W sezonie 2021/2022 Teatr Wielki – Opera Narodowa postawił na siłę kobiet. Po raz pierwszy w historii tej instytucji powstał wieczór baletowy składający się z części stworzonych przez choreografki. Zarówno Anna Hop, jak i Izadora Weiss przygotowywały już wcześniej spektakle na zaproszenie Polskiego Baletu Narodowego. Tym razem, wsparte znakomitą dyrygenturą Łukasza Borowicza, opracowały autorskie realizacje, utrzymane w zupełnie innych stylistykach.
Kilar i Szymanowski w jednym wieczorze
Spektakle w dyptyku baletowym inspirowane były kompozycjami Wojciecha Kilara i Karola Szymanowskiego. Już sam tytuł wieczoru – Exodus/Bieguni-Harnasie – uruchamia liczne muzyczne konotacje, które skonfrontowane zostały z zamysłami choreografek.
Skąd pomysł na takie właśnie zestawienie? Obie artystki otrzymały możliwość swobodnego wyboru zarówno tematyki i utworów muzycznych, jak i obsady i współrealizatorów. Dobrze znana warszawskiej publiczności tancerka Polskiego Baletu Narodowego, i jednocześnie coraz bardziej doceniana choreografka, Anna Hop, swoje zainteresowanie skierowała w stronę twórczości Wojciecha Kilara. Hop nie pierwszy raz inspirowała się muzyką tego kompozytora – w 2014 roku wykorzystała ją w pracy Moving To…, w ramach projektu Poznanie przez taniec. Izadora Weiss z kolei postawiła na niezwykłe połączenie. Artystka skompilowała inspirowaną folklorem podhalańskim muzykę Karola Szymanowskiego z nagrodzoną m.in. Nagrodą Literacką „Nike” powieścią Bieguni Olgi Tokarczuk.
Tym, co, oprócz wyboru muzyki polskich kompozytorów, bez wątpienia łączy dwie części wieczoru, jest motyw poszukiwania, ruchu w przestrzeni w celu odnalezienia swojego miejsca. Podejmowana jest w nim także kwestia wolności, życia w zgodzie ze sobą, bez sztywno narzuconych ram i uwarunkowań, ucieczki do pozbawionej przymusu rzeczywistości. Obie choreografki zmierzyły się z tematami niełatwymi, ale też społecznie ważnymi z perspektywy współczesności.
Przestrzenne kompozycje ruchowe
Exodus to pierwsza praca Anny Hop na tak dużą grupę tancerzy – zaangażowała do niej bowiem prawie cały zespół Polskiego Baletu Narodowego. Było to zdecydowanie dobre posunięcie. Liczna obsada, wykonująca spójną choreografię, w której stapia się w jedno tańczące ciało, robi niesamowite wrażenie.
Kompozycja Exodus Kilara to poemat wokalno-symfoniczny na chór mieszany i orkiestrę, nawiązujący do biblijnego wyjścia Izraelitów z Egiptu, który ilustruje wędrówkę, poszukiwanie. Samo jego wysłuchanie na żywo wywołuje niesamowite emocje, pozwala poczuć narastające napięcie, Wykorzystując specyfikę utworu, opartego na powtarzalności, Anna Hop tworzy widowisko, którego bohaterem jest zbiorowość – masa ludzka, w której jednostki próbują się zindywidualizować.
Wyjątkowo interesujący jest początek spektaklu. Otwierający obraz stanowi zagadkę – czy to olbrzymia makata czy może żywa kompozycja stworzona z użyciem techniki mappingu? Dopiero po chwili, gdy obiekt zaczyna się poruszać, dostrzec można, że mamy przed sobą masę ludzką. Tancerze są tu zawieszeni na ogromnej ścianie, z którą wizualnie się „stapiają”. To bardzo trafny zabieg, ukazujący zbiorowość jako gigantyczny pejzaż, falujący niczym ocean, a jednocześnie sugerujący początek życia – powoli rozpoznawalne stają się ruchy człowieka, z obrazu wyłaniają się kończyny, a w końcu i całe postaci. Fascynujący krajobraz rozpada się, gdy kolejni tancerze, zwisając na ostrych elementach scenicznej dekoracji wykonują coraz bardziej intensywne gesty, aż w końcu kolejno odłączają się od grupy i stają na scenie. W następnych sekwencjach nadal jednak nie można w nich dostrzec indywidualności – są niczym pulsujący w jednym rytmie organizm, precyzyjnie odtwarzający zamysł choreografki.
