Zoo, klatka, małpy, dżungla, wojna, przemoc, terroryzm, kolonizacja. Ofiary i sprawcy –  podporządkowani i uprzywilejowani. Z tym wachlarzem utartych kulturowych tropów i jednoznacznie kojarzących się stereotypów, podejmuje grę choreografia Polowanie. Weronika Pelczyńska oraz pozostali tancerze i tancerki poruszają w niej problematykę relacji postkolonialnych. Jak strach wędruje przez nasze ciało? Boimy się indywidualnie czy zbiorowo? Czy ciała uprzywilejowanych poruszają się w inny sposób od ciał wykluczonych i walczących o życie w bezpiecznych warunkach?

Wersja do druku

Udostępnij

Zoo, klatka, małpy, dżungla, wojna, przemoc, terroryzm, kolonizacja. Ofiary i sprawcy –  podporządkowani i uprzywilejowani. Z tym wachlarzem utartych kulturowych tropów i jednoznacznie kojarzących się stereotypów, podejmuje grę choreografia Polowanie. Weronika Pelczyńska oraz pozostali tancerze i tancerki poruszają w niej problematykę relacji postkolonialnych. Jak strach wędruje przez nasze ciało? Boimy się indywidualnie czy zbiorowo? Czy ciała uprzywilejowanych poruszają się w inny sposób od ciał wykluczonych i walczących o życie w bezpiecznych warunkach?

 

Akcja performansu odbywa się w przestrzeni rozciągniętej pomiędzy dwoma ekranami. Odrzucenie sceny pudełkowej daje widowni możliwość obserwowania działań performerek i performerów z każdej strony. Czasami trzeba się wychylić, żeby lepiej podejrzeć, co dzieje się na scenie. Zabieg ten kojarzy się ze sposobem, w jaki podglądamy Innych z Trzeciego Świata –  niepewnie i z ukrycia. Znajdujemy się po tej bezpieczniejszej stronie niewidzialnego muru, jaki budujemy pomiędzy dobrze sytuowanymi a wykluczonymi. W spektaklu na rzutnikach, migawkowo i w losowy sposób, wyświetlane są obrazy przedstawiające białych kolonizatorów „niosących oświecenie” ludziom z krajów słabiej rozwiniętych. Pierwsi ubrani w poważne stroje, trzymają pod pachą broń, natomiast ci drudzy zazwyczaj są nadzy i występują w roli trofeum. Wizerunki te przeplatają się ze zdjęciami dzikich zwierząt, klatek, wojen i żołnierzy, poszerzając problematykę relacji pomiędzy bogatą Północą a eksploatowanym Południem; relacji, która zawsze ustanawiania była przez dominujących kolonizatorów z krajów Północy, narzucających ludom z Południa „jedyny poprawny” obraz rzeczywistości[1].

 

Każde polowanie musi rozpocząć się od lekkiego treningu. Tancerz i tancerki rozgrzewają się, wypowiadając na głos poszczególne części swoich ciał, poruszając się przy tym w taki sposób, jakby przez nie niewidzialny prąd. Najpierw gimnastykują się osobno, pozostając indywidualnymi jednostkami. Stopniowo jednak wchodzą ze sobą w interakcje, tworząc rodzaj cielesnej wspólnoty. To badanie siebie nawzajem kończy się całkowitym zintegrowaniem. Figurę zespolonych ze sobą ciał odczytywać można jako metaforę społeczeństwa, które złożone z indywidualnie jednostek funkcjonuje jako jedna zbiorowość. Takie zjednoczenie często następuje w obliczu  negatywnych doświadczeń – kryzysu, strachu czy różnorakich lęków społecznych. Boimy się indywidualnie i grupowo. Jaki jednak jest strach osób pochodzących z krajów rozwiniętych w stosunku do strachu tych z regionów rozwijających się?

 

Najciekawszym – i jednym z początkowych – zabiegów tej choreografii było przedstawienie jej  w konwencji ironicznej, okraszenie gorzkimi komentarzami. Tancerki i tancerze zakpili z powszechnej debaty publicznej, w której obieg zatrważającej ilości obrazów na temat kryzysu uchodźczego i migracji napędza medialną politykę strachu. W scenie przedzierania się przez wizualną dżunglę, ciała performerów kurczą się i spinają, stają się zwierzęce, walcząc o przetrwanie, bojąc się. Ciała osób na scenie na moment przeobrażają się w ciała całkowicie dzikie, pełzające i niepokojąco dyszące. Czy właśnie tak reagują na strach organizmy Obcych i Innych? Szczególnie istotne wydaje się to, że tancerki i tancerz próbujący odtworzyć doświadczenia tych osób, nie wychodzili poza kulturowe i społeczne uwarunkowania swoich własnych ciała. Nie próbowali przekroczyć tej granicy, postawić się w roli osób, które starają się zrekonstruować przeżycia uchodźców wojennych czy imigrantów. Ich zezwierzęcenie odczytuje jako celowe granie z powszechnymi i krzywdzącymi wyobrażeniami na temat osób z Południa. Po tej scenie performerki i performer rozluźniają się i przeistaczają w ciała uprzywilejowane, wykorzystujące swój głos i prawa do śmiałej artykulacji tego, czego się boją.

