorzy starają się opisać to, co robią oglądający. Używają przy tym form „się” i „sobie”, jakby wcielali się w odbiorców. Im bliżej rozpoczęcia spektaklu, tym bardziej niezręcznie się robi, kiedy aktorzy wpatrują się w widzów.

Wersja do druku

Udostępnij

Słysząc „kaszlę sobie”, „rozsiadam się”, „wiercę się”, „wzdycham sobie”, „szeptam sobie”, część oglądających stara się ograniczyć swoje ruchy. W Kulistach – spektaklu łączącym teatr dramatyczny i teatr tańca, powstałym jako kreacja zbiorowa z choreografią Weroniki Pelczyńskiej i dramaturgią Patrycji Kowańskiej – to jednak tylko rozgrzewka; odwrócenie perspektywy, które ma pokazać widzom, jak to jest być obiektem obserwacji, żeby nie powiedzieć: gapienia się.

Chwilę później gapić się będziemy – my widzowie, ale też niektórzy wykonawcy  – na coś zupełnie innego: dziwaczną kulę ulepioną z ludzkich ciał. Dwie tancerki: Magda Fejdasz i Monika Szpunar do końca przedstawienia tworzą wspólny, kulisty kształt. Toczą się po scenie, bo chyba tylko tak można nazwać to, co robią, choć nie jestem pewna, na ile ten opis jest intuicyjny, a na ile zasugerowany przez tytuł spektaklu. Z nazywaniem tego, co widzimy, w przedstawieniu mierzą się aktorzy Cecylia Jacewska-Caban, Michał Świtała i Konrad Wosik. Wykonawcy obserwują tancerki, a następnie próbują jakoś opowiedzieć o tym, co widzą. Używają do tego różnych metafor i cytatów. Może to performans kolektywu Guerilla Girls? Może do opisu pasowałyby cytaty ze Szczelin istnienia Jolanty Brach-Czainy? Może to metaforyczna opowieść o Formie Otwartej – koncepcji Zofii i Oskara Hansenów? Może przy próbie interpretacji warto odwołać do mowy Arystofanesa z Uczty Platona? Niektóre skojarzenia są abstrakcyjne, inne dość oczywiste. Erudycyjnych cytatów i nawiązań jest tu aż za dużo, bo twórcy często czują się w obowiązku wyjaśniać ich pochodzenie, co okazuje się dość naiwne, a przywoływane konteksty ulegają uproszczeniu. Wszystkie monologi podawane są z pełnym zaangażowaniem i przekonaniem. Opis powstaje tutaj na podstawie obserwacji działania Fejdasz i Szpunar, ale ta relacja jest jednokierunkowa: tancerki nie zmieniają swoich ruchów pod wpływem tego, co słyszą. Wydają się całkowicie pochłonięte czynnością, którą wykonują. „Jak to jest, że jak ja to obserwuję, to to jest zewnętrzne, ale jak one to robią, to się robi wewnętrzne” – powie w pewnym momencie Jacewska-Caban. „Ciekawe, jak tam jest w środku” – będzie zastanawiał się Świtała. Aktorzy w stosunku do tancerek pozostają zatem w dystansie i oddzieleniu.

Ciekawie działa w spektaklu dobór obsady: Jacewska-Caban, Świtała i Wosik są w różnym wieku i prezentują odmienne style aktorskie. W przedstawieniu każde z nich ma do wypowiedzenia kilka monologów – opisów tego, co dzieje się na scenie. Im częściej aktorzy uciekają się do scenicznych trików, żartów, wdzięczenia się to publiczności, tym bardziej widoczna jest ich bezradność. Co właściwie robią? Wykonują zadanie? Starają się jakoś zagospodarować czas i zabawić widza? Zagłuszyć niezręczność sytuacji powstałej na bazie  irracjonalnego toczenia się dwóch tancerek? A może wręcz przeciwnie? Może prowadzą nas przez gąszcz skojarzeń, pomysłów i interpretacji, na które sami nigdy byśmy nie wpadli? Opowieść staje się tu próbą zracjonalizowania, zagospodarowania, ale też zawłaszczenia tego, co produkuje tańczące ciało. Z tej perspektywy można więc na Kulistów spojrzeć jak na performatywny esej o krytyce tańca. Przedstawienie opowiadałoby wtedy o językowej bezradności, którą odczuwamy podczas oglądania tańca i prób nadania mu jakiegoś znaczenia. Ta semantyczna bezsilność zostaje zresztą sformułowana wprost i stematyzowana w spektaklu, na przykład kiedy Jacewska-Caban mówi: „Podejrzewam, że to prowadzi do zakończenia jakiegoś. Chciałoby się, żeby zakończenie było zrozumieniem, ale chyba tak nie będzie. I co teraz?”. Albo kiedy Wosik stwierdza, jakby wypowiadając na głos myśli swoje i zapewne wielu widzów: „Pogubiłem się. Jak ja to powinienem oglądać, odbierać, zostawić to w spokoju, czy wręcz odwrotnie? Może nie powinienem się przejmować w ogóle tym rozumieniem, ale co zrobić, jak mnie to przejmuje, mam dosyć!”.