Spektakl przygotowany przez Annę Hop składa się z trzech części. Pierwsza z nich, oparta na muzyce Exodusu, wyraźnie eksponuje motyw zagubienia w zbiorowości oraz poszukiwania lepszego miejsca na Ziemi. Matematycznie zaprojektowana choreografia w wykonaniu kilkudziesięcioosobowego zespołu Polskiego Baletu Narodowego robi ogromne wrażenie. Zachwyt miesza się tu jednak z refleksją: na ile jesteśmy dziś jako jeden „organizm” zespoleni i zgodni w swoich działaniach i poglądach? Wyrażona przez Hop wizja nie wydaje się dosłowna, a bardziej poetycka, przez co odziera wspólnotę z jej pozornego idealizmu. Kilar stworzył Exodus, nawiązując do biblijnej Księgi wyjścia, dlatego też motyw wędrówki, oparty na pewnej powtarzalności, jest tu tak silnie podkreślony. Choreografka wykorzystuje ten trop, eksponując go w kontekście egzystencji człowieka. Od tysięcy lat bowiem ludzkość funkcjonuje w oparciu o pewne schematy, powielając poszczególne zachowania – zarówno te dobre, jak i złe. Ostre ruchy, wykonywane rytmicznie przez zespół tancerzy, a także samo opacie choreografii na wielu następujących po sobie elementach, podkreślają jeszcze jedno – kiedy znajdziemy się w grupie, musimy działać w jej rytmie. Nie ma tu miejsca na przerwę, na spowolnienie i oddech czy pójście pod prąd.
Druga część Exodusu Anny Hop, oparta na II Koncercie fortepianowym: cz. 1 i 3 Kilara, jest bardziej intymna, skupia się na jednostce. Ze zbiorowości wyróżnione zostają poszczególne osoby, widzimy duety i tria oparte na ekspresyjnych partnerowaniach oraz partie solowe (Carlos Martín Pérez, Melissa Abel i Marco Esposito, Palina Rusetskaya). Spektakl nie robiłby jednak tak dużego wrażenia, gdyby nie idealne współgranie warstwy ruchowej i kompozycji przestrzennej Małgorzaty Szabłowskiej. W drugiej części monumentalna ściana podzielona jest na kilkanaście części, przypomina blok mieszkalny, w którym żyją obok siebie poszczególni bohaterowie. Zabieg zastosowany przez choreografkę podkreśla w pewien sposób powtarzalność ludzkich zachowań w życiu codziennym. Po bardzo intensywnej pierwszej części następuje wyciszenie, jest ono jednak pozorne. Wydawać by się mogło, że w skomplikowanym świecie potrzeba budowania relacji będzie nadrzędna. Istotnie, takie próby są podejmowane przez bohaterów, jednak pojawia się też niezrozumienie, walka, przemoc. To niczym obraz współczesności, gdzie wartości oparte na pozytywnych emocjach przegrywają w zderzeniu z chęcią zysku, dominacji, władzy.
Pesymistyczna wizja Anny Hop ma też swój tragiczny finał. Przy dźwiękach Bogurodzicy Kilara na scenie znów pojawia się cały zespół – niczym rozgniewany tłum, który już nawet nie pragnie, a żąda zmiany. Choreografka nie daje jednak nadziei, ukazując wzajemną wrogość i brak zrozumienia. Konsekwentnie wskazuje także, że człowiek poprzez popełnianie nieustanie tych samych błędów sam staje się dla siebie niebezpieczny, doprowadza do samounicestwienia. W końcówce spektaklu tancerze pulsują w jednostajnym rytmie, a gdy na scenę spada „deszcz” cegieł, grupa się rozsypuje. W ucieleśnionej wizji upadku człowieka kilkadziesiąt ludzkich ciał osuwa się na ziemię, jedno po drugim. W kurzu i brudzie, wyglądają jak gdyby właśnie stoczyli bitwę, i ją przegrali. Krajobraz jest jeszcze bardziej przerażający, gdy zostaje oświetlony punktowymi reflektorami, ukazującymi panującą pustkę. Na końcu, po intensywnej walce, na polu bitwy zostaje tylko dwóch małych chłopców bawiących się papierowymi samolotami. Może to jednak ostatnia szansa? Może kolejne pokolenie nie popełni już tych samych błędów, wyrwie się z autodestrukcyjnych schematów i odnajdzie wolność oraz pełną harmonii przestrzeń do życia?
Muzyczne i literackie inspiracje
Druga część wieczoru jest z innego porządku, oparta na literaturze, narracyjna, ale też bardziej kameralna. Mamy przed sobą mieszkanie, a w nim sytuację rodzinną jakich wiele. W tle widnieje blok mieszkalny (domyślać się można, że z dużą liczbą lokatorów), na pierwszym planie znajduje się zwykły pokój – ze stołem, oknami – w którym toczą się osobiste historie. Dzięki temu możemy odnieść wrażenie, że to opowieść uniwersalna, do pewnego stopnia o każdym z nas.
Izadora Weiss połączyła w swojej pracy dwa tematy – epizod z Biegunów Olgi Tokarczuk z IV Symfonią Koncertującą i Harnasiami Karola Szymanowskiego. Bieguni to wyznawcy prawosławnego odłamu starowierców, którzy znani byli z tego, że zło oswajali ruchem i ciągłą wędrówką. Harnaś to z kolei nazwa herszta podhalańskich zbójników, ludzi żyjących według własnych zasad.