 

Izabela Chlewińska, Magdalena Fejdasz, Weronika Pelczyńska i Łukasz Przytarski to cztery osoby cały czas znajdujące się na scenie. Tworzą dwie pary, które poprzez grę ciał, przybliżanie się, a czasem oddalanie, budują pomiędzy sobą różnorakie związki. Ciała będące ze sobą w kontakcie wytwarzają atmosferę, która czasem bawi, a kiedy indziej zastanawia. Ustanowione przez nich relacje są heteroseksualne, homoseksualne, a zaryzykowałabym nawet twierdzenie, że mogą jawić się jako bezpłciowe. Wystawienie ich na nasz wzrok odbiera im jakąkolwiek intymność, co współgra  z hasłem, któr głosi, że wszystko, co prywatne, jest jednocześnie polityczne – ukutym przez Carol Hanish, przedstawicielką radykalnego feminizmu w Stanach Zjednoczonych przełomu lat 60 i 70. Szczególnie w obecnych realiach kulturowo-politycznych, zawiązywane przez nas relacje, kolor skóry, płeć i ciało funkcjonują na przecięciu dwóch sfer – intymnej i prywatnej.

 

Po dosyć długiej i momentami nużącej scenie, ukazującej relacje zawiązywane na granicy tego, co prywatne i polityczne, performer i performerki wykorzystują własne ciała do zbudowania nowej figury. Jedni stają na drugich, budując w ten sposób wertykalną pozycję na kilka ciał. Jedne osoby stają na drugich, tworząc dosyć popularną pozycję, przypominającą domek  z kart. Ich scenicznym działaniom towarzyszą grafiki wyświetlane na ekranach, obrazujące znaczny odpływ ludzi z Afryki do Europy. Kreujący „piramidę ciał” tancerze, sprawiają wrażenie jakby chcieli znaleźć się coraz wyżej i wyżej, dotknąć i doświadczyć czegoś niemożliwego. Jak najszybciej przedostać się do ziemi obiecanej, wyobrażeniowego raju dobrobytu i ładu. Ciała osób składające się na figurę korespondują z masowymi ilościami uciekających ciał Innych i Obcych, cisnących się na pontonach, statkach czy ciężarówkach. Trzeba przyznać, że osobom na scenie udało się wykorzystać choreografię do zobrazowania realnego problemu metaforycznego morza uciekających ciał charakteryzującego obecny kryzys uchodźczy.

 

***

 

Podejmowanie przez białych artystów tematów dotyczących grup marginalizowanych rasowo, uchodźców wystawionych na okrutne doświadczenia wojny jest zawsze stąpaniem po cienkiej granicy. Weronice Pelczyńskiej udało się dotknąć tego tematu poprzez dialog z obrazami i narracjami strachu napędzającymi polityczne gry o władzę. Tym samym Polowanie dotyka problemów dominujących w dyskursie publicznym, który przy użyciu różnorakich znaków przyczynił się do stygmatyzacji Innych i ich ciał. Taka wymowa performansu jeszcze dobitniej podkreśla niezrozumienie i często błędne wyobrażenia kreowane przez ludzi uprzywilejowanych na temat obecnych kryzysów migracyjnych i wojennych. Niestety,  mnogość tematów podjęta przez artystki i artystów — strach indywidualny i polityczny, relacje prywatne i publiczne, stosunki postkolonialne, głosy osób uprzywilejowanych i wykluczonych, doprowadziła do rozmycia się głównego przesłania spektaklu. Oczywiście wymienione zagadnienia często się ze sobą przenikają, jednak przeniesienie ich na scenę i zbudowanie na ich podstawie klarownego przekazu jest bardzo trudnym zadaniem. Można odnieść wrażenie, że dotykając wielu palących problemów współczesnego świata, Polowanie opowiedziało o nich dość powierzchownie. Mimo tego zastrzeżenia, bardzo niepokojącym przekazem performansu jest to, że jeżeli dalej będziemy dawać przyzwolenie na kreowanie podobnych fantazmatów, to niedługo rozpoczęte przez nas prawdziwe, tytułowe polowanie na ludzi, może się tragicznie skończyć.

 

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

 

 

 

Polowanie

Performerzy: Izabela Chlewińska, Magdalena Fejdasz, Weronika Pelczyńska, Łukasz Przytarski, Jan Miklaszewski

Twórcy: Weronika Pelczyńska, Agnieszka Zawadowska, Monika Nyckowska, Jacqueline Sobiszewski, Antonina Benedek, Jan Miklaszewski

Produkcja i promocja: Maria Sapeta, Ewa Kędziora, Magdalena Pelczyńska-Korzun

Premiera: 8 września 2017

Wydarzenie w ramachcykluCentrum w Procesie 2017

Organizatorzy:

Fundacja Burdąg, Centrum w Ruchu

Partner: Komuna//Warszawa



[1] Z pewnością ciekawe byłoby podjęcie próby analizy porównawczej spektaklu Polowanie oraz Europa. Śledztwo, wyprodukowanego przez Komunę//Warszawa, a zrealizowanego przez Magdalenę Jedrę, Weronikę Pelczyńską i Izę Szostak w roku 2014 (w cyklu Przyszłość Europy Komuny//Warszawa, premiera 11 lipca 2014) i wciąż obecnego na polskich i zagranicznych scenach. Oba spektakle można potraktować jako dyptyk –  łączy je  nie tylko osoba Weroniki Pelczyńskiej, ale również problematyka europejskiego (i szerzej –światowego) kryzysu, co domaga się redefinicji ugruntowanych pojęć i wartości. Ponadto można w nich dostrzec podobne strategie choreograficzne w kontekście pracy w grupie. Autorka nie zdecydowała się jednak na podobną analizę, ponieważ spektaklu Europa. Śledztwo nie widziała. – przyp. red.

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

Fot. Marta Ankiersztejn.
Fot. Marta Ankiersztejn.
Fot. Marta Ankiersztejn.
Fot. Marta Ankiersztejn.
Fot. Marta Ankiersztejn.
Fot. Wiktor Malinowski.
Fot. Wiktor Malinowski.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close