Kuliści pracują jeszcze na innego rodzaju metapoziomie. Po pierwsze, w przedstawieniu Fejdasz i Szpunar są aktorkami gościnnymi, a przyglądają im się etatowi pracownicy Teatru Kochanowskiego w Opolu. Po drugie, w spektaklu równolegle z pracą choreograficzną wykonana zostaje praca dramaturgiczna. Patrycja Kowańska po raz kolejny bierze udział w tworzeniu przedstawienia tanecznego, a jej świeże spojrzenie znowu staje się ważnym atutem produkcji. Kuliści opowiadają więc o spotkaniu dwóch światów: teatru dramatycznego i teatru tańca. To umożliwia postawienie pytania o to, co właściwie zrobić z tańcem w miejscu, gdzie przywykliśmy do operowania zupełnie innym sposobem komunikacji? W tym kontekście ważny jest fakt, że spektakl powstał w ramach konkursu Modelatornia organizowanego corocznie przez Teatr Kochanowskiego w Opolu i kierowanego do młodych twórców. Nagradzane przedstawienia cechuje nowe spojrzenie na to, o czym i jak opowiadać może teatr. Zeszłoroczne Czarne twarze, białe maski Wiktora Bagińskiego podejmowały problem polskiej czarności i polskiego rasizmu. Zakonnice odchodzą po cichu Darii Kopiec, zwycięski projekt pierwszej edycji konkursu, opowiadały o siostrach zakonnych, które porzucają habity. Kuliści są w tym towarzystwie propozycją o tyle ciekawą, że przecierającą szlaki nie tylko na poziomie tematów, ale przede wszystkim formy przedstawienia. A jednocześnie spektakl nazywa to, co stara się przeprowadzić w działaniu. Ale też prowadzi aktorów ku refleksji nad swoją własną pozycją: Jacewska-Caban będzie pytać o to, dlaczego ma „taki kostium do bycia tutaj”, a Świtała wspomni o powolnym procesie odchodzenia z teatru i przechodzenia na emeryturę.

Działanie wykonywane przez tancerki na scenie Teatru Kochanowskiego w Opolu uruchamia jednak jeszcze jeden trop interpretacyjny. Kuliści mogliby być opowieścią o kobiecej miłości. Taniec wykonywany jest w przedstawieniu z techniczną precyzją, ale w bezpośredniej bliskości i z widoczną czułością. Tworzenie kulistego kształtu ze swoich ciał to pozostawanie przez bardzo długi czas w uścisku i wykonywanie choreografii, która może kojarzyć się z pozycjami z Kamasutry. Delikatnym śladem tej interpretacji jest choćby to, że na pasujących do siebie kostiumach tancerek z tyłu namalowany jest kształt dłoni (różowy na białej bluzce i biały na różowej), jakby dotyk pozostawiał widoczny ślad. W tym kontekście postawione w spektaklu pytanie: Co zrobić, gdy widzimy coś, czego nie umiemy rozpoznać?, nabiera nowego znaczenia. A jeśli umiemy, ale nie chcemy tego zrobić, a przede wszystkim nazwać? Zastanawiające jest bowiem to, że w monologach aktorów przywołany wyżej ciąg skojarzeń nie zostaje uruchomiony. Czyżby łatwiej było mówić o feministycznych performansach i koncepcjach słynnych architektów niż o erotycznej bliskości czy seksie? Nawet opowieść o ludziach przedzielonych na dwie połówki (nazywanych w spektaklu właśnie Kulistymi), zapożyczona z Uczty Platona, na scenie zostaje oderotyzowana. Brzmi to niemal tak, jakby aktorzy celowo starali się odwieść nas od najbardziej oczywistych skojarzeń. Ich opowieści wydają się wtedy tym bardziej zawłaszczające, uporczywie zabiegające o uwagę widza. W ten sposób Kuliści w praktyce sprawdzają i udowadniają, że język jest tak samo narzędziem twórczej kreacji, jak opresyjnej kontroli.

Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu|
Kuliści

Choreografia: Weronika Pelczyńska
Dramaturgia: Patrycja Kowańska
Kostiumy: Monika Nyckowska
Reżyseria świateł: Joanna Leśnierowska
Muzyka: Natan Kryszk
Koncept: praca zespołowa
Kreacja i wykonanie: Magda Fejdasz, Cecylia Jacewska-Caban, Monika Szpunar, Michał Świtała, Konrad Wosik
Premiera: 15 stycznia 2022

Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu „Kuliści”. Fot. Michał Grocholski

Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu „Kuliści”. Fot. Michał Grocholski

Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu „Kuliści”. Fot. Michał Grocholski

Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu „Kuliści”. Fot. Michał Grocholski

Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu „Kuliści”. Fot. Michał Grocholski

Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu „Kuliści”. Fot. Michał Grocholski

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close