Postać głównej bohaterki oparta jest na literackim pierwowzorze z powieści Tokarczuk. Annuszka (w tej roli Natalia Pasiut i Elisabetta Formento), osaczona przez rodzinę, podejmuje próbę ucieczki, wyrwania się spod reżimu obowiązujących reguł. To dlatego spotkani podczas jej wędrówki Bieguni-Harnasie są dla niej tak pociągający – są inni, pokazują, że można żyć i być wolnym. Zarówno u Anny Hop, jak i u Izadory Weiss pojawiają się motywy poszukiwania, wędrówki, potrzeba zerwania z codziennymi schematami. W drugiej części wieczoru jednak jest wiele niejasności, poszczególne wątki mogą nie być dla odbiorcy klarowne. Oryginalny pomysł połączenia dzieł Tokarczuk i Szymanowskiego sprawia, że widz gubi się w strukturze, nie zawsze odczytuje temat poszczególnych sekwencji. Najciekawszym momentem jest tu konfrontacja Annuszki z Galiną (Yuka Ebihara lub Jaeeun Jung), która wprowadza ją w świat ludzi wolnych, pokazuje inny wymiar życia. Można odnieść jednak wrażenie, że motyw przemiany oraz wiążących się z tym wątpliwości głównej bohaterki nie został w pełni wykorzystany. W spektaklu pojawia się wątek miłości Annuszki do Harnasia, jednak jest przedstawiony w sposób dość chaotyczny, urwany poprzez decyzję powrotu do męża (Zbigniew Malak), a przy tym i do rutynowego życia. Przyglądając się takiemu połączeniu, można odnieść wrażenie, że dzieło Szymanowskiego zostało tu niefortunnie zestawione z prozą Tokarczuk. Pozbawienie Harnasi folklorystycznej specyfiki sprawiło, że zabrakło unikalnego nastroju.
Najbardziej interesujące ruchowo są tu z kolei sekwencje kameralne, damsko-męskie partnerowania o intymnym charakterze. Gorzej wypadają przy nich sceny zbiorowe (szczególnie po obejrzeniu monumentalnej choreografii Anny Hop), w których dostrzec można język ruchowy Weiss. Rozczarowuje niestety scena góralskiego wesela – nie wykorzystano tu w pełni możliwości zespołu baletowego oraz chóru, wątpliwości budzi też strona scenograficzno-kostiumowa. Wydaje się, że choreografka, poprzez zastosowanie jednolitej kolorystyki strojów, chciała ukazać tłum, ludzką zbiorowość i skonfrontować ją z indywidualizmem Harnasi, zabrakło jednak wyraźnego podkreślenia różnic między grupami.
Dyptyk czy dwie oddzielne części?
Wieczór Exodus/Bieguni-Harnasie to dwa osobne spektakle, które łączy wykorzystanie zbieżnych tematów. Są to przede wszystkim motywy poszukiwania lepszego życia, potrzeba indywidualizmu, ale też wejścia w osobiste relacje. Człowiek jest tu ukazany jako część zbiorowości, a co za tym idzie – ma konkretne zobowiązania i musi przestrzegać reguł. Obie artystki ukazują próbę wyjścia jednostek poza ten schemat i poszukiwania swojego miejsca, podkreślają też ludzką potrzebę wolności.
Exodus to spektakl, w którym dominują sceny zbiorowe. Choreografka traktuje grupę tancerzy niczym strukturę, którą można dowolnie formować. Dzięki temu jej propozycja jest ciekawa, zaskakuje monumentalnością, operowaniem przestrzenią, ostrym i matematycznie precyzyjnym ruchem. Tego brakuje u Weiss, która nie do końca wykorzystała otrzymane możliwości, przez co w drugiej część dyptyku wyróżniają się głównie indywidualne partie ruchowe (przede wszystkim Jaeeun Jung jako Galiny i Ryoty Kitai w roli Harnasia).
Wieczór baletowy w dwóch częściach
Exodus (prapremiera)
Balet w jednym akcie
Koncepcja, choreografia i kostiumy: Anna Hop
Scenografia i światła: Małgorzata Szabłowska
Muzyka: Wojciech Kilar (Exodus, II Koncert fortepianowy: cz. 1. i 3., Bogurodzica)
Bieguni-Harnasie (prapremiera)
Balet w jednym akcie
Libretto: Izadora Weiss, inspirowane epizodem z powieści Bieguni Olgi Tokarczuk i ideą Karola Szymanowskiego
Inscenizacja, choreografia, kostiumy: Izadora Weiss
Muzyka: Karol Szymanowski (IV Symfonia Koncertująca: cz. 1-2, Harnasie)
Prapremiera wieczoru baletowego: 13.11.2021, Polski Balet Narodowy
Wydawca
taniecPOLSKA.